-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2020-12-11
Absolutne zaskoczenie, w 100% pozytywne. Na tytuł patrząc myślałam "no, znowu będzie o Az do nieba, skandalu z TVN i o niedocenianiu tej jakże głębokiej sztuki [ironia], wywodzącej się wszakże z drzeworytów...". A tu niespodzianka. Lektura fascynująca, wciągająca jak bagno, pełna faktów, o których nie miałam pojęcia, mimo iż uważam, że jako tako orientuję się w temacie. I bardzo, bardzo obiektywne i wyważone podejście do tematu. Żadnego roztrząsania jacy to fani mangu są prześladowani czy udowadniania na siłę, że komiks japoński to niemalże Tołstoja na głowę bije i moczem oblewa. Naprawdę super. Jeden minus jest taki, że choć nie przepadam za przesadnie ilustrowanymi książkami, tu uważam, że mogłoby być ich więcej. Fajnie że są i że są dobrane z głową, naprawdę ilustrując dane idee zawarte w treści (np. problem z odbijaniem lustrzanym stron czy onomatopeje), ale jak by było nawet 2x więcej, książce wcale by to nie zaszkodziło. Mam nadzieję, że autorka będzie kontynuować zgłębianie tematyki (i publikowanie na ten temat) lub że znajdą się osoby zainspirowane tą książką, które stworzą równie ambitne i ciekawe opracowania na pokrewne tematy.
Absolutne zaskoczenie, w 100% pozytywne. Na tytuł patrząc myślałam "no, znowu będzie o Az do nieba, skandalu z TVN i o niedocenianiu tej jakże głębokiej sztuki [ironia], wywodzącej się wszakże z drzeworytów...". A tu niespodzianka. Lektura fascynująca, wciągająca jak bagno, pełna faktów, o których nie miałam pojęcia, mimo iż uważam, że jako tako orientuję się w temacie. I...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Absolutnie obowiązkowa lektura dla każdego, a już zwłaszcza ludzi, którzy uważają się za wykształconych. Myślę, że nawet powinna znaleźć się w kanonie lektur szkolnych, ale oczywiście nie z języka polskiego, a z wiedzy o społeczeństwie, czy cokolwiek teraz młodzież ma w szkole. W chwili, kiedy wciąż słyszy się o terroryzmie, krwawych rewolucjach w Libii czy Syrii, warto zgłębić kulturowe podłoże grupy etnicznej zwanej Arabami. Autorka jest Arabką z pochodzenia, islamistką z wykształcenia i pełniła funkcje dyplomatyczne w kilku arabskich krajach. Jednocześnie jednak urodziła się i wychowała na Słowacji, co daje jej nie tylko zachodnią perspektywę spojrzenia na arabski świat, ale wręcz wszystkie porównania odnosi do Słowian, do których również należą Polacy - tym bliższe się one stają i zapadają w pamięć. Autorka niczego nie ocenia, przytacza jedynie fakty i liczby, chcąc uzmysłowić czytelnikowi, że wizerunek brodatego, smagłego terrorysty z Koranem w jednej ręce, a karabinem maszynowym w drugiej, to niezaprzeczalny, lecz jednocześnie zaledwie mikroskopijny wycinek tego świata. Autorka zdaje sobie sprawę z panującej powszechnej ignorancji na temat Arabów i islamu, dlatego po kolei, w sposób niezwykle przystępny, omawia poszczególne zagadnienia - geografii, języka, religii, ustrojów państw arabskich itd. Wyjaśnia rzeczy, które wykształcony człowiek wiedzieć powinien, ale najczęściej nie wie - jaka jest różnica między Irakiem a Iranem, czy każdy Arab jest muzułmaninem i czy każdy muzułmanin jest Arabem, czy rzeczywiście kobiety tak źle są traktowane w krajach arabskich/muzułmańskich, czy dotyczy to tylko pojedynczych państw... itd. Przed lekturą książki zdawałam sobie sprawę z tego, że o świecie arabskim nie wiem nic, ale w miarę lektury tym bardziej uświadamiałam sobie swoją ignorancję. Nie wiedziałam, że gdzieś na świecie funkcjonuje jeszcze niewolnictwo, który kraj założył telewizję Al Dżazira, że Arabowie miewają jasną cerę i oczy, że Koptowie mają własnego papieża, że wiele pierwszych dam krajów arabskich to najbardziej wpływowe kobiety na świecie... Autorka przedstawia też zupełnie inne oblicze Południowego Sudanu od tego, który kreuje kościół katolicki. Ogrom nowych dla mnie informacji jest tak wielki, że chyba będę musiała tę książkę przeczytać jeszcze raz, co mi się rzadko zdarza.
