-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2024-05-12
2024-04-12
„Nigdy nie porzucaj kogoś, kto cię kocha.”
Lata 90-te w Peru, czas społeczno-politycznego chaosu. Kraj jest umęczony wojną domową, terrorystycznymi zamachami. Beto, Moco, Carlos i Manu to przyjaciele ze szkolnej ławy, których niewinny żart na lekcji biologii – o organach rozrodczych, wprowadza na ścieżkę zła.
Wsłuchujemy się w opowieść snutą przez dorosłych już bohaterów, którzy wspominają dramatyczne wydarzenia z czasów szkolnych, ze znienawidzoną nauczycielką, panną Pringlin, w roli głównej. Co tak naprawdę wydarzyło się w jej domu, wiedzą tylko oni.
Książka skrzy młodzieńczymi emocjami, w których prym wiodą bunt, gniew, no i jak to w okresie dojrzewania: hormony. Kipi pędem do dopiero co odkrywanej seksualności i tożsamości płciowej.
Powieść o przyjaźni, zapętleniu w błędy młodości, rodzinnych problemach, ale też wojennych traumach i… o systemie oświaty, który jak się okazuje, prawie w każdym kraju jest… niedoskonały.
Świat nastolatków, których sprawy odbijają się pustym echem w świecie dorosłych. I którzy konfrontują się z pytaniem: czy iść z prądem i oszczędzić sobie kłopotów, czy, i jak, szukać siebie w społeczeństwie nasączonym agresją, nietolerancją, stereotypami?
Bardzo polecam audiobooka. Historia rozpisana jest na cztery głosy. Świetni lektorzy, idealnie oddali osobowość Beto, Moco, Carlosa i Manu. Poznajemy perspektywę każdego bohatera. Mamy wgląd w życie rodzinne chłopaków, które w każdym przypadku kreśli ich charakter i daje klarowny obraz bagażu doświadczeń, decydującego o ich zachowaniu i podejmowanych decyzjach.
Doskonała literatura. Obowiązkowa!
„Nigdy nie porzucaj kogoś, kto cię kocha.”
Lata 90-te w Peru, czas społeczno-politycznego chaosu. Kraj jest umęczony wojną domową, terrorystycznymi zamachami. Beto, Moco, Carlos i Manu to przyjaciele ze szkolnej ławy, których niewinny żart na lekcji biologii – o organach rozrodczych, wprowadza na ścieżkę zła.
Wsłuchujemy się w opowieść snutą przez dorosłych już...
2024-03-11
„Tylko literatura jest w stanie pozwolić nam wejść głęboko w życie drugiej istoty, rozumieć jej racje, dzielić jej uczucia, przeżyć jej los.”
Olga Tokarczuk, wykład noblowski
Zastanawiam się, czy gdybym „Zapomniane niedziele” – debiut Valérie Perrin, przeczytała jako Jej pierwszą książkę, to czy też zachwyciłaby mnie tak, jak było to w przypadku „Życia Violette”? Zapewne moja odpowiedź obiektywna nie będzie, ale tak: zachwyciłaby mnie. Bo Perrin w swoim pisarstwie ma to, o czym w noblowskim wykładzie mówiła Olga Tokarczuk: CZUŁOŚĆ. Dzięki wyjątkowej wrażliwości nadaje sens i znaczenie najdrobniejszym doświadczeniom i wewnętrznym przeżyciom swoich bohaterów.
Gdy poznaję historie opowiadane przez Perrin, czuję, że dotykam prawdy o człowieku. Czuję szacunek jakim Autorka obdarza tworzone przez siebie postacie. I czuję Jej zrozumienie dla ich życiowych wyborów. Nie zawsze prostych, i nie zawsze właściwych.
Kiedy zaczyna się starość? Gdy zaczynamy gubić klucze? Łamiemy kość biodrową? Czy może wtedy, gdy zostajemy samotni? Albo osamotnieni.
Czy człowieka można… ukraść? Tak jak pieniądze z banku? Pozbawić go tożsamości, miłości jaką znał, przeszłości, która tworzyła jego życie? I zrobić to po to, aby zbudować swoje szczęście?
Główną bohaterką powieści „Zapomniane niedziele” jest niewiele ponad dwudziestoletnia Justine. Starzy ludzie z domu opieki „Pod Hortensjami”, gdzie pracuje jako opiekunka, obdarzają ją prezentami najpiękniejszymi: opowieściami o swoim życiu. Najbliższa Justine, a tym samym i nam – czytelnikom, staje się Hélène Hel. Historia życia tej staruszki stanowi równoległą do głównej, linię narracyjną.
