Kilka lat temu przechodziłam przez dość trudny okres w swoim życiu. Sformułowania „znaleźć się na życiowym zakręcie”, czy „złapać doła” nabrały dla mnie nowego znaczenia.
Oprócz utraty wiary w siebie, w swoją siłę, we własne możliwości, w sens istnienia i wszystkiego, co robię straciłam coś jeszcze – przestałam marzyć. I wtedy w moim życiu pojawił się Marek Kamiński – i to dosłownie – razem ze swoją „Wyprawą”.
„Wyprawa” jest książką bardzo mądrą, w której zawarte są wskazówki i instrukcje dotyczące życiowego postępowania spisane przez bardzo mądrego człowieka. Naprawdę warto zapoznać się z tą pozycją, zwłaszcza jeżeli czujemy się samotni i zagubieni. Mnie jej lektura nad wyraz pomogła. Do tego stopnia, że moje marzenia powróciły i to w zdwojonej ilości.
Miałam prawo wyboru. Przebiegałam wzrokiem po wyłożonych na stole publikacjach autorstwa pana Kamińskiego. „Alfabet”, „Nie tylko biegun”, „Grenlandia” i inne. „Wyprawy” zdawałam się w ogóle nie zauważać. Wtedy do stolika podszedł pan Marek i wskazał mi tę książkę. Nigdy tego nie zapomnę. I mimo, że od naszego spotkania minął już jakiś czas, to czasem jeszcze łapię się na rozmyślaniu, że zostało ono jakby z góry zaplanowane, że kierowała nim jakaś siła wyższa. To trochę tak, jakby pan Bóg chcący pomóc mi pozbyć się niekiedy bardzo toksycznych myśli, zesłał mi anioła stróża w postaci pana Marka. Może dla wielu osób to brednie, ale ja gorąco wierzę, że tamtego dnia Bozia zrealizowała przynajmniej część swoich zamysłów wobec mnie.
Książka zajmuje szczególne miejsce na półce mojego regału, a zamieszczona na pierwszej stronie dedykacja – ilekroć na nią spojrzę – dodaje mi większego kopa niż popołudniowa szklanka kawy czy porcja porządnego heavy metalu o poranku.
Panie Marku! Dziękuję!

Kilka lat temu przechodziłam przez dość trudny okres w swoim życiu. Sformułowania „znaleźć się na życiowym zakręcie”, czy „złapać doła” nabrały dla mnie nowego znaczenia.
Oprócz utraty wiary w siebie, w swoją siłę, we własne możliwości, w sens istnienia i wszystkiego, co robię straciłam coś jeszcze – przestałam marzyć. I wtedy w moim życiu pojawił się Marek Kamiński – i to...