Jedyną uwagą, którą miałabym do tej książki jest to, że przydałyby się w niej mapki - mapki, mapki i jeszcze raz mapki. Już po kilku stronach musiałam sięgnąć po kieszonkowy atlas świata, bo nie miałam pojęcia, gdzie leżą Komory czy Bahrajn ani z czym dokładnie graniczy Mauretania.
Absolutnie obowiązkowa lektura dla każdego, a już zwłaszcza ludzi, którzy uważają się za wykształconych. Myślę, że nawet powinna znaleźć się w kanonie lektur szkolnych, ale oczywiście nie z języka polskiego, a z wiedzy o społeczeństwie, czy cokolwiek teraz młodzież ma w szkole. W chwili, kiedy wciąż słyszy się o terroryzmie, krwawych rewolucjach w Libii czy Syrii, warto...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toW życiu tak nie żałowałam zakupu książki. Jeśli mi się zdarzało, żałowałam zmarnowanych pieniędzy na gniota. W przypadku tego tytułu żałuję, że choćby tymi paroma groszami wsparłam budżet i "poczytność" tej autorki (wiem, to bardziej skomplikowane - uogólniam). Początkowo książka ta wydaje się nudnawą powieścią spisaną miernym językiem, ze sztucznymi i wymuszonymi dialogami ("-Mężu, czy mówisz o Hokkaido, drugiej co do wielkości wyspie Japonii?"), w dodatku upstrzoną błędami merytorycznymi (kobiety w Japonii nie miały dostępu do edukacji? Bzdura, w XIX wieku 70% Japończyków potrafiło pisać i czytać, to był najwyższy odsetek na świecie, autorka najwyraźniej nigdy nie słyszała o terakoya. A cesarz Meiji to się Mutsuhito nazywał, Meiji to jego imię pośmiertne - że wymienię tylko dwa przykłady z wielu). Smrodkiem zalatuje, gdy autorka podejmuje temat wojny japońsko-chińskiej i aneksji Korei - dobrze, może romantyczne nastawienie każe jej ukazywać tylko prawych obywateli, szczerze zatroskanych losem Chin. Ale dalej jest to obrzydliwa i nieudolna próba gloryfikacji japońskich działań w czasie wojny na Pacyfiku. Autorka szczegółowo wylicza, że np. w Kagoshimie wskutek amerykańskich bombardowań zginęło 2 tys. ludzi. Ale moment wcześniej, kiedy wspominała o Nankinie (gdzie w ciągu kilku dni Japończycy wyrżnęli co najmniej 50 tys. ludzi, a mówi się i o 300 tysiącach!!), stwierdza mimochodem "zginęła nieznana do dziś liczba cywilów", jakby chodziło o jednostki. Atak na Pearl Harbor to niemalże wina Amerykanów (za pewnik uznając teorię, że wiedzieli o planach ataku, ale nawet jeśli teoria ta jest prawdziwa, to w żaden sposób nie umniejsza winy Japończyków!), zaś Chiny, Korea i Tajwan według autorki powinny być wdzięczne Japonii za to, że pobudowała im drogi i kolej. Idąc tym tropem, za podobne "dobre uczynki" Polska powinna być wdzięczna III Rzeszy, czyż nie? Jedno mnie tylko dziwi: jak takie wydawnictwo jak PWN mogło wydać tak rewizjonistyczną i fałszującą fakty powieść? Można wytłumaczyć to tylko dogłębną ignorancją redakcji. PWN nieodwracalnie straciło szacunek, jakim darzyłam je dotychczas.
