Lare-i-t'ae

Okładka książki Lare-i-t'ae
Eleonora Ratkiewicz Wydawnictwo: Fabryka Słów Cykl: Najliss (tom 2) Seria: Obca Krew fantasy, science fiction
360 str. 6 godz. 0 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Najliss (tom 2)
Seria:
Obca Krew
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Data wydania:
2012-05-01
Data 1. wyd. pol.:
2012-05-01
Liczba stron:
360
Czas czytania
6 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375745924
Średnia ocen

                6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Nowa Fantastyka 486 (03/2023) Daria Bobylowa, Paulina Klimentowska, Olga Niziołek, Eleonora Ratkiewicz, Redakcja miesięcznika Fantastyka, Francis Stevens, Jordan Taylor
Ocena 6,5
Nowa Fantastyk... Daria Bobylowa, Pau...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
163 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
162
162

Na półkach:

Przyjacielski świat, choć w nim wróg. Lecz tylko jeden.
No i zdarzyło mi się niepoprawne określenie „przyjacielski świat”, chodzi jednak o to, że głównego bohatera otaczają same przyjazne i bardzo życzliwe dusze, skłonne przy tym do ofiar, kochające niezwykle prawdziwie, oddające całe siebie. Niegodziwiec jeden, wiadomo że jako zły jest głupi. To niedołęga cechujący się brakiem manier. Jednakże nie wiadomo dlaczego zdumiewająco skuteczny w swych prostackich i przewidywalnych intrygach. Jak to mu się udaje, skoro ma do czynienia z prawdziwymi geniuszami, magami i doświadczonymi królami, pozostaje dla mnie niezgłębioną tajemnicą.
Rzecz jasna od tej całej wylewającej się strona po stronie życzliwości, tak obfitej jak woda w Niagarze, rzygać się chce. Strasznie przedobrzyła Autorka z tym słodkim światem.

Główny bohater to geniusz, choć młody. Ale już niezmiernie doświadczony, bo w swoim życiu bywał już posłem osiągając ho, ho, a nawet więcej. Bardzo się przy tym poświęca królując, nie siedzi bezczynnie pod żyrandolem, brak mu czasu dla siebie, niedosypia, widać po nim przeogromne trudy. Po twarzy. Ale świat trzeba dokładnie w tej chwili ratować, bo wiatry się zmieniły, a już wkrótce, za jakieś kilkadziesiąt lat step zostanie pochłonięty przez pustynię. Widzicie zatem, że potrzeba nagła, już za kilkadziesiąt lat, chwili nie wolno tracić! Bo wtedy nastąpi najazd głodnych koczowników, których nie powstrzymają żadne układy i żadna broń. Bo przez kilkadziesiąt lat nie da się zbudować żadnych umocnień, ani sił zbrojnych. To wiadomo. Ma za to królewskich sojuszników, a oni dobrze rozumieją zagrożenie i chcą mu pomagać ze wszystkich swych monarszych sił.
Napisałem, że każdy z nich to taki plasterek, że do rany przyłóż? Jak nie wspomniałem, to nadmieniam. Poza jednym, rzecz jasna. To taki łotr. Ale najpierw o tych poczciwych. Dręczą ich nieszczęścia.
Na przykład taki jeden kocha kapłankę, słowem się do niej nie odzywa, cierpi na boku. Ona też, bo kocha go rozpaczliwie nie mając nadziei, choć ma, że jak uda się na królewską radę, to jakoś się cudem zejdą. I tak! Ich ból zostaje ukojony. Jeden z przyjaciół głównego bohatera, elf, przyczynia się do tego. No i są szczęśliwi.
Albo inny, wilkołak. Ma stryja cierpiącego na bolesną przypadłość, bardzo się tym przejmuje, żałuje go każdą myślą. Młody człowiek nieustannie wzdycha nad starszym krewniakiem. Gdzie mu tam jakieś radości, nigdy żadnej poczuć nie może. Chyba ulgę, kiedy po lesie biega jako przemienieniec.
Uwierzcie mi, ten zalew słodyczy i powszechnej życzliwości to istny potop.

