-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać246
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2018-02-03
Od lat lubię postacie tworzone przez Salingera. Szczególnie Zooey
należała do moich literackich wirtualnych znajomych, które miałam zwyczaj odwiedzać kiedyś regularnie. Teraz wystarczy mi wspomnienie o tych wizytach, ale ogromny sentyment pozostał.
"W buszującym w zbożu" jest taki fragment, gdzie bohater zastanawia się, do którego ze znanych mu literatów chciałby zadzwonić i uciąć sobie pogawędkę, ja na taką listę wciągnęłabym Salingera, choć pewnie bez pozytywnych skutków, bo odcinał się od efektów ubocznych swojego sukcesu pisarskiego, czyli popularności i kontaktu z czytelnikami.
Od lat lubię postacie tworzone przez Salingera. Szczególnie Zooey
należała do moich literackich wirtualnych znajomych, które miałam zwyczaj odwiedzać kiedyś regularnie. Teraz wystarczy mi wspomnienie o tych wizytach, ale ogromny sentyment pozostał.
"W buszującym w zbożu" jest taki fragment, gdzie bohater zastanawia się, do którego ze znanych mu literatów chciałby...
2011-01-01
o perwersyjnym poszukiwaniu sposobu na bycie "kochanym" Świetne.
o perwersyjnym poszukiwaniu sposobu na bycie "kochanym" Świetne.
Pokaż mimo toAutor tej monografii wydaje się być świetnym przewodnikiem po szczegółach i kontekstach związanych z twórczością de Bosco. Czasem jego interpretacje idą dość daleko, że mam wrażenie przekraczania granicy twardych faktów. Cóż jednak robić, gdy mówi się o symbolach, późnym średniowieczu i tajemniczym malarzu, którego życie i zleceniodawcy nie są prześwietleni ani rozłożeni na czynniki pierwsze, jak to teraz mamy powszechnie w zwyczaju. Chodzi przecież o malarstwo religijne i alegoryczne, jakkolwiek nieoczywiste mogło by się to wydawać przy kontemplowaniu malarstwa Boscha bez uwzględnienia ducha czasu.
Autor tej monografii wydaje się być świetnym przewodnikiem po szczegółach i kontekstach związanych z twórczością de Bosco. Czasem jego interpretacje idą dość daleko, że mam wrażenie przekraczania granicy twardych faktów. Cóż jednak robić, gdy mówi się o symbolach, późnym średniowieczu i tajemniczym malarzu, którego życie i zleceniodawcy nie są prześwietleni ani rozłożeni na...
więcej mniej Pokaż mimo to2008-01-01
Jeśli można by sobie wyobrazić wyobraźnię/prozę, która "dogaduje" się z Schulzem i Kafką, a wśród poetów za przewodnika obrała sobie Rilke'go, to pewnie byłaby to wyobraźnia/proza Debory Vogel.
To są lapidarne, poetyckie strony raczej o substancji, materii niż o formie czy procesie. Brzmi mętnie?
No cóż, próbka:
"...na całym świecie czeka lepki materiał nudy; czeka na swój los. Jak miedź fantastyczna i jak żelazo soczyste i jak zwyczajny, dosłowny materiał gliny, z której można ulepić człowieka. Lepki surowiec życia czeka na swój los; jeszcze jest co robić na świecie. Tylko podjąć trzeba życie, które leży wszędzie wielkimi stosami i narasta."
Dla koneserów - jeśli ktoś rezonuje z podobnym stylem - to trafi mu się prawdziwa gratka.
Jeśli można by sobie wyobrazić wyobraźnię/prozę, która "dogaduje" się z Schulzem i Kafką, a wśród poetów za przewodnika obrała sobie Rilke'go, to pewnie byłaby to wyobraźnia/proza Debory Vogel.
To są lapidarne, poetyckie strony raczej o substancji, materii niż o formie czy procesie. Brzmi mętnie?
No cóż, próbka:
"...na całym świecie czeka lepki materiał nudy; czeka na...
2006-01-01
Czasem, są takie momenty, że chce się uciec w książki. Tak miał bohater "Upadku" Camusa, który przy większych załamaniach świadomie podpierał się literaturą, stosikiem książek przy łóżku, by przetrwać co straszniejszy i uciążliwszy kawałek swojego losu i życia.