W życiu tak nie żałowałam zakupu książki. Jeśli mi się zdarzało, żałowałam zmarnowanych pieniędzy na gniota. W przypadku tego tytułu żałuję, że choćby tymi paroma groszami wsparłam budżet i "poczytność" tej autorki (wiem, to bardziej skomplikowane - uogólniam). Początkowo książka ta wydaje się nudnawą powieścią spisaną miernym językiem, ze sztucznymi i wymuszonymi dialogami...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPowieść oczarowuje pod każdym względem. Pierwsze, co rzuca się w oczy od pierwszych stron, to język. Boże, dawno nie czytałam wśród współczesnych autorów tak pięknej polszczyzny, tak bogatego słownictwa! Myślałam, że z Jeremim Przyborą taki język już umarł. Drugie, to układ treści. Swobodny, achronologiczny - a przez to bardzo autentyczny, bo przecież mamy do czynienia ze wspomnieniami, które rządzą się własnymi prawami, nie przychodzą w kolejności ich tworzenia, a na zasadzie skojarzeń. Oczywiście to, jak i mnogość postaci wprowadza pewien mętlik, jednak da się go ogarnąć, a i autor niekiedy poda pomocną dłoń i w pamięci którejś postaci powstaje luka, którą ktoś skwapliwie wypełnia, tłumacząc, o kim zacz jest mowa. Urzeka także dogłębna polskość powieści - nie tylko miejsc, ale i dziedzictwa kulturowego, którego nie musimy się wstydzić. To jest powieść, którą chciałabym pokazać moim zagranicznym przyjaciołom, którzy czasem patrzą na Polskę nieco z góry, i powiedzieć im: "Patrzcie! TO jest Polska!" Może czasem obraz owej Polski jest przerysowany, może niekiedy rzuca się w oczy naiwność, z którą autor ocala kolejne bohaterki wrzeszczące na Niemców, na Bolszewików - lecz jest to drobna fantazja, którą można mu wybaczyć, bo i jest to fantazja, w którą chciałoby się wierzyć...
Powieść oczarowuje pod każdym względem. Pierwsze, co rzuca się w oczy od pierwszych stron, to język. Boże, dawno nie czytałam wśród współczesnych autorów tak pięknej polszczyzny, tak bogatego słownictwa! Myślałam, że z Jeremim Przyborą taki język już umarł. Drugie, to układ treści. Swobodny, achronologiczny - a przez to bardzo autentyczny, bo przecież mamy do czynienia ze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMam mieszane uczucia. Z pewnością byłyby dużo lepsze, gdyby nie przesadzona reklama książki, wmawiająca, że mamy do czynienia z arcydziełem. To nie jest arcydzieło. To zwykłe notatki. Dla wielbiciela teatru lub Jerzego Stuhra być może pasjonujące, lecz dla kogo innego - cóż... Z drugiej strony sam autor nie udaje, że jest inaczej. "Tak sobie myślę..." to słowa, które się często przewijają przez książkę. Bo to nic innego, jak zapisane luźne, często niepowiązane myśli. Jerzy Stuhr pozwala zajrzeć czytelnikowi w swoje bardzo zwyczajne, bardzo ludzkie i bardzo przyziemne przemyślenia. Nie ma tu nic odkrywczego. Nie ma tu nic traumatycznego. Celowo ledwie kilka wzmianek o chorobie, i to nigdy konkretnych, nigdy dramatycznych. Dość już narobiono w mediach szumu wokół tego tematu. Mnie po lekturze bardzo uderzyła ironia losu - człowiek, który tyle pisze o zakłamaniu, o sprzedajności wszystkiego - sam pada ofiarą mechanizmu, który opisuje. Nie liczy się co napisał, ale kto i w jakim momencie - wypromuje się samo. I to najsmutniejsza puenta tej lektury.
