Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

To była trudna książka, chyba najtrudniejsza ze wszystkich, które kiedykolwiek czytałam. Nie ze względu na obszerność, toporność słów, miałkość treści czy papierowość fabuły, ale dlatego, że te historie mnie emocjonalnie sponiewierały.
Czytałam ją etapami, z przerwami na dojście do siebie, na wyrzucenia sprzed oczu wyobraźni tego o czym czytałam. Bo wiedzieć, zdawać sobie sprawę, że coś okrutnego działo się w trakcie wojny to jedno, ale uświadomić sobie to na podstawie opowieści o prawdziwych ludziach, prawdziwych historie to coś zupełnie innego.
Były momenty lżejsze i wręcz zabawne, szczególnie w "Drogą do Urzędowa" i "Od Stołpców po Kair", ale i tak nie brakowało miejsca na chwile zadumy, na gorzkie przełknięcie śliny. Były też fragmenty "Dziejów rodziny Korzenieckich" i całość "Reportaży z Wołynia", gdy łzy lały mi się z oczu a w gardle rosła gula, gdy zdawałam sobie sprawę, że to o czym czytam przydarzyło się komuś naprawdę. Że w jednych ludziach drzemie dobro, w innych bezwolność a w innych zło. Że dzikie czasu rodzą dziką moralność.
To nie jest książka, którą czyta się z przyjemnością. To nie jest książka, do której chętnie się wraca. To nie jest z pewnością książka, którą chciałoby się znać. Ale to książka, która jest pozycją obowiązkową. Żeby nie zapomnieć. Żeby pamiętać. Żeby choć w ten sposób uczcić pamięć ludzi, którzy w tamtych czasach nie mieli tyle szczęścia.

To była trudna książka, chyba najtrudniejsza ze wszystkich, które kiedykolwiek czytałam. Nie ze względu na obszerność, toporność słów, miałkość treści czy papierowość fabuły, ale dlatego, że te historie mnie emocjonalnie sponiewierały.
Czytałam ją etapami, z przerwami na dojście do siebie, na wyrzucenia sprzed oczu wyobraźni tego o czym czytałam. Bo wiedzieć, zdawać sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sarajewo w opisie przekonało mnie błyskawicznie, żeby sięgnąć po tę pozycję. Spodziewałam się opisu miasta i życia w nim w czasie pierwszej wojny światowej a zamiast tego dostałam... Coś o wiele bardziej wciągającego i magicznego, chociaż barwnych opisów Sarajewa tam niewiele. Mimo to miasto tamtych dni ożyło za sprawą mieszkających w nim ludzi, których spotykał główny bohater książki pisząc swoje dzienniki. Bo to właśnie dzienniki pisane przez pięć lat są osią książki.

To książka o książce, której nie można obecnie nigdzie dostać, książce, która w bliższym i dalszym czasie nadal nie zostanie wydana. Książka o autorze dzienników, który pod wpływem machiny wielkiej historii, ale przede wszystkim ludzi, których napotyka na swojej drodze zmienia się, dojrzewa, zaczyna dostrzegać więcej w sobie i wokół siebie. Opisuje codzienność miasta, często do bólu powtarzalną, w którą co i rusz wkrada się echo wojny i schyłku cesarstwa austro-węgierskiego; wszystko to głównie poprzez opisy poznanych ludzi, którzy zamieszkują ten sarajewski konglomerat.

To książka o człowieku i jego dziennikach, które nie istnieją. A jednak wszystko co zostało opisane jest absolutnie możliwe i rzeczywiste. Za sprawą wyimaginowanego karłowatego poszukiwacza idealnego klonu jaworu dostałam niewielką acz wciągającą opowieść o Sarajewie, które w 1914 roku zajaśniało na kartach historii zapoczątkowując wielką wojnę. Dziwną, tajemniczą, pozostawiającą wiele pytań, ale wciągającą.

