Powieściopisarz i eseista, a także dyplomata w służbie II Rzeczypospolitej Polskiej oraz Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Pochodził z rodziny ziemiańskiej, był siostrzeńcem Marii Jehanne Wielopolskiej. Maturę zdał w 1926, po ukończeniu I Liceum Ogólnokształcącego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, gdzie przebywał u krewnych. Tam rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Poznańskim. Potem wstąpił do zakonu benedyktynów w belgijskim miasteczku Lophen. Po powrocie do kraju rozpoczął studia filozoficzne na Uniwersytecie Warszawskim (słuchał wykładów m.in. W. Tatarkiewicza i T. Kotarbińskiego),które z kolei ukończył w Londynie. W latach 1929–1932 przebywał w Anglii, pełniąc funkcję sekretarza prasowego i attaché ambasady polskiej (dzięki czemu miał sposobność wiele podróżować po Europie). W latach 1933–1937 pracował w warszawskim „Kurierze Porannym”. W latach 1937–1939 kierował „Młodym Teatrem” założonym przez Tadeusza Boya-Żeleńskiego.
W czasie II wojny światowej działał w ruchu oporu.
Po wojnie współpracował z prasą literacką, najpierw w Krakowie, później w Warszawie (w latach 1946–1948 jako recenzent działu teatralnego pisma „Odrodzenie”). W późniejszych latach był radcą kulturalnym ambasady polskiej w Rzymie (1955–1959),a następnie w Paryżu (1961–1965).
W 1955 odznaczony Orderem Sztandaru Pracy II klasy.
Był bratem architekta Achillesa Brezy i Heleny Wierzbickiej.
Debiutował w 1925 utworem poetyckim w konkursie młodych talentów. W początkach twórczości pozostawał pod wpływem modnej wówczas prozy psychologicznej, debiutując powieścią Adam Grywałd.
Po wojnie tworzył już w nurcie problematyki polityczno-społecznej, odnosząc się krytycznie do przeszłości, i aprobująco względem rzeczywistości bierutowskiego PRL. Wyrazem tego były powstałe jeszcze podczas okupacji powieści Mury Jerycha (pierwsza nagroda czasopisma „Odrodzenie”) oraz Niebo i ziemia, ukazujące ironicznie obraz schyłku Polski przedwrześniowej, jak również opowiadania współczesne o tle sensacyjnym i wydźwięku propagandowym (Uczta Baltazara, Jokkmokk, W potrzasku). Dzięki temu, w powojennym dziesięcioleciu (mimo „sanacyjnej” przeszłości) należał do grona pisarzy aprobowanych i dobrze ocenianych przez władzę, na równi z J. Andrzejewskim, K. Brandysem, Wł. Broniewskim, J. Iwaszkiewiczem, W. Żukrowskim i in.
Krytycznemu spojrzeniu na przedsoborowy Watykan i hierarchię Kościoła katolickiego w kraju poświęcił głośną powieść Urząd, oraz eseistyczny dziennik pt. Spiżowa brama. Notatnik rzymski, będące plonem pobytu na placówce we Włoszech. Rezultatem podróży na Kubę były z kolei szkice zawarte w tomie zatytułowanym Listy hawańskie, ukazujące w korzystnym świetle kraj po przewrocie dokonanym przez Fidela Castro. Za dwa ostatnie utwory otrzymał najwyższą nagrodę Ministra Kultury i Sztuki w 1962. Trzy spośród jego utworów doczekały się w PRL adaptacji filmowych: Uczta Baltazara, Urząd i Yokmok.
- Przyjaciele to rzeczownik przechodni. Nie można mieć ciągle tych samych przyjaciół. Przyjaciele przechodzą. Odczuwam potrzebę nowych przyj...
- Przyjaciele to rzeczownik przechodni. Nie można mieć ciągle tych samych przyjaciół. Przyjaciele przechodzą. Odczuwam potrzebę nowych przyjaciół. Ale nie mogę znaleźć swego człowieka, tak jakbym nie umiał znaleźć właściwego narkotyku. Najgorsze, że ich wybieram spomiędzy starych znajomych. A tymczasem w przyjaźni musi być element dziwactwa.
Ile tu w ogóle faktycznej treści? Niewiele.
Nie do końca wiadomo, o czym książka jest. I choć zbiera w sobie kilkanaście trafnych zdań dotyczących obserwacji społecznych ówczesnego okresu niewiele poza tym w sobie mieści. Płaskie postaci, sztywne dialogi, kilka wątków niby-miłosnych. Prawie zero fabuły i kilka mocnych skoków między opisywanymi sytuacjami, multum urzędowych nazwisk na zdecydowanie zbyt ciasnej przestrzeni. Choć chęć zdobycia prestiżu i władzy podtrzymywana fałszywymi znajomościami przedstawiona faktycznie na plus.
Można spróbować się zapoznać.
Dawno tak się nie męczyłam przy czytaniu książki. Czytałam i nie wiedziałam, o co w niej chodzi. Dialogi, dialogi, z których nic nie wynikało. Dopiero pod koniec cośkolwiek załapałam. Domyśliłam się, że chodzi o okres przed II wojną światową i przepychanki polityczne, sprawa Żydów, zamieszkałych w Polsce. Były też i jakieś romanse. Dosyć dziwne było jak dla mnie tworzenie zdań przez pisarza w niektórych częściach książki. Nie przypominały mi prozy. Mam taką zasadę, że jeśli zaczynam czytać książkę, to mimo trudności muszę dobrnąć do końca. Tak było z tą powieścią również.