Trish Wylie urodziła się w County Antrim w Irlandii Północnej. Jako nastolatka Wylie łapczywie czytała romanse Harlequin i często powtarzała przyjaciołom, że będzie pisać dla wydawnictwa. Po opuszczeniu szkoły próbowała krótko pisać powieści, ale zdecydowała, że potrzebuje więcej doświadczenia życiowego żeby jej powieści były realistyczne. Zaczęła pisać ponownie rok później, aż Harlequin kupił jej pierwszy rękopis. Romantic Times opisał, że to pierwsza powieść, opublikowana w 2005 roku, jako "historia zabawna, silna emocjonalnie i sexy." Wyile została dwukrotnie nominowana do romantycznego Recenzent Times Choice Award, wygrywając w 2005 roku.http://
Tara jest pisarką i autorką romansów historycznych. Kiedy pewnego wieczoru nowy sąsiad Jack pojawia się w jej domu i prosi o pomoc, wie, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Na dodatek jest zabójczo przystojny i ma tak samo na imię jak bohater z jej ostatniej książki. Czy to czysty przypadek czy ktoś chce spłatać jej figla w dodatku złośliwego?Bo przecież ona nie potrzebuje mężczyzn, radzi sobie wyjątkowo dobrze bez nich. Tara zastanawia się czy ma obawiać się nowego lokatora czy wprost przeciwnie zaryzykować i dać ponieść się emocjom co w jej przypadku nie jest takie oczywiste.
Jack - były architekt od pierwszego momentu jest zainteresowany swoją uroczą sąsiadką, ale ucieka przed przeszłością i nie wie jak długo pozostanie w jej miasteczku.
Dwójka bohaterów działa sobie na nerwy od samego początku. Czytając tą historię natkniemy się na masę utarczek słownych między nimi, niejednokrotnie przezabawne (miejscami można było zrywać boki ze śmiechu) wedle przysłowia kto się czubi ten się lubi.
On wydaje się być podrywaczem, wiecznym kawalerem, a ona zbyt dumną, nieśmiałą i zagubioną kobietką. Czy zdołają odnaleźć wspólny język? A co stanie się kiedy w życie Jacka wkroczy jego przeszłość pod postacią pięknej Sarah?
Jak widać jest to zwykły romans, więc gorących scen namiętności tutaj po prostu nie uświadczymy. Ale i romantyzmu samego w sobie też jest mało (takie odnoszę wrażenie),ot kilka czułych, delikatnych lub lekko mocniejszych pocałunków.
Fabuła nieco zwalnia w środku i niestety przez to się wlecze jak flaki w oleju – (chyba przez niepotrzebne rozpamiętywania swoich czynów przez głównych bohaterów - za dużo tu myślenia, a za mało robienia). Pod koniec jest ciut lepiej i wszystko troszkę przyspiesza.
Dobra na sobotni czy niedzielny relaks, choć ostrzegam nie jest to literatura "wysokich lotów":).
Każdą kobietę czasami nachodzi ochota na romans, czy to ten w postaci powieści romantycznej, czy też ten w postaci romantycznego filmu. Takim właśnie pogodnym romansem jest „Kto się śmieje ostatni” Trish Wylie. Irlandzka pisarka odkąd pamięta uwielbiała czytać romanse i wiedziała, że w przyszłości zostanie pisarką. Dwukrotnie nominowana do prestiżowej nagrody Recenzent Times Choice Award, zdobyła ją w 2005 roku.
Tyler Brannigan w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności pracę w policji zastępuje pracą prywatnego ochroniarza, czyli „niańki” w potocznym slangu. Niestety, trafia mu się niezły orzech do zgryzienia, Miranda Kravitz, córka burmistrza Nowego Jorku, wcale nie ma ochoty na kolejnego ochroniarza. Bez problemu pozbyła się pięciu poprzednich, więc i szóstego ma zamiar wykiwać. Jednak okazuje się, że Tyler [...]
[ Ciąg dalszy recenzji na moim blogu: http://miqaisonfire.wordpress.com/2013/08/23/379-kto-sie-smieje-ostatni-trish-wylie/ ]