Sarajewo w opisie przekonało mnie błyskawicznie, żeby sięgnąć po tę pozycję. Spodziewałam się opisu miasta i życia w nim w czasie pierwszej wojny światowej a zamiast tego dostałam... Coś o wiele bardziej wciągającego i magicznego, chociaż barwnych opisów Sarajewa tam niewiele. Mimo to miasto tamtych dni ożyło za sprawą mieszkających w nim ludzi, których spotykał główny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z pozoru prosta, trochę banalna, trochę odrealniona, momentami wręcz naiwna historia o przemijaniu, życiu, decyzjach, wpleceniu w wielkie koło historii. Niby nic a jednak ta książka dotyka czegoś nienazwanego, czegoś co porusza jakieś głębokie struny w głębi człowieka. Dla mnie - rewelacja.

Z pozoru prosta, trochę banalna, trochę odrealniona, momentami wręcz naiwna historia o przemijaniu, życiu, decyzjach, wpleceniu w wielkie koło historii. Niby nic a jednak ta książka dotyka czegoś nienazwanego, czegoś co porusza jakieś głębokie struny w głębi człowieka. Dla mnie - rewelacja.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świat wiejskiej Anglii, który już pewnie nie istnieje... Książka z lat 60-tych ubiegłego wieku a mimo to czytało ją się z zapartym tchem.

Świat wiejskiej Anglii, który już pewnie nie istnieje... Książka z lat 60-tych ubiegłego wieku a mimo to czytało ją się z zapartym tchem.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

>>Całe życie powtarzam moim żołnierzom, że honor nie polega na "polec za Ojczyznę", ale na "zabić jej wrogów".<<

Długo się z tą książką męczyłam, długo nie mogłam połapać się w bohaterach, miejscach, przeskokach czasu i akcji i nie ukrywam, że były momenty kiedy miałam ochotę ją rzucić po prostu w kąt. Bo też co mnie podkusiło w ogóle, żeby czytać książkę o Żołnierzach Wyklętych?
Ale kiedy już w końcu wszystkie wątki się powiązały, relacje pomiędzy poszczególnymi bohaterami wyjaśniły się wszystko zrobiło się jakieś takie... ciekawsze. Wciągające. Interesujące. I nagle odkryłam, że przez te kilkaset stron zżyłam się nie tylko z głównymi bohaterami, ale także tymi będących nieco bardziej w tle. A kiedy doszło do opisu tego co działo się kiedy część bohaterów znalazła się w potrzasku pomiędzy napierającym frontem radzieckim a wycofującym się frontem niemieckim, kiedy czytałam co się działo po wejściu frontu radzieckiego na tereny Polski to - przyznaję - przemaglowało mnie to doszczętnie i dogłębnie. Dawno nie płakałam czytając cokolwiek, dawno nie musiałam przerywać czytania, żeby w ogóle jakoś to wszystko przetrawić. I chociażby za to ta książka jest godna uwagi.

>>Fenix pomyślał, że on jest najlepszym przykładem, że teoria nie idzie w parze z praktyką. Żyd, którego uwolniono z Pawiaka antysemickie NSZ. Antybolszewik z przekonania, a życie już dwa razy mu ratował komunista Jakub. A jak mu ktoś chciał palnąć w łeb, jako "burżujowi", to drugi Żyd. Jak w tych sprzecznościach żyć?<<

Ale jest tutaj o wiele więcej niż rozrywający od środka horror wojny i barbarzyństwa tą wojną spowodowanego. Tu nic nie jest białe albo czarne, wiele tu odcieni szarości, której w prawdziwym życiu, w trudnych warunkach, nie da się uniknąć. Są tu nie tylko Żołnierze Wyklęci, czyli Narodowe Siły Zbrojne, ale też Armia Krajowa, Bataliony Chłopskie, Armia Ludowa. Są polityczne przepychanki i walka o różnie rozumiane dobro narodu polskiego. Są decyzje dobre i pochopne, wymagające zdecydowania co jest "mniejszym złem". Jest współpraca różnych frakcji, ale jest i ich śmiertelna walka. Są ludzie dobrzy i szlachetni, ale i ci niegodziwi, których los nie zawsze oszczędził. Jest miłość, zdrada, nienawiść, rozpacz, wojenne opowieści, które - gdybyśmy tylko zechcieli - moglibyśmy jeszcze czasem usłyszeć od naszych dziadków.

