-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2024-04
2024-04-12
„Nigdy nie porzucaj kogoś, kto cię kocha.”
Lata 90-te w Peru, czas społeczno-politycznego chaosu. Kraj jest umęczony wojną domową, terrorystycznymi zamachami. Beto, Moco, Carlos i Manu to przyjaciele ze szkolnej ławy, których niewinny żart na lekcji biologii – o organach rozrodczych, wprowadza na ścieżkę zła.
Wsłuchujemy się w opowieść snutą przez dorosłych już bohaterów, którzy wspominają dramatyczne wydarzenia z czasów szkolnych, ze znienawidzoną nauczycielką, panną Pringlin, w roli głównej. Co tak naprawdę wydarzyło się w jej domu, wiedzą tylko oni.
Książka skrzy młodzieńczymi emocjami, w których prym wiodą bunt, gniew, no i jak to w okresie dojrzewania: hormony. Kipi pędem do dopiero co odkrywanej seksualności i tożsamości płciowej.
Powieść o przyjaźni, zapętleniu w błędy młodości, rodzinnych problemach, ale też wojennych traumach i… o systemie oświaty, który jak się okazuje, prawie w każdym kraju jest… niedoskonały.
Świat nastolatków, których sprawy odbijają się pustym echem w świecie dorosłych. I którzy konfrontują się z pytaniem: czy iść z prądem i oszczędzić sobie kłopotów, czy, i jak, szukać siebie w społeczeństwie nasączonym agresją, nietolerancją, stereotypami?
Bardzo polecam audiobooka. Historia rozpisana jest na cztery głosy. Świetni lektorzy, idealnie oddali osobowość Beto, Moco, Carlosa i Manu. Poznajemy perspektywę każdego bohatera. Mamy wgląd w życie rodzinne chłopaków, które w każdym przypadku kreśli ich charakter i daje klarowny obraz bagażu doświadczeń, decydującego o ich zachowaniu i podejmowanych decyzjach.
Doskonała literatura. Obowiązkowa!
„Nigdy nie porzucaj kogoś, kto cię kocha.”
Lata 90-te w Peru, czas społeczno-politycznego chaosu. Kraj jest umęczony wojną domową, terrorystycznymi zamachami. Beto, Moco, Carlos i Manu to przyjaciele ze szkolnej ławy, których niewinny żart na lekcji biologii – o organach rozrodczych, wprowadza na ścieżkę zła.
Wsłuchujemy się w opowieść snutą przez dorosłych już...
2024-03-09
Puściłam jego dłoń. Historia porwania mojego syna – Denise Fergus
Dogłębnie poruszająca opowieść matki, której niespełna trzyletni Synek zaginął w chwili, gdy puściła jego rączkę w sklepie, aby wyciągnąć pieniądze z portfela i zapłacić za zakupy. Kilkanaście sekund, które zdruzgotały jej życie.
Sprawa była głośna w Anglii na początku lat 90, ponieważ brutalnego morderstwa dopuściły się dzieci niewiele starsze od Jamesa. Robert Thompson i Jon Venables byli najmłodszymi skazanymi za morderstwo przestępcami w Wielkiej Brytanii.
Relacja naprawdę rozdziera serce. Nie pamiętam, aby jakikolwiek reportaż tak trafił w moje emocje. Rozpacz matki w obliczu okrutnej, OKRUTNEJ śmierci dziecka, poraża. Jej determinacja, aby ocalić pamięć o Synku i wreszcie samą siebie, imponuje. Pomimo tego, że historia jest straszna (ZŁO, które stanęło na drodze malca jest trudne do zrozumienia), w książce wybrzmiewa wola i siła przetrwania, etos rodzinnej solidarności, miłości pomimo wszystko. To czyni, że reportaż ów nie jest zwykłym zapisem cierpienia Matki. Nie mniej, lektura bardzo trudna emocjonalnie. Interpretacja lektorki, pani Ewy Jakubowicz, budzi szacunek.
Trzymajcie mocno dłoń swoich dzieci…
Wysyłam ciepłą myśl dla pani Denise Fergus. I światełko pamięci dla Jej Synka, Jamesa.
Puściłam jego dłoń. Historia porwania mojego syna – Denise Fergus
Dogłębnie poruszająca opowieść matki, której niespełna trzyletni Synek zaginął w chwili, gdy puściła jego rączkę w sklepie, aby wyciągnąć pieniądze z portfela i zapłacić za zakupy. Kilkanaście sekund, które zdruzgotały jej życie.
Sprawa była głośna w Anglii na początku lat 90, ponieważ brutalnego morderstwa...
2024-01-10
Króciutka nowelka wprowadzająca w serię, w której poznajemy głównych bohaterów i ich osadę – Krukowiec, leżącą na skraju puszczy i bagien nad rzeczką Wesoła. Znajdziemy w nim także nawiązanie do „patrona” serii: Leszego – najważniejszego pana i władcy lasu.
W „Starej Słaboniowej i Spiekładuchów” wiodącą postacią była Teofila Słaboniowa, w „Śladach Leszego” ton nadaje charakterna Gniewicha. Wyraziście wykreowana postać kobieca. Zresztą wszyscy bohaterowie serii są doskonale sportretowani.
Całość spowita w tajemniczym mroku, miejscami okraszona humorem.
Świetne preludium, zachęcające do dalszej lektury, uświadamiającej, jak bardzo słowiańska mitologia zbudowana była na zjawiskach i żywiołach natury.
