Trans-Atlantyk
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie literatura piękna
144 str. 2 godz. 24 min.
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 1988-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1988-01-01
- Liczba stron:
- 144
- Czas czytania
- 2 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 83-08-01928-5
- Tagi:
- wojna polskość Argentyna ojczyzna synczyzna groteska powieść
Jedyny w swoim rodzaju utwór-wyzwanie, utwór-prowokacja, kapitalna rozprawa Gombrowicza z polskością, z podtrzymywanymi przez tradycję stereotypami narodowymi. Genialny humor i cudowny język, zadziwiające wykorzystanie przez pisarza form gawędy szlacheckiej, nie milknące pytania, które w każdym pokoleniu powinniśmy sobie zadawać.
Dodaj do biblioteczki
Porównaj ceny
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Szukamy ofert...
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 8 319
- 3 117
- 1 024
- 222
- 207
- 119
- 112
- 54
- 51
- 42
OPINIE i DYSKUSJE
skretyniały sarmatyzm jeszcze dodaje geniuszu gombrusiowi, nie wierzę, że to piszę
skretyniały sarmatyzm jeszcze dodaje geniuszu gombrusiowi, nie wierzę, że to piszę
Pokaż mimo toForma dobra czy niedobra? Eksperymentalna, na pewno. Ja jestem na nie. Pół strony o chodzeniu chodzeniu, inne pół strony o robieniu bach bach bach - po 1/3 książki (niedługiej przecież) moje zaintrygowanie niecodzienną formą ustąpiło wpierw znużeniu a potem frustracji. Gombrowicz na niewielkiej przestrzeni objętości Trans-Atlantyku wielokrotnie stosuje dokładnie te same sztuczki. Nie kupuję narracji o parodii stylu Mickiewicza i Chryzostoma Paska. Chłopy sto lat wcześniej pisały pompatycznie - no rzeczywiście co za kuriozum.
No i właśnie ta forma, w zasadzie miejscami nie różniąca się od bredzenia żula wyższej klasy, sprawia że cała rzekoma satyra na polskość wydaje mi się taka nie bardzo. Pomijając pewne wątki oczywiste reszta zbyt głęboko została zakopana w bełkotliwym słowotoku, przestylizowana, o jeden poziom (albo i dwa) nazbyt absurdalna. Patrz na ten bełkot i doszukuj się znaczeń, prawie jakby w plamach na ścianie wypatrywać oblicza matki boskiej. A może to po prostu ja zbyt często przewracałem oczami widząc kolejne bachbachbach przez co mi sporo umknęło.
Ale nie powiem, miejscami nawet śmieszne.
Forma dobra czy niedobra? Eksperymentalna, na pewno. Ja jestem na nie. Pół strony o chodzeniu chodzeniu, inne pół strony o robieniu bach bach bach - po 1/3 książki (niedługiej przecież) moje zaintrygowanie niecodzienną formą ustąpiło wpierw znużeniu a potem frustracji. Gombrowicz na niewielkiej przestrzeni objętości Trans-Atlantyku wielokrotnie stosuje dokładnie te same...
więcej Pokaż mimo tono tutaj to już pisarz polski Witold Gombrowicz berguje po całości,
chodziemy, chodziemy, patrzemy i myślemy....
a najdziwniejsze jest to, ze pod tą mordą przyklejoną jawi się Autor jako najbardziej świadomy patriota wśród różnej maści polskich literatów, i cóż, że z Argentyny
na innej płaszczyźnie, to dla mnie jedyny pisarz, który tak potrafi "zaszyć się" w tekście, zaczaić, że czytając, czuje się jego bliską obecność
no tutaj to już pisarz polski Witold Gombrowicz berguje po całości,
więcej Pokaż mimo tochodziemy, chodziemy, patrzemy i myślemy....
a najdziwniejsze jest to, ze pod tą mordą przyklejoną jawi się Autor jako najbardziej świadomy patriota wśród różnej maści polskich literatów, i cóż, że z Argentyny
na innej płaszczyźnie, to dla mnie jedyny pisarz, który tak potrafi "zaszyć się" w tekście,...
Gdyby nie Wojciech Pszoniak podejrzewam, że nie dałbym rady przeczytać tej książki,( wysłuchałem ją )owszem jest zabawna, ale przekaz niestety do mnie nie trafił. Miałem rację, że nie czytałem tej książki w czasach swojej nauki.
Gdyby nie Wojciech Pszoniak podejrzewam, że nie dałbym rady przeczytać tej książki,( wysłuchałem ją )owszem jest zabawna, ale przekaz niestety do mnie nie trafił. Miałem rację, że nie czytałem tej książki w czasach swojej nauki.
