Gdy patrzę na średnią ocen tego zeszytu wzbiera we mnie nutka niezrozumienia. Nie chcę dyskutować o gustach, a raczej o możliwościach. Dostajemy tu historię kompletną i ciekawą. Postacie moją swoją solidnie zarysowaną charakterystykę a sam scenariusz nie jest byle banałem. Ten komiks to swoisty marvelowski "What If?" w realiach DC Comics, wykonany moim zdaniem perfekcyjnie w każdym calu. W czasach MCU postacie takie jak Superman i jego koledzy z DC, odchodzą na drugi plan, w moim mniemaniu niesłusznie. "Czerwony Syn" pokazuje, że giganci Burbank w Kalifornii żyją i mają nam wiele do zaoferowania.
Pułkownik doktor Crespi trafia na okręt Innuminata, gdzie ma dołączyć do badań prowadzonych przez doktora Churcha, zastępując jego niedawno zmarłego poprzednika. Razem z pomocą pewnej pani porucznik odkrywa prawdziwe oblicze makabrycznych badań prowadzonych na statku eksperymentów. Doktor Church tworzy labirynty umieszczając w nim Obcych i stawiając ich przed różnymi, często drastycznymi wyborami, które pozwalają mu wyciągać ciekawe wnioski. To jednak dopiero początek rozgrywającego się na tym statku horroru.
To mój pierwszy komiks w uniwersum Obcego – sięgnąłem po niego ze względu na dobre opinie i jestem bardzo zadowolony. Podoba mi się to w jaki sposób ukazano tutaj Obcych, pokazując, że to nie tylko bezwzględni i niezniszczalni drapieżnicy, których nie da się pokonać. Ciekawie pokazano też strukturę ula i cel tortur, które Obcy fundują złapanym ludziom.
Historia jest krótka – bez problemu można przeczytać ją w jeden wieczór, jednak wszystkie wątki zostały odpowiednio rozwinięte. Im dalej zagłębiamy się w historii, tym więcej mamy pytań i tym więcej przerażających faktów odkrywamy. W pewnym momencie historii nie wiemy który z bohaterów mówi prawdę, a kto kłamie. Fabuła trzyma w napięciu do samego końca, a zakończenie zwala z nóg.
Z pewnością nie będzie to ostatni komiks z tego uniwersum po który sięgnę – Labirynt zdecydowanie zaostrzył mój apetyt na kolejne historie o Obcych.