Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński28
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Art Thibert
30
7,0/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
209 przeczytało książki autora
103 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ultimate Spider-Man # 11: Learning Curve (Part IV): Discovery
Brian Michael Bendis, Art Thibert
7,5 z 4 ocen
6 czytelników 1 opinia
2001
Ultimate Spider-Man #10 - Learning Curve (Part III): The Worst Thing
Brian Michael Bendis, Art Thibert
7,5 z 4 ocen
6 czytelników 1 opinia
2001
Ultimate Spider-Man #9 - Learning Curve (Part II): Meet the Enforcers
Brian Michael Bendis, Art Thibert
7,5 z 4 ocen
6 czytelników 1 opinia
2001
Ultimate Spider-Man #8 - Learning Curve (Part I): Working Stiff
Brian Michael Bendis, Art Thibert
7,0 z 4 ocen
6 czytelników 1 opinia
2001
Ultimate Spider-Man #7 - Secret Identity
Brian Michael Bendis, Art Thibert
7,0 z 2 ocen
3 czytelników 1 opinia
2001
X-Men 10/1996
Fabian Nicieza, Art Thibert
Cykl: X-Men (tom 44)
5,6 z 9 ocen
20 czytelników 0 opinii
1996
Superman 12/1992
Dan Jurgens, Art Thibert
Cykl: Superman (tom 25)
6,0 z 6 ocen
10 czytelników 0 opinii
1992
Superman 10/1992
Dan Jurgens, Art Thibert
Cykl: Superman (tom 23)
7,0 z 5 ocen
7 czytelników 1 opinia
1992
Superman 1/1992
Dan Jurgens, Art Thibert
Cykl: Superman (tom 14)
5,5 z 8 ocen
17 czytelników 1 opinia
1992
Najnowsze opinie o książkach autora
Jessica Jones: Alias, tom 4 Brian Michael Bendis
7,8
Niby wiele wnosi do współczesnej popkultury - superbohaterka obdarta z mocy, elegancji, nienachalna z urody, kompletnie wyniszczona emocjonalnie - weszła na mały ekran i cieszy się sporym zainteresowaniem jako serial o prywatnej detektyw (podziękujcie Netflixowi). Z wyraźnymi symptomami ubytku na psyche ze względu na traumatyczne przeżycia. I okej, co my tu mamy. Dwie oddzielne historyjki - jedna o genezie, jak stała się latającą babką, o cudnych umiejętnościach na miarę Avengers. Druga - zdecydowanie grubsza rozmiarowo - przedstawia haniebny spektakl czarnego charakteru, który sprawił, że Jessica postradała rozum, godność i wszystko, co wiąże się z dobrym samopoczuciem - dobrze, że darowali sobie kompleks sztokholmski, bo mnie drażni w literaturze.
I niby cacy. Słusznie ktoś stwierdził w moim otoczeniu, że przegadany, ale to nie jest wada tego komiksu, nie dla mnie, bo to esencja dzieła Bendisa. Mam inny problem. Z racji, że Purple Man (czyli ta gnida, co robi za czarny charakter) sprawia wrażenie człowieka zdegenerowanego, podporządkowując sobie dziewczyny z okolicy - dostajemy czytelny przekaz, że jest przerysowany, z piętrowymi wadami i bez żadnej zdrowej cechy. Wiecznie krzykliwy, co zachowuje się jak duże dziecko, który ma problemy z seksualnością. Jest scena, kiedy burzy czwartą ścianę i przyznaje, że Jones jest bohaterką tej opowieści - muszę przyznać, że psuje to napięcie, całą koncepcję, jakoby miał wpływ na otoczenie. A nie ma żadnego - owszem, stosuje interesujące taktyki hipnotyzujące - i scenarzysta sprytnie wypisał w 27 zeszycie dramat zapowiedziany od pierwszej strony, lecz poza pojedynczymi chwytami, które robią wrażenie masz już świadomość, że uczestniczysz w grze literata, zamiast przestępcy. Wiesz, że to Jones osiągnie sukces, a Purple Man, ten chwalipięta jest tylko pionkiem w machinie Bendisa. Szkoda.