Przy okazji pierwszej części "Śladów Leszego" - ogólnie o serii:
„Ślady Leszego” oparte są na słowiańskiej mitologii i ludowych podaniach, i przeprowadzają czytelnika przez rok obrzędowy dawnych Słowian. Elementy świata nadprzyrodzonego i ludzkiej rzeczywistości ściśle ze sobą współgrają. To nie tylko bogowie, bóstwa, duchy, wszelkiej maści mamuny, rusałki, wodniki, utopce, licha, kikimory i inne wrogie lub przychylne ludziom stwory, ale też funkcjonowanie społeczności wiejskiej, obyczaje, styl życia i mentalność. A w tym wszystkim zwyczajne ludzkie sprawy, niezależne od czasów tak naprawdę bliskie także nam, ludziom współczesnym.
Cykl spokojnie można traktować jako kompendium wiedzy o słowiańskim świecie, podane w fikcyjnej formie beletrystycznej. Seria konsultowana jest z etnografami, archeologami, historykami. Zaopatrzona w słownik terminów i pojęć.
Cykl obejmuje tytuły (stan na styczeń 2024):
Ślad wody, Czas cieni, Dzieci zimy, Żywa woda (opowiadanie), Czerwony kur, Martwy świt. Docelowo tomów ma być 10 – czekam na kolejne niecierpliwie.
Wysłuchałam audiobooków – interpretacja lektora Wojciecha Żołądkowicza – mistrzostwo świata!
Bardzo polecam! Cudownie się tego słucha.
Króciutka nowelka wprowadzająca w serię, w której poznajemy głównych bohaterów i ich osadę – Krukowiec, leżącą na skraju puszczy i bagien nad rzeczką Wesoła. Znajdziemy w nim także nawiązanie do „patrona” serii: Leszego – najważniejszego pana i władcy lasu.
W „Starej Słaboniowej i Spiekładuchów” wiodącą postacią była Teofila Słaboniowa, w „Śladach Leszego” ton nadaje...
2024-01-16
Zaskakujące, że w chyba najbardziej mrocznej części "Śladów Leszego", jest też najwięcej humoru. A to za sprawą tajemniczych „strażniczek losu”, przybyszek z… no właśnie: skąd właściwie? Czyżby ze współczesności? Wątek bardzo odświeżający całość.
Motywem wiodącym jest śmierć. Obrzędy związane z tryzną – słowiańskim pochówkiem. Krukowczanie szykują się do pożegnania i odprawienia w zaświaty zmarłego członka swojej społeczności... Próbują wchodzić w targi z demonami, aby zmienić przyszłość.
Podążając „Śladem Leszego” wkracza się na trop „słowiańskiej duszy”, której przypisuje się: uczuciowość, wyobraźnię, wrażliwość, związek z naturą, ale też porywczość i uleganie namiętnościom. Skuście się na tę wędrówkę!
Zaskakujące, że w chyba najbardziej mrocznej części "Śladów Leszego", jest też najwięcej humoru. A to za sprawą tajemniczych „strażniczek losu”, przybyszek z… no właśnie: skąd właściwie? Czyżby ze współczesności? Wątek bardzo odświeżający całość.
Motywem wiodącym jest śmierć. Obrzędy związane z tryzną – słowiańskim pochówkiem. Krukowczanie szykują się do pożegnania i...
2024-01-15
Zbliża się Święto Kupały! Czyli słowiańskie walentynki :) Ale w Krukowcu zaczynają wieść prym nie tylko zmysłowe żądze i namiętność. Pojawia się mała demonica, niewidzialna dla większości upiorna dziewczynka (świetnie wykreowana postać, niemalże wyjęta z najlepszego horroru!), która namiesza w życiu bohaterów. Czy w nawiedzonym przez upalne lato miejscu zakwitnie kwiat paproci? I czy budowa karczmy we wsi przyniesie coś dobrego dla słowiańskich osadników? Dużo się dzieje – zostają wyjawione dawne tajemnice, kończy się życie niektórych kluczowych postaci…
Tom dynamiczny, pełen wydarzeń i zwrotów akcji. Aktywności demonów, nie tylko „prawdziwych”, ale i tych w ludzkiej skórze…
„Gdy kogoś uratujesz, jesteś za niego odpowiedzialny.”
Zbliża się Święto Kupały! Czyli słowiańskie walentynki :) Ale w Krukowcu zaczynają wieść prym nie tylko zmysłowe żądze i namiętność. Pojawia się mała demonica, niewidzialna dla większości upiorna dziewczynka (świetnie wykreowana postać, niemalże wyjęta z najlepszego horroru!), która namiesza w życiu bohaterów. Czy w nawiedzonym przez upalne lato miejscu zakwitnie kwiat...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-01-13
Nad Krukowiec nadciągają ulewy i mieszkańcy osady zmagają się z niszczącą i niosącą śmierć powodzią. Króciutkie opowiadanie w serii "Ślady Leszego", które w moim odczuciu jest ważne w kontekście wydarzeń opisywanych w kolejnych tomach. Zawiązana jest w nim bowiem intryga dotycząca jednego z bohaterów – Sambora, która będzie miała swoje rozwinięcie w „Czerwonym kurze”. Rodzą się kolejne demony…
Nad Krukowiec nadciągają ulewy i mieszkańcy osady zmagają się z niszczącą i niosącą śmierć powodzią. Króciutkie opowiadanie w serii "Ślady Leszego", które w moim odczuciu jest ważne w kontekście wydarzeń opisywanych w kolejnych tomach. Zawiązana jest w nim bowiem intryga dotycząca jednego z bohaterów – Sambora, która będzie miała swoje rozwinięcie w „Czerwonym kurze”. Rodzą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-01-14
Ta część "Śladów Leszego" uświadomiła mi, jak wiele słowiańskich obrzędów zostało w pewien sposób „przeniesionych”, czy też zaadoptowanych do kalendarza świąt chrześcijańskich. Uderza podobieństwo tradycji Słowian i chrześcijan.
