POPKulturowy Kociołek:
Królowie stają się coraz to potężniejsi, a każdy z nich zdeterminowany jest do tego, aby zostać największym władcą. Nic więc dziwnego, że chaos się pogłębia, co ma bardzo negatywne skutki dla świata. Rose, Bridgette i Duncan muszą więc pozyskać jak najwięcej cennych sojuszników. Jednym z nich może być sam Robin Hood. Legendarny łucznik nie jest jednak początkowo skory do współpracy i bardziej widziałby bohaterów jako członków swojej wesołej kompani, która wspiera go w walce z gigantycznym Małym Johnem. Pełne ręce roboty mają również pozostali bohaterowie, którzy muszą wymyślić jak powstrzymać coraz szybciej zbliżającą się katastrofę.
Gillen kolejny raz mistrzowsko buduje tutaj napięcie, stopniowo odkrywając sekrety i motywacje bohaterów. Ponownie można się również zachwycać jego niezwykłym sposobem ukazania znanych legend. Całość podana jest w takiej formie, że nawet ktoś nieobeznany w arturiańskich opowieściach szybko się tu odnajdzie i z wielką przyjemnością zanurzy w wartkiej akcji.
Jeśli to dla kogoś zbyt mała zachęta, to warto pamiętać, że finałowy tom rządzi się pewnymi swoimi prawami. Dla czytelnika oznacza to, że na pewno nie brakuje tu licznych zwrotów akcji, które trzymają w napięciu do samego końca. Autor obok widowiskowości nie stroni tu również od podejmowania trudnych i złożonych tematów poruszających kwestie zdrady, zemsty i poświęcenia.
W scenariuszu nie brakuje również przemyślanego poczucia humoru (które zachwyca od pierwszego albumu),które najczęściej przejawia się w świetnie napisanych kąśliwych dialogach. Całości treści dopełniają także niejednoznaczne i niezwykle angażujące postacie. Gillen świetnie rozwija relacje pomiędzy nimi. Ich przyjaźnie, romanse i konflikty są wiarygodne i poruszające, prowadząc w stronę wielkiego emocjonalnego finału, który jest należycie satysfakcjonujący z delikatną nutką tajemniczości...
https://popkulturowykociolek.pl/raz-i-na-zawsze-tom-5-recenzja-komiksu/
„DIE: Fantastyczne Rozczarowanie” to pierwszy tom dość oryginalnej serii fantasy. Wszystko zaczyna się w momencie, kiedy szóstka dzieciaków rozpoczyna sesję gry fabularnej. Okazała się ona na tyle wciągająca, że wessała ich w swój świat na kilka lat, a z powrotem wróciła już tylko piątka z nich. Teraz trzydzieści lat później muszą oni wrócić i pokonać ostatniego bossa.
Bezsprzecznie jest to olbrzymia laurka dla gier fabularnych. Poczynając od samej fabuły, gdzie po kolei otrzymujemy przedstawienie postaci. Dodatkowo w charakterystycznych archetypach dla tej formy zabawy. Naśmiewanie się ze zbaczania z głównego zadania, irracjonalnych zadań pobocznych oraz wszechmocnego mistrza gry. To wszystko tutaj jest, ale tak naprawdę dopiero czytając posłowie napisane przez samego autora, zrozumiałem jak bardzo przemyślana i kompletna jest to koncepcja. W szczególności podział świata opartego na kostkach od k20 do k4 i ich mocy oddziaływania na niego. Jest to po prostu piękne i bardzo zgrabni ujęte. Jednak co z tego, gdy sam komiks czytało mi się dość średnio. Dopiero pod koniec tomu, gdy główni bohaterowie zaczynają zachowywać się poza schematami lektura zaczęła sprawiać mi przyjemność.
Sam komiks dość długo przeleżał u mnie na regale i szczerze mówiąc sięgnąłem po niego skuszony obecnymi 40% zniżkami w sklepie NONSTOPCOMICS. Końcówka pierwszego tomu zaciekawiła mnie na tyle, że z pewnością sięgnę po kolejny, który swoją drogą już posiadam. Więc grzechem byłoby nie przeczytać, jednak czy kupię kolejne dwa to się już okaże.