Mam mieszane uczucia. Z pewnością byłyby dużo lepsze, gdyby nie przesadzona reklama książki, wmawiająca, że mamy do czynienia z arcydziełem. To nie jest arcydzieło. To zwykłe notatki. Dla wielbiciela teatru lub Jerzego Stuhra być może pasjonujące, lecz dla kogo innego - cóż... Z drugiej strony sam autor nie udaje, że jest inaczej. "Tak sobie myślę..." to słowa, które się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZniesmaczenie. Tak jednym słowem podsumuję moje wrażenia z lektury tej książki. I nie chodzi bynajmniej o tematykę, ale o poziom tego tworu paraliterackiego. Ubogi język, brak własnego stylu (autor miota się od języka gimnazjalistów, przez pseudointelektualny bełkot maturzysty, który udowadnia, że zna mądre słowa jak np. parafraza, po informacje chyba żywcem przepisane z informatorów turystycznych). Na domiar złego, wszystko to można by wybaczyć, gdyby pod sztandarem apelowania o tolerancję i poszanowania dla inności, autor nie sypał stereotypami, w dodatku bardzo krzywdzącymi dla opisanych grup ludzi - młodzież w technikum jest przygłupia, śmierdzi i pochodzi ze wsi, na bazarach sprzedają nadmiernie umalowane Rosjanki, a baba wynajmująca mieszkanie jest chytra i chciwa. Szkoda czasu, odradzam.
Zniesmaczenie. Tak jednym słowem podsumuję moje wrażenia z lektury tej książki. I nie chodzi bynajmniej o tematykę, ale o poziom tego tworu paraliterackiego. Ubogi język, brak własnego stylu (autor miota się od języka gimnazjalistów, przez pseudointelektualny bełkot maturzysty, który udowadnia, że zna mądre słowa jak np. parafraza, po informacje chyba żywcem przepisane z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bardzo, bardzo sie ciesze, ze w jezyku polskim zaczynaja sie pojawiac japońskie klasyki. "Konjaku monogatari" to jeden z nich i jedyne, czego zaluje, to ze "Japonska ksiega..." to tylko jeden z jej tomow. Ale od czegos trzeba zaczac.
Jesli chodzi o samo wydanie, to jest git, gladkie tlumaczenie z duza iloscia objasnien w przypisach dla dociekliwych i obszernym wprowadzeniem od tlumaczki w realia epoki, w ktorej opowiadania sie rozgrywaja. Ciekawa i lekka lektura, obowiazkowa dla osob interesujacych sie mitologia japonska.
Bardzo, bardzo sie ciesze, ze w jezyku polskim zaczynaja sie pojawiac japońskie klasyki. "Konjaku monogatari" to jeden z nich i jedyne, czego zaluje, to ze "Japonska ksiega..." to tylko jeden z jej tomow. Ale od czegos trzeba zaczac.
Jesli chodzi o samo wydanie, to jest git, gladkie tlumaczenie z duza iloscia objasnien w przypisach dla dociekliwych i obszernym wprowadzeniem...
Bardzo dobra, pionierska na naszym rynku publikacja. Książki z tej serii (Oblicza Japonii, wyd. Trio) wszystkie są wartościowe, ale niektóre, niestety, zwyczajnie nudne. Ta do nudnych nie należy. Autorka zebrała i opracowała bardzo obszerny materiał, w dodatku co rzadkie - omawianą tematykę poparła porównaniami z analogicznymi czasami czy zjawiskami w Europie. Książka stanowi też dość szczegółowe źródło na temat japońskiej erotyki w ogóle. Zdecydowanie warto kupić, warto przeczytać - zwłaszcza jeśli się ktoś interesuje japońską erotyką, niekoniecznie homoseksualną. Minus - są drobne potknięcia, np. gdy mówi o czepeczkach aktorów kabuki, ewidentnie źle tłumaczy z angielskiego słowo "purple". Rzut oka na dowolny barwny drzeworyt wystarczy, żeby stwierdzić, że owe czepeczki były fioletowe, nie purpurowe.
