Sodoma i Gomora
- Kategoria:
- literatura piękna
- Cykl:
- Trylogia Pogranicza (tom 3)
- Tytuł oryginału:
- Cities of the plain
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2012-02-28
- Data 1. wyd. pol.:
- 1999-05-25
- Liczba stron:
- 440
- Czas czytania
- 7 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308050620
- Tłumacz:
- Maciej Świerkocki
- Tagi:
- Ameryka
Sodoma i Gomora – do tej pory nie wydana w języku polskim powieść Cormaca McCarthy'ego wieńcząca słynną Trylogię Pogranicza. Znajdziemy tu wszystko to, co dla McCarthy'ego charakterystyczne: genialną prozę, pomysłową fabułę, malarsko odmalowany świat, a także delikatne poczucie humoru i, co z kolei w prozie McCarthy'ego rzadkie, wątek miłosny!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Świat wartości minionych
To już ostatni tom „Trylogii Pogranicza” autorstwa Cormaca McCarthy'ego. Tytuł ostatniej części - „Sodoma i Gomora” - obiecuje wiele, jednak przewrotność amerykańskiego pisarza nie zna granic. „Sodoma i Gomora” to najspokojniejsza powieść tego twórcy. Po piekielnych wizjach znanych chociażby z „Krwawego południka” moglibyśmy spodziewać się w zwieńczeniu „Trylogii” czegoś w rodzaju hekatomby, której jednak nie zobaczymy w „Sodomie i Gomorze”. Jak powszechnie wiadomo nie od dziś „z Sodomy do Gomory jedzie się tramwajem”, więc bileciki do kontroli, wsiadamy i jedziemy – przez Teksas, przez Meksyk, przez „cormacowski świat”, gdzie cały czas liczy się to, co już dawno liczyć się przestało.
Jak spotkali się tutaj John Grady i Bill Parham, główni bohaterowie „Rączych koni” i „Przeprawy”, nie wiemy. Wiemy, ze pracują razem na rancho i obaj świetnie znają się na koniach. John zna się trochę lepiej. Obaj chadzają czasem do teksańskich burdeli, ale tylko Bill zakochuje się w pięknej Magdalenie, dziwce i epileptyczce w jednym. Problem polega na tym, że w Magdalenie kocha się też meksykański alfons Eduardo, który przy okazji uważa ją za swoją własność. Jeśli znacie Państwo dwie poprzednie części, to wiecie, że nie będzie wesoło, bo John nie odpuści samemu diabłu.
Mamy zatem klasyczny westernowy romans. Akcja sunie powoli, jak wóz pionierów przez prerię. McCarthy wiele miejsca poświęca temu, co w całej „Trylogii” wydaje się najważniejsze, czyli opisom kowbojskiego życia i miłości do koni. I dopiero pod koniec mamy ten „cormacowski” crème de la crème – epilog, który jest filozoficznym zanurzeniem w oparach onirycznej duchowości, gdzie mit i wizja tworzą archetypiczne obrazy. Więcej nie zdradzę.
„Trylogią Pogranicza” rządzi nostalgia za prawdziwym światem i prawdziwymi ludźmi. Jest to na ogół świat bardzo realny i skonwencjonalizowany. Jednak to co najistotniejsze dzieje się gdzieś pod progiem rzeczywistości, na załamaniu tego, co realne i tego, co duchowe. Cechą wyróżniającą prozę Cormaca spośród innych pisarzy jest umiejętne balansowanie na granicy tych dwóch światów. Jednak niewątpliwe pierwszeństwo przypada tutaj temu, co budzi się nieraz złowrogo w ludzkich snach. Ta głęboka intuicja, że zło żyjące w człowieku przybywa z odległych prazakątków ludzkości, mówi nam także o potrzebie tożsamości. Bez tego walka ze złem - tego i nie tego świata - jest niemożliwa. Mówi nam Cormac.
