Niby nic odkrywczego i od samego początku można się domyślić, w jakim kierunku to zmierza, ale i tak bawi. Głównie za sprawą relacji pomiędzy bohaterami oraz za każdym razem, kiedy Lobdell prezentuje nam Bizzaro. Miód, bo klon Supermana kradnie tu każdy możliwy kadr.
Zastanawiające jak odbił się autor po fatalnych występach w ramach New 52, gdzie z kilkoma seriami mu "nie szło". Nie mogę mu jednak odjąć tego, że czuje postać Todda i spółki, dając nam tym razem nieco bardziej osobistą historię w kierunku przeszłości Artemis. Nie znaczy, że nie będzie tu lepszych akcji w wykonaniu samego Red Hooda, który w pewnym momencie będzie musiał się zmierzyć z własnym ja. I przeszłością, która odebrała mu życie. Nie ukrywam, że scena "odwetu" jest mocna.
Moje zarzuty są dwa. Przewidywalna historia i mocno nierówna kreska, która nieco odbiera z przyjemności płynącej z fabuły. Po prawdzie nie jest to coś dużego, ale czuć takie szczegóły, co dziwi, bo są tu rysownicy, którzy pracowali w poprzednim runie. Niemniej jest dobrze, ale mogło być lepiej.
Naciągana ósemka. Generalnie miałem świadomość, że fabularnie komiks nie jest żadnym arcydziełem, a niektóre fragmenty to typowe ramoty, z drugiej strony nie przeszkadzało mi to czerpać przyjemności z lektury. Bardzo podobały mi się relację między bohaterami (zwłaszcza między Gambitem i Rogue),a scena meczu koszykówki to czyste złoto! Mam ogromny sentyment do lat 90tych. Uwielbiam to, że wszystko było przesadzone do granic możliwości i totalnie EXTREME, kocham to jak rysowane były postacie. Mężczyźni byli umięśnieni do takiego stopnia, że nawet na ich kostiumach widoczny był sześciopak, a każda kobieta wyglądała jak modelka Victoria's Secret. Rysownicy nie przejmowali się anatomią. Z ogromnym sentymentem wspominam te czasy. Być może ta nostalgia sprawia, że nie jestem obiektywny w ocenie tego komiksu. Podobne uczucia towarzyszyły mi przy lekturze Knightfalla, który dostarczył mi gigantycznej porcji frajdy (nawet tom trzeci, który niemiłosiernie mnie wymęczył). Cieszę się, że wraca moda na lata dziewięćdziesiąte i liczę na wydawanie kolejnych przełomowych komiksów z tego okresu.