Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant6
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński45
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać426
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Hal Clement
15
5,9/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, kryminał, sensacja, thriller, literatura piękna, czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://
5,9/10średnia ocena książek autora
282 przeczytało książki autora
359 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Złoty wiek SF 7
Michael Reynolds, Hal Clement
Cykl: Złoty wiek SF (tom 7)
6,0 z 1 ocen
10 czytelników 1 opinia
2019
Out of This World 10: An Anthology of Science Fiction
Isaac Asimov, Hal Clement
0,0 z ocen
2 czytelników 0 opinii
1973
Najnowsze opinie o książkach autora
Misja grawitacyjna Hal Clement
6,2
To jest stare ... starsze ode mnie :) ale jak przeczytałem posłowie to chylę czoła - twarda oparta o naukowe dane i hipotezy SF. Jak dla mnie losy bohaterów (akcja nie powala na kolana) są pretekstem do pokazania niezwykłego świata gdzie autor musiał wyliczyć tak parametry grawitacji, ciśnienia, parametry orbity żeby wszedł z tego sensowny ale niezwykły świat. Udało się to tak dobrze że jak komuś spodobał się Marsjanin Andy Wear to powinien docenić tę lekturę. Polecam.
Misja grawitacyjna Hal Clement
6,2
Jak ja tęsknię do tych starych książek SF - nieszablonowy pomysł, zborna akcja, wyraziście bohaterowie, a wszystko zamknięte w DWUSTU stronach, wliczając posłowie wyjaśniające naukowe podstawy całego konceptu. A teraz często dostajemy i 700 - ale zupełnej waty o niczym wartym pamiętania. Jakaż szkoda, że tak to się potoczyło...
Powieść gimnastykuje wyobraźnię, bowiem podsuwa nam ideę mocno spłaszczonej planety, na której panuje grawitacja od nieprzyjemnego 3g na równiku po zabójcze 700g w okolicach bieguna. Członkowie ziemskiej ekspedycji uznali, że zdołają wysłać na dół sondę, która wykona szereg przydatnych pomiarów, ale nie byli już w stanie ściągnąć jej z powrotem. Żeby odzyskać bezcenne dane z wartej miliardy dolarów aparatury, nawiązują kontakt z gąsienicopodobnymi mieszkańcami planety, uczą sprytniejszego z nich podstaw języka angielskiego i zawierają z nim umowę, wedle której - w zamian za informacje meteorologiczne i geograficzne - odszuka sondę i przekaże im dane. Tak rozpoczyna się pełna niebezpieczeństw podróż przez amoniakowy ocean i niezbadane lądy, zamieszkane przez inne plemiona gąsienic.
Książkę czyta się świetnie, nawet mimo nieprzesadnie gładkiego tłumaczenia. Wizja ma duży rozmach, autorowi zaś udało się ludzi uczynić niejako bohaterami pobocznymi, coraz mocniej schodzącymi na dalszy plan, w światło narracji wypchnął zaś kilkunastocentymetrowe gąsienice, zdolne funkcjonować w każdym zakresie istniejącego na płaskim globie ciążenia. W miarę ładnie udało się też odmalować zetknięcie się istot dość prymitywnych technologicznie z dysponującymi kosmicznymi statkami ludźmi, a także z plemionami tubylców żyjącymi wedle zasad nie do końca zrozumiałych nawet dla ekipy gąsienic żeglujących na wielkim statku-tratwie.
Trzeba jednak zaznaczyć, że występują tu dwa mankamenty, czy też może raczej nie tyle mankamenty, ile uproszczenia. Po pierwsze - gąsienice zachowują się zbyt wyraźnie po ludzku. I stylem myślenia, i stylem postępowania, i sposobem wykorzystania techniki. Nie mam o to pretensji do autora, bo podejrzewam, że uznał, iż jedna zwariowana koncepcja (planeta z 700g) wystarczy i nie ma potrzeby dorzucać jeszcze kompletnie niezrozumiałej rasy, bo się tego po prostu czytać nie da. Trochę natomiast mam pretensję do tłumacza, bo niewłaściwie przełożył słowo "people" na "ludzie". Owszem gąsienice używają słowa "people" w stosunku do swojej grupy, ale polski termin "ludzie" jakby nie obejmuje innych niż człowiek gatunków.
Drugie uproszczenie to zbyt lekkie żonglowanie tysiącami mil. Niekiedy gąsienice mają do przejścia setki mil i zdaje się, że zajmuje im to mniej czasu niż dużemu, dwunogiemu homo sapiens na rodzimej Ziemi z ciążeniem ledwie 1g.
Ale jak mówię - pewne uproszczenia były konieczne, żeby z pomysłu zrobić powieść przygodową z silnym akcentem naukowym, a nie ambitnego klucha, przez którego nikt się nie przedrze. Polecam więc i nadal pozostaję smutny, że ani się dziś tak nie pisze, ani też u nas nie wydaje się starszych książek. Bo musimy mieć wszystko nowe, grube, najlepiej wielotomowe...