John Grisham stawia pytanie czy kara śmierci ma sens? Czy na pewno działa odstraszająco?
Skazaniec na swoją egzekucję oczekuje przeciętnie dziesięć lat. Będziemy mieli okazję przekonać się, co czuje młody człowiek skazany na śmierć, jak zmienia się z radosnego, silnego człowieka w przedwcześnie postarzałego dwudziestosiedmioletniego wraka. Co system potrafi zrobić z ludźmi. Okazuje się, że sprawiedliwość w Teksasie to kpina.
Sądy nie znoszą pojawiających się w ostatniej chwili świadków niespodzianek, więc kiedy pojawia się prawdziwy morderca, przyznaje do winy, mało tego, che tę swoją winę udowodnić, nikt nie chce go słuchać.
Akcja powieści nie rozgrywa się na sali sądowej, mimo, że mamy do czynienia z thrillerem prawniczym, nie ma też zbyt dużo prawniczego żargonu. Ukazane są za to nastroje społeczne jakie panowały pośród czarnoskórych i białych. Nad miastem wisi groźba małej wojny rasowej.
Dynamiczna, trzymająca w napięciu akcja, wyraziste postacie, choć bez jednego, głównego bohatera, i przede wszystkim obnażona przez autora bezwzględna, wszechwładna i działająca na granicy prawa machina sądowa, to sprawia, że od książki trudno się oderwać, bowiem: "Od początku wiemy, kto jest mordercą. Do końca nie wiemy, kto zginie."

John Grisham stawia pytanie czy kara śmierci ma sens? Czy na pewno działa odstraszająco?
Skazaniec na swoją egzekucję oczekuje przeciętnie dziesięć lat. Będziemy mieli okazję przekonać się, co czuje młody człowiek skazany na śmierć, jak zmienia się z radosnego, silnego człowieka w przedwcześnie postarzałego dwudziestosiedmioletniego wraka. Co system potrafi zrobić z ludźmi....