Osią „Dzieci zimy” są przygotowania mieszkańców Krukowca do obchodów tzw. szczodrych godów, przypadających na chrześcijańskie Święta Bożego Narodzenia. W tradycji słowiańskiej celebrowano wówczas przesilenie zimowe.
Wiodące wydarzenie to narodzenie dziecka, które budzi strach wśród mieszkańców, „odmieńca”, „zwiastuna nieszczęścia”. Przenosząc reakcje i zachowanie bohaterów powieści na współczesność – rządzi tu mechanizm napiętnowania, odrzucenia inności – skąd my to znamy? „Co ludzie powiedzą?” – fraza, która zawsze niesie zło…
Ta część "Śladów Leszego" uświadomiła mi, jak wiele słowiańskich obrzędów zostało w pewien sposób „przeniesionych”, czy też zaadoptowanych do kalendarza świąt chrześcijańskich. Uderza podobieństwo tradycji Słowian i chrześcijan.
Osią „Dzieci zimy” są przygotowania mieszkańców Krukowca do obchodów tzw. szczodrych godów, przypadających na chrześcijańskie Święta Bożego...
2024-01-12
Mieszkańcy Krukowca szykują się do obrzędów Dziadów. Tymczasem w puszczy zaczyna grasować Brzoziec, upiorny duch syna cieśli, który postanowił zakończyć swój żywot na drzewie. Co go pchnęło do tego czynu? I jaki będzie to miało związek z nadchodzącymi Dziadami? Spokój mieszkańców zakłóca też niesforna koza Osetka. Pojawiają się kolejni bohaterowie ze swoimi problemami.
To część, w której bliżej poznajemy przeszłość Gniewichy, zaczynamy rozumieć dlaczego wybrała życie poza nawiasem wiejskiej społeczności.
„Człowiek czasem kocha, ale nie wie dlaczego.”
„Łatwo rzec słowo, a trudniej odwrócić.”
„Ciało bez zdrowego ducha nie wyżyje.”
Mieszkańcy Krukowca szykują się do obrzędów Dziadów. Tymczasem w puszczy zaczyna grasować Brzoziec, upiorny duch syna cieśli, który postanowił zakończyć swój żywot na drzewie. Co go pchnęło do tego czynu? I jaki będzie to miało związek z nadchodzącymi Dziadami? Spokój mieszkańców zakłóca też niesforna koza Osetka. Pojawiają się kolejni bohaterowie ze swoimi problemami.
To...
2023-12-27
W wielu opiniach o tej książce czytałam, że jest ona formą terapii dla autora. Bo pisze w niej o sobie i swoich przemyśleniach wywołanych śmiercią bliskiego członka rodziny. A ja zawsze chylę czoła przed pisarzami wprost obnażającymi w swojej twórczości tak bardzo intymne przeżycia, w których czytelnik może odnaleźć siebie i swoje emocje. Każdy z nas musiał w swoim życiu pożegnać kogoś dla siebie ważnego. Każdy z nas stanął, albo stanie, wobec rozrywającego bólu niemożności, z zastygłymi wyrzutami do samego siebie: dlaczego nie zapytałem, dlaczego nie powiedziałem, dlaczego nie słuchałem, dlaczego nie byłem dla tej drugiej osoby BARDZIEJ?
Gorąco polecam.
W wielu opiniach o tej książce czytałam, że jest ona formą terapii dla autora. Bo pisze w niej o sobie i swoich przemyśleniach wywołanych śmiercią bliskiego członka rodziny. A ja zawsze chylę czoła przed pisarzami wprost obnażającymi w swojej twórczości tak bardzo intymne przeżycia, w których czytelnik może odnaleźć siebie i swoje emocje. Każdy z nas musiał w swoim życiu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-12-29
Ostatnia książka, której wysłuchałam w roku 2023. Wybitna. Dla kogoś, kto tak jak ja, lubi fabuły opowiadane przez ludzi… starych (celowo unikam eufemizmu, że: starszych, bardziej doświadczonych, w sile wieku). Narratorka jest kobietą starą. Bliską śmierci i w pełni tego świadomą. Tacy ludzie mają tak wiele cennego do przekazania. Jeśli chce się słuchać. I wziąć z tego coś ważnego dla siebie. Póki jeszcze mamy czas…
Powieść ma formę notatek, jakby fiszek, w których narratorka, Brigitte, snuje rozważania na różne tematy, a które finalnie tworzą spójną całość. Odnosi się w nich do swojej przeszłości – wzruszającej relacji z siostrą, z którą ma kontakt online, kariery uzdolnionej i cenionej kardiochirurżki, ale też pisze o tym, czego doświadcza tu i teraz: MIŁOŚCI.
Wspaniała literatura. Bardzo polecam.