Nad fabułą rozwodzić się nie będę, tych wszystkich zwrotów akcji nie wyjawię. Powiem o tym, jak Autorka radzi sobie ze stopniowaniem napięcia.
W konstrukcji zdania wygląda to tak:
„Ile zostało do wojny, do takiej prawdziwej wojny? Pięćdziesiąt lat? Osiemdziesiąt?”
Nie rozważam w tym miejscu, czy zagrożenie mające nastąpić za pół wieku łatwe do przewidzenia, ale już nie do powstrzymania, chodzi o samo stopniowanie napięcia. Jeśli ma zadziałać to zaczynamy od dalszego, czyli najpierw osiemdziesiąt, po czym przechodzimy do bliższego, czyli pięćdziesiąt. A najlepiej w ogóle byłoby nie używać policzalnych lat. Groźniej zabrzmi kiedy użyje się określenia: kilkadziesiąt, parędziesiąt. Nieznany strach zawsze bardziej dojmujący.
Nieco inaczej, choć podobnie ma się sprawa ze sceną, w której zostaje użyta magiczna mapa. Ona ujawnia owo pustynne zagrożenie. W tej scenie biorą udział: chłopiec król, student magii, też młodzik, przy tym zapalony matematyk, ponadto wielce uczony czarodziej oraz elf. Niestety pojawia się nazbyt wiele infantylnych dowcipów, dotyczących przede wszystkim młodzika maga i starego maga, które powagę zagrożenia znacznie niwelują. Niestety, samo zagrożenie wraz z podanymi środkami zaradczymi zostaje nazbyt dokładnie ukazane. Wiadomo dobrze, jak mu przeciwdziałać. Zatem na dobrą sprawę napięcie nie zdąży zaistnieć.
Taki zabieg niszczy konstrukcję większą. W fabule napięcia się nie odczuje, które pojawiłoby się, gdyby poszczególne elementy podawać wolniej, zmagać się nad znalezieniem sposobu uniknięcia stepowego niebezpieczeństwa. Nie mówiąc już o tym, że zagrożenie poznajemy i to dokładnie nawet przed rozdziałem z mapą. Bo wcześniej król – poseł – młodzieniec wyjawia je swojemu przyjacielowi elfowi. Na dodatek podczas tych ważnych narad królewskich, kiedy ma się rozważać nad sposobami uniknięcia zagrożenia, nic się nie dzieje, poza infantylnymi utarczkami wielkich władców.

Dziecinady więcej, bo ona pojawia się po wielokroć w przesadnych zachwytach bohaterów, przy wtórze zalewu słów.

Przedstawienia niesłowne, to niestety ogrom mowy pozornie zależnej i rozbudowanych monologów wewnętrznych. Każda myśl, każdy pomysł, wszystko zostanie przeanalizowane aż do imentu. Najmniejszy drobiazg w zachowaniu tak własnym, jak cudzym nadinterpretowany przez bardzo domyślnych obserwatorów, którzy wysnują przy okazji bardzo szczegółowe prawdy u ludziach.
Wszyscy bohaterowie nadmiernie cierpią z powodu bezustannej potrzeby refleksji nad każdym duperelem. Czyli o wiele za mało wydarzeń, za to nadmiar przeżyć wewnętrznych. Okraszonych od czasu do czasu opisami. Chociażby takiej Wieży Jutrzenki. Opis długi, konkretów mało. Wiemy jakie ta wieża ma robić wrażenie, jak błyskać, poza tym zostaniemy poinformowani, że jest smukła i krucha. Wyraźne tu skupienie się na oglądającym, zamiast na przedmiocie. I tak cały czas.

Mnóstwo wydumanych tez o ludziach i ich zachowaniu, przy ich wyjątkowo nikłej wiarygodności.