Teraźniejszość Justine determinuje bolesna strata z dzieciństwa. Towarzyszymy jej dojrzewaniu do tego, aby podążyć śladem tajemnicy, która zakleszcza rodzinę w niedomówieniach i stępionych emocjach. Czy odkrycie, jakiego dokona pomoże jej otworzyć się na własną przyszłość?
Przepiękna powieść. Delikatna. Subtelna. Wyważona. Prawdziwa. CZUŁA. Mądra.
„Tylko literatura jest w stanie pozwolić nam wejść głęboko w życie drugiej istoty, rozumieć jej racje, dzielić jej uczucia, przeżyć jej los.”
Olga Tokarczuk, wykład noblowski
Zastanawiam się, czy gdybym „Zapomniane niedziele” – debiut Valérie Perrin, przeczytała jako Jej pierwszą książkę, to czy też zachwyciłaby mnie tak, jak było to w przypadku „Życia Violette”? Zapewne...
2024-02-07
Marzyła, aby, PO WOJNIE, zostać pisarką. I dziennikarką. PO WOJNIE chciała wydać książkę pt. „Oficyna”, napisaną w oparciu o zapiski, czynione podczas ukrywania. Planowała, PO WOJNIE, podróżować, uczyć się języków, studiować historię sztuki. Chciała przez rok, PO WOJNIE, mieszkać w Paryżu i Londynie. Martwiła się, że „będzie zapominalska, gdy będzie mieć osiemdziesiąt lat”. Chciała, PO WOJNIE, „zobaczyć kawałek świata i coś przeżyć.” Przez ponad dwa lata życia w ukryciu, NIGDY nie zwątpiła, że będzie dla niej czas „PO WOJNIE”.
Przeżyła niewiele ponad 15 lat.
W tym, ponad dwa wraz z rodziną i czwórkę innych Żydów, w ukryciu. Ostatnie pół roku – dla nas, jej czytelników, milcząca, bo w piekle obozów koncentracyjnych, z oczywistych względów, bez możliwości pisania.
Czy w te ostatnie miesiące swojego życia, Anno, wciąż wierzyłaś, że „ludzie są z natury dobrzy?”
Boję się znać odpowiedź na to pytanie…
Czytałam tę książkę po raz pierwszy bardzo dawno temu, na początku liceum. Jak dobrze, że do niej wróciłam, już nie jako nastolatka, ale dorosła kobieta, by zmierzyć się z obrazem psychiki dziewczyny dojrzewającej w ekstremalnych, wojennych warunkach. Z doświadczeniem i wiedzą zupełnie innymi niż kiedyś. Nie spodziewałam się, że po latach, wywrze na mnie takie wrażenie. Pobudzi do przemyśleń nad własnym życiem, przywróci wspomnienia z własnych czasów nastoletnich, zainspiruje do głębokich refleksji nad człowieczeństwem.
Anno, gdziekolwiek jesteś (bo JESTEŚ!)… dziękuję.
Marzyła, aby, PO WOJNIE, zostać pisarką. I dziennikarką. PO WOJNIE chciała wydać książkę pt. „Oficyna”, napisaną w oparciu o zapiski, czynione podczas ukrywania. Planowała, PO WOJNIE, podróżować, uczyć się języków, studiować historię sztuki. Chciała przez rok, PO WOJNIE, mieszkać w Paryżu i Londynie. Martwiła się, że „będzie zapominalska, gdy będzie mieć osiemdziesiąt lat”....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-12-22
Powieść, wobec której nie sposób przejść obojętnie. Napisana z rozmachem, ze swadą. Świetna językowo, gawędziarska, potoczysta. I chociaż fabuła może łamać serce, nie ma tu miejsca na rzewność i ckliwość. Tę książkę niesie czarny humor i zdystansowanie głównego bohatera wobec ciosów zadawanych przez codzienność – być może wypracowane na zasadzie obronnej tarczy. Tętni MĄDROŚCIĄ.
Autorka nie ukrywa, że kierował nią zamysł napisania współczesnej wersji wiktoriańskiej powieści Charlesa Dickensa „David Copperfield”. Ja odnajdywałam w tej historii echa genialnej powieści Irvinga „Regulamin tłoczni win” (tam też były odniesienia do powieści Dickensa), a także „Szczygła” Donny Tartt – motyw samotności w okresie dorastania, gdy człowiek tak bardzo potrzebuje oparcia i punktu odniesienia.