Ostatnia książka, której wysłuchałam w roku 2023. Wybitna. Dla kogoś, kto tak jak ja, lubi fabuły opowiadane przez ludzi… starych (celowo unikam eufemizmu, że: starszych, bardziej doświadczonych, w sile wieku). Narratorka jest kobietą starą. Bliską śmierci i w pełni tego świadomą. Tacy ludzie mają tak wiele cennego do przekazania. Jeśli chce się słuchać. I wziąć z tego coś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-26
Radek Rak w formie baśni literackiej, której bardzo blisko do realizmu magicznego, opowiada o Jakubie Szeli – postaci kontrowersyjnej z punktu oceny historycznej. Ale absolutnie nie jest to ani biografia tego galicyjskiego chłopa, przywódcy antyszlacheckiego powstania z roku 1846, ani też historyczny zapis ówczesnych czasów. Nie mniej, duch epoki oddany jest wiarygodnie, dlatego jako czytelnik czułam się w tej opowieści komfortowo. Autor zabiera nas jakby w dwa światy: jeden jest dokładnie umiejscowiony w czasie i ulokowany w konkretnych miejscach – nie ma tutaj domysłów: jesteśmy w Galicji z przełomu wieków XVIII i XIX, i drugiego, wyimaginowanego – obudowanego wierzeniami, zabobonami, lokalną mitologią.
„Baśń o wężowym sercu” pomimo tego, że zawiera wszystkie cechy fantastyczno-magicznej opowieści, dotyka ważnych problemów ludzkiego życia, a często głębokich kwestii egzystencjalnych. Postacie realne, w tym historyczne, współistnieją z elementami fantastycznymi. Jest to świetnie wyważone. Realia życia pańszczyźnianego chłopa w Galicji i panujących wówczas społecznych nastrojów (relacje chłop – mieszkańcy dworów) przeplatają się z opowieściami stricte baśniowymi, nierzeczywistymi, włącznie z naddawaniem zwierzętom i zjawiskom cech ludzkich i takichż motywów postępowania. Autor czyni to tak sugestywnie, że fragmenty, w których bohaterami stają się węże, wywoływały u mnie wzdrygnięcia – nie lubię i boją się tych zwierząt.
Opowieść ubrana jest w barwny, bogaty język literacki. Zachwyca jego poetyka zestawiona z dosadnym realizmem. Uczta, nawet dla kogoś, kto niekoniecznie odnajduje się w literaturze tego gatunku – zaliczam się do nich. Warstwa językowa tej powieści jest wybitna.
Wysłuchałam audiobooka, doskonałego w wykonaniu pana Piotra Grabowskiego. Uroczo w jego interpretacji brzmią nawet czytane przekleństwa – absolutnie nie rażą. Zresztą autor baśni nie epatuje wulgarnością, choć brutalne sceny są wyjątkowo realistyczne.
Świetna książka!
Radek Rak w formie baśni literackiej, której bardzo blisko do realizmu magicznego, opowiada o Jakubie Szeli – postaci kontrowersyjnej z punktu oceny historycznej. Ale absolutnie nie jest to ani biografia tego galicyjskiego chłopa, przywódcy antyszlacheckiego powstania z roku 1846, ani też historyczny zapis ówczesnych czasów. Nie mniej, duch epoki oddany jest wiarygodnie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-12
Zyta Rudzka ma nieprawdopodobny dar adaptowania życia do literatury na swoich własnych zasadach.
Roma Dąbrowska, siedemdziesięcioletnia poetka i jej podróż przez własne życie. Kim była jako matka, kobieta, córka i poetka? Poznajemy jej różne oblicza niczym w zmieniającym się kalejdoskopie. To książka demaskująca… starzenie się kobiety. Obnaża jej potknięcia i niewykorzystane szanse, a jednocześnie buduje Romę, której wciąż nieobce są kobiece fantazje, także seksualne.
Językowa nonszalancja Rudzkiej bywa ostra i nie każdemu może się spodobać. Ale jest w tym jakaś prawda o ludzkich uczuciach, których nie artykułuje się powszechnie, a już na pewno nie w stylu, w jakim robi to Rudzka głosem swoich bohaterek. Mnie takie mięsiste pisanie odpowiada. Świetne pióro, błyskotliwe, czasami nasączone cyniczną ironią.
Jest też wzruszająco – tajemnica, którą żyje matka Romy, odkrywana stopniowo podczas jej „rozmowy” ze studzienką, to jak książka w książce. Osobna, przejmująca historia. Intrygujący jest też wątek utraconych relacji głównej bohaterki z córką – utalentowaną pianistką.
Mam za sobą lekturę czterech książek pani Rudzkiej i szalenie podoba się mi tendencja pisarki do tak zwanych „easter eggs”, czyli ukrytych nawiązań do jej innych powieści. W „Ślicznotce doktora Josefa” i „Tkankach miękkich” była to fraza jej późniejszej powieści „ten się śmieje, kto ma zęby”. Zaś w tej, była to: „tkanki miękkie”. Niby nic, ale lubię wyłapywać takie „niespodzianki”. Są jak mrugnięcie okiem: ulotna i delikatna nić porozumienia między pisarzem, a czytelnikiem. Pani Zyto, proszę pisać, pisać, pisać! Czekam na kolejne Pani powieści!
Zyta Rudzka ma nieprawdopodobny dar adaptowania życia do literatury na swoich własnych zasadach.
