MUTANCIA WOJNA DOMOWA

„X-Men: Rozłam”. No ogólnie docenia się ten komiks i w ogóle. Mówi się, że ważny, że ustalający nowy status quo, że to, tamto. No ale nie ma się co oszukiwać, fabularnie to – jak na Aarona przystało – nic oryginalnego. Ot xmanowa kopia „Wojny domowej”, wiadomo tu i tam zmieniona, żeby nie było, że plagiat, ale mocno obie te opowieści przypominają siebie na wzajem. No i właśnie takie to wszystko wtórne jest, acz całkiem do rzeczy, dynamiczne, z szybkim tempem, czasem naciągane, jak choroba, czasem widowiskowe, czym ma trochę maskować brak większego pomysłu… No typowy Aaron, wspierany przez typowego Gillena, ale sam evencik nawet daje radę. Choć do takiego „Rodu M” czy nawet „Avengers kontra X-Men” nawet nie ma startu.

Niedobitki mutantów, ot jakieś dwustu przedstawicieli gatunku przetrwałych po „Rodzie M”, zjednoczyło się i teraz żyje na wyspie Utopia. Ale nadal nie czują się bezpiecznie, bo na świecie wciąż jest pewnie więcej Sentineli, niż żyjących mutantów. Dlatego Cyclops, wykorzystując konferencję zbrojeniową, chce przekonać rządy by pozbyły się tych maszyn. Ale, jak zawsze, wszystko idzie nie tak. Omega Kid wkracza do akcji i ogłaszając się przyszłym przywódcą X-Men pokazuje na co go stać, zmuszając głowy państw do wyznania swoich największych grzechów i sekretów. Zaczyna się chaos, zjawiają Sentinele, Cyclops i Wolverine muszą wkroczyć do akcji, a sytuacja mutantów ulega pogorszeniu. To jednak dopiero początek tego, co nadchodzi. Zbliża się rozłam, wielkie poróżnienie, ale i wielkie zagrożenie. Co z tym wszystkim ma wspólnego pewien genialny dzieciak i Hellfire Club? I jakie będą konsekwencje tych wydarzeń?

http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/11/x-men-rozam-jason-aaron-kieron-gillen.html

MUTANCIA WOJNA DOMOWA

„X-Men: Rozłam”. No ogólnie docenia się ten komiks i w ogóle. Mówi się, że ważny, że ustalający nowy status quo, że to, tamto. No ale nie ma się co oszukiwać, fabularnie to – jak na Aarona przystało – nic oryginalnego. Ot xmanowa kopia „Wojny domowej”, wiadomo tu i tam zmieniona, żeby nie było, że plagiat, ale mocno obie te opowieści przypominają...

Dobrze napisany, wręcz "wciągający", komiks o klasycznych zmaganiach mutantów ze światem zewnętrznym. Kilka elementów zasługuje na brawa (nawiązanie do eksterminacji "innych", sentinele, kwestie moralne i ideologiczne spory) inne na kciuki w dół (dzieci-złoczyńcy, kosmiczne robaki, pogadanki o niczym w ostatnim epizodzie).

Ogólnie jest dobrze ale za dużo tu kalek z "Civil War" od okładki i zajawki poczynając a na, wspominanym wcześniej, przegadanym finale kończąc.

No i jak się to wszystko ma do późniejszych serii w stylu "Uncanny X-men" gdzie to Summers jest partyzantem?

Jak ktoś to ogarnia to proszę o komentarze.

Dobrze napisany, wręcz "wciągający", komiks o klasycznych zmaganiach mutantów ze światem zewnętrznym. Kilka elementów zasługuje na brawa (nawiązanie do eksterminacji "innych", sentinele, kwestie moralne i ideologiczne spory) inne na kciuki w dół (dzieci-złoczyńcy, kosmiczne robaki, pogadanki o niczym w ostatnim epizodzie).

Ogólnie jest dobrze ale za dużo tu kalek z "Civil...

Może zacznę od tego, co mi się nie podobało: banda genialnych dzieciaków (nie, nie nastolatków - dzieciaków) o bardzo złowrogich i niebezpiecznych intencjach. Niestety, nie łykam takich wątków, bez względu na to czy są to komiksy o superbohaterach, mangi czy amerykańskie kreskówki.

Bardzo dobry komiks, poruszający trochę istotnych kwestii. Nawet nie chodzi o sam rozłam w szeregach X-Men. Najbardziej dotknęły mnie słowa Idie, w których stwierdziła, że jest grzesznicą bo urodziła się mutantką. Oczywiście przyczyniła się do tego propaganda społeczna nieszanująca różnic na różnym tle. Niestety, problem bardzo aktualny we współczesnym realnym świecie.

Jeśli chodzi o sam rozłam, to zdecydowanie opowiadam się po stronie Logana. Agresywne działania Cyclopsa i robienie z kogo się da żołnierzy i maszynek do zabijania w imię słusznej sprawy jakoś do mnie nie przemawia.

Graficznie tomik prezentuje się różnie. Od bardzo dokładnych i szczegółowych rysunków do dość prostych ilustracji. Najbardziej przemówiły do mnie ilustracje z zeszytu "X-Men: Regenesis". Dokładniej rzecz biorąc ukazanie wyboru stron konfliktu jako walki plemion.

Może zacznę od tego, co mi się nie podobało: banda genialnych dzieciaków (nie, nie nastolatków - dzieciaków) o bardzo złowrogich i niebezpiecznych intencjach. Niestety, nie łykam takich wątków, bez względu na to czy są to komiksy o superbohaterach, mangi czy amerykańskie kreskówki.

Bardzo dobry komiks, poruszający trochę istotnych kwestii. Nawet nie chodzi o sam rozłam w...

Komiks opowiada o konflikcie mutantów. Jest on świetnie narysowany, a przede wszystkim jest w nim dużo akcji i świetnie się go czyta.

Komiks opowiada o konflikcie mutantów. Jest on świetnie narysowany, a przede wszystkim jest w nim dużo akcji i świetnie się go czyta.