rozwińzwiń

Lare-i-t'ae

Okładka książki Lare-i-t'ae Eleonora Ratkiewicz
Okładka książki Lare-i-t'ae
Eleonora Ratkiewicz Wydawnictwo: Fabryka Słów Cykl: Najliss (tom 2) Seria: Obca Krew fantasy, science fiction
360 str. 6 godz. 0 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Najliss (tom 2)
Seria:
Obca Krew
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Data wydania:
2012-05-01
Data 1. wyd. pol.:
2012-05-01
Liczba stron:
360
Czas czytania
6 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375745924
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Nowa Fantastyka 486 (03/2023) Daria Bobylowa, Paulina Klimentowska, Olga Niziołek, Eleonora Ratkiewicz, Redakcja miesięcznika Fantastyka, Francis Stevens, Jordan Taylor
Ocena 6,5
Nowa Fantastyk... Daria Bobylowa, Pau...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
162 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
461
37

Na półkach: ,

Tae ekkejr! & Lare i t’ae - Eleonora Ratkiewicz
.
Te dwa tytuły to dylogia Najliss. O pierwszym tomie pisałam wam w poprzednim poście, teraz czas na opinię o całej historii.
.
To fantastyka, gdzie jest wiele królestw, oraz jedna elficka dolina, która nie jest dostępna dla ludzi. Chyba, że sama ich tam wpuści. Elfy mają zakaz opuszczania doliny, ale nie każdy trzyma się zakazu, szczególnie jeśli jest młodym elfem, który szuka przygód.
.
W tej dylogii, poczytacie o elfach, ludziach, krasnoludach, odrobinie magii, niesamowitych koniach, zdradzie, intrygach, wojnie i przyjaźniach na całe życie między ludźmi, elfami i krasnoludami. A najważniejsza z nich, jest pomiędzy Lermettem a Ennearim. Ich relacja jest piękna - taka początkowo niezdarna, niepewna, pełna nieporozumień. Później przeradza się w coś, czego nikt nie jest w stanie zniszczyć. Piękna męska przyjaźń.
.
Uwielbiam charaktery bohaterów, dzięki ich dialogom nie raz parskałam śmiechem. Historia wydaje się lekka, ale przy drugim tomie popłakałam się z rozpaczy, więc nie spodziewajcie się tutaj cukierkowej historii.
.
Wątki miłosne SĄ. Nie lubię ich, ale tutaj tak naprawdę pojawiły się dopiero w drugim tomie, i naprawdę miały sens. Nie były napisane na siłę i nie było głupiutkich bohaterek. Dobrze się czytało, było dużo emocji.
.
Jeśli chodzi o miejsce, to w pierwszym tomie bohaterzy troszkę podróżowali, ale w drugim akcja rozgrywa się w jednym pałacu. Co też jest ciekawe, bo mamy tutaj zgraję władców, którzy są w jednym miejscu, i muszą podjąć ważną decyzję. Nie lada wyzwanie dla gospodarza.
.
Polecam z całego serducha i cieszę się, że poleciła mi te serie @re_telling, bo inaczej nie sięgnęłabym po nią - przyznam, że okładka mnie raczej zniechęcała 🤣.

Tae ekkejr! & Lare i t’ae - Eleonora Ratkiewicz
.
Te dwa tytuły to dylogia Najliss. O pierwszym tomie pisałam wam w poprzednim poście, teraz czas na opinię o całej historii.
.
To fantastyka, gdzie jest wiele królestw, oraz jedna elficka dolina, która nie jest dostępna dla ludzi. Chyba, że sama ich tam wpuści. Elfy mają zakaz opuszczania doliny, ale nie każdy trzyma się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
748
110

Na półkach:

Pierwsza cześć "Tae ekkejr!" to takie przyjemne czytadło przed snem - momentami zabawne, niewymagające. Tego też spodziewałam się po drugiej "Lare-i-t'ae", ale nie udało się - niestety brnęłam z trudem wypatrując upragnionego końca. Fabuła dosłownie o wszystkim i niczym. Rozpływa się w milionie wątków pobocznych (opisanych niesamowicie drobiazgowo) i niestety całkowicie zbędnych. Na przykład: Najwyższa kapłanka Arnet i Król Akkarf. Poznajemy ich losy, zmartwienia, a nawet jakąś mglistą przepowiednię - tylko po to, aby dowiedzieć się, że skradziono im naszyjnik (i tak z każdą postacią, prawie każdy fragment rozdziału to doświadczenia innej osoby). Ogromny natłok nieistotnych informacji to największa wada tej książki – skutecznie gasi zainteresowanie.

Pierwsza cześć "Tae ekkejr!" to takie przyjemne czytadło przed snem - momentami zabawne, niewymagające. Tego też spodziewałam się po drugiej "Lare-i-t'ae", ale nie udało się - niestety brnęłam z trudem wypatrując upragnionego końca. Fabuła dosłownie o wszystkim i niczym. Rozpływa się w milionie wątków pobocznych (opisanych niesamowicie drobiazgowo) i niestety całkowicie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
114
112

Na półkach: ,

Naprawdę długa książka, biorąc pod uwagę, że akcja zaczyna się na ostatnich 50 stronach... Reszta wydaje się długim i ciągnącym się wstępem z politycznymi rozmyślaniami głównych bohaterów. Gdybym nie miał w pamięci pierwszej części, pewnie dałbym sobie spokój, ale że było inaczej, ciągnąłem kartkę za kartą w oczekiwaniu czegoś więcej. Na szczęście całość rekompensuje długie dni spędzone na dworskiej codzienności i pozwala mile zachować książkę w pamięci. Nie trafi na półkę z ulubionymi pozycjami, ale nie żałuję lektury.

Naprawdę długa książka, biorąc pod uwagę, że akcja zaczyna się na ostatnich 50 stronach... Reszta wydaje się długim i ciągnącym się wstępem z politycznymi rozmyślaniami głównych bohaterów. Gdybym nie miał w pamięci pierwszej części, pewnie dałbym sobie spokój, ale że było inaczej, ciągnąłem kartkę za kartą w oczekiwaniu czegoś więcej. Na szczęście całość rekompensuje długie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
348
147

Na półkach: , ,

Skończyłam drugi tom dylogii "Najliss". Długa to była przygoda, bo pierwszy tom przeczytałam w 2012 roku ale spotkać się z bohaterami po 8 latach było jak miód na moje serce.

Ten cykl to typowe high fantasy z elfami, krasnoludami i magami. Myślę, że klimat najbardziej spodobałby się fanom książek Tolkiena, cyklu „Książę ciemności” Ksenii Basztowej i Wiktorii Iwanowej oraz „Prawa i Powinności” Kariny Pjankowej. Motywem wiodącym w obu książkach jest motyw drogi z liczną kompanią, a na końcu sieć dworskich intryg. Autorka posiada własny niepowtarzalny styl, a w książce najwięcej znajdziemy rozmów i skomplikowanych relacji między bohaterami, których jest całkiem sporo, więcej niż akcji ale na tym polega jej urok. Jeśli szukacie klasycznego fantasy to bardzo polecam, nie zawiedziecie się.

Skończyłam drugi tom dylogii "Najliss". Długa to była przygoda, bo pierwszy tom przeczytałam w 2012 roku ale spotkać się z bohaterami po 8 latach było jak miód na moje serce.

Ten cykl to typowe high fantasy z elfami, krasnoludami i magami. Myślę, że klimat najbardziej spodobałby się fanom książek Tolkiena, cyklu „Książę ciemności” Ksenii Basztowej i Wiktorii Iwanowej oraz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
736
724

Na półkach: , ,

Według mnie ta część jest zdecydowanie lepsza od pierwszej. Dużo więcej się w niej dzieje.
W dalszym ciągu styl pisania i użyta stylistyka zdań sprawiają, że nie czyta się tej książki jednym tchem. Myślę jednak, że warto poświęcić czas dla tej powieści.
Osiem królestwo zapomniało czym jest wojna. Jednak teraz wszyscy stoją w obliczu zagłady. Tylko jedna osoba może pogodzić skłóconych władców - Lermett, król Najlissu. Czy uda mu się ta sztuka, czy przyjdzie im się zmierzyć że zniszczeniami, głodem i wojną?