Roma Dąbrowska, siedemdziesięcioletnia poetka i jej podróż przez własne życie. Kim była jako matka, kobieta, córka i poetka? Poznajemy jej różne oblicza niczym w zmieniającym się kalejdoskopie. To książka demaskująca… starzenie się kobiety. Obnaża jej potknięcia i...
2023-11-08
Dzieciństwo Ester to ulica biednej części Kopenhagi w latach 30 i 40. XX wieku.
Towarzyszymy jej w czasie, gdy analizuje swoje dzieciństwo, które przepełnione jest wstydem z powodu biedy, dojmującym smutkiem i trudną do określenia tęsknotą za czymś lepszym, doskonalszym. Ester wie, że poza „jej” ulicą istnieje inny świat, ale szuka wskazówki, jak się do niego dostać? Jak może uciec z ulicy dzieciństwa, która kształtuje ją na całe życie, budując w niej lęki i rodząc poczucie niższości?
Dzieciństwo to zestawienie radości i bólu. To obrazy, które zostają w człowieku na zawsze. Jest jak rzeka, która żłobi koryto. Człowiek powinien mieć coś niezmiennego, z czego będzie mógł czerpać siłę na całe życie, szczególnie w chwilach trudnych. Takie powinno być dzieciństwo. Mocnym fundamentem.
Wszystko co wydarzy się na ulicy naszego dorastania, kogo na niej spotkamy, odciśnie na nas swoje piętno. Pozostanie w nas nawet, gdy tę ulicę opuścimy. Pozostaną rzeczy dobre i złe. Ulica Ester tonie w mroku ludzkich spraw.
Świetny portret psychologiczny młodej kobiety, jak i rodziny w kryzysie – biernej i jednocześnie niezbyt stabilnej. Głos dziecka pragnącego szczęśliwej rodziny – wspierającej i kochającej.
Książka inspiruje do przemyśleń na temat okresu własnego dzieciństwa. Czy jest ono źródłem naszej siły, czy też przepełnione smutnymi wspomnieniami, goryczą, która blokuje w rozwoju i życiu pełną piersią?
Literacko – proza najwyższych lotów. I, co jest typowe dla twórczości pisarki, bardzo osobista, niemalże intymna, oparta o jej własne doświadczenia. Warto zapoznać się z tą książką także z tego powodu, że otrzymujemy tutaj obraz innej Danii niż jest znana współcześnie – jako państwo opiekuńcze, dobrobytu i szczęśliwych ludzi, zadowolonych z poziomu życia.
Dzieciństwo Ester to ulica biednej części Kopenhagi w latach 30 i 40. XX wieku.
Towarzyszymy jej w czasie, gdy analizuje swoje dzieciństwo, które przepełnione jest wstydem z powodu biedy, dojmującym smutkiem i trudną do określenia tęsknotą za czymś lepszym, doskonalszym. Ester wie, że poza „jej” ulicą istnieje inny świat, ale szuka wskazówki, jak się do niego dostać? Jak...
2023-11-01
Pensjonariusze domu (nie)spokojnej starości trwają w łagodnej melancholii. Letargiczni, ale wciąż spragnieni życia. Zakotwiczeni we wspomnieniach. Boją się głodu i chłodu, bo tym naznaczone było ich dzieciństwo. I boją się domku nad jeziorem – tam trafiają już tylko ci, którzy tracą kontakt z rzeczywistością. Są o krok od ostateczności. Świat pobiegł do przodu, a oni już wiedzą, że go nie dogonią. Dlatego wskrzeszają wspomnienia.
Dobre. I złe.
I wciąż marzą.
To książka powolna, ale absolutnie nie nurząca. Wbrew tytułowi, wcale nie skoncentrowana na obozowych przeżyciach bohaterów. Ich koszmarne przeżycia autorka subtelnie wplata we wspomnienia poszczególnych postaci. Szczególnie pani Czechny, która jako dziecko była poddana w Auschwitz pseudomedycznym doświadczeniom doktora Mengele. Nie epatuje nimi, ale i tak są przejmujące.
Starsi państwo zażywają relaksu na tarasowych leżaczkach, oddają się kolejnym terapiom, ale i zabiegom kosmetycznym, bo nie obca jest im kokieteria. Marzą o przeżyciu czegoś wzniosłego. Wciąż cenią piękno nie tylko powierzchowne, ale też duchowe i intelektualne. Licytują się, kto miał bardziej emocjonujące życie? Kto bardziej tragiczne? Kto ma lepsze dzieci? Kto bardziej wykształcone, i które wiodą bardziej światowe życie? I wypatrują ich wizyt. Zawsze znajdując wytłumaczenie, dlaczego akurat w tym roku jeszcze nie mogą ich odwiedzić? Dywagują, czy lepiej zachować pamięć, czy może mieć sklerozę? Po śmierci być skremowanym, czy pochowanym tradycyjnie? Umierać publicznie, na oczach świata, czy skrycie, w samotności… Wypatrują czereśni, których wspomnienie przenosi ich w piękniejsze czasy, czasy ich młodości.
Warto zatrzymać się na chwilkę w świecie pani Czechny, pani Leokadii, pani Beni, pana Leona, pana Mirona, aby przyjrzeć się swoim własnym priorytetom i może na nowo przewartościować, co tak naprawdę w tym naszym życiu jest ważne i warte przeżycia.
