Z wykształcenia grafik, od dzieciństwa ilustrator, z zamiłowania animator. Z wiecznie rozwianym włosem na głowie, a w niej długą kolejką spraw i pomysłów. Dla relaksu najchętniej bierze pod pachę córkę i wyrusza z nią na wycieczki rowerowe lub lepi cuda z modeliny.
Ta książka to eksplozja dziecięcych emocji, zamknięta w historii pełnej porównań. Bohater tej książki, budzący się w zwyczajnie kiepskim nastroju nie oczekuje, ba, wręcz nie chce być dręczony nieustannymi pytaniami o swoje samopoczucie. Potrzebuje wtedy spokoju i akceptacji, które pozwolą mu na ukojenie złości i nerwów, i znalezienie dla nich ujścia, choćby w postaci GRRRRZMOTU.
Ta płynąca rymem opowieść dla dzieci, ale i dla nas, dorosłych, aby przypomnieć nam co kryje sie w dziecięcym wnętrzu. Ilustracje jak i rym mogą być trochę abstrakcyjne w odbiorze, to ich tematyka jest jak najbardziej istotna i ważna i po lekturze warto je omówić z małym czytelnikiem, by w pełni zrozumieć sens, dopytać o odczucia i pozwolić obu stronom na ich akceptację.
Jak na razie najsłabsza część przygód Mazurskich – z dłużyznami i niestety bardzo spłyconymi i sztampowymi opisami odwiedzanych miejsc. W poprzednich tomach opisy bardzo lekkie i ciekawe. Część rozdziałów, szczególnie tych stricte poświęconych zwiedzanym miejscom, wydaje się lekką „zapchajdziurą”, bez pomysłu na włączenie ich w akcję części przygodowej powieści. W szponie Gryfa szalona rodzina Mazurskich zwiedza kolejne zakątki Europy (m.in. Austrię),a tym razem również Polskę (m.in. Gdańsk, Szczecin),wplątując się jak zwykle przez przypadek w sam środek afer złodziejskich. Jak zwykle u Mazurskich dziwnym trafem przestępcy zawsze pojawiają się w tych samych miejscach co Mazurscy i jak zwykle dziwnym zbiegiem okoliczności to Jędrek i Marcela rozwiązują najbardziej skomplikowane zagadki niczym James Bond. Tym razem nawet dwie -dzieci ratują największy skarb Muzeum Narodowego w Gdańsku, a dodatkowo rozwiązują zagadkę ukrytego przed wiekami skarbu Splot przypadków towarzyszących rozwiązaniu tytułowej afery związanej ze Szponem Gryfa wydaje się jednak ciut przesadny, choć moim dzieciom książka się podobała.