>>Wciąż, do natręctwa, powtarzam: cieszmy się naszą historią. Poznawajmy ją z ciekawości i radością. Pomniki zamieniają bohaterów w kamień, a historię czynią twardą i nieprzystępną. Opowieści mogą otwierać przeszłość i oddawać ludziom/historii życie. Bierzmy je takim, jakim było. W nas też jest las.<<

I przede wszystkim jest w tym wszystkim historia prawdziwa, gdzie gros bohaterów to postacie autentyczne a fabuła książki oparta jest głównie na ich relacjach. I kiedy człowiek zdaje sobie sprawę, że to wszystko działo się naprawdę - nawet jeśli w innym miejscu niż w książce - to serce zamiera. A ponadto, poza tym że to historia prawdziwa, to jest to historia absolutnie nieznana. Interesuję się historią, ale nigdy nie słyszałam o Brygadzie Świętokrzyskiej (mimo tego, że pochodzę z okolic, w której toczyły się też jej działania). A przecież to jedyny polski oddział, któremu udało się wydostać z okupowanej Polski i dotrzeć do stacjonujących w Czechach aliantów! Jeden z nielicznych blasków, wśród wielu cieni naszej wojennej historii. Czasem mam naprawdę wrażenie, że jesteśmy narodem męczenników, który woli gloryfikować tych, którym się nie udało niż pamiętać o tych, którzy przetrwali. Jasne, tym poległym również należy się taka sama pamięć, ale... Przecież nic nie jest tylko albo białe albo czarne, prawda?

Sympatia do tej książki przyszła po wielu trudach, ale z perspektywy czasu nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Że jednak przemogłam się i zechciałam poznać nieco lepiej kilku Żołnierzy Wyklętych. Już sam fakt, że chcę poznać lepiej historię Brygady Świętokrzyskiej i sięgnąć po stricte historyczne źródła i opracowania świadczy wyłącznie na jej korzyść. Mimo tego, że po jej przeczytaniu pozostaje niestety tylko gorzki posmak. I żal - że polityka zawsze wygrywa.

>>Całe życie powtarzam moim żołnierzom, że honor nie polega na "polec za Ojczyznę", ale na "zabić jej wrogów".<<

Długo się z tą książką męczyłam, długo nie mogłam połapać się w bohaterach, miejscach, przeskokach czasu i akcji i nie ukrywam, że były momenty kiedy miałam ochotę ją rzucić po prostu w kąt. Bo też co mnie podkusiło w ogóle, żeby czytać książkę o Żołnierzach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uwielbiam książki, które rozgrywają się w miejscach, które znam osobiście, szczególnie w tych, które przez jakiś czas swojego życia nazywałam domem. To dzieło (ma aż 700 stron) wpadło w moje ręce przypadkiem i okazało się strzałem w dziesiątkę. Katowice, lata 50-te, okres stalinizmu - pomyślicie pewnie co może być ciekawego do opisywania w tak ponurym czasie i tak ponurym mieście. A jednak, można w takiej scenerii stworzyć niesamowitą bajkę, pokazując ten siermiężny i odpychający świat oczami dziecka. Granica rzeczywistości i fantazji mieszają się tutaj w sposób wręcz niewyobrażalny i każda z tych płaszczyzn daje możliwość do przeżywania magicznych wręcz przygód. Tajemniczy przedwojenny kredens w biblioteczce pełnej książek, zakazany park z dozorcą skrywającym mroczny sekret, surowe mury powojennej szkoły i dziwni goście ojca Adama należącego do partii tworzą niesamowitą mieszankę, która wciąga nas i każe przypomnieć sobie jak to było kiedy sami byliśmy dziećmi a nasza wyobraźnia nie była niczym ograniczona.