Bardzo dobra, pionierska na naszym rynku publikacja. Książki z tej serii (Oblicza Japonii, wyd. Trio) wszystkie są wartościowe, ale niektóre, niestety, zwyczajnie nudne. Ta do nudnych nie należy. Autorka zebrała i opracowała bardzo obszerny materiał, w dodatku co rzadkie - omawianą tematykę poparła porównaniami z analogicznymi czasami czy zjawiskami w Europie. Książka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJak ocenic ksiazke, ktorej polowa jest dobra, a polowa fatalna? Zaczyna sie opisem osobistych spostrzezen Krasko na temat tego, co zastal po tsunami i zestawionych z tym jego doswiadczen z innych miejsc na swiecie dotknietych kataklizmami. Ta czesc jest naprawde wartosciowa i nietuzinkowa. Oczywiscie z racji tego, ze niewiele osob jezdzi od katastrofy do katastrofy, zarabiajac tak na zycie, trudno zweryfikowac te czesc, ale ufam, ze skoro pisze z wlasnego doswiadczenia, to owe spostrzezenia odpowiadaja prawdzie. Mam jednak wrazenie, ze oryginalnie powstala tylko ta czesc ksiazki i ktos w wydawnictwie powiedzial: "ej, to jest za krotkie, napisz cos jeszcze, cokolwiek". I to "cokolwiek" streszcza druga polowe ksiazki. Kompletnie oderwane fakty, niemalze szkice do artykulow, do tego im dalej, tym wiecej bledow. W dynastii cesarskiej adopcji zadnych nie bylo, sushi nie musi wcale zawierac surowej ryby (komus sie z sashimi pomerdalo) i bynajmniej nie zostalo wynalezione w Chinach, a dzielnica czerwonych latarn miescila sie w obecnej Asakusie, nie Shinjuku, czyli dzieki Bogu dokladnie po drugiej stronie miasta. Do tego opis ksiazki z okladki nijak sie ma do tresci. Jak juz ktos zauwazyl, nie ma tam slowa o sumo, karaoke czy toaletach, a na pozostale pytania wcale nie pada zadna odpowiedz.
Jak ocenic ksiazke, ktorej polowa jest dobra, a polowa fatalna? Zaczyna sie opisem osobistych spostrzezen Krasko na temat tego, co zastal po tsunami i zestawionych z tym jego doswiadczen z innych miejsc na swiecie dotknietych kataklizmami. Ta czesc jest naprawde wartosciowa i nietuzinkowa. Oczywiscie z racji tego, ze niewiele osob jezdzi od katastrofy do katastrofy,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toUrokliwa powiesc, ktora z pozoru moze sie wydac delikatnym romansem z elementami niesamowitosci, jaka tworza omamy sluchowe bohaterki, bedace motywem przewodnim. W rzeczywistosci jednak ciag narracyjny jest nieuswiadomiona wedrowka bohaterki w glab siebie, swoich przezyc z przeszlosci i rozrachunkiem z wlasnymi uczuciami - co ostatecznie klasyfikuje powiesc raczej jako psychologiczna. Zdecydowanie polecam, przyjemny, delikatny styl Ogawy w polaczeniu z niepospolitym spojrzeniem na ludzka pamiec i swiadomosc sprawia, ze jest to nie tylko przyjemna lektura, ale wrecz zapadajaca w pamiec.
Urokliwa powiesc, ktora z pozoru moze sie wydac delikatnym romansem z elementami niesamowitosci, jaka tworza omamy sluchowe bohaterki, bedace motywem przewodnim. W rzeczywistosci jednak ciag narracyjny jest nieuswiadomiona wedrowka bohaterki w glab siebie, swoich przezyc z przeszlosci i rozrachunkiem z wlasnymi uczuciami - co ostatecznie klasyfikuje powiesc raczej jako...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Czyta sie fajnie i szybko - to zdecydowany plus. Pierwsze strony mnie zachecily, niestety nastepne - rozczarowaly. Ksiazka pisana tak, jakby skladala sie wylacznie z rewelacji z Internetu jacy to Japonczycy sa dziwni. Jak na autora - japoniste, ktory mieszkal w Japonii, strasznie malo tam osobistych obserwacji, a strasznie duzo takiego udowadniania, ze to kraj, gdzie ludzie chodza po sufitach i oddychaja mazutem.
Aha, i zapomnialabym - informacje o automatach z majtkami sa przedawnione o jakies 20 lat co najmniej, juz ich nigdzie nie ma. Kto byl choc raz, nawet na krotko w Japonii, ten wie. Czy pan Tomanski na pewno tez tam byl?
