Mocna siódemka. Bawiłem się naprawdę dobrze. Na szczególną uwagę zasługują rysunki Sorrentino, które są znakomite i idealnie współgrają z kolorami nałożonymi przez Holingswortha. Scenariusz to typowe superhero łączące gatunek "zabili go i uciekł".
Green Arrow to niesamowicie ciekawy bohater, ale w tym runie mam ogromny problem z jego adwersarzami. Przeciwnicy Olivera są nudni, miałcy i w jakiś niewytłumaczalny sposób nigdy nie potrafią go pokonać. Queen momentami wydaje się niepodatny na ich moce i zdolności, a jeśli odnosi jakieś rany to chwilę później albo fantastycznie się goją, albo sam bohater o nich zapomina (może tak działa adrenalina). Jako bohater pozbawiony super mocy, Oliver nie wydaje się zupełnie "ludzki". W komiksie ewidentnie brakuje mi nutki realizmu.
Pomimo takich "głupotek" naprawdę bardzo miło spędziłem czas i nawet przez sekundę się nie nudziłem. Run Lemire'a można porównać do typowego filmu akcji klasy B. Dzieje się naprawdę dużo, są wybuchy, sceny walki, a protagonista jest praktycznie nieśmiertelny. Ja osobiście bardzo lubię filmy typu Rambo, Mission: Impossible czy Szybkich i Wściekłych. Nie uważam ich za arcydzieła, ale za tytuły, które spełniają swój podstawowy cel - dostarczają rozrywki. Taki właśnie jest Green Arrow. Komiks niepozbawiony wad, ale sprawiający masę frajdy.
161
"Motyl"
Pytanie budzi się w domu Arystotelesa Rodora z amnezją. Tot mówi Vicowi, że Lady Shiva wyciągnęła go z rzeki i przyprowadziła do domu Tota. Batman składa wizytę, gdy Tot śpi i krytykuje metody walki z przestępczością Vica. Helikopter zabiera Sage z domu Tota do odległej kabiny.
Mężczyzna na wózku inwalidzkim, który przedstawia się jako Richard, mówi Vicowi, że nauczy go drogi wojownika. Przez pewien czas Richard trenuje Vic, fizycznie i psychicznie. W końcu mówi Vicowi, że czas iść.
Vic wraca do Hub City, zakłada garnitur i maskę i wyrusza na polowanie na swoich zabójców. The Question pokonuje piechurów wielebnego Jeremiaha Hatcha i ostatecznie konfrontuje się z wielebnym w jego zamku.