Ciekawa rzecz... wiedziałam o tej książeczce od lat, ale nic mnie do niej nie przyciągało... natomiast do pracy nad swoją nową książką szukałam książek o wierze, niekoniecznie wydawnictw katolickich. I oto trafiłam. Myślę, że warto przypomnieć tę książkę właśnie teraz także z powodu powrotu do dyskusji nt. osoby papieża – znów staje się ona aktualna! Jest to inne spojrzenie na wiarę i Ojca Świętego (właściwie śmierć papieża jest tylko kontekstem),z perspektywy młodego, artystyczno–intelektualnego środowiska Krakowa. Chyba książka o tym, że "coś" jest na chwilę (zaduma, refleksja, chęć zmiany) a potem ten zapał mija... Bardzo mi się spodobały zaprezentowane przez autora poglądy, szczególnie kiedy pisze on o Pani Terri Sciavo (kwestia prawa do życia i eutanazji) – media coś "nakręcają" i nie pytają bohatera/ki, czy ma chęć w tym uczestniczyć. Ostatnie zdanie w książce mnie poraziło. Według mnie książka "Ojciec odchodzi" pomimo małej objętości, porusza wiele problemów, które na co dzień traktujemy zbyt powierzchownie.
Z początku trochę się wahałam, że niby co można napisać o tamtym czasie - ale po jej skończeniu mam ochotę krzyczeć: "To, to i jeszcze raz to; tak właśnie dokładnie było!".
To sępiarstwo mediów podczas konania papieża, pieczołowicie przekazujących po raz n-ty ten sam brak nowych informacji o jego stanie; ta euforia i ogólno-narodowe samozadowolenie, że niby jacy to my jesteśmy dobrzy, jak pięknie potrafimy płakać po Papieżu Polaku, no nikt żesz nam nie dorówna! To chwilowe bratanie się wrogich klubów piłkarskich, żeby połechtać swoje ego, ech..., te czarne portale, czaty i przeglądarki w internecie; wreszcie prześciganie się w opisach nieukojonego żalu i licytowanie na formy uczczenia pamięci JPII.
Polska mistrzem świata w obchodzeniu żałoby!