Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant64
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński32
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Shirlee Busbee
3
6,0/10
Urodzona: 09.08.1941
Amerykańska autorka romansów historycznych i współczesnych.http://www.shirlee-busbee.com/
6,0/10średnia ocena książek autora
301 przeczytało książki autora
579 chce przeczytać książki autora
4fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Waleczna i krucha Shirlee Busbee
6,1
Po dwóch pierwszych powieściach tej pisarki miałam dylemat – czy to jest cykl albo seria, czy nie? Zwłaszcza że łączył je, wprawdzie bardzo luźno, ale jednak jeden z bohaterów. Ta, trzecia z kolei, powieść odsunęła to pytanie, ponieważ mogę po jej przeczytaniu zaliczyć tę książkę do cyklu autorskiego. Stąd, jak widać, utrzymana jednolita szata graficzna i nawiązujące do siebie tytuły. Każdą z tych części można więc czytać w dowolnej kolejności, ale gdybym miała zacząć przygodę z twórczością tej pisarki, sięgnęłabym najpierw po ten właśnie tom. A to za sprawą bohaterki, która jak żadna do tej pory, przylgnęła mi do serca. Już tytuł zapowiadał, że nie będzie to spokojna kobieta, siedząca, jak jej poprzedniczki, w pałacach i dworkach, z których kierowały intrygami. Emily była duchem niespokojnym. W dzisiejszych czasach otrzymałaby miano przedsiębiorczej i kreatywnej. Osierocona przez oboje rodziców i zdana na łaskę i niełaskę kuzyna trwoniącego jej majątek, znalazła inne źródło utrzymania siebie, swojej macochy i stryjecznej babki.
Przemyt.
Zarządzała „bandą” zaufanych miejscowych osób, szmuglując towar zza morza. Nie chcąc być rozpoznaną, przebierała się w strój chłopca i wyruszała w ciemną noc, na koniu, by pomóc w przeładunkach. Nie tylko w kuzynie miała wroga. Nieprzychylnie na jej działalność patrzył również przywódca konkurencyjnej szajki przemytniczej. Już te okoliczności uczyniły z tej opowieści historię awanturniczą, pełną niebezpieczeństw, zwrotów akcji, pościgów, pułapek, zasadzek i intryg. Jednak autorka nie byłaby sobą, gdyby nie wprowadziła w ten wir przygody wątku romansowego, który zawsze był dla mnie źródłem dobrego humoru. Nie, nie będę tym razem żartować z pełnych pasji i uniesień scen erotycznych, których jest dosyć dużo również i w tej powieści, bo zrobiłam to już przy okazji pisania o "Uległej i posłusznej" oraz "Przebiegłej i niewinnej". A poza tym, z czasem, nabierają one swojego uroku. Zastanawiałam się tylko, kto taką niepokorną, samoutrzymującą się i łamiącą prawo kobietę będzie chciał adorować, a tym bardziej pokochać i chcieć za żonę? Z ostatnim nie byłoby kłopotu, bo zdesperowany amant się znalazł, usiłując gwałtem wymusić słowo „tak”, ale z drugim mogłoby być już gorzej. Emily była w każdym calu zaprzeczeniem idealnej żony dla statecznego, poważnego, spiętego normami społecznymi Anglika. Na pewno chciał kobiety kruchej, ale niekoniecznie walecznej, jak określił jej osobowość tytuł.
I tutaj zadziałała przebogata wyobraźnia autorki.
Sprowadziła adoratora aż z Ameryki! Mężczyznę z indiańską domieszką krwi, wolnego od konwenansów, na luzie wobec osiemnastowiecznych zasad angielskich salonów, dziedzica fortuny, ale przede wszystkim przyzwyczajonego do kobiet niekonwencjonalnych w zachowaniu, silnych i niezależnych. Emily stała się jego Amazonką, wartą porzucenia kawalerskiego stanu. I nic nie stałoby na przeszkodzie kochankom, gdyby nie ciągłe zamachy na życie Barnaby’ego, bo tak miał na imię oczywiście zniewalająco przystojny Amerykanin.
Działo się więc przez całą powieść, oj działo!