Według mnie ta część jest zdecydowanie lepsza od pierwszej. Dużo więcej się w niej dzieje.
W dalszym ciągu styl pisania i użyta stylistyka zdań sprawiają, że nie czyta się tej książki jednym tchem. Myślę jednak, że warto poświęcić czas dla tej powieści.
Osiem królestwo zapomniało czym jest wojna. Jednak teraz wszyscy stoją w obliczu zagłady. Tylko jedna osoba może pogodzić...

więcej Pokaż mimo to

avatar
147
90

Na półkach: ,

No, no, no. Szczerze? Nie spodziewałam się. Po przeczytaniu pierwszej części, do tej drugiej podchodziłam nie chętnie. Obawiałam się bowiem, że znowu spotkam się z wewnętrznymi monologami bohaterów.
Ale ku mojemu zdziwieniu, dostałam przyjemną i ciekawą historię. Odpowiedzi nawiązujące do poprzedniego tomu.
Brawo !!! 👏

No, no, no. Szczerze? Nie spodziewałam się. Po przeczytaniu pierwszej części, do tej drugiej podchodziłam nie chętnie. Obawiałam się bowiem, że znowu spotkam się z wewnętrznymi monologami bohaterów.
Ale ku mojemu zdziwieniu, dostałam przyjemną i ciekawą historię. Odpowiedzi nawiązujące do poprzedniego tomu.
Brawo !!! 👏

Pokaż mimo to

avatar
295
177

Na półkach: , ,

Książka, w której cała fabuła opiera się na jednej długiej rozmowie. Niemniej jednak ciekawa i sporo się w niej dzieje, choć spodziewałem się po niej czegoś zgoła innego. W każdym razie książka godna polecenia miłośnikom niesztampowego fantasy.

Książka, w której cała fabuła opiera się na jednej długiej rozmowie. Niemniej jednak ciekawa i sporo się w niej dzieje, choć spodziewałem się po niej czegoś zgoła innego. W każdym razie książka godna polecenia miłośnikom niesztampowego fantasy.

Pokaż mimo to

avatar
393
202

Na półkach: ,

Dobrze, że nie zniechęciłam się po pierwszym tomie. Naprawdę miło się czyta. Fakt, że młodzieżą dawno nie jestem, więc naiwność, prostota i łopatologiczność przekazu mnie rażą. Ale jako książkę dla młodzieży polecam. Wciągające, szybka akcja - prawie nie ma już dłużyzn charakterystycznych dla pierwszego tomu. Czuję się bardzo pozytywnie zaskoczona jakością. :)

Dobrze, że nie zniechęciłam się po pierwszym tomie. Naprawdę miło się czyta. Fakt, że młodzieżą dawno nie jestem, więc naiwność, prostota i łopatologiczność przekazu mnie rażą. Ale jako książkę dla młodzieży polecam. Wciągające, szybka akcja - prawie nie ma już dłużyzn charakterystycznych dla pierwszego tomu. Czuję się bardzo pozytywnie zaskoczona jakością. :)

Pokaż mimo to

avatar
681
54

Na półkach: , ,

Przez dobre pół książki byłam zagubiona - po dwóch głównych bohaterach w poprzedniej części, tutaj nagle pojawia się mnóstwo innych. Jak już udało mi się zapamiętać kto jest kim, kogo lubią, kogo nie, czytało się tak przyjemnie, jak poprzednią część. Liczyłam, że poza podjętą decyzją zostanie też opisane faktyczne pozbywanie się problemu, a tu częściowo zamiast tego, dostałam romans... Którego się nie spodziewałam i który zdecydowanie do gustu mi nie przypadł. Zupełnie subiektywnie rzecz biorąc - pierwsza część była lepsza.