Wysłuchałam audiobooka – ciepły i młodzieńczy głos pani Karoliny Gruszki o dziwo pięknie korespondował, czasami na zasadzie kontrastowości, z tematyką starości.
Cytaty:
„Trzeba wybaczać. Inaczej człowiek robi krzywdę sam sobie.”
„Nie bójmy się wspomnień swojej młodzieńczej zuchwałości.”
Pensjonariusze domu (nie)spokojnej starości trwają w łagodnej melancholii. Letargiczni, ale wciąż spragnieni życia. Zakotwiczeni we wspomnieniach. Boją się głodu i chłodu, bo tym naznaczone było ich dzieciństwo. I boją się domku nad jeziorem – tam trafiają już tylko ci, którzy tracą kontakt z rzeczywistością. Są o krok od ostateczności. Świat pobiegł do przodu, a oni już...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-28
Nie wiem dlaczego twórczość Zyty Rudzkiej dotychczas mi umknęła? Narodzona Literacką Nagrodą Nike powieść „Ten się śmieje, kto ma zęby” była moim pierwszym spotkaniem z Jej piórem, po którym postanowiłam przeczytać wcześniejsze wydawnictwa pisarki. Lubię takie pisanie. Soczyste. Metaforyczne. Styl potoczysty, obrazowy. Wyraziście wykreowani bohaterowie.
Osią „Tkanek miękkich” jest relacja łącząca starego „doktora wiejskiego” Michała Prokopiuka, z synem Ludwikiem – młodszym „doktorem miejskim”, pediatrą. Dialogi obydwu panów to mieszanka komizmu, dramatu i wzruszeń. Jest w nich dynamizm, werwa, autentyczność. Ojciec co chwila ucieka w odmęty swojej niepamięci, obsesyjnie wypatruje drugiej, zmarłej, żony: „Reginy nie widziałeś?” dopytuje natarczywie Ludwika. „Coraz mniej ojca w ojcu” – konkluduje Ludwik, świadom, że starszy pan zapada się w coraz większej demencji.
Postać starego „doktora wiejskiego” Michała jest barwna, szalenie charakterystyczna i przykuwająca uwagę. Wspaniale zinterpretowana przez lektora (słuchałam audiobooka) pana Andrzeja Ferenca.
Narratorem jest Ludwik, mężczyzna w średnim wieku, koneser rzeczy pięknych, powracający myślami do różnych etapów swojego życia. Wybrzmiewają w nim nuty goryczy, melancholii. Jest i tajemnica, która zostanie odkryta dopiero w poruszającym finale.
To powieść bardzo męska – jako czytelnicy śledzimy tę historię tylko z męskiej perspektywy. Kobiety pojawiają się w ich wspomnieniach i tęsknotach.
Warsztat słowa autorki wzbudza podziw. Ogromna przyjemność obcowania z taką erudycją, błyskotliwością metafor, czy też umiejętnością syntetycznego obrazowania emocji i wydarzeń.
Nie wiem dlaczego twórczość Zyty Rudzkiej dotychczas mi umknęła? Narodzona Literacką Nagrodą Nike powieść „Ten się śmieje, kto ma zęby” była moim pierwszym spotkaniem z Jej piórem, po którym postanowiłam przeczytać wcześniejsze wydawnictwa pisarki. Lubię takie pisanie. Soczyste. Metaforyczne. Styl potoczysty, obrazowy. Wyraziście wykreowani bohaterowie.
Osią „Tkanek...
2023-10-23
Na tę książkę trafiłam po lekturze „Lat” i „Bliskich” Annie Ernaux. Szukałam czegoś w podobnej estetyce i ktoś polecił mi właśnie tę duńską pisarkę. Książka absolutnie mnie pochłonęła. Pisarstwo doskonałe. Zachwyca literackim językiem. Powieść zbudowana na głębokiej autoanalizie. Emocjonalnie ekshibicjonistyczna. Bez lukru. Realistyczna do bólu. Przejmująca w surowości. Wybrzmiewa w niej wiele wątków autobiograficznych i silnie feministyczny głos Autorki.
„Trylogia kopenhaska” to trzy powiązane ze sobą mini powieści: „Dzieciństwo”, „Młodość”, „Uzależnienie”. Realistyczne ukazanie czasu dzieciństwa i dorastania w emocjonalnie zimnej rodzinnie i w siermiężnych warunkach kopenhaskiej dzielnicy robotniczej, w latach 30 XX wieku, gdy świat pogrążał się w mroku rosnącego w siłę Hitlera i jego chorej wizji zawojowania światem. Porażająco szczere wyznanie dotyczące moralnie kontrowersyjnych wyborów życiowych i popadania w narkotyczny nałóg.
Dzieciństwo tkwi w każdym z nas. Zakorzenia się w naszym umyśle. W różnym stopniu określa nas jako osoby dorosłe. Dzieciństwo Tove nauczyło ją, by nigdy nie zdradzać swoich marzeń. Dorasta w ubogiej dzielnicy, a na jej życie cieniem kładzie się trudna, surowa relacja z matką. Tove jako młoda dziewczyna pisze wiersze i marzy o ich opublikowaniu. Ojciec drwi z tego – „dziewczyna nigdy nie będzie poetką, ani pisarką” – wwierca w głowę córki. Żadnego wsparcia, zrozumienia, empatii.
Książka brzmi bardzo współcześnie. Byłam zaskoczona, że powstała na początku lat 60!