Sławomir Domański
Oceny
Książka na półkach
- 875
- 363
- 129
- 12
- 10
- 8
- 8
- 8
- 5
- 5
Opinia
„Sodoma, Gomora i piekło gorące!” – tak kwitowała pewne sytuacje moja Babcia. Mój Tata podsumowywał je jednak dosadniejszym określeniem: „Pożar w burdelu w czasie powodzi”. I pewnie dlatego „Sodoma i Gomora” kojarzy mi się z chaosem nie do opanowania. A u Cormac’a McCarthhy’ego jak zwykle ocean spokoju między kartkami powieści, nawet gdy bohaterowie gwałtowne działania podejmują. Pożaru nie ma, powodzi brak…burdel został.
Ostatni tom trylogii „Pogranicze” łączy losy John’a Grady Cole’a i Billy’ego Parham’a. Bohaterowie pracują na małym ranczo jako kowboje, świat wokół nich zmienia się wcale nie na lepsze, ale i oni się zmienili. Już nie chłopcy lecz mężczyźni. Dorosły John wciąż ma w sobie tą samą szlachetność, dobroć, ale i upór, które charakteryzowały młodzieńca z „Rączych koni”. Natomiast w dorosłym Bill’u nie widzę tego chłopca z „Przeprawy”, ale to dobrze. Odpowiada mi ta rozsądniejsza i bardziej rozgadana wersja Parham’a.
„Sodoma i Gomora” w porównaniu do wcześniejszych tomów jest zdecydowanie bardziej stacjonarna. Bohaterowie nie ruszają na szlak, ich dni upływają na ciężkiej pracy ujętej w klamry snu, pór posiłków i wypadów do burdelu. Wszystko ma swój ustalony rytm i snuje się spokojnie jak dym papierosa przy bezwietrznej pogodzie. Oddechy koni kołyszą ich do snu, każdy zna swoje miejsce i nie potrzeba wielu słów, by powiedzieć to, co najważniejsze. Zresztą, czy prawdziwa, męska przyjaźń wymaga przemów?
Tym razem McCarthy rozważa w swojej powieści kwestię przypadku i przeznaczenia w ludzkim życiu. Czy dokonując wyborów naprawdę jesteśmy wolni? Skoro nasze położenie jest wypadkową decyzji naszych przodków, nasze własne zdanie jest tylko konsekwencją wcześniejszych zdarzeń. Przypadek czy przeznaczenie splatają losy John’a i Magdaleny? To nie jest ważne. Romeo i Julia w tej odsłonie bardziej mnie przekonują niż oryginał Szekspira. Może dlatego, że nie mają nic poza miłością, rozpaczliwą miłością kowboja i dziwki.
Tym razem Bóg nie zamierza dać szansy sprawiedliwym z Sodomy i Gomory, a kto chciałby kogoś wydrzeć z siedliska grzechu, sam zostanie przez nie pochłonięty. Podobno warto iść za głosem serca…Tylko, że ludzkie serca są czasami tak żałośnie głupie.
Wśród miraży, znaków odciśniętych przez tych, którzy byli przed nami, podążając drogą, której celu wcale nie znamy, nie mamy żadnej mapy, która pomogłaby w wędrówce. Jest tylko czas, który płynie niezależni od nas, są ludzie spotykani po drodze i ich historie. A gdy przyjdzie ten brak pewności, czy jesteśmy czymś więcej niż snem, na własnych dłoniach, w plątaninie żył i blizn, możemy znaleźć mapę szlaku, który jest za nami.
McCarthy zakończył trylogię „Pogranicze” w taki sposób, że wiem, że do niej nie wrócę. Zresztą nie ma powrotu do „Sodomy i Gomory”. Jednak sama historia zostanie ze mną na zawsze.
„Sodoma, Gomora i piekło gorące!” – tak kwitowała pewne sytuacje moja Babcia. Mój Tata podsumowywał je jednak dosadniejszym określeniem: „Pożar w burdelu w czasie powodzi”. I pewnie dlatego „Sodoma i Gomora” kojarzy mi się z chaosem nie do opanowania. A u Cormac’a McCarthhy’ego jak zwykle ocean spokoju między kartkami powieści, nawet gdy bohaterowie gwałtowne działania...
więcej Pokaż mimo to