Uwielbiam książki, które rozgrywają się w miejscach, które znam osobiście, szczególnie w tych, które przez jakiś czas swojego życia nazywałam domem. To dzieło (ma aż 700 stron) wpadło w moje ręce przypadkiem i okazało się strzałem w dziesiątkę. Katowice, lata 50-te, okres stalinizmu - pomyślicie pewnie co może być ciekawego do opisywania w tak ponurym czasie i tak ponurym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dziwna to była książka. Mroczna, niepokojąca, przerażająca... dziwna. Przez długi czas byłam tym miejscem, tą historią, tą apokalipsą zafascynowana, niestety zakończenie mocno mnie rozczarowało. To znaczy nie do końca rozczarowało, bo było zaskakujące, ale jednak... miałam wrażenie, że autor do pewnego momentu pompował, pompował, pompował balonik aż w końcu ten balonik pękł i cała ta atmosfera i historia zaczęły staczać się powoli w dół.
Niemniej jednak, godna uwagi.

Dziwna to była książka. Mroczna, niepokojąca, przerażająca... dziwna. Przez długi czas byłam tym miejscem, tą historią, tą apokalipsą zafascynowana, niestety zakończenie mocno mnie rozczarowało. To znaczy nie do końca rozczarowało, bo było zaskakujące, ale jednak... miałam wrażenie, że autor do pewnego momentu pompował, pompował, pompował balonik aż w końcu ten balonik pękł...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Znalazłam tę książkę w stosiku bibliotecznym mamy, a że spodobał mi się zarówno tytuł jak i opis (głoszący o zgrabnym połączeniu romansu z wątkiem kryminalnym), więc po nią sięgnęłam. I choć nie uważam, że była to strata czasu (bo akurat na taką lekką lekturę miałam ochotę) to jednak książka mocno mnie rozczarowała. Zgrabnego połączenia nijak nie dało się tu znaleźć, wątek kryminalny - jak dla mnie - wyglądał raczej jak zapychacz stron pozwalający jeszcze bardziej wyeksponować perypetie głównej bohaterki. I to perypetie, które były albo zwyczajnie nudne albo niemożliwie wydumane. Jakby tego było mało, bohaterka swoim zachowaniem częściej przypominała nastolatkę niż prawie 40-letnią kobietę i mimo tego, że ciągle "wiatr jej w oczy" to nie wzbudziła we mnie ani krztyny sympatii. Prędzej irytację, ale przede wszystkim obojętność.
Ostatnią rzeczą, która mnie drażniła to wydumane imiona - oczywiście, w otoczeniu każdego z nas znajdują się ludzie z oryginalnymi imionami, ale kiedy w otoczeniu Michaliny mamy Ignacego, Ariela, Makarego, Januarego i Andżi to robi się to po prostu komiczne.
Słowem, z braku laku można po tę pozycję sięgnąć, natomiast nie jest ona w żadnym wypadku obowiązkowa.

Znalazłam tę książkę w stosiku bibliotecznym mamy, a że spodobał mi się zarówno tytuł jak i opis (głoszący o zgrabnym połączeniu romansu z wątkiem kryminalnym), więc po nią sięgnęłam. I choć nie uważam, że była to strata czasu (bo akurat na taką lekką lekturę miałam ochotę) to jednak książka mocno mnie rozczarowała. Zgrabnego połączenia nijak nie dało się tu znaleźć, wątek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wreszcie Christian Grey zyskał jakąś odrobinę charakteru! I to chyba tak naprawdę moja jedyna refleksja po przeczytaniu tej najbardziej "waniliowej" części trylogii.