Pokaż mimo toNie oceniam, bo nie przebrnąłem. Niby jestem dojrzalszy niż gdy lata temu czytałem Ferdydurkę i Pornografię, ale tutaj styl zmógł mnie kompletnie i nie byłem w stanie kontynuować. Śmieszna sprawa, bo szukałem informacji, czy wielkie litery w co którymś słowie to umyślny zabieg, czy też przedziwny artefakt pliku ebookowego.
Z początku zapaliłem się do lektury, bo we wstępie sam autor wytłumaczył pokrótce sam siebie z tego dzieła, a ja przyklasnąłem woli przebicia polskiego patriotycznego balonika. W to mi graj, panie Gombrowicz! Po czym przyszła opowieść snuta przez potok słów, co jest dość osobliwym doznaniem. Być może audiobook byłby lepszym wyjściem, żeby tak słuchać tego poły-bełkotu na granicy uwagi. Nie wiem, dla mnie, w tym momencie życia, ten tekst jest niepotrzebnym wysiłkiem, a jako że nauczyłem się już porzucać książki, które sprawiają mi za dużo zachodu, oto ta niekompletna recenzja.
Nie oceniam, bo nie przebrnąłem. Niby jestem dojrzalszy niż gdy lata temu czytałem Ferdydurkę i Pornografię, ale tutaj styl zmógł mnie kompletnie i nie byłem w stanie kontynuować. Śmieszna sprawa, bo szukałem informacji, czy wielkie litery w co którymś słowie to umyślny zabieg, czy też przedziwny artefakt pliku ebookowego.
więcej Pokaż mimo toZ początku zapaliłem się do lektury, bo we wstępie...
Satyrka na specyficzny typ polskiego patriotyzmu, pokazująca nasze narodowe przywary, ale w mniejszym stopniu również akt odseparowania się także od przeciwległych skrajności. Stylistycznie niewątpliwie oryginalna. Ciekawe użycie staropolskiego języka i niecodzienne połączenia słów, a całość, czytana, o ile to możliwe, bez głębszego zastanowienia (co w przypadku tej książki uważam za dobrą metodę, a którą odkryłem samoistnie dopiero pod koniec), układa się zaskakująco płynnie. Ale granica jest cienka - często Gombrowicz przedobrza, wpada w bełkotliwe ciągi i gada w kółko to samo jak zdarta płyta.
W ogóle cały "Trans-Atlantyk" to w dużej mierze paplanina. Zaśmiałem się nie raz, choć dla mnie jest to ostatecznie bardziej książka z momentami, licznymi, ale mimo wszystko momentami.
"Dobre to, ale za mało, za mało! Nie dość tu Męki, Strachu! Więcej dużo Męki, Strachu, Bólu trzeba."
Satyrka na specyficzny typ polskiego patriotyzmu, pokazująca nasze narodowe przywary, ale w mniejszym stopniu również akt odseparowania się także od przeciwległych skrajności. Stylistycznie niewątpliwie oryginalna. Ciekawe użycie staropolskiego języka i niecodzienne połączenia słów, a całość, czytana, o ile to możliwe, bez głębszego zastanowienia (co w przypadku tej książki...
więcej Pokaż mimo toZa bardzo ironiczne, mi się nie podobało
Za bardzo ironiczne, mi się nie podobało
Pokaż mimo toGłównym bohaterem tej powieści jest postać-Gombrowicz, który w momencie, kiedy w Polsce trwa kampania wrześniowa 1939 r., dobija statkiem do Buenos Aires w Argentynie. Autor dookreśla swojego bohatera imieniem Witold, dlatego ta zbieżność z pisarzem na samym początku budzi kontrowersję. Kolejną jest pytanie zawarte w następnej scenie. Mianowicie: jak ma zachować się pisarz na dalekiej emigracji, kiedy kraj staje przed widmem klęski? To jednak dopiero początek kontrowersji. Bo Gombrowicz Polonię argentyńską ubiera w zestaw cech, dla tej sytuacji zaczerpnięty z Adama Mickiewicza.
Na przestrzeni całej powieści trudno nie odnieść wrażenia, że autor, pisząc swój utwór w latach 40. XX w., walczył z martyrologicznym duchem słynnego polskiego wieszcza, ale chociażby w języku i wzorów postaw znajdziecie tu też Henryka Sienkiewicza i jego trylogię. W całym “Trans-Atlantyku” mamy pokazane dwa skrzydła polskiego ducha (przekazywanego z pokolenia na pokolenie od XVI w. aż do XX) oraz dwie skrajne formy patriotyzmu. Gombrowicz wykorzystuje do tego groteskę, na tyle swobodnie, że można odnieść wrażenie, iż ćwiczy wytrzymałość czytelnika. Dzięki temu jednak ta powieść nie traci na świeżości i uniwersalności.
