Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
- ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
- ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
- Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zbigniew Prostak
8
6,0/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, czasopisma
Urodzony: 21.11.1930
Urodzony w Przemyślu w 1930 roku uczęszczał do Oficerskiej Szkoły Wojsk Inżynierskich. Wydał około 30 opowiadań oraz dwie powieści. Jego utwory dotyczą przeważnie fantastyki naukowej.
6,0/10średnia ocena książek autora
244 przeczytało książki autora
268 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Miesięcznik Fantastyka, nr 53 (2/1987)
Cykl: Fantastyka (tom 53)
5,9 z 7 ocen
12 czytelników 0 opinii
1987
Najnowsze opinie o książkach autora
Planeta zielonych widm Zbigniew Prostak
5,8
Żadna specjalna tragedia, ale chwalić się tą książką też za bardzo nie ma jak. Ot, linearna powiastka w duchu międzygalaktycznej przyjaźni (obca rasa jest uprzejma, wyrozumiała i miła, w dodatku od pierwszego kopa znajduje wspólny język z ziemską ekspedycją, która wylądowała na planecie),biegnąca od lądowania, przez rekonesans, pierwsze spotkanie, próby zrozumienia, dojście do porozumienia - aż po odlot. Żadnych skoków w bok, żadnej psychologii postaci (wszyscy inteligentni, chłodni emocjonalnie, wręcz do urzygu grzeczni - za jednym wyjątkiem),żadnych większych fabularnych szaleństw.
Idea wodnej cywilizacji, zupełnie ukrytej pod powierzchnią globu, jest przedstawiona w sumie znośnie, podwodne eksploracje też są odmalowane plastycznie, ale już wyposażenie techniczne ziemskiej ekspedycji lekko razi (po co targać ze sobą w kosmos pojazdy "podziemne" i pełnowymiarową łódź podwodną?),a już w ogóle zdumiewa machnięcie ręką na kilka wątków aż proszących się o pociągnięcie (badanie "roślinności" w dżungli, badanie naskalnych rytów, kwestia wylewanej na płaskowyż wody),nie mówiąc już o niemal zupełnym pominięciu opisu samego globu, przez co akcja powieści wisi trochę w próżni.
No i ta klasyczna bolączka PRL-owskich powieści sf. Statek - przepraszam, gwiazdolot fotonowy - nazywa się "Sol", a jego załogę stanowią osoby o wdzięcznych, wyszukanych imionach: Kir Ros, Tor Nils, Red Sorg, Mir, Dar, Rit, Aad, Kur, Zyt, Zet, Ron, Nor, Arn, Vox i Gun.
Książkę daje się więc czytać, ale nie ma co oczekiwać jakiegoś przesadnego zadowolenia z lektury.
Kontakt Zbigniew Prostak
5,7
Niektóre książki mają termin ważności, przy czym przeterminowaniu ulega nie samo dzieło, a jego czytelnik. Tak właśnie jest ze mną i "Kontaktem".
Przełknąłbym może nawet niecodziennie swobodny stosunek autora do ortografii i, przede wszystkim, interpunkcji. Szczególnie że jakoś udaje mu się wytworzyć atmosferę Kosmicznej Tajemnicy. Tyle że to wszystko już gdzieś było, i to znacznie lepiej napisane.
Prostak myśli niestety bardzo schematycznie i jego bohaterzy również myślą schematycznie, mimo iż stanowią rzekomo samą śmietankę przyszłej ludzkości, starannie wyselekcjonowaną i przeszkoloną do eksplorowania galaktyk i nawiązywania kontaktów pozaziemskich. Tymczasem są nadzwyczajnie tępi i kołkowaci. Schematyczna jest też fabuła, przewidywalna aż do bólu sutków. Musiałem stoczyć ze sobą twardą walkę, by ani razu nie użyć w tej opinii terminu zaczynającego się na "grafo", a kończącego na "mania".
I ten cały wszechświat, absurdalnie patriarchalny. Nie tylko pani Tokarczuk zjeżyłyby się włosy na głowie.