Wreszcie Christian Grey zyskał jakąś odrobinę charakteru! I to chyba tak naprawdę moja jedyna refleksja po przeczytaniu tej najbardziej "waniliowej" części trylogii.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zabierając się za tę książkę nie spodziewałam się nie wiadomo czego, nie zakładałam, że mnie powali na kolana. A jednak powaliła... Tylko chyba nie w taki sposób na jaki liczyła zapewne autorka.
Już sam początek i opis sabatu spowodował u mnie zgrzytanie zębów, ale uznałam, że może to ma być właśnie ten specyficzny urok głównej bohaterki i dziarsko zabrałam się za dalsze czytanie. Niestety, dalej było już tylko gorzej. Patrycja irytowała mnie na każdym kroku i niemal co chwilę zastanawiałam się czy bohaterka na pewno jest dwudziestokilkuletnią kobietą po studiach czy może jednak egzaltowaną i niesamowicie naiwną nastolatką, która dyplom weterynarii chyba kupiła za pieniądze pani mamy mecenas. Męscy bohaterowie natomiast byli tak papierowi jak to chyba tylko możliwe. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie takiego mężczyzny w realnym świecie.
A jakby tego było mało realia przedstawione w książce nijak miały się do tego jak rzeczywiście wygląda życie na wschodzie Polski, na wsi, gdzieś na końcu świata.

Słowem, rozczarowałam się. Bardziej niż mogłam przypuszczać.

Zabierając się za tę książkę nie spodziewałam się nie wiadomo czego, nie zakładałam, że mnie powali na kolana. A jednak powaliła... Tylko chyba nie w taki sposób na jaki liczyła zapewne autorka.
Już sam początek i opis sabatu spowodował u mnie zgrzytanie zębów, ale uznałam, że może to ma być właśnie ten specyficzny urok głównej bohaterki i dziarsko zabrałam się za dalsze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie umiem do końca ani ocenić tej książki jednoznacznie ani ustosunkować się do niej. Z jednej strony pomysł, zarys całego świata, snująca się historia były jednymi z ciekawszych z jakimi się ostatnimi czasy zetknęłam, z drugiej kończąc książkę miałam wrażenie, że autor w pewnym momencie stracił pomysł na wybrnięcie z tych wszystkich wątków, które stworzył. Do punktu kulminacyjnego książka była bardzo bardzo dobra, momentami wręcz pochłaniałam ją z otwartą buzią chcąc jak najszybciej dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi, od momentu ucieczki czytałam ją coraz wolniej, coraz ciężej i z coraz większym rozczarowaniem. I z takim też uczuciem ją niestety skończyłam.

Nie umiem do końca ani ocenić tej książki jednoznacznie ani ustosunkować się do niej. Z jednej strony pomysł, zarys całego świata, snująca się historia były jednymi z ciekawszych z jakimi się ostatnimi czasy zetknęłam, z drugiej kończąc książkę miałam wrażenie, że autor w pewnym momencie stracił pomysł na wybrnięcie z tych wszystkich wątków, które stworzył. Do punktu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka mocna, mroczna i prawdziwa. Realia akcji są tym co zwykłemu człowiekowi jawi się jako koszmar i nawet fakt, że wszystko działo się w odległych już, stalinowskich czasach niewiele zmienia kiedy się wie, że powieść jest książką autobiograficzną.
Akt pierwszy i drugi pochłonęłam błyskawicznie, zaledwie w ciągu dwóch dni. Oba wywarły na mnie spore wrażenie, oba zapadły w pamięć i zmusiły do refleksji nad losem osób niepełnosprawnych. Gdyby na tym zakończyło się "Na brzegu" wówczas wystawiłabym mu ocenę 8-9. Niestety to pozytywne wrażenie (o ile w kontekście takiej książki można w ogóle mówić o czymś pozytywnym) zepsuł akt trzeci, który jak dla mnie był dodany na siłę i zupełnie psujący tę wcześniejszą spójność dwóch pierwszych aktów. Na siłę wprowadzono tu jak dla mnie element szaleństwa, choroby psychicznej, tworzenia siebie na nowo, bo tak naprawdę niczego ten akt jak dla mnie nie wniósł.
Niemniej jednak książkę gorąco polecam. Warto ją przeczytać, po prostu.