Przez dobre pół książki byłam zagubiona - po dwóch głównych bohaterach w poprzedniej części, tutaj nagle pojawia się mnóstwo innych. Jak już udało mi się zapamiętać kto jest kim, kogo lubią, kogo nie, czytało się tak przyjemnie, jak poprzednią część. Liczyłam, że poza podjętą decyzją zostanie też opisane faktyczne pozbywanie się problemu, a tu częściowo zamiast tego,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
162
162

Na półkach:

Przyjacielski świat, choć w nim wróg. Lecz tylko jeden.
No i zdarzyło mi się niepoprawne określenie „przyjacielski świat”, chodzi jednak o to, że głównego bohatera otaczają same przyjazne i bardzo życzliwe dusze, skłonne przy tym do ofiar, kochające niezwykle prawdziwie, oddające całe siebie. Niegodziwiec jeden, wiadomo że jako zły jest głupi. To niedołęga cechujący się brakiem manier. Jednakże nie wiadomo dlaczego zdumiewająco skuteczny w swych prostackich i przewidywalnych intrygach. Jak to mu się udaje, skoro ma do czynienia z prawdziwymi geniuszami, magami i doświadczonymi królami, pozostaje dla mnie niezgłębioną tajemnicą.
Rzecz jasna od tej całej wylewającej się strona po stronie życzliwości, tak obfitej jak woda w Niagarze, rzygać się chce. Strasznie przedobrzyła Autorka z tym słodkim światem.

Główny bohater to geniusz, choć młody. Ale już niezmiernie doświadczony, bo w swoim życiu bywał już posłem osiągając ho, ho, a nawet więcej. Bardzo się przy tym poświęca królując, nie siedzi bezczynnie pod żyrandolem, brak mu czasu dla siebie, niedosypia, widać po nim przeogromne trudy. Po twarzy. Ale świat trzeba dokładnie w tej chwili ratować, bo wiatry się zmieniły, a już wkrótce, za jakieś kilkadziesiąt lat step zostanie pochłonięty przez pustynię. Widzicie zatem, że potrzeba nagła, już za kilkadziesiąt lat, chwili nie wolno tracić! Bo wtedy nastąpi najazd głodnych koczowników, których nie powstrzymają żadne układy i żadna broń. Bo przez kilkadziesiąt lat nie da się zbudować żadnych umocnień, ani sił zbrojnych. To wiadomo. Ma za to królewskich sojuszników, a oni dobrze rozumieją zagrożenie i chcą mu pomagać ze wszystkich swych monarszych sił.
Napisałem, że każdy z nich to taki plasterek, że do rany przyłóż? Jak nie wspomniałem, to nadmieniam. Poza jednym, rzecz jasna. To taki łotr. Ale najpierw o tych poczciwych. Dręczą ich nieszczęścia.
Na przykład taki jeden kocha kapłankę, słowem się do niej nie odzywa, cierpi na boku. Ona też, bo kocha go rozpaczliwie nie mając nadziei, choć ma, że jak uda się na królewską radę, to jakoś się cudem zejdą. I tak! Ich ból zostaje ukojony. Jeden z przyjaciół głównego bohatera, elf, przyczynia się do tego. No i są szczęśliwi.
Albo inny, wilkołak. Ma stryja cierpiącego na bolesną przypadłość, bardzo się tym przejmuje, żałuje go każdą myślą. Młody człowiek nieustannie wzdycha nad starszym krewniakiem. Gdzie mu tam jakieś radości, nigdy żadnej poczuć nie może. Chyba ulgę, kiedy po lesie biega jako przemienieniec.
Uwierzcie mi, ten zalew słodyczy i powszechnej życzliwości to istny potop.

