On, Strejlau Andrzej Strejlau 6,8
ocenił(a) na 726 tyg. temu Książka w formie wywiadu z legendarnym pasjonatem futbolu. Porusza praktycznie wszystkie ważniejsze momenty z życia bohatera, choć niektóre kwitowane są zbyt lakonicznie. A i pytania niekiedy bywają dłuższe, niż same odpowiedzi...
Szkoda, bo pewne kwestie mogłyby być nieco bardziej rozwinięte. Choć pewnie wtedy autor lub pytany byliby narażeni na ewentualne wizyty w sądzie, by rozstrzygnąć, "jak było naprawdę "...
Andrzej Strejlau to postać wyjątkowa w naszym sporcie. Trudno nie czuć doń sympatii, gdy z pasją opowiada - czy to o futbolu, czy , powiedzmy - ogólnie "życiu". Zaś powiedzonka, w stylu "nieważne, kto z kim śpi - ważne, żeby się wyspał" - dodają książce kolorytu.
Jednak i bez nich biografia bohatera jest niezwykle ciekawa. Czynnie uczestniczył w największych sukcesach naszego futbolu w pięknych latach 70- tych zeszłego stulecia, z osiągnięciami pracował też za granicą. Może nie były to jakieś oszałamiające triumfy, ale, szczególnie w miejscach, gdzie trenował - do dziś wspominany jest z szacunkiem.
Kto wie, czy z jego pasją do piłki, mając szansę sprawdzenia się w naprawdę dobrych warunkach, nie byłby dziś jednym z najbardziej utytułowanych polskich trenerów w historii ?
Ale, jak mówi sam bohater - "gdyby moja ciocia wciąż żyła, to byłaby najstarszą osobą na Żoliborzu (?)"...
Jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że pewne sytuacje miały miejsce "w złym czasie". Przykładowo Pan Andrzej trenował Legię w okresie, gdy ta nie potrafiła, mimo bezsprzecznego potencjału, potwierdzić swej dominacji w kraju. A i prowadzenie reprezentacji powierzono mu o ładnych parę lat "za późno"...
Takie były czasy, gdy różnorakie układziki miały większe znaczenie, niż fachowa wiedza i umiejętności..Do tego dochodziła wszechpotężna korupcja, której "bohaterowie" dopiero po latach zaczęli być "dostrzegani i napiętnowani"...
Co ważne, Pan Andrzej w tych mrocznych czasach polskiej piłki zawsze był postrzegany jako "ten uczciwy", za którym nigdy nie ciągnęły się żadne skandale czy oszustwa...
Taki też pozostaje do dziś. Sympatyczny, starszy Pan, który pokochał futbol miłością największą chyba z możliwych. I zdaje się, że mimo przeróżnych, powiedzmy, "perturbacji" - z wzajemnością...