Demon Copperhead – syn nastoletniej narkomanki, pozbawiony rodzinnej tożsamości, spogląda na swoje dzieciństwo i okres dojrzewania z perspektywy dorosłego człowieka. Siermiężny krajobraz biedy amerykańskiej prowincji lat 90-tych. Dzieciństwo naznaczone samotnością i odrzuceniem, a nade wszystko kryzysem opioidowym, kiedy rzesze młodych ludzi uzależniały się od tych substancji narkotycznych, lekką ręką przepisywanych na receptę przez lekarzy. Zderzenie z niewydolną opieką socjalną i tułaczka po kolejnych, niekompetentnych rodzinach zastępczych, które nigdy nie powinny nimi być.
Kiedy podążałam wraz z narratorem ścieżką jego życia, nieustannie zatrważała mnie świadomość, że opowiada on o DZIECIŃSTWIE i bardzo wczesnej MŁODOŚCI. Przejmujące jak wiele zła i rozczarowań było jego udziałem. Zawsze, gdy czytam o historiach dzieci wzrastających w nieudolnych wychowawczo, czy wręcz patologicznych środowiskach dorosłych, rodzi się we mnie bunt! Ale Demon ma w sobie siłę. Trywializując – nie daje sobie w kaszę dmuchać! Demon sprawnie meandruje w pogmatwanym labiryncie opresyjnej rzeczywistości. Oswaja ją. To nie jest bierny chłopak. To jest chłopak, który ma w sobie ogrom woli życia i PRZEŻYCIA.
Powieść, wobec której nie sposób przejść obojętnie. Napisana z rozmachem, ze swadą. Świetna językowo, gawędziarska, potoczysta. I chociaż fabuła może łamać serce, nie ma tu miejsca na rzewność i ckliwość. Tę książkę niesie czarny humor i zdystansowanie głównego bohatera wobec ciosów zadawanych przez codzienność – być może wypracowane na zasadzie obronnej tarczy. Tętni...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-28
Zbiór trzech powiązanych ze sobą opowiadań: Miejsce, Pewna kobieta, Druga córka. Bardzo intymna i osobista próba zrozumienia członków własnej rodziny. Poruszająca proza, w której można znaleźć odbicie swoich doświadczeń, obraz swoich bliskich... Ja znalazłam…
Annie Ernaux wchodzi w rolę rodzinnej archiwistki. Krytycznej, demaskującej przywary i kompleksy poszczególnych jej członków. Poddaje dogłębnej wiwisekcji relacje zachodzące między nimi. Szuka samej siebie wśród niedopowiedzeń i gry pozorów, gdzie wszystko jest na pokaz, a uczucia – skrywane. W trudnych wspomnieniach i drobiazgowej analizie, czuć paradoksalnie nuty czułości i rodzącej się po latach wyrozumiałości.
Nieakceptowane zachowania, czy decyzje najbliższych – szczególnie matki – umieszcza w kontekście obyczajowości czasów w jakich żyli.
Literatura najwyższych lotów. Czysta przyjemność obcowania ze słowem i uczuciami.
Ujmuje mnie styl Ernaux. Niby chłodny, rzeczowy, a jednak bardzo empatyczny. Dla mnie rewelacja.
Zbiór trzech powiązanych ze sobą opowiadań: Miejsce, Pewna kobieta, Druga córka. Bardzo intymna i osobista próba zrozumienia członków własnej rodziny. Poruszająca proza, w której można znaleźć odbicie swoich doświadczeń, obraz swoich bliskich... Ja znalazłam…
Annie Ernaux wchodzi w rolę rodzinnej archiwistki. Krytycznej, demaskującej przywary i kompleksy poszczególnych jej...
2023-09-22
Annie Ernaux to moje ostatnie odkrycie. Zwykle z niepokojem sięgam po twórczość noblistów, bo zwyczajnie boję się, czy nie przerośnie mnie jej intelektualizm :) Jakież to były bzdurne obawy w tym przypadku! Fakt – początek książki jest wymagający, bo trzeba dostosować się do retoryki Ernaux. Ale kiedy już złapałam rytm, zrozumiałam zabieg bezosobowej narracji i wpasowałam się w styl – przyszło olśnienie! Przewspaniała literatura! Choć na pewno jest to powieść bardzo francuska – bo bliska historycznym, kulturowym i obyczajowym przemianom tego społeczeństwa. Ale zapewniam, że każdy znajdzie w niej swój świat. Swoje „lata” w „Latach” Ernaux.
