Książka trzyma poziom całej serii. Mam wrażenie, że ta pozycja jest mniej strrrraszna od pozostałych, niemniej jest również ciekawa i napisana na wesoło.
Również jak pozostałe pozycje z serii, skierowana jest raczej do młodszego czytelnika, lecz i starsi mogą spokojnie sięgnąć po nią jako przerywnik między poważniejszymi książkami.
W sumie ta książka mnie na początku zastanawiała – czymś się różni od „okrutni rzymianie” z tej serii – i po przeczytaniu to chyba była część cyklu skupionym na historii anglii – a dokładniej okresu rzymskiego, i w tle wracających raz po raz brytów czy ogólnie celtów.
Podobała mi się wstawka o wercygetoryksie i przebiegu powstania – zawsze mi te alezje awaricum się zlewały w jedno a teraz mam jaśniejszy obra. Też wspomnienie o Budycę/Boadicę było ciekawe – nie znałem aż tak jej sprawy. Spreparowany dziennik Caratacusa – to to muszę nadal świetnie się czyta z przymrużonym okiem – jako człowieka który całe życie uciekał przed Rzymem, by na końcu dobrze się tam urządzić.
Bardzo urzekła mnie grafika z słoniem piszącym na arenie…
Zazwyczaj mało wnikliwie czytam segment kulinarny i zabaw dla dzieci – ale wspomnienie o tuczeniu ślimaków na mleko z solą muszę przyznać byłem zdziwiony. A tu proszę – francuzi do tej pory na swoich stronach o kulinariach to robią.
Jest sporo powtórzeń względem „okrutni rzymianie” ale parę uroczych gagów się znajdzie nawet