Krew i honor Michał Zygmunt 6,9
ocenił(a) na 63 lata temu Miałam zupełnie inne oczekiwania wobec tej książki; zafascynował mnie sam tytuł i piękna okładka, a także zapowiedź "romantycznych uniesień, komunistycznej konspiracji i Żołnierzy Wyklętych". Nie twierdzę, że autor nie wypełnił tych obietnic, ale jakoś styl i forma nie porwały mnie, nie przemówiły do mnie tak, jak mogłabym tego oczekiwać.
Powieść jest w ogóle trudna do jednoznacznego sklasyfikowania, to taki trochę literacki misz-masz; historia miesza się z fantastyką, romans przeplata się z łotrzykowską sensacją. Poruszamy się, jak we współczesnej grze komputerowej, w alternatywnej wizji historii Polski z okresu 1936-47, w której autor stworzył własny pomysł na przebieg pewnych rzeczywistych zdarzeń, faktów.
Rzecz zaczyna się w kwietniu 1936 roku. Bohaterem powieści i jej głównym narratorem jest młody Jakub Berg, dziedzic wielkiej przemysłowej fortuny, który każdą wolną chwilę, a tych ma w nadmiarze, spędza na imprezach i seksualnych podbojach, nie wybiegając nawet w najbliższą przyszłość. Pewnego dnia, podczas uroczystego balu, Jakubowi zostaje przedstawiona jego przyszła żona - Julia; poznaje tam także Franka, chłopaka z obsługi, ubogiego uciekiniera z prowincji, który wywołuje w Bergu silne uczucie pożądania.
Od tej chwili akcja nabiera nieco rozpędu, nie tylko w kwestiach miłosnych uniesień, ale również biegu zdarzeń, bowiem autor prowadzi nas na tajne spotkania partii komunistycznej, dziwaczne rytuały nacjonalistów, przenosi na front hiszpańskiej wojny domowej i II wojny światowej, aby zakończyć swą opowieść w roku 1947, gdy rozgrywają się ostatnie zdarzenia.
Nie potrafię zachwycić się tą powieścią; na początku czytało mi się ją fatalnie, jakoś nie potrafiłam się w nią wciągnąć, potem było już lepiej, co pozwoliło mi dotrwać do ostatnich stron.