Ukończyła architekturę na Politechnice Gdańskiej. Ilustruje książki dla dzieci, zajmuje się projektowaniem podręczników i tworzeniem programów multimedialnych. Współpracuje z wieloma wydawnictwami, czasopismami „Miś” i „Świerszczyk”. Regularnie bierze udział w wystawach BIB w Bratysławie i innych miejscach. Otrzymała nominacje do nagrody Polskiej Sekcji IBBY za ilustracje do książek: Kuba i Buba Grzegorza Kasdepke oraz Królewna Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel.
Kolejna lektura Mojego syna Joanny Papuzińskiej. Asiunia zrobiła na nas duże wrażenie. Ta książka niestety już nie była tak dobra. Opowiadania o mamie która dla dzieci była jak Duperman. Rozwiązywała wszystkie problemy. Myślę że to książka dla młodszych niż drugoklasistów. Zdecydowanie polecam młodszym "Asiunie" niż ta książkę choć doceniam pomysłowość autorki.
Mitologia słowiańska w wersji teoretycznie dla dzieci, czyli w wersji najtrudniejszej. Podtytuł sugeruje, że wybrane mity skupią się na bogach, co z treścią niewiele ma wspólnego. Książka zawiera pięć opowieści: mit o stworzeniu świata, mit o stworzeniu człowieka, boski pojedynek, boski koń z Arkony oraz drzewo świata. W zasadzie jedynymi bogami, o których przygodach możemy przeczytać, są Perun i Weles, pozostali wspomniani są gdzieś na marginesie, a więcej miejsca od nich uzyskał bannik. Opowiadanie o arkońskim koniu to również nie mitologia, tylko zbeletryzowany przekaz historyczny, w którym główną rolę autorka wyznaczyła chłopcu o imieniu Boguwid.
Mimo sympatycznej i stylistycznie miłej narracji nie uważam, że jest to pozycja udana, aczkolwiek nie jest też katastrofalna. Materiału, na którym można bazować w kwestii odtworzenia mitów Słowian nie ma wiele, jest go jednak na tyle, aby stworzyć pozycję bardziej różnorodną. Nie będę tu polemizować z wyborem Peruna jako głównego boga panteonu słowiańskiego, jednak bardzo zaskakuje mnie brak jakiejkolwiek bogini - choćby Marzanny, ewentualnie Mokoszy. W dodatku autorka jedynym aktywnym dziecięcym bohaterem opowieści czyni chłopca. Skąd to skrzywienie? Podobnie wybrakowany twór zaprezentowali autorzy "Mitologii słowiańskiej" dla dorosłych, Bobrowski i Wrona, tam jednak wyraźnie widać mizoginistyczne nastawienie, co efekt końcowy dobitnie tłumaczy (sam wytwór już kiedyś dość obszernie krytykowałam). Być może autorka oparła się na tej kiepskiej książce.
Dla porównania mamy inną pozycję ukazującą mity słowiańskie, skierowaną również do dzieci (i nie tylko) - "Drzewo" Łukasza Wierzbickiego, i to jest ładnie zbalansowana pozycja (zawiera m.in. opowieść o Marzannie i Jaryle oraz przekazy o Matce Ziemi). Gdybym miała obdarować jakiegoś znajomego dzieciaka propagandą słowiańską zamiast katolickiej, to wybrałabym zdecydowanie "Drzewo". Pod względem artystycznym żadna z tych dwu zestawionych książek do mnie nie przemawia, ale tutaj zdecydowanie nie jestem odbiorcą docelowym. Informacyjnie: w recenzowanej teraz "Mitologii" są tylko rysunki, w "Drzewie" poza grafikami są również zdjęcia natury.