“Trans-Atlantyk” jeszcze za życia pisarza zyskał miano “powieści plugawej”. Ale nie mogło być inaczej, skoro Gombrowicz w tak genialny sposób (uderzając w Mickiewicza i Sienkiewicza) rozprawia się z polską martyrologią. Pokazuje, że my jako naród (z wrodzonego poczucia niższości) nieustannie lubimy trwać w stanie zewnętrznego zagrożenia, dlatego zgłębiamy, wręcz kultywujemy, narodowe klęski (brzmi znajomo?). W dodatku wprowadzając wątek homoseksualny autor kpi z wykreowanego wzorca mężczyzny-Polaka-herosa.
Gombrowicz nie tylko demaskuje polskie stereotypy, za pomocą ostrej groteski tworząc własny genotyp postawy pisarza wobec narodowej tragedii, ale uwalnia polskość z więzów romantyzmu.
Autor “Ferdydurke” w “Trans-Atlantyku” stawia ważne pytania: czy warto być Polakiem w XX w.? Czy Polak/Polka należy do narodu, czy może stanowić samego siebie? Gombrowicz puszcza wodze i bawi się właściwie wszystkim: językiem, formą, konwencją, polskością, ironią, metaforą, składnią, ale dzięki temu w tej powieści czuć jakiś niesamowity ruch, wolność. Wręcz filozofia życia. Ciekawe, że autorowi udaje się dojść do tak dużych rzeczy za pomocą prymitywnego (m.in. język szlachecki z mocnymi naleciałościami Sienkiewiczowskiej trylogii) języka. Dla mnie najmocniejszy był jednak sam finał książki. Gombrowiczowski rechot w ostatnich wersach interpretuję jako śmiech wolnego artysty, który zrzucił kajdany wielkich poprzedników narzucających nam sztywno swoją wersję rzeczywistości i teraz nie ma zamiaru sprzedawać nam swojej wizji świata, a jedynie zadawać odbiorcy pytania. Bardzo jest to spójne z moją wizją literatury.
Głównym bohaterem tej powieści jest postać-Gombrowicz, który w momencie, kiedy w Polsce trwa kampania wrześniowa 1939 r., dobija statkiem do Buenos Aires w Argentynie. Autor dookreśla swojego bohatera imieniem Witold, dlatego ta zbieżność z pisarzem na samym początku budzi kontrowersję. Kolejną jest pytanie zawarte w następnej scenie. Mianowicie: jak ma zachować się pisarz...
więcej Pokaż mimo toWeszłam z Witoldo pod rękę w Nowy Rok. Bum! Bum! Bum! Bam! Bam! Bam! Strzelały fajerwerki 🎆 i szalał słowem niebanalnym Gombrowicz. Chyba tylko emigrant może tak trafnie opisać to, z czym mierzą się na co dzień Polacy. Synowizna nie daje zerwać z wzorcami, które nami żądzą. A może warto się polskości przyjrzeć i choć momentami oprzeć? Oderwać i spróbować po swojemu?
Kocham styl i język, w jaki Witoldo ubiera swoje myśli. Myśl i forma w nielada formie.
Aha, polecam mistrzowską interpretację Pszoniaka.
Weszłam z Witoldo pod rękę w Nowy Rok. Bum! Bum! Bum! Bam! Bam! Bam! Strzelały fajerwerki 🎆 i szalał słowem niebanalnym Gombrowicz. Chyba tylko emigrant może tak trafnie opisać to, z czym mierzą się na co dzień Polacy. Synowizna nie daje zerwać z wzorcami, które nami żądzą. A może warto się polskości przyjrzeć i choć momentami oprzeć? Oderwać i spróbować po swojemu?...
więcej Pokaż mimo toCzytałem kilka razy. Za każdym intryguje mnie w niej coś innego. Powiedzieć muszę jedno - kwestia inności tej książki przebija się już od pierwszej strony. Gobmrowicz wielkim autorem był!
Czytałem kilka razy. Za każdym intryguje mnie w niej coś innego. Powiedzieć muszę jedno - kwestia inności tej książki przebija się już od pierwszej strony. Gobmrowicz wielkim autorem był!
Pokaż mimo to