Miejscami ta książka to strumień myśli, gry słowne. Zlepek wierzeń, schematycznych przekonań. Ernaux obrazami, czasami hasłowo opowiada o dzieciństwie i dojrzewaniu swojego pokolenia. Pejzaż przeszłości zamknięty w skrawkach wspomnień. Nostalgiczna podróż do świata, który nie cierpiał jeszcze na konsumpcjonizm, kiedy łatwiej było odróżnić dobro od zła.
Doskonała rejestracja zbiorowej historii wpisanej w indywidualną pamięć.
Autorka rozlicza się nie tylko z własnym dorastaniem i dojrzewaniem, ale też rzeczywistością Francji, Europy i Świata XX wieku. Wpatrując się w siebie szuka tożsamości swojego pokolenia, istnienie jednostki wtapia w przemianę rzeczy i obyczajów.
Co zostaje w naszej pamięci? W jakim kierunku zmierza świat, a w jakim ja? gdzie jest moje miejsce?
Ta książka spowodowała, że nabrałam ochoty, aby obejrzeć swoje zdjęcia z dawnych lat i przypomnieć sobie, co wówczas myślałam i kim byłam?
To niesamowite, jak udało się autorce operującej z pozoru bezosobową narracją nakreślić tak intymny pamiętnik. Coś wspaniałego!
Annie Ernaux to moje ostatnie odkrycie. Zwykle z niepokojem sięgam po twórczość noblistów, bo zwyczajnie boję się, czy nie przerośnie mnie jej intelektualizm :) Jakież to były bzdurne obawy w tym przypadku! Fakt – początek książki jest wymagający, bo trzeba dostosować się do retoryki Ernaux. Ale kiedy już złapałam rytm, zrozumiałam zabieg bezosobowej narracji i wpasowałam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-15
Powróciłam do Olive jak do starej, dobrej znajomej. Olive jest starsza niż w pierwszej części, zatytułowanej po prostu „Olive Kitteridge”. Zmieniła się jej sytuacja rodzinna, osobista. I mam wrażenie, że zmieniła się ona sama. Złagodniała. Stała się bardziej stonowana, refleksyjna. Wciąż przenikliwa, czasami wścibska, kąśliwa. Ale przy tym tak cudownie, zwyczajnie ludzka. I prawdziwie empatyczna. Rozumiejąca, choć nie koniecznie wyrozumiała. Olive uczy, że rozmowa jest kluczem do porozumienia. I, że nigdy nie jest na nią za późno.
Podobnie jak w przypadku „Olive Kitteridge”, mamy do czynienia ze specyficzną kroniką życia głównej bohaterki i otaczających ją mieszkańców niewielkiego miasteczka Crosby w Nowej Anglii na północy USA. Niektórzy z nich są Olive bliscy, inni nie. Ale historia każdej postaci tworzy kalejdoskop pasjonujących ludzkich życiorysów.
Strout gra naszymi emocjami, ale nie wykorzystuje ich. Doskonale kreśli uczucia dojrzałych ludzi i określa ich prawo do bliskości. Prawo do własnego życia, w tym uczuciowego. Tak łatwo wśród powieściowych bohaterów, ich przeżyć, refleksji, życiowych postaw, odnaleźć siebie samego. To książka o przemijaniu, o starzeniu się, ale ileż w niej życia!
Rozstajemy się z Olive bardzo już starą. Olive, która musi „zaprzyjaźnić” się z… pieluchami dla dorosłych. Olive, która z racji starczej, postępującej niedołężności traci samodzielność i mobilność.
Ale nie traci godności. Specyficznego poczucia humoru. Błyskotliwości.
Będę za tobą tęskniła Olive…
Bardzo. Bardzo. Bardzo.
Ach, Olive…
Audiobook w interpretacji pani @iza_kuna – wspaniały!
I nie wiem dlaczego, ale ta część podobała się mi jeszcze bardziej niż część pierwsza. Może to właśnie zasługa lektorki?
Powróciłam do Olive jak do starej, dobrej znajomej. Olive jest starsza niż w pierwszej części, zatytułowanej po prostu „Olive Kitteridge”. Zmieniła się jej sytuacja rodzinna, osobista. I mam wrażenie, że zmieniła się ona sama. Złagodniała. Stała się bardziej stonowana, refleksyjna. Wciąż przenikliwa, czasami wścibska, kąśliwa. Ale przy tym tak cudownie, zwyczajnie ludzka. I...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-08-30
Prowadzony przez ekscentrycznego doktora Wilbura Larcha sierociniec St. Cloud's w stanie Maine, to miejsce wyjątkowe. Przybywają tutaj kobiety, aby urodzić i zostawić niechciane dzieci. Albo… poddać się aborcji. To także dom Homera Wellsa, który po kilku nieudanych próbach adopcji, ostatecznie pozostaje w ośrodku i dorasta pod okiem ukochanego opiekuna. Sierociniec staje się dla niego domem, a nie przystankiem do pozyskania nowej rodziny. Jego życie odmienia pojawienie się w St. Cloud's młodych zakochanych: Candy i Wally'ego. Oni dają Homerowi miłość i przyjaźń. Rodzinę. W przewrotnej konfiguracji.
Po raz pierwszy z twórczością Irvinga zetknęłam się jako nastolatka, dzięki książce „Świat według Garpa”. Od Garpa skradłam marzenie o szczęściu czerpanym ze zwyczajnego bycia z najbliższymi. Kilka lat później, poznałam smak tego niemalże intymnego uczucia, towarzyszącego rodzicom skradającym się do pokoju swoich śpiących dzieci, by na nie popatrzeć i doświadczyć szczęścia.
„Regulamin…” to chyba sztandarowe dzieło Irvinga. Styl pisarza zachwyca intelektualnie, przede wszystkim porusza, budzi emocje. Irving ma rzadko spotykany dar opowiadania. Z charakterystyczną kąśliwością i dystansem, subtelnym humorem, czasami przewrotnym. Idealny mariaż komizmu i dramatu. Nie koloryzuje, wręcz przeciwnie – nie boi się chropowatości w kreowaniu literackiej rzeczywistości, jest niezastąpiony w wizualizacji. Czuć jego fascynację powieścią XIX-wieczną. Wyrazista fabuła, długa narracja z dobrze zarysowanymi postaciami. Tworzy świat pełny. Nawet postacie drugoplanowe wchodzą w życie wiodących bohaterów ze swoją obszerną historią.
Akcja „Regulaminu…” rozciągnięta na przestrzeni kilkudziesięciu lat, powoduje, że czytelnik przywiązuje się do bohaterów i silnie przeżywa ich losy.
Powieść dogłębnie poruszająca, tkliwa, osobliwa, angażująca emocje i myśli. Wysłuchałam jej w formie audiobooka w genialnej interpretacji pana Marcina Popczyńskiego. GENIALNEJ!
Zdecydowanie jedna z najlepszych książek, jakie czytałam. Lektura obowiązkowa, jeśli zależy nam na kształtowaniu własnego gustu literackiego.
Prowadzony przez ekscentrycznego doktora Wilbura Larcha sierociniec St. Cloud's w stanie Maine, to miejsce wyjątkowe. Przybywają tutaj kobiety, aby urodzić i zostawić niechciane dzieci. Albo… poddać się aborcji. To także dom Homera Wellsa, który po kilku nieudanych próbach adopcji, ostatecznie pozostaje w ośrodku i dorasta pod okiem ukochanego opiekuna. Sierociniec staje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-08-11
Jestem absolutnie zachwycona tą książką.
Pokochacie Elizabeth Zott. Jestem tego pewna.
Zabierze Was na lekcję szacunku do samej siebie. Na lekcje siły i wiary w swoje kompetencje, umiejętności i pasje. Nauczy mówić serio – zawsze serio o swoich uczuciach i pragnieniach. Ta powieść to synonim intelektu i inteligencji. Z nieprawdopodobną mocą dopingowania do tego, aby być wiernym swoim priorytetom, nawet jeśli życie zmusza do bycia elastycznym wobec zaistniałych okoliczności. To historia, która dodaje odwagi, która motywuje.
Akcja powieści ma miejsce w latach 50-ych w Stanach Zjednoczonych, gdy rola kobiety sprowadzona była do bycia dobrą gospodynią, panią domu – uległą, podporządkowaną: mężczyznom, systemowi i stereotypom. Elizabeth na tym tle jawi się niczym dziwoląg: ukierunkowana na pracę naukową, stawiająca granice dla poszanowania własnej kobiecości, ale i człowieczeństwa. Domagająca się szacunku i zdobywająca go! Nie udaje, nie przymila się. Prostolinijna. Prawdziwa. Elizabeth nie potakuje. Wyznacza granice. Nie godzi się na podrzędną rolę kobiet. Nie daje się wmanewrować w stereotypy kulturowe.
Wspaniale nakreślone postacie główne i drugoplanowe, w tym… zwierzęce – ach, cudowny Szósta trzydzieści :) Świetnie poprowadzona dramaturgia. Dopracowane zakończenie. Piękna i naprawdę wyjątkowa miłość. Piękna, szczera przyjaźń.
Historia Elizabeth będzie ze mną zawsze. W chwili zwątpienia w siebie i w ludzi, chwili niewiary we własne możliwości i przygnieciona podłością świata przypomnę sobie Ciebie, Elizabeth.
Wpadnijcie do niej na kawę, którą przygotuje w… palniku Bunsena. Naczynia wyczyści oparami węglowodorów, a zupę doprawi szczyptą chlorku sodu.
Dziewczyny, kobiety, mężatki, singielki, matki, babcie, panie w każdym wieku i różnych życiowych ról – niech ktoś za Was nakryje do stołu! Potrzebujecie teraz chwili dla siebie! Aby rozpocząć lekcję z Elizabeth Zott! Wyjdziecie z niej silniejsze!
Rzadko wystawiam ocenę 10 w skali od 1 do 10 według portalu lubimyczytac.pl, ale w przypadku tej powieści nawet dyszka to za mało!
Jestem absolutnie zachwycona tą książką.
Pokochacie Elizabeth Zott. Jestem tego pewna.
Zabierze Was na lekcję szacunku do samej siebie. Na lekcje siły i wiary w swoje kompetencje, umiejętności i pasje. Nauczy mówić serio – zawsze serio o swoich uczuciach i pragnieniach. Ta powieść to synonim intelektu i inteligencji. Z nieprawdopodobną mocą dopingowania do tego, aby być...
Po takiej książce, trudno będzie mi przez jakiś czas wrócić do czytania innej fabuły. Przyznam szczerze – końcówkę chłonęłam w skrajnym wzruszeniu.
Często recenzując powieści Jakuba Małeckiego, czytelnicy określają charakterystyczny styl pisarza, jako „sto procent Małeckiego w Małeckim”. Sama tak pisałam, mając zwykle na myśli obecną w Jego twórczości wyjątkową wrażliwość i empatię, zrozumienie dla ludzkich niedoskonałości i potknięć. I wreszcie elementy realizmu magicznego, które wnoszą w narrację czasami mrok, czasami światło, ale zawsze powodują, że nie chce się opuszczać świata stworzonego przez Małeckiego.
W przypadku „Korowodu” każdy będzie zastanawiał się, jak dużo Małeckiego – jako osoby, jako „JA – Jakub Małecki” – jest w powieści „Korowód”? Ta książka wzbudzi na spotkaniach autorskich lawinę pytań: „w jakim stopniu jest to powieść autobiograficzna?”
I za tę otwartość, która mnie jako czytelnika onieśmieliła, za te emocje, za odwagę – bo wierzę, że to przemyślany zabieg Pisarza – bardzo dziękuję Panu Jakubowi Małeckiemu. Cieszę się niezmiernie, że przed laty porzucił Pan ekonomię i bank, bo dzięki temu literatura polska zyskała wspaniałego PISARZA.
Mistrzostwo warsztatowe. Przeczytałam wszystkie książki Autora „Korowodu” i każda na swój wyjątkowy sposób kradła moje serce, ale z pełnym przekonaniem piszę teraz: oto w maju 2024 roku do rąk polskich czytelników trafia NAJLEPSZA powieść Jakuba Małeckiego.
Hm… nic nie napisałam o fabule?
„O czym jest ta książka?” – to źle zadane pytanie.
Ono powinno brzmieć:
"O KIM jest ta książka?”
Po takiej książce, trudno będzie mi przez jakiś czas wrócić do czytania innej fabuły. Przyznam szczerze – końcówkę chłonęłam w skrajnym wzruszeniu.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzęsto recenzując powieści Jakuba Małeckiego, czytelnicy określają charakterystyczny styl pisarza, jako „sto procent Małeckiego w Małeckim”. Sama tak pisałam, mając zwykle na myśli obecną w Jego twórczości wyjątkową wrażliwość...