Wysłuchałam jej w formie audiobooka i początkowo przeszkadzała mi dość beznamiętna interpretacja lektorki. Jednakże w miarę rozwoju akcji i eskalacji trudnej tematyki (w tym brutalne realia aborcji i uzależnienie od opioidów) doceniłam ów dysonans: niezaangażowany głos lektorki paradoksalnie uwypuklał gorzki obraz przeżyć i refleksji głównej bohaterki.
Tove Ditlevsen zmarła w 1976 roku na skutek przedawkowania leków…
Polecam koneserom dobrej literatury.
Na tę książkę trafiłam po lekturze „Lat” i „Bliskich” Annie Ernaux. Szukałam czegoś w podobnej estetyce i ktoś polecił mi właśnie tę duńską pisarkę. Książka absolutnie mnie pochłonęła. Pisarstwo doskonałe. Zachwyca literackim językiem. Powieść zbudowana na głębokiej autoanalizie. Emocjonalnie ekshibicjonistyczna. Bez lukru. Realistyczna do bólu. Przejmująca w surowości....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-11
Gdybym poznała w życiu realnym Werę z „Wera Zakład fryzjerski męski”, na bank bym jej nie polubiła. Od takich osób zwykle uciekam. Kobieta z totalnie innej, niż moja, bajki, i z odmiennego kręgu wartości, a także obca mi stylem zachowania. Wera lubi „sama chodzić”, tak jak i sama odpalać sobie papierosa. Sama stanowić o sobie. Wyznaczać granice. Żadnego kompromisu. Grubiańska. Bezpruderyjna. Epatuje seksualnością. Bywa obsceniczna i prostolinijna w sposób prostacki.
A jednak jako czytelniczka, nie mogłam porzucić Wery.
Nowatorska językowo i początkowo trudno było mi złapać rytm w czytaniu, ale jest coś w tej prozie, co nie pozwoliło mi wyłączyć czytnika. TAK! – tę książkę zapamiętam na zawsze także z tego powodu, że była pierwszą przeczytaną (w połowie – o tym później) przeze mnie w formie e-booka na PocketBooku.
Literacko powieść rozkwitła dla mnie w momencie odpalenia audiobooka. Interpretacja lektorki, aktorki pani Marii Maj jest… DOSKONAŁA, DOSKONAŁA i jeszcze raz: DO-SKO-NA-ŁA! Gotowy monodram. Czułam, jakby Wera zdradzała swoją historię tylko dla mnie. Tylko do mnie mówiła o swoich miłościach i swoim życiu. Zwierzała z kolejnych etapów przygotowań do pogrzebu Dżokeja – męża, i chyba miłości życia (ale nie jedynej). Tylko czekałam, kiedy powie DO MNIE: „kup puchar Dżokejaa ładny jeeest na półkę postawiiisz”. Wyłoniła się Wera, którą zaczęłam rozumieć. Której nie odrzuciłam. Której szczerze kibicowałam, aby wreszcie znalazła te cholerne buty do trumny dla Dżokeja. Bo taka jest główna linia fabuły: umiera mąż Wery, niegdyś utytułowany, zawodowy jeździec. Wera zaś szykuje się do jego pogrzebu. Szuka odpowiedniego ubrania, butów. A przy okazji snuje opowieść o sobie.
Znajdźcie czas, aby wysłuchać Wery, podstarzałej fryzjerki z zakładu „Wera zakład fryzjerski męski”. Warto dla niej wyjść ze swojej strefy czytelniczego komfortu.
Zasłużona Nike.
Gdybym poznała w życiu realnym Werę z „Wera Zakład fryzjerski męski”, na bank bym jej nie polubiła. Od takich osób zwykle uciekam. Kobieta z totalnie innej, niż moja, bajki, i z odmiennego kręgu wartości, a także obca mi stylem zachowania. Wera lubi „sama chodzić”, tak jak i sama odpalać sobie papierosa. Sama stanowić o sobie. Wyznaczać granice. Żadnego kompromisu....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10
Wielowątkowa saga rodzinna, opowiedziana z perspektywy starszej kobiety, przekonanej o tym, że „wszystko już przeżyła”. Antonina Pogorzelska ma osiemdziesiąt lat i pewnego dnia postanawia, że już nie wyjdzie z domu. Spokojnie poczeka sobie na śmierć... Nic nowego jej w życiu nie czeka. W decyzji tej jest konsekwentna. Przez jej dom przewijają się członkowie rodziny oraz sąsiedzi, których pojawianie się stanowi przyczynek do wspomnień pani Tosi. Sięgają one młodzieńczych lat narratorki. Kompozycja książki – nie linearna – powoduje, że z pozoru zwykłe wspomnienia, układają się w dynamiczną i naprawdę miejscami, trzymającą w napięciu opowieść. Przeskoki czasowe absolutnie nie zaburzają komfortu czytania, wzbudzają ciekawość.
Tosia rozprawia się ze stereotypami i stylem życia Polski powojennej, kiedy dorastała, i współczesnej, kiedy bardziej jest jego obserwatorką niż aktywną uczestniczką. Dzieli się spostrzeżeniami na temat nawyków ludzi. Inspiruje do przemyśleń; co rządzi naszym życiem: los, przypadek, przeznaczenie, czy nasza wola?