Książka mocna, mroczna i prawdziwa. Realia akcji są tym co zwykłemu człowiekowi jawi się jako koszmar i nawet fakt, że wszystko działo się w odległych już, stalinowskich czasach niewiele zmienia kiedy się wie, że powieść jest książką autobiograficzną.
Akt pierwszy i drugi pochłonęłam błyskawicznie, zaledwie w ciągu dwóch dni. Oba wywarły na mnie spore wrażenie, oba zapadły...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zazwyczaj książki podróżnicze czytam jednym tchem i połykam je błyskawicznie. Podobne przekonanie żywiłam co do książki Anny Jackowskiej, tym bardziej że kierunek jej podróży - Syria i Jordania - są dla mnie destynacjami z prywatnej listy "must visit".
Psikus! Tę niedługą książeczkę czytałam niemal 2 tygodnie, by nie powiedzieć - męczyłam. Z jednej strony książka jak książka, autorka zdaje relację ze swoich obserwacji, wrażeń, przemyśleń i perypetii, które dotycząc tak egzotycznych dla nas krajów muszą być po prostu ciekawe. Z drugiej strony sposób pisania jak i sama relacja zwyczajnie mnie drażniły. Drażniło traktowanie motoru jak żywej istoty, która co rusz stroi fochy, bo jej za ciężko. Drażniło mnie do podejście do tubylców - niby podróż miała być obalaniem stereotypów, ale wielokrotnie autorka się nimi posiłkowała. Drażniło mnie, z pewnością niezamierzone (ale jednak) typowo europejskie patrzenie z wrodzoną wyższością na tubylców, którzy byli dla niej trochę śmieszni, trochę dziwni i trochę egzotyczni. Drażniły mnie wtręty w stylu "nie mam ochoty dziś z nimi rozmawiać/nie mam ochoty na interakcje z nimi", bo przeczy to zupełnie idei podróży. Drażniło mnie to omijanie turystycznych miejsc jakby były to miejsca uwłaczające prawdziwemu podróżnikowi. Drażniło mnie także to ciągłe podkreślanie, że autorka to "baba" i blondynka, jakby to wszystko zmieniało w jej wyjeździe.
Dla mnie podróż to otwartość na inność, na nowe doznania, kultury i ludzi zupełnie innych ode mnie. Bez uprzedzeń, bez niechęci, bez zmęczenia takim a nie innym zachowaniem, bez wywyższania się i podkreslania, że ja jestem podróżnikiem a oni tylko turystami. Nie znalazłam tego w tej książce, niestety.

