Czytamy w weekend
W ten weekend nie tylko czytamy, lecz także… słuchamy – i to nie tylko szelestu przewracanych kartek! Dawid będzie nasłuchiwał łopotu skrzydeł husarii, meloman Mateusz czas spędzi przy dźwiękach muzyki pianisty Mieczysława Kosza, a Ewa zasłucha się w tajemniczych, zabobonnych szeptach. Miłego weekendu i do usłyszenia!
Nie pamiętam, kiedy dowiedziałem się o kimś takim, jak Mieczysław Kosz. Wydaje mi się, że mogło to być około dziesięć lat temu. Nie jestem też w stanie przypomnieć sobie okoliczności, w których pierwszy raz usłyszałem jego muzykę. Pamiętam natomiast, kto mi o nim powiedział i jakie wrażenie zrobiła na mnie jego muzyka. Wszelkie próby opisania muzyki mijają się z celem. Mogę jedynie wspomnieć, że mimo upływu lat wciąż mi ona towarzyszy. Mam w swojej skromnej kolekcji płyt winylowych jego album „Reminiscence”, do którego wracam za każdym razem z taką samą czułością i przejęciem, jaka towarzyszyła pierwszemu jego odtworzeniu. Smaczku jego postaci dodawała aura tajemniczości, która go otaczała. Niewidomy pianista ze wsi na końcu świata. Wirtuoz, o którym prawie nikt nie słyszał.
Dekadę temu nie było też zbyt wielu źródeł, z których wiedzę o jego życiu można było czerpać. Dlatego z takim sentymentem wspominam lato 2011. Byłem akurat w Gdańsku, skąd udałem się w długą podróż pociągiem na festiwal filmowy w Zwierzyńcu. Spotkałem tam przyjaciółkę, która prowadziła prelekcję przed „Ostatnim tangiem w Paryżu”. To ona odkryła dla mnie Kosza. Wykorzystaliśmy bliskość rodzinnych stron muzyka, żeby przejść się jego śladami. W Zamościu spotkaliśmy ludzi, którzy wiedzieli sporo o jego życiu. Byliśmy też w klubie jazzowym jego imienia. Dzisiaj jego życiorys nie jest już wiedzą ezoteryczną. Powstał o nim film fabularny i ukazała się uzupełniona biografia „Tylko smutek jest piękny”. To ją będę czytał w weekend.
Portal lubimyczytać.pl z natury rzeczy związany jest z książkami. Opisujemy je i recenzujemy, omawiamy w tekstach publicystycznych i rozmaitych zestawieniach, informujemy o najnowszych premierach i wyczekiwanych nowościach. A co, gdy ktoś z naszego grona zamieni się z czytelnika w… autora?
Ahsan Ridha Hassan – to nazwisko użytkownicy lubimyczytać.pl kojarzą z serii tekstów redakcyjnych „O life hamletingu”. To zabawne i błyskotliwe miniaturki literackie. Ahsan na łamach lubimyczytać.pl opublikował także kilkuodcinkowy „Antyporadnik pisania”. Czy właśnie na tych tekstach szlifował swój literacki warsztat autor nowej powieści, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Marginesy?
„Zabobon” – taki tytuł nosi powieść autora, który po publikacji książek w klimatach horroru i fantastyki wkracza teraz w literaturę piękną. Główny bohater Bartek zmaga się z wyzwaniem, jakim jest… pisanie własnej książki. Przyznam, że jestem ciekawa, czy na kartach tej powieści pojawią się wątki, które znam z tekstów Ahsana z lubimyczytać.pl. Sprawdzę już w ten weekend!
Jako nauczyciel historii niejednokrotnie spotykam się z pytaniami uczniów, które zmuszają mnie do uzupełnienia lub odświeżenia własnej wiedzy historycznej. Czasem są to pytania natury ogólnej, czasem dotyczą szczegółów, jak na przykład: „po co husarzowi skóra lamparta?”, „czy to prawdziwa skóra?”, „skąd oni je brali?”.
W tym tygodniu zatem czas rezerwuję dla książki „Nie tylko husaria” Radosława Sikory. Autor znany jest z publikacji dotyczących sztuki wojennej Rzeczpospolitej oraz jako specjalista od najsłynniejszej formacji, czyli husarii. Jego poprzednia książka, „Husaria. Duma polskiego oręża”, zebrała dobre recenzje. Jest to nie tylko pozycja rzetelna, oparta na źródłach, ale także bardzo przystępna pod względem stylu i bogata w ciekawostki. Z tym większą ochotą sięgnę po kolejny tytuł Radosława Sikory, który tym razem opisuje również inne formacje wojskowe dawnej Polski. Na przykładzie wybranych bitew autor przybliża okoliczności ich udziału i roli, jaką odegrały. Mam nadzieję na sporą ilość ciekawych informacji, które nie tylko wzbogacą moją wiedzę, ale też dzięki nim będę mógł zaszczepić historycznego bakcyla moim podopiecznym.
Więcej o husarii dowiecie się na stronie Twoja Historia.
komentarze [162]
Koniec polecam dobra Hue 1968. Wietnam we krwi
Następna w kolejce...
Dzieje kapitalizmu
Skończyłam właśnie najpiękniejszą, najmądrzejszą i najsmutniejszą powieść s-f, jaką kiedykolwiek czytałam:
Kwiaty dla Algernona
i zabieram się za:
Ucho Igielne
Również byłam pod wrażeniem Kwiaty dla Algernona
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postSpędzam weekend w Grecji ciałem i duchem Moja rodzina i inne zwierzęta
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postKończę czytać Michael Jackson. Księżycowym krokiem do gwiazd
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post