Czyta sie fajnie i szybko - to zdecydowany plus. Pierwsze strony mnie zachecily, niestety nastepne - rozczarowaly. Ksiazka pisana tak, jakby skladala sie wylacznie z rewelacji z Internetu jacy to Japonczycy sa dziwni. Jak na autora - japoniste, ktory mieszkal w Japonii, strasznie malo tam osobistych obserwacji, a strasznie duzo takiego udowadniania, ze to kraj, gdzie ludzie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPokazny zbior opowiastek sredniowiecznej Japonii. Jesli ktos basnie utozsamia z "Czerwonym Kapturkiem" czy "Krolewna Sniezka", to sie mocno zdziwi. To sa raczej anegdoty zawierajace elementy niesamowite, takie jak duchy, demony, magiczne zwierzeta i niewyjasnione zdarzenia. Sa krotkie i raczej pozbawione moralu. NIe jest to wierny przeklad z jakiejkolwiek kronik japonskiej, tylko luzna interpretacja autora - a szkoda. In plus za to liczy sie, ze ksiazke opatrzono obszernym wstepem, ktory wprowadzi laika w swiat japonskiej klutury, wierzen i religii.
Pokazny zbior opowiastek sredniowiecznej Japonii. Jesli ktos basnie utozsamia z "Czerwonym Kapturkiem" czy "Krolewna Sniezka", to sie mocno zdziwi. To sa raczej anegdoty zawierajace elementy niesamowite, takie jak duchy, demony, magiczne zwierzeta i niewyjasnione zdarzenia. Sa krotkie i raczej pozbawione moralu. NIe jest to wierny przeklad z jakiejkolwiek kronik japonskiej,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMam mieszane uczucia odnosnie tej ksiazki. Bezsprzecznie jest to ksiazka dobra, rzeczowa i nietuzinkowa. Laczy w sobie ksiazke o Tokio i Japonii w ogole, przewodnik i ksiazke o Murakamim. Nowatorskie jest tez podejscie do tematu - zaproponowane "spacery" po najciekawszych miejscach Tokio, jednoczesnie z uwzglednieniem tych, ktore sa szczegolnie wazne dla bohaterow Murakamiego. Moje mieszane uczucia wynikaja z tego, ze aby w pelni docenic te publikacje, trzeba spelniac dwa warunki: byc wielbicielem tego pisarza i byc zainteresowanym szczegolowymi opisami miejsc w obcym kraju i miescie, ktorego wiekszosc z nas zna tylko z filmow czy ksiazek. A mowimy o naprawde szczegolowym opisie, np. schodow prowadzacych na estakade czy niepozornych kawiarenek. Ja szczerze mowiac nie jestem ani szczegolna fanka HM (czytalam wiekszosc powiesci, ale raczej mnie nie poruszaly), ani specjalnie nie jestem zainteresowana szczegolowym opisem miasta, ktorego nie znam. Ksiazka opatrzona jest licznymi ciekawostkami, co utrzymywalo moje zainteresowanie i pomoglo mi przebrnac przez calosc. Ale porwac mnie nie porwalo, niestety.
Mam mieszane uczucia odnosnie tej ksiazki. Bezsprzecznie jest to ksiazka dobra, rzeczowa i nietuzinkowa. Laczy w sobie ksiazke o Tokio i Japonii w ogole, przewodnik i ksiazke o Murakamim. Nowatorskie jest tez podejscie do tematu - zaproponowane "spacery" po najciekawszych miejscach Tokio, jednoczesnie z uwzglednieniem tych, ktore sa szczegolnie wazne dla bohaterow...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPowiesci Lesley Downer to idealna lektura dla tego, kto chcialby poczytac sobie o Japonii jakas przyjemna powiesc, lubi watki przygodowe i nienachalny romans, a przy okazji nie chce zlasowac sobie mozgu glupotami zawartymi w powiesciach typu "Motyl na wietrze". Autorka jest badaczka kultury japonskiej, spedzila w Japonii wiele lat i zanim zabrala sie za powiesci, pisala ksiazki naukowe i popularnonaukowe na temat "ulotnego swiata" (swiata rozrywek okresu Edo, swiata gejsz, kurtyzan i ich klienteli). Powiesc czyta sie bardzo przyjemnie bez wzgledu na to, czy ma sie jakiekolwiek pojecie o Japonii czy nie. Nie epatuje zbedna egzotyka, nie jest pretensjonalna ani naiwna. Ot, dobra powiesc osadzona w japonskich realiach. Polecam.