Zazwyczaj książki podróżnicze czytam jednym tchem i połykam je błyskawicznie. Podobne przekonanie żywiłam co do książki Anny Jackowskiej, tym bardziej że kierunek jej podróży - Syria i Jordania - są dla mnie destynacjami z prywatnej listy "must visit".
Psikus! Tę niedługą książeczkę czytałam niemal 2 tygodnie, by nie powiedzieć - męczyłam. Z jednej strony książka jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Złożona po raz kolejny chorobą po raz kolejny sięgnęłam po książkę, od której oczekiwałam bycia łatwą i przyjemną. "Pięćdziesiąt twarzy Greya" moje oczekiwania zdecydowanie przerosło mimo tego, że sięgając po nie miałam świadomość na co się porywam.
Cała powieść swoim poziomem dorównuje istniejącym w internecie na pęczki wszelakiej maści fan-fickom i według mnie tam też powinna pozostać. Inspiracja "Zmierzchem" co rusz uderza bez ostrzeżenia po twarzy - konstrukcją postaci, formą dialogów i rozbudowaną tematyką tychże, rozwinięciem akcji, emocjami głównych bohaterów. W porównaniu jednam z tym dziełem "Zmierzch" wydaje się być literaturą wysokich lotów.
Wszystko tu jest wręcz przewidywalne do bólu, nawet jeśli "Zmierzchu" się nie czytało. Oto Anastasia Steele, niezgrabna, niezdarna, niewinna, nieśmiała, nietowarzyska, nieświadoma swojej urody poznaje przez przypadek obrzydliwie bogatego, zgrabnego, przystojnego, porażającego, seksownego, przebojowego i świadomego swoich atutów Christiana Greya. Ona natychmiast się w nim zadurza, ona jemu wpada w oko i raz-dwa a już próbują być ze sobą. Żeby nie było zbyt prosto Christian Grey skrywa tajemnicę, którą jednak przed oczarowującą go Aną szybko ujawnia - okazuje się, że nie kręci go bawienie się w dziewczyny a jedynie okraszony milionem spisanych w umowie zasad i reguł seks BDSM. Oczywistym jest, że nasza bohaterka, która czuje elektryczne prądy za każdym razem gdy bogaty prezes jest w pobliżu decyduje się na taką relację i dzięki temu odkrywa mroczny świat swojej seksualności. Wątpliwości co prawda ma, ale na takim poziomie, że o ile u kilkunastoletniej Belli Swan były one w jakiś sposób uzasadnione, o tyle u dwudziestoparolatki po wyższych studiach można byłoby oczekiwać jakiegoś bogatszego życia wewnętrznego.
Owa seksualność jest tutaj chyba najgorszą wadą tej książki, opisy kolejnych zbliżeń, gier i stosunków wołają o pomstę do nieba. Ona cały czas jęczy (nawet jeśli bóg seksu ją tylko pocałuje), czuje zaciskające się mięśnie podbrzusza (nawet jeśli bóg seksu tylko powie coś sugestywnego), jest non-stop wilgotna i gotowa, rozpada się na milion kawałków w trakcie każdego zbliżenia i posiada wewnętrzną boginię, która triumfuje za każdym razem kiedy wspominany bóg seksu przeleci naszą bohaterkę (wewnętrzna bogini jest nawet bardziej irytująca niż główna bohaterka, ponieważ myśli nie głową a czymś o wiele niżej). A do tego jest prawdziwą szczęściarą, bo tuż po rozdziewiczeniu przeżywa od razu wielokrotne orgazmy. I ma okropne włosy "po seksie". On natomiast jest niewyżyty, dostaje wzwodu ledwo Anastasia przygryzie wargę, ma oczywiście ogromnej wielkości przyrodzenie i jego rozmowy - poza tymi biznesowymi - ograniczają się niemal wyłącznie do tej sfery, z "dalej mała, zrób to dla mnie" na czele. Słowem - litości, jeśli takie opisy miałyby mnie podniecić (a taki jest w końcu cel literatury erotycznej) to musiałabym być chyba bardzo wyposzczona i jednocześnie bardzo niewyżyta.
Podsumowując, moją główną myślą w trakcie czytania książki było "to jest tak głupie, że aż śmieszne". Nie mam pojęcia skąd wziął się fenomen tej książki, wszak literatury erotycznej na podobnym poziomie mamy aż nadto, a "Pięćdziesiąt twarzy Greya" mimo wszystko nie jest ani innowacyjne ani szokujące. Ot, książka dla tych, którzy na nic ambitnego nie mają ochoty, a chcą zmarnować 2-3 wieczory przy lekturze, w trakcie której będą co chwilę złorzeczyć i załamywać się. A tak naprawdę przeczytać to warto tylko wtedy kiedy chce się wiedzieć o co dokładnie chodzi w tym całym zamieszaniu wokół E.L. James i jej twórzości.