Batman - Detective Comics: Gothtopia Bryan Hitch
6,4
Kolejny zbiór zeszytów przedstawiających różne historie. Mamy tu opowieść z początków działalności Batmana, kolejne spotkanie z Man-Batem, coś w rodzaju alternatywnej wizji Gotham, a także zestaw jubileuszowych komiksów.
Tom otwiera zeszyt nawiązujący do historii „Rok zerowy”, która w serii „Batman” skupiała się początkach działań Człowieka-Nietoperza. Opowiadana tutaj opowieść przywodzić może na myśl komiks „Batman – Rok Pierwszy” – akcja skupia się tu na młodym Jimmym Gordonie, którego przeciwnikami nie są tutaj gangsterzy, ale skorumpowani policjanci. Korupcja przedstawiona tu jest na wręcz porażającą skalę – objawia się ona zarówno przy drobnych przeoczeniach, jak i przy otwartej współpracy z gangsterami. Niemal każdy w policji jest w taki czy inny sposób zamieszany, a samotna krucjata Gordona wydaje się bezcelowa. Właśnie dzięki osadzeniu w głównej roli zwykłego człowieka w otoczeniu bardzo przyziemnych przeciwników sprawia, że akcja jest tak emocjonująca – szczególnie finał na posterunku policji jest mocny. Nie zapomina się przy tym jednak, że całość dzieje się w mieście Batmana – wspominani są tu prekursorzy superłotrów i pojawia się pewne nawiązanie zrozumiałe dla miłośników komiksów. Początkowo może przeszkadzać pewna dosyć mało wiarygodna scena akcji z udziałem Gordonem, która jednak w finale zostaje sensownie wyjaśniona.
W tej części komiksu za rysunki odpowiada znany już ze wcześniejszych tomów serii Jason Fabok. Rysuje on bardzo dokładnie i świetnie radzi sobie ze scenami akcji. Szkoda, że akurat ta historia jest trochę spokojniejsza i nie ma specjalnie okazji żeby się wykazać.
Następnie dostajemy króciutką historyjkę będącą wstępem do kolejnego rozdziału, a także niezamierzonym epilogiem poprzedniej opowieści. Warto o niej wspomnieć jedynie ze względu na debiut w ramach Nowego DC Comics pewnego bardzo ikonicznego elementu ze świata Batmana. Rysunki Jorge Lucasa w blado-ciemnych barwach idealnie oddają atmosferę tajemnicy i mroku.
Drugi zeszyt w zbiorze kontynuuje wątek Kirka Langstroma z poprzedniego tomu. Wspominany naukowiec łączy siły z Batmanem, żeby rozwiązać zagadkę serii morderstw. Samo śledztwo jest tu banalnie proste, a rozwiązanie zagadki bardzo oczywiste. Przy tym fabuła jest bardzo wtórna i podąża po bardzo znanych schematach. Jedynym zaskoczeniem jest ostatnia strona zapowiadająca następny rozdział. Nie pomagają przy tym rysunki Aarona Loprestiego, który rysuje bardzo niestarannie i często dochodzi do niezamierzonych deformacji, z czego chyba najbardziej skrajnym przypadkiem jest wygląd głównego antagonisty.
W końcu przychodzi czas na tytułową opowieść. Widzimy tu inną wersję rzeczywistości – Batman we współpracy z Catwoman skutecznie zlikwidowali niemal całą przestępczość i ich działalność ogranicza się głównie do ratowania ludzi z wypadków. Jedyną rysą na tym w tym idealnym obrazie jest niepokojąca seria samobójstw. Punkt wyjściowy historii był bardzo obiecujący - nareszcie widzimy, że Batman może działać jako bohater, ale bez wszechobecnego mroku. Miło też było zobaczyć różne postacie w zupełnie innych rolach. Niestety wraz z ujawnieniem tajemnicy historia skręca w bardzo typowym kierunku i robi się z tego typowa naparzanka z bardzo przewidywalną fabułą. Na plus jednak jak zwykle sprawdzony Jason Fabok. Ogólnie jednak zmarnowany potencjał.
Tom ten wieńczy zbiór historyjek, które oryginalnie były część numeru 27 tej serii. Numer ten jest o tyle szczególny dla Batmana, że to właśnie w 27. zeszycie pierwszej serii „Detective Comics” z 1939 r. zadebiutował Człowiek-Nietoperz.
Na samym początku dostajemy remake pierwszej historii o Batmanie czyli „Sprawy syndykatu chemicznego”. Jest to dosyć prosta historia skupiona głównie na akcji. Scenarzysta specjalnie się nie wysilił i nie ma tu niczego oryginalnego czy pomysłowego. Rysunkowo też jest tak sobie – znany z serii „Ultimates” Bryan Hitch tutaj rysuje bardzo niedokładnie, nakłada za dużo tuszu, przez co ciężko odróżnić do siebie bohaterów. A kiedyś ceniłem tego rysownika za realistyczne prace…
Ciekawsza jest za to następna historyjka z rysunkami Neala Adamsa, znanego z prac z przełomu lat 60. i 70. Historia skupia się na pościgu Batmana i Robina za bandytami. Pozornie prosta fabuła w finale staje się lekko szalona. Żeby było ciekawiej rysunki świetnie współgra ze scenariuszem – styl zmienia się ze strony na stronę oddając to jak zmieniał się sposób portretowania Bamana na przestrzeni lat.
Następna opowieść to krótkie spojrzenie w przyszłość. Bruce Wayne spotyka się ze swoimi przyjaciółmi z okazji swoich 75. urodzin. Najprawdopodobniej jest to ta sama wersja przyszłości, którą przedstawiono w 666 numerze serii „Batman” czy w miniserii „Damian – Son of Batman”. Fabularnie bardzo sympatycznie i ciepło. Jeżeli chodzi o rysunki Iana Betrama, to są one bardzo karykaturalne – wszyscy wyglądają jak pyzaci starcy. Są jednak pewne kadry z akcji Człowieka-Nietoperza, które wzbudzają podziw.
Kolejna króciutka opowieść moim zdaniem jest o niczym. Batman ratuje tu pewną rodzinę i głównym zaskoczeniem ma być tożsamość jednego z uratowanych – bardzo oklepany motyw. Plus jednak za rysunki Francesco Francavelli – bardzo dobre kadrowanie.
Potem przychodzi czas na spotkanie z Phantomem Strangerem. Jest to pretekst do opowiedzenia kolejnej opowieści o bardziej optymistycznej wersji życia Bruce’a Wayne’a. Było to już wiele razy i to także w innych mediach. Podobnie jak w poprzedniej historii, o wiele lepsze od fabuły są rysunki – tym razem jest to Guillem March – widać tu pewne podobieństwa do stylu Neala Adamsa.
Na sam koniec dostajemy kolejną wizję przyszłości, tym razem autorstwa duetu znanego z serii „Batman” czyli scenarzysty Scotta Snydera i Seana Murphy’ego. Całość to właściwie opowieść o kolejnych pokoleniach Batmanów. Bardzo ciekawy koncept, chociaż znany już w innych historiach o superbohaterach (np. „Chain Lightning” z komiksów o Flashu). Tutaj jeszcze pomagają szczegółowe i dynamiczne rysunki – warto tutaj przyglądać się drobnym detalom.
Podsumowując, tom wart lektury dla pierwszej historii i zbioru krótkich historyjek. Dwie pozostałe opowieści są niestety jedynie co najwyżej przeciętne.