Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać258
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Alfonso Williamson
Znany jako: "Al"
4
6,4/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 21.03.1931Zmarły: 12.06.2010
Al Williamson was an American cartoonist, comic book artist and illustrator specializing in adventure, Western and science-fiction/fantasy.
6,4/10średnia ocena książek autora
85 przeczytało książki autora
30 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Star Wars: Klasyczne opowieści #4
Archie Goodwin, Alfonso Williamson
6,7 z 27 ocen
46 czytelników 4 opinie
2018
Najnowsze opinie o książkach autora
Gwiezdne wojny Komiks. Część I: Mroczne Widmo Henry Gilroy
6,0
Komiks zasługuje na uwagę i dość wysoką notę. Pojawi się pewnie pytanie dlaczego, skoro scenariusz opiera się na filmie, a więc przedstawioną historię wszyscy znają. Racja, ale największym atutem tego komiksu są rysunki. Zrealizowana na bardzo wysokim poziomie, bardzo wiernie oddają klimat gwiezdnych wojen. Do tego trzeba dodać dobrą jakość samego wydania przygotowanego przez Egmont i otrzymujemy pozycję z którą obowiązkowo musi się zapoznać każdy fan dobrego komiksu.
Star Wars: Klasyczne opowieści #4 Archie Goodwin
6,7
Koniec pewnego etapu. Dostajemy tu zakończenie poprzedniej historii, parę krótszych opowieści, a także początek komiksowej adaptacji filmu „Imperium kontratakuje”.
Parozeszytowe dokończenie opowieści z poprzedniego tomu nie jest może specjalnie oryginalne, ale pojawia się parę ciekawych pomysłów. Poza znanym już baronem Taggem, na scenę wchodzi jego brat – szalony naukowiec, dla którego ludzkie życie niewiele znaczy. Jest to dosyć oklepany typ postaci, ale tutaj wprowadza pewną różnorodność, szczególnie na tle barona skupionego bardziej na militariach. Przy tej okazji pojawia się nowa tajna broń – cieszy mnie, że jest to coś trochę bardziej pomysłowego niż kolejna wariacja na temat Gwiazdy Śmierci, czego już w nadmiarze dostaliśmy w utworach z dwóch kolejnych kanonów. Podobało mi się też jak bohaterowie na Tatooine zyskują dosyć nieoczekiwanych sprzymierzeńców. Całkiem widowiskowe były też sceny przygód Luke’a Skywalkera w przestrzeni kosmicznej.
Następnie dostajemy historię stanowiącą swego rodzaju konsekwencję poprzedniej opowieści. Bohaterowie muszą rywalizować z lordem Vaderem o względy nowych potencjalnych sojuszników. Ciekawie obserwowało się protagonistów muszących tolerować Vadera – szkoda, że niestety nie obfitowało to żadnymi błyskotliwymi scenami interakcji czy dialogami. Czytelnicy znający sekret lorda Vader mogą też być zaskoczeni, czemu nie znalazł się tam moment na bardziej szczerą rozmowę z Lukiem, chociaż pojawia się tu scena efektownego pojedynku między tymi bohaterami – moim zdaniem bardziej efektowna niż walki tych postaci w filmach. Szkoda też, że nowa pozornie niejednoznaczna moralnie postać została dosyć spłycona.
Za rysunki w tej części tomu odpowiada ponownie Carmine Infantino wspomagany przez Boba Wiacka i Gene’a Daya. Tym razem stała się rzecz dziwna – postacie stały się bardziej podobne do swoich filmowych wersji, ale niestety proporcje zostały zaburzone i dochodzi do niezamierzonych deformacji.
Zaraz po tym następuje króciutka historia, w której Luke Skywalker i księżniczka Leia trafiają na pokład dziwacznego statku kosmicznego. Duży plus dla scenarzysty za pewną odwagę – starał się poszerzyć uniwersum „Gwiezdnych Wojen” o dosyć nietypowe elementy. Historia statku i jego ostatniego żywego pasażera jest naprawdę interesującym konceptem i mogłaby być materiałem na świetne opowiadanie science-fiction. Szkoda jednak, że niestety tak średnio pasuje do reszty uniwersum i pomysł nie zostanie już najprawdopodobniej wykorzystany. Tutaj rysują Michael Goldin i Terry Austin. Świetnie wychodzi im scenografia – szczególne wrażenie robi wymyślny statek kosmiczny. Szkoda, że niestety postacie wyglądają tu dosyć nienaturalnie.
Tom kończą cztery pierwsze zeszyty komiksowej wersji filmu „Imperium kontratakuje”. Moim zdaniem dosyć dziwnym pomysłem było rozdzielanie tej historii na dwa tomy. Sam zarys fabuły jest równie dobry, co w filmowym oryginale. Niestety tutaj twórcy mieli trochę związane ręce – nie mogli pokazać wielu stworów znanych z filmu i tak czytelnik widzi jedynie małe urywki jak łapa czy zęby. Przy tym rysunki Ala Williamsona i Carlos Garzona zawodzą – bitwa o Hoth nie jest w ogóle spektakularna, a wszystkie sceny są zbyt ciemne. Przy czym ciekawostką może być Yoda wyglądający troszkę inaczej niż filmowa wersja.
Podsumowując, fabularnie jest równie średnio co zawsze –jest wiele naiwności i niezamierzonego komizmu, ale przy okazji przewija się parę ciekawych motywów. Szkoda tylko, że rysunki są słabsze niż zazwyczaj.