Do tego stopnia, że byłam skłonna wybaczyć bohaterom nawet popełnione morderstwo. Ba! Ja trzymałam kciuki, żeby nie ponieśli kary, a sprawiedliwości nie stało się zadość. Trzeba mieć nie lada talent, żeby tak zakręcić i przenicować moje morale. Aż strach czytać kolejne powieści tej autorki, bo nie wiadomo, do jakich postaw jest zdolna namówić czytelnika w imię dobrej zabawy i wciągającej przygody. A zdolności do tworzenia tych ostatnich nie można jej odmówić.
naostrzuksiazki.pl
Uległa i posłuszna Shirlee Busbee
5,7
Rok 1795 był pamiętnym dla ówcześnie siedemnastoletniej Isabel, jak i dla jej, o dziewięć lat starszego, opiekuna prawnego Marcusa, który nie miał pojęcia o sprawowaniu opieki nad rozpieszczoną, upartą, irytującą, temperamentną i trudną do okiełznania nastolatką, nad którą pieczę powierzył, wbrew jego woli, nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Najpierw tragiczna śmierć rodziców dziewczyny, a potem jego ojca, po którym w spadku odziedziczył nie tylko majątek i piękny, rodzinny dwór Sherbrook, ale i kuratelę nad córką jego wcześniej zmarłego przyjaciela, ojca Isabel. Nieuniknione i stałe kłótnie, targi i spory zakończyły się, na złość Marcusowi, ucieczką Isabel w małżeństwo z Hugh, synem właściciela sąsiedniej posiadłości i szybkim wyjazdem z rodzinnej Anglii do egzotycznych Indii.
Już na tym etapie prologu do dalszych losów skonfliktowanej pary bohaterów wiedziałam, że między nimi, w nienawistnych spojrzeniach, pod grubą warstwą niechęci i złości, tliło się nieśmiałe uczucie sympatii i cień pożądania. Zapowiedź czegoś większego. Jednak Isabel była niedoświadczoną nastolatką, żeby to zauważyć i nazwać, a Marcus zbyt odpowiedzialnym, statecznym, poważnym mężczyzną, by nadużyć swojej władzy opiekuna i przekroczyć granice norm prawnych i moralnych.
Młodość chmurna i durna porwała ich oboje w nieodpowiednim kierunku, by powrócić bardziej dojrzałą po trzech latach rozłąki i kolejnych siedmiu skutecznego unikania własnego towarzystwa i wyraźnie ukierunkowaną na siebie przez jedno, nieprzemyślane, impulsywne zdanie wypowiedziane przez Marcusa.
Od tego momentu zostałam porwana w wir przygody, bo owdowiała Isabel przywiozła z Indii nie tylko syna oraz tajemnicę przeszłości skrywaną nawet przed najbliższymi, ale i tropiącego ją szantażystę, znającego jej niebezpieczny sekret. Los stworzył parze cudowne warunki do rozkwitnięcia głęboko skrywanego za parawanem dumy, wzajemnego uczucia. Nic bardziej nie mogło ich połączyć niż wspólne, niebezpieczne przeżycia, wzajemne ratowanie się z pułapek i opresji oraz odkrywanie w skrajnych sytuacjach nowych, nieznanych w sobie cech i… uczuć. A wszystko to bez chwili oddechu na zastanowienie się, bo wzrastające tempo akcji dyktowała rosnąca liczba kolejno odkrywanych tajemnic, za którymi stały następne, mnożąca się ilość niebezpieczeństw w najbardziej nieodpowiednim czasie i z najmniej spodziewanej strony i wreszcie pojawienie się wątku szpiegowskiego i ostatecznie trupa, zamieniających na ostatnich stronach ten przygodowy romans historyczny w sensację i kryminał.
I wszystko byłoby idealne, gdyby nie jedna rzecz, która zamiast napięcia erotycznego, jakie z założenia budują sceny romantyczne, tutaj obdarzała mnie humorem.
Uśmiechałam się, kiedy po pięknie zbudowanym nastroju bliskości, serce Marcusa zaczynało skakać "niczym potrącona żaba", a pocałunek na ustach Isabel składał, "rozkoszując się ich miękkością z coraz większą oskomą". No, dobrze – pomyślałam – być może tłumaczka chciała osiemnastowiecznemu językowi przydać trochę patyny, ale ta oskoma w dalszych zmaganiach miłosnych była ograniczana z kolei przez szlachetną myśl, że nie dogodzi sobie jak borsuk w rui, bo nie jest knurem w rui, ale godnym zaufania mężczyzną, szanującym kobietę swoich westchnień. Co nie zmieniało faktu, że władało nim prymitywne pragnienie, by unieść spódnice skrywające Isabel i chędożyć ją, chędożyć…
I jak tu się nie chichrać, poznając prawdziwe myśli mężczyzny podczas miłosnych zbliżeń, a co gorsza wierzyć jego gładkim słowom, skoro u Marcusa "za fasadą spokoju i uprzejmości, którą pokazywał światu, kryje się wiele więcej emocji", rozterek i myśli? Zwłaszcza takich myśli. Niekoniecznie szlachetnych, romantycznych i wynikających z wyższych pobudek. Czyżby autorka przestrzegała kobiety, by nie pytały mężczyzn, o czym myślą, gdy świeci księżyc, palą się świece, a wino i mrok osłabia moc zasad?
Ten widoczny dystans autorki do własnych bohaterów, nie zmienił faktu, że bawiłam się z nimi dobrze, od czasu do czasu chichocząc.
naostrzuksiazki.pl