Złożona po raz kolejny chorobą po raz kolejny sięgnęłam po książkę, od której oczekiwałam bycia łatwą i przyjemną. "Pięćdziesiąt twarzy Greya" moje oczekiwania zdecydowanie przerosło mimo tego, że sięgając po nie miałam świadomość na co się porywam.
Cała powieść swoim poziomem dorównuje istniejącym w internecie na pęczki wszelakiej maści fan-fickom i według mnie tam też...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Złożona chorobą a tym samym nieco otępiała postanowiłam umilić sobie czas całodziennego leżenia w łóżku skrócić jakąś lekką i przyjemną lekturą. Wybór padł na "Wilka", ponieważ dzień wcześniej na stronie empiku mignęła mi informacja o najnowszej powieści autorki, która swój debiut zaczęła już jako nastolatka.
Książkę czyta się błyskawicznie, co niewątpliwie uznać trzeba za zaletę... Ale na tym kończą się właściwie plusy. Czytając książkę odnosiłam wrażenie, że czytam uboższą wersję "Zmierzchu", bo książka toczy się według tego samego schematu, ma te same wydarzenia, te same zwroty akcji i jest pisany w tym samym stylu pamiętnika egzaltowanej nastolatki, której życie sprowadza się wyłącznie do szkoły, muzyki i chłopaka, który jej się podoba. Z tego co pamiętam ja miałam jednak odrobinę szersze zainteresowania, więc bohaterka do mnie zupełnie nie przemawia. Jest dosyć papierowa, niby jest niezdarna, niby sobie nie radzi, ale jak przychodzi co do czego to zamienia się w wielką bohaterkę, która wszystko przetrwa i wszystko znosi niemalże z godnością. Jeszcze bardziej papierowy jest ukochany Margo, o którym po niemal 300 stronach powieści jestem w stanie powiedzieć tylko, że jest blondynem o zielonych oczach na motorze, non stop mruczy i jest tytułowym wilkiem. Mało? Mało, ale właściwie do tego sprowadza się jego postać w książce. Do tego drażniło mnie od początku to, że akcja toczy się w zapadłej dziurze gdzieś w Stanach, jakby nie można było akcji umieścić w realiach, które autorka zna z autopsji. A zamiast tego co jakiś czas wychodziły błędy wynikające z nieznajomości amerykańskiej rzeczywistości czy to w NY czy to na prowincji.
Prawdę powiedziawszy jestem zawiedziona tą książką. Spodziewałam się, że skoro została wydana przez Muzę to jednak mogę oczekiwać od niej jako takiego poziomu, a jej autorka miała naprawdę świetny pomysł i równie świetne pióro. A rzeczywistość jak zawsze okazała się być szara...

Złożona chorobą a tym samym nieco otępiała postanowiłam umilić sobie czas całodziennego leżenia w łóżku skrócić jakąś lekką i przyjemną lekturą. Wybór padł na "Wilka", ponieważ dzień wcześniej na stronie empiku mignęła mi informacja o najnowszej powieści autorki, która swój debiut zaczęła już jako nastolatka.
Książkę czyta się błyskawicznie, co niewątpliwie uznać trzeba za...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wydawać by się mogło, że to będzie kolejna książka, której akcję, przebieg i zakończenie będzie można przewidzieć. Kolejna klasycznie prowadzona książka o innym świecie. Kolejna książka, którą po przeczytaniu odkłada się na półkę i zapomina.
Zaskoczyłam się więc pozytywnie, kiedy okazało się, że schematów tu niewiele, pomysł na kolejny inny świat został wykorzystany przez autora brawurowo, a połączenie wątków religijnych, mitologicznych i pogańskich sprawdza się znakomicie. Bo też kto by się domyślał, że za dnia poczciwy wykładowca uniwersytecki, etnolog z epizodem schizoidalnym w nocy staje się Charonem, który pomaga zbłąkanym duszom dostać się tam, gdzie po śmierci pójść powinny jednocześnie walcząc z dziwnymi wytworami ludzkich myśli i emocji, demonami i stworami nawet nie z tamtej ziemi.
Ani się obejrzałam a książka skończyła się, ja natomiast zostałam z niedosytem. Bo chciałoby się jeszcze więcej i więcej historii z tego dziwnego świata kurzu i popiołu, który choć wcale pociągający nie jest przyciąga do siebie czytelnika i każe mu próbować rozwikłać zagadkę - czy to piekło, czy to czyściec a może jeszcze jakieś inne zagubione miejsce istniejące równolegle do naszego?
Z pewnością jeszcze kiedyś wrócę do tej pozycji, bo z tak wartką akcją i tak doskonale prowadzoną narrację nie będę się nudzić nawet znając już z góry zakończenie tej całej historii.

Wydawać by się mogło, że to będzie kolejna książka, której akcję, przebieg i zakończenie będzie można przewidzieć. Kolejna klasycznie prowadzona książka o innym świecie. Kolejna książka, którą po przeczytaniu odkłada się na półkę i zapomina.
Zaskoczyłam się więc pozytywnie, kiedy okazało się, że schematów tu niewiele, pomysł na kolejny inny świat został wykorzystany przez...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to