Nad fabułą rozwodzić się nie będę, tych wszystkich zwrotów akcji nie wyjawię. Powiem o tym, jak Autorka radzi sobie ze stopniowaniem napięcia.
W konstrukcji zdania wygląda to tak:
„Ile zostało do wojny, do takiej prawdziwej wojny? Pięćdziesiąt lat? Osiemdziesiąt?”
Nie rozważam w tym miejscu, czy zagrożenie mające nastąpić za pół wieku łatwe do przewidzenia, ale już nie do powstrzymania, chodzi o samo stopniowanie napięcia. Jeśli ma zadziałać to zaczynamy od dalszego, czyli najpierw osiemdziesiąt, po czym przechodzimy do bliższego, czyli pięćdziesiąt. A najlepiej w ogóle byłoby nie używać policzalnych lat. Groźniej zabrzmi kiedy użyje się określenia: kilkadziesiąt, parędziesiąt. Nieznany strach zawsze bardziej dojmujący.
Nieco inaczej, choć podobnie ma się sprawa ze sceną, w której zostaje użyta magiczna mapa. Ona ujawnia owo pustynne zagrożenie. W tej scenie biorą udział: chłopiec król, student magii, też młodzik, przy tym zapalony matematyk, ponadto wielce uczony czarodziej oraz elf. Niestety pojawia się nazbyt wiele infantylnych dowcipów, dotyczących przede wszystkim młodzika maga i starego maga, które powagę zagrożenia znacznie niwelują. Niestety, samo zagrożenie wraz z podanymi środkami zaradczymi zostaje nazbyt dokładnie ukazane. Wiadomo dobrze, jak mu przeciwdziałać. Zatem na dobrą sprawę napięcie nie zdąży zaistnieć.
Taki zabieg niszczy konstrukcję większą. W fabule napięcia się nie odczuje, które pojawiłoby się, gdyby poszczególne elementy podawać wolniej, zmagać się nad znalezieniem sposobu uniknięcia stepowego niebezpieczeństwa. Nie mówiąc już o tym, że zagrożenie poznajemy i to dokładnie nawet przed rozdziałem z mapą. Bo wcześniej król – poseł – młodzieniec wyjawia je swojemu przyjacielowi elfowi. Na dodatek podczas tych ważnych narad królewskich, kiedy ma się rozważać nad sposobami uniknięcia zagrożenia, nic się nie dzieje, poza infantylnymi utarczkami wielkich władców.

Dziecinady więcej, bo ona pojawia się po wielokroć w przesadnych zachwytach bohaterów, przy wtórze zalewu słów.

Przedstawienia niesłowne, to niestety ogrom mowy pozornie zależnej i rozbudowanych monologów wewnętrznych. Każda myśl, każdy pomysł, wszystko zostanie przeanalizowane aż do imentu. Najmniejszy drobiazg w zachowaniu tak własnym, jak cudzym nadinterpretowany przez bardzo domyślnych obserwatorów, którzy wysnują przy okazji bardzo szczegółowe prawdy u ludziach.
Wszyscy bohaterowie nadmiernie cierpią z powodu bezustannej potrzeby refleksji nad każdym duperelem. Czyli o wiele za mało wydarzeń, za to nadmiar przeżyć wewnętrznych. Okraszonych od czasu do czasu opisami. Chociażby takiej Wieży Jutrzenki. Opis długi, konkretów mało. Wiemy jakie ta wieża ma robić wrażenie, jak błyskać, poza tym zostaniemy poinformowani, że jest smukła i krucha. Wyraźne tu skupienie się na oglądającym, zamiast na przedmiocie. I tak cały czas.

Mnóstwo wydumanych tez o ludziach i ich zachowaniu, przy ich wyjątkowo nikłej wiarygodności.