Nieuzasadnione środki, na przykład w celu wezwania władców na radę królów. Odbywa się to poprzez rozpalenie ogni sygnałowych. To wypadek zarezerwowany do sytuacji szczególnych, a przy tym tak rzadki, że sami wezwani mają kłopot z jego zinterpretowaniem. Przypomnijmy, że wezwanie w celu rozważenia metod zapobiegnięcia zagrożeniu pustynnieniem stepu, które zastąpi kiedy? Już za kilkadziesiąt lat! Czy w takim wypadku potrzebne aż tak nadzwyczajne środki? One zostaną powszechnie zauważone. Czy maluczcy powinni coś podejrzewać, nim wielcy władcą podejmą środki zaradcze? List byłby dyskretniejszy, przesłany gołębiami (których w powieści się używa) niewiele wolniejszy.

Autorka próbuje żartów. Wspomniałem jak rozbijają one scenę z magiczną mapą. Ogólnie nie czuję tych dowcipów, a już szczególnie gdy dotyczą wysilonego naśmiewania się z matematyki stosowanej, jaką ma z zapałem uprawiać młody mag. Ha! Jakie to zabawne. Matematyka stosowana! Nie poczułem także, jak elf rozśmiesza zahukaną królewnę. W przypadku żartu numer jeden wspomina się tam o słoniu i młynie, w drugim wypadku o elfie, krasnoludzie i hodowli owiec. Królewna się naśmiewa. Ja też bym chciał, ale żadnej zabawnej historyjki nie usłyszałem. Mamy za to taki sam zabieg jak z wieżą, że ona jest piękna, bajerancka, cud prawdziwy, dowiemy się wzniosłych o odczuciach tych, którzy ją widzą w pełnej krasie, jej samej nie zobaczymy. Tak samo z dowcipami, bohaterom śmiesznie, a odbiorcy? Znowu Autorka serwuje nam wyjątkowe skąpstwo w dziedzinie konkretu.

Kupa szczęśliwaśnych rozwiązań, rozmemłanych charakterów, maślanych oczu i ach!, jakże wielkich uniesień nad miłością. Ogrom przemyśleń, nadużywania zbyt mocnych chwytów jak te ognie wzywające na radę, zamiast wiarygodniejszych, bardziej dyskretnych, zaś nade wszystko zdumiewająca bezbronność sprytnych władców, dzielnych wojaków, zmyślnych magów wobec niedołężnych i przewidywalnych intryg czarnego charakteru, przy tym przedziwnie bezczelnych, jak przemoc wobec tej królewny, którą elf rozśmieszał. Oto obraz gościa rządzącego się w domu gospodarza, a dzielny i potężny gospodarz temu nie przeciwdziała.

Dzieło Ratkiewicz to książka, którą stale się odkłada, która nie bawi, za to żenuje, pławi się wśród domysłów, przesadnie rozwodząc się nad nieciekawymi przeżyciami wewnętrznymi aż do rozmiarów karykaturalnych. Zbyt obficie używająca rozbudowanych porównań, za często popadająca w dygresje. Za to mało zajmująca się wątkiem, który zamiast spajać fabułę, staje się dla niej pretekstem, czyli tym rozwiązaniem przyszłego zagrożenia.
Choć to pozycja z kilkoma niezłymi pomysłami.
Które zepsute.

Gwiazdki:
dwie!

Przyjacielski świat, choć w nim wróg. Lecz tylko jeden.
No i zdarzyło mi się niepoprawne określenie „przyjacielski świat”, chodzi jednak o to, że głównego bohatera otaczają same przyjazne i bardzo życzliwe dusze, skłonne przy tym do ofiar, kochające niezwykle prawdziwie, oddające całe siebie. Niegodziwiec jeden, wiadomo że jako zły jest głupi. To niedołęga cechujący się...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    282
  • Przeczytane
    226
  • Posiadam
    149
  • Ulubione
    14
  • Fantastyka
    14
  • Fantasy
    12
  • Chcę w prezencie
    9
  • Fabryka Słów
    6
  • 2012
    5
  • Teraz czytam
    5

Cytaty

Więcej
Eleonora Ratkiewicz Lare-i-t'ae Zobacz więcej
Eleonora Ratkiewicz Lare-i-t'ae Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także