Powiesci Lesley Downer to idealna lektura dla tego, kto chcialby poczytac sobie o Japonii jakas przyjemna powiesc, lubi watki przygodowe i nienachalny romans, a przy okazji nie chce zlasowac sobie mozgu glupotami zawartymi w powiesciach typu "Motyl na wietrze". Autorka jest badaczka kultury japonskiej, spedzila w Japonii wiele lat i zanim zabrala sie za powiesci, pisala...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bardzo sie ciesze, ze ukazala sie taka ksiazka jak ta. Naprawde mam juz czasem dosyc belkotu w stylu "pojechalam do Japonii na 2 tygodnie/miesiac/rok (niepotrzebne skreslic), dupy z Tokio nie ruszylam, po japonsku nie gadam, kultury nie znam, ale ksiazke i tak napisze". "Zycie jak w Tochigi" to powiew swiezosci na naszym rynku. Przede wszystkim jak zaznacza autorka, to nie jest ksiazka o Japonii. To jest ksiazka o jej zyciu w Japonii. I ta racjonalna postawa bardzo mi sie podoba, tym bardziej ze brak jej autorom, ktorzy poznali jedno miasto (zazwyczaj Tokio) i zauwazone rewelacje generalizuja na cala Japonie. Nie. Ta ksiazka zawiera doswiadczenia konkretnej osoby w konkretnym miejscu i nie rosci sobie miana "ksiazki o Japonii". Napisana jest z humorem, lekkim, czasem nieco zlosliwym jezykiem, luzno przechodzac od tematu do tematu.
A skoro juz przy tym jestesmy, to tylko jedno mi wpadlo w oko - z racji zainteresowan autorki duzo uwagi poswiecone jest shinto, szczegolnie w aspekcie zwyczajow i swiat matsuri. Sila rzeczy te fragmenty sa nieco mniej humorystyczne, zas mnie osobiscie, zwyczajnie znuzonej egzotyka, ktora epatuja wszelkie publikacje okolojaponskie, najbardziej podobaly sie opowiastki o zyciu - zakupach, ruchu drogowym, pracy. Mam nadzieje, ze w przyszlosci powstanie druga czesc!
Bardzo sie ciesze, ze ukazala sie taka ksiazka jak ta. Naprawde mam juz czasem dosyc belkotu w stylu "pojechalam do Japonii na 2 tygodnie/miesiac/rok (niepotrzebne skreslic), dupy z Tokio nie ruszylam, po japonsku nie gadam, kultury nie znam, ale ksiazke i tak napisze". "Zycie jak w Tochigi" to powiew swiezosci na naszym rynku. Przede wszystkim jak zaznacza autorka, to nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Taka ksiazka byla bardzo potrzebna. Kto sie interesuje manga i anime na powaznie (tj. nie tylko oglada filmy), wie, ze na naszym rynku nie bylo do tej pory nic naprawde wartosciowego na ten temat. Ta ksiazka jest na drugim biegunie tego, co do tej pory sie ukazywalo - jest od poczatku do konca naukowa, powazna i profesjonalna. Oczywiscie jedne rozdzialy sa lepsze, inne gorsze, jedne ciekawsze a inne... no, niezbyt. Ale ogolnie mozna sie z nich wiele dowiedziec czy poznac inne spojrzenie na filmy Studia Ghibli, przez jakis konkretny pryzmat - elementow kulturowych, wybranego tematu obecnego w filmie, kontekstu historycznego itd.
Szkoda, ze ksiazka konczy sie na Ponyo, z checia przeczytalabym cos nt. Arrietty.
Taka ksiazka byla bardzo potrzebna. Kto sie interesuje manga i anime na powaznie (tj. nie tylko oglada filmy), wie, ze na naszym rynku nie bylo do tej pory nic naprawde wartosciowego na ten temat. Ta ksiazka jest na drugim biegunie tego, co do tej pory sie ukazywalo - jest od poczatku do konca naukowa, powazna i profesjonalna. Oczywiscie jedne rozdzialy sa lepsze, inne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzytam, a raczej kartkuje, bo mnie co chwila szlag trafia. Ksiazka taka sobie, a w dodatku najezona bledami i w wielu miejscach nieaktualna. Kurs jena chyba od 2 lat nie wynosi 1 zl=30 y (kto w ogole podaje kursy w takim formacie?!), a w Harajuku nie ma cosplayerow chyba od 5 lat! To znaczy owszem, czasem sie jakis trafi, jeszcze pare lat temu bywalo ich nawet w porywach do 10, ale tubylcy pukaja sie w glowe na widok wszystkich zawiedzionych bialasow, szwedajacych sie z aparatami w niedzielne popoludnia po Yoyogi.