Nieuzasadnione środki, na przykład w celu wezwania władców na radę królów. Odbywa się to poprzez rozpalenie ogni sygnałowych. To wypadek zarezerwowany do sytuacji szczególnych, a przy tym tak rzadki, że sami wezwani mają kłopot z jego zinterpretowaniem. Przypomnijmy, że wezwanie w celu rozważenia metod zapobiegnięcia zagrożeniu pustynnieniem stepu, które zastąpi kiedy? Już za kilkadziesiąt lat! Czy w takim wypadku potrzebne aż tak nadzwyczajne środki? One zostaną powszechnie zauważone. Czy maluczcy powinni coś podejrzewać, nim wielcy władcą podejmą środki zaradcze? List byłby dyskretniejszy, przesłany gołębiami (których w powieści się używa) niewiele wolniejszy.

Autorka próbuje żartów. Wspomniałem jak rozbijają one scenę z magiczną mapą. Ogólnie nie czuję tych dowcipów, a już szczególnie gdy dotyczą wysilonego naśmiewania się z matematyki stosowanej, jaką ma z zapałem uprawiać młody mag. Ha! Jakie to zabawne. Matematyka stosowana! Nie poczułem także, jak elf rozśmiesza zahukaną królewnę. W przypadku żartu numer jeden wspomina się tam o słoniu i młynie, w drugim wypadku o elfie, krasnoludzie i hodowli owiec. Królewna się naśmiewa. Ja też bym chciał, ale żadnej zabawnej historyjki nie usłyszałem. Mamy za to taki sam zabieg jak z wieżą, że ona jest piękna, bajerancka, cud prawdziwy, dowiemy się wzniosłych o odczuciach tych, którzy ją widzą w pełnej krasie, jej samej nie zobaczymy. Tak samo z dowcipami, bohaterom śmiesznie, a odbiorcy? Znowu Autorka serwuje nam wyjątkowe skąpstwo w dziedzinie konkretu.

Kupa szczęśliwaśnych rozwiązań, rozmemłanych charakterów, maślanych oczu i ach!, jakże wielkich uniesień nad miłością. Ogrom przemyśleń, nadużywania zbyt mocnych chwytów jak te ognie wzywające na radę, zamiast wiarygodniejszych, bardziej dyskretnych, zaś nade wszystko zdumiewająca bezbronność sprytnych władców, dzielnych wojaków, zmyślnych magów wobec niedołężnych i przewidywalnych intryg czarnego charakteru, przy tym przedziwnie bezczelnych, jak przemoc wobec tej królewny, którą elf rozśmieszał. Oto obraz gościa rządzącego się w domu gospodarza, a dzielny i potężny gospodarz temu nie przeciwdziała.

Dzieło Ratkiewicz to książka, którą stale się odkłada, która nie bawi, za to żenuje, pławi się wśród domysłów, przesadnie rozwodząc się nad nieciekawymi przeżyciami wewnętrznymi aż do rozmiarów karykaturalnych. Zbyt obficie używająca rozbudowanych porównań, za często popadająca w dygresje. Za to mało zajmująca się wątkiem, który zamiast spajać fabułę, staje się dla niej pretekstem, czyli tym rozwiązaniem przyszłego zagrożenia.
Choć to pozycja z kilkoma niezłymi pomysłami.
Które zepsute.

Gwiazdki:
dwie!

Przyjacielski świat, choć w nim wróg. Lecz tylko jeden.
No i zdarzyło mi się niepoprawne określenie „przyjacielski świat”, chodzi jednak o to, że głównego bohatera otaczają same przyjazne i bardzo życzliwe dusze, skłonne przy tym do ofiar, kochające niezwykle prawdziwie, oddające całe siebie. Niegodziwiec jeden, wiadomo że jako zły jest głupi. To niedołęga cechujący się...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    282
  • Przeczytane
    225
  • Posiadam
    149
  • Ulubione
    14
  • Fantastyka
    14
  • Fantasy
    12
  • Chcę w prezencie
    9
  • Fabryka Słów
    6
  • 2012
    5
  • Teraz czytam
    5

Cytaty

Więcej
Eleonora Ratkiewicz Lare-i-t'ae Zobacz więcej
Eleonora Ratkiewicz Lare-i-t'ae Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także