Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Piękna książeczka. Pozostawia może niedosyt, nieco ponad sto stron, z których prawie połowa to biografia Ueshiby. Ale... prawda jest taka, że aikido to taka japońska ewangelia, zaś jego twórcę można nazwać apostołem pokoju. Tak więc cytaty z jego mów i pism można studiować całe życie. Jeśli więc ktoś przeczytał i czuje niedosyt - niech czyta kolejny raz. I kolejny. I kolejny. Nie jest to książka, która napełnia umysł faktami czy historiami (raczej służy napełnianiu/otwieraniu serca). Chociaż w pamięci pozostanie kilka scen z życia Ueshiby (np. sensei czytający w myślach swoim przeciwnikom, modlący się z takim oddaniem, że nawet komary i muchy nie śmią mu przeszkadzać, czy wreszcie będący żywą tarczą, której kule się jednak nie imają). Mógłbym w te fakty nie wierzyć, gdyby nie głębia myśli tego człowieka. Jest tak niezwykła, że nie ma co się dziwić niezwykłym czynom, których mógł dokonywać (jeszcze jeden: potrafił być tak ciężki, jak zechce, przez co mistrzowie sumo czy judo, dźwigający setki kilo, nie mogli go podnieść, a przecież mierzył 156 cm).