Czytam, a raczej kartkuje, bo mnie co chwila szlag trafia. Ksiazka taka sobie, a w dodatku najezona bledami i w wielu miejscach nieaktualna. Kurs jena chyba od 2 lat nie wynosi 1 zl=30 y (kto w ogole podaje kursy w takim formacie?!), a w Harajuku nie ma cosplayerow chyba od 5 lat! To znaczy owszem, czasem sie jakis trafi, jeszcze pare lat temu bywalo ich nawet w porywach do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAktualnie czytam te ksiazke, ale nie wiem czy skoncze. Jak na razie z wyrywkowej lektury (tej ksiazki nie trzeba czytac od pierwszej stroyn do ostatniej) wynika, ze sklada sie ona z polstronicowych wpisow na blogu autorki w stylu "dzis zrobilam to a to, tu jest link do filmu" oraz 2-3 stron komenatrzy w stylu "alez to slitasne, polecam!". Naprawde autorki nie stac na cos wiecej?
Aktualnie czytam te ksiazke, ale nie wiem czy skoncze. Jak na razie z wyrywkowej lektury (tej ksiazki nie trzeba czytac od pierwszej stroyn do ostatniej) wynika, ze sklada sie ona z polstronicowych wpisow na blogu autorki w stylu "dzis zrobilam to a to, tu jest link do filmu" oraz 2-3 stron komenatrzy w stylu "alez to slitasne, polecam!". Naprawde autorki nie stac na cos...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAutorka ksiazki jest dziennikarka i autorka paru ksiazek? To chyba jakas kpina. Autorki blogaskow miewaja lepszy styl i bogatsze slownictwo. Pol biedy gdyby autorka spisala jakas wymyslona historie, ale opisywala autentyczne wydarzenia i osoby w sposob skrajnie przeromantyzowany, napchany pompatycznymi stwierdzeniami i na dodatek nieudolnie. Strata czasu i pieniedzy.
Autorka ksiazki jest dziennikarka i autorka paru ksiazek? To chyba jakas kpina. Autorki blogaskow miewaja lepszy styl i bogatsze slownictwo. Pol biedy gdyby autorka spisala jakas wymyslona historie, ale opisywala autentyczne wydarzenia i osoby w sposob skrajnie przeromantyzowany, napchany pompatycznymi stwierdzeniami i na dodatek nieudolnie. Strata czasu i pieniedzy.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Chyba jedna z najlepszych książek o kuchni japońskiej w Polsce - a na pewno najlepsza z tych wydanych ostatnio. Po pierwsze, przepisy są naprawdę proste, a ich składniki - nietrudne do zdobycia. Nic mnie tak nie deprymuje, jak fraza "świeżo złowiony węgorz (nie mrożony!)" w składnikach - bo niby skąd mam go wziąć? Po drugie, oprócz przepisów dostajemy też garść informacji o japońskiej kulturze żywieniowej. I świetnie, bo uważam, że biorąc się nieco poważniej za obce kuchnie (nie mam na myśli spolszczonej pizzy czy leczo), warto co nieco o nich wiedzieć. Po trzecie, pięknie wydana, i bogato ilustrowana. To był naprawdę trafiony prezent. :)
Chyba jedna z najlepszych książek o kuchni japońskiej w Polsce - a na pewno najlepsza z tych wydanych ostatnio. Po pierwsze, przepisy są naprawdę proste, a ich składniki - nietrudne do zdobycia. Nic mnie tak nie deprymuje, jak fraza "świeżo złowiony węgorz (nie mrożony!)" w składnikach - bo niby skąd mam go wziąć? Po drugie, oprócz przepisów dostajemy też garść informacji o...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to