Świetna powieść na jesień. Ciepła, ale nie przesłodzona. Życiowa, prawdziwa. Podobał się mi dystans głównej bohaterki do współczesności. Obce jest jej zgorzknienie, a tak bliskie zrozumienie i wyrozumiałość dla innych, szczególnie osób młodych.
Wielowątkowa saga rodzinna, opowiedziana z perspektywy starszej kobiety, przekonanej o tym, że „wszystko już przeżyła”. Antonina Pogorzelska ma osiemdziesiąt lat i pewnego dnia postanawia, że już nie wyjdzie z domu. Spokojnie poczeka sobie na śmierć... Nic nowego jej w życiu nie czeka. W decyzji tej jest konsekwentna. Przez jej dom przewijają się członkowie rodziny oraz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-04
Zdawałoby się, że koniec wojny da ludziom poczucie bezpieczeństwa i upragnioną stabilizację. Warszawa mozolnie zaczyna dźwigać się z gruzowiska, nikt nikogo nie zabija…, a jednak tak trudny jest powrót do normalności, jaką się znało przed wojną. Bo inna jest Polska i inni w niej ludzie.
Mało kto wierzy, że spopielona Warszawa stanie się kiedyś ponownie miastem, a jednak ludzie do niej wracają.
Opowieść rozpisana jest na cztery głosy rodziny Pataczków: matki, przedwojennej nauczycielki, teraz trudniącej się spisywaniem przeżyć mieszkańców stolicy dla redakcji „Kuriera Porannego”, ojca – lekarza, który w szpitalu jest najbliżej historii pacjentów straumatyzowanych, bądź okaleczonych wojenną pożogą, oraz ich córek: młodszej, energicznej, zaradnej Mirki i starszej Tereski, która przy odgruzowywaniu Politechniki, szuka drogi powrotu do przedwojennego narzeczonego.
Autorka mistrzowsko poprowadziła różne narracje. Bardzo polecam wysłuchanie chociaż fragmentu książki w postaci audiobooka, ponieważ każdą postać czyta inny lektor i moim zdaniem idealnie oddaje charakter każdej z nich. Ciekawostką jest to, że jedną z lektorek jest sama autorka pani @ałbenagrabowska. Spisała się w tej roli doskonale!
Przeżyć wojnę! – niby tak dużo, niby „najważniejsze”, ale okazuje się, że to nie wszystko. Bohaterowie muszą poradzić sobie z żywą pamięcią o złu, z brakiem bliskich i przyjaciół, którzy stracili życie, albo których wojenne doświadczenia zmieniły nieodwracalnie. Szukać miejsca w zupełnie innej rzeczywistości. Rodzą się nowe miłości, budzą nadzieje na zmiany.
Powieść ma bardzo ciekawą kompozycję i jest bogata w wątki. Realistycznie oddaje problemy tonącego w rumowisku miasta. Mamy obrazy, które tak dobrze znane są chociażby z kronik filmowych: poszukiwanie zaginionych, odkopywanie na ulicach prowizorycznych grobów, „dzikich” lokatorów za wszelką cenę poszukujących w uszkodzonych kamienicach kąta dla siebie.
Zakończenie chwyta za serce.
Szczerze polecam.
Dziękuję @dom_wydawniczy_rebis za egzemplarz książki.
Zdawałoby się, że koniec wojny da ludziom poczucie bezpieczeństwa i upragnioną stabilizację. Warszawa mozolnie zaczyna dźwigać się z gruzowiska, nikt nikogo nie zabija…, a jednak tak trudny jest powrót do normalności, jaką się znało przed wojną. Bo inna jest Polska i inni w niej ludzie.
Mało kto wierzy, że spopielona Warszawa stanie się kiedyś ponownie miastem, a jednak...
Słodko-gorzka. Bardzo pasuje to określenie do tej powieści. Wewnętrzne przemyślenia Elin, która z jednej strony w codziennej praktyce lekarki rodzinnej, boryka się z dość roszczeniowymi pacjentami, a z drugiej strony sama usiłuje poukładać osobiste sprawy małżeńskie. Przez przypadek wplątała się w romans i teraz usiłuje dociec, czy chce ratować małżeństwo, czy iść drogą zmiany…
W powieści wybrzmiewa sceptycyzm, sarkazm, a czasami zgorzknienie, czy wręcz zniesmaczenie nieudolnością ludzi wobec codziennych wyzwań. Narratorka snuje refleksje na temat kondycji współczesnego społeczeństwa. Roszczeniowość, wygodnictwo, skupienie na samych sobie. Nieumiejętność rozwiązywania problemów, bierność wobec życiowych trudności.
Tematyka książki może jawić się jako ponura, ale jest – niestety – tak bliska prawdzie o społeczeństwach żyjących w dobrobycie, że trudno odłożyć ją na bok. Wysłuchałam audiobooka – świetnie przeczytany.
„Ciało to klatka, w której żyjemy i tylko czasem, nie wiedząc dlaczego, podchodzimy do krat i szarpiemy za nie, aż wszystko wokół się trzęsie.”
Słodko-gorzka. Bardzo pasuje to określenie do tej powieści. Wewnętrzne przemyślenia Elin, która z jednej strony w codziennej praktyce lekarki rodzinnej, boryka się z dość roszczeniowymi pacjentami, a z drugiej strony sama usiłuje poukładać osobiste sprawy małżeńskie. Przez przypadek wplątała się w romans i teraz usiłuje dociec, czy chce ratować małżeństwo, czy iść drogą...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to