"Życie Pi" posłużyło mi też kiedyś, gdy trzeba było przetrwać duży niezależny ode mnie stres, jaki dopadł mnie kilka lat temu. Czytając, czułam się, jakbym razem z Pi dryfowała na łupince szalupy i wyglądała horyzontu. Jestem tej literaturze wdzięczna, że była wtedy ze mną. Rewelacja
Czasem, są takie momenty, że chce się uciec w książki. Tak miał bohater "Upadku" Camusa, który przy większych załamaniach świadomie podpierał się literaturą, stosikiem książek przy łóżku, by przetrwać co straszniejszy i uciążliwszy kawałek swojego losu i życia.
"Życie Pi" posłużyło mi też kiedyś, gdy trzeba było przetrwać duży niezależny ode mnie stres, jaki dopadł mnie...
2007-01-01
Książka dla czytelników o ogromnej wrażliwości i mocnych nerwach. Jeśli nie masz spokojnego i zdystansowanego stosunku do własnej Matki, to może lepiej sobie czytelniku płci męskiej odpuść. Dla kobiet próbujących zrozumieć meandry męskiej wrażliwości - pouczające i poszerzające pole empatii.
Książka dla czytelników o ogromnej wrażliwości i mocnych nerwach. Jeśli nie masz spokojnego i zdystansowanego stosunku do własnej Matki, to może lepiej sobie czytelniku płci męskiej odpuść. Dla kobiet próbujących zrozumieć meandry męskiej wrażliwości - pouczające i poszerzające pole empatii.
Pokaż mimo to2010-01-01
Zemsta nieładna rzecz. Brak przebaczenia też. Gdy mam ochotę na odwet, który jednak w realnym życiu nie ma sensu, by odreagować taką ochotę czytam lub oglądam dzieje hrabiego. Pomaga.
Zemsta nieładna rzecz. Brak przebaczenia też. Gdy mam ochotę na odwet, który jednak w realnym życiu nie ma sensu, by odreagować taką ochotę czytam lub oglądam dzieje hrabiego. Pomaga.
Pokaż mimo to2005-01-01
Najbardziej zniszczona książka kucharska w moim domu. Wstyd powiedzieć, zatłuszczona, zalana cieczą, z poluzowanymi kartkami przy kilku najbardziej eksploatowanych przepisach. (creme brulee, bliny ..)
Prostota i wykwintność sprzed lat ale w zasięgu ręki. Co więcej nie mam przy niej wątpliwości, że została napisana z chęci podzielenia się przez autorkę tym, co umiała robić dobrze - w przeciwieństwie do popularnych teraz projektów PR-celebrycko-wydawniczych, jakimi są często książki kucharskie. Wydają się być efektem szperania po internecie i "kreatywnego pisania". I niech sobie będą, ale ja polecam bezpretensjonalny wdzięk tradycyjnych przepisów Anieli Młynarskiej - Rubinstein.
Najbardziej zniszczona książka kucharska w moim domu. Wstyd powiedzieć, zatłuszczona, zalana cieczą, z poluzowanymi kartkami przy kilku najbardziej eksploatowanych przepisach. (creme brulee, bliny ..)
Prostota i wykwintność sprzed lat ale w zasięgu ręki. Co więcej nie mam przy niej wątpliwości, że została napisana z chęci podzielenia się przez autorkę tym, co umiała robić...
2007-01-01
Przeczytałam ją z rodzinnego obowiązku, jako wnuczka kowala. Choć dziadka nigdy nie poznałam, zmarł przed moim urodzeniem, to został mi sentyment do koni i pełen poczucia grozy podziw dla ognia i wulkanów. (Życie i postęp cywilizacyjny mogło się zdarzyć min. dzięki górom ognia- gdyby nie wulkany, to Ziemia była by zimną, gładką, kulą ;-)...
Eliade oddaje temu sprawiedliwość.
Przeczytałam ją z rodzinnego obowiązku, jako wnuczka kowala. Choć dziadka nigdy nie poznałam, zmarł przed moim urodzeniem, to został mi sentyment do koni i pełen poczucia grozy podziw dla ognia i wulkanów. (Życie i postęp cywilizacyjny mogło się zdarzyć min. dzięki górom ognia- gdyby nie wulkany, to Ziemia była by zimną, