I takie komiksy to ja lubię! Przedostatni, dziewiąty, tom kolekcji "Ciemna Strona Marvela" poświęcony doktorowi Strange'owi pozytywnie mnie zaskoczył i totalnie kupił.
W albumie znajdują się cztery historie opowiadające o początkach "kariery" magicznej niegdyś wziętego chirurga, a także o jej dalszym rozwoju. Rysunki Emmy Rios do tytułowego komiksu "Dziwne początki Strange'a" oraz Marca Rudy'ego do "Arcymag sam się zoperuje" są zwyczajnie kapitalne! Nie sposób oderwać od nich oczu, fantastycznie pokazują magiczny świat, do którego wkroczył Strange w poszukiwaniu lekarstwa na swoje okaleczone w wypadku dłonie. Wszystko to kipi kolorami, a i sama kreska jest zupełnie niebanalna. Jest dynamicznie, czuć grozę, a wydarzenia mają swoja wagę.
Scenariuszowo też mi się podobało. Najważniejsze jednak, że komiks ten uchronił się przed pretensjonalnym dialogami, od których aż uszy płoną.
Chaotyczne, niechlujnie narysowane historie pokazują nam mniej więcej to samo, co pierwszy film z Cumberbatchem. Byłem świetnym lekarzem, miałem wypadek, zmieniłem się z narcystycznego gnoja w quasi-altruistę. Doktor Strange to jedna z najciekawszych postaci Domu Pomysłów, ale historie zebrane w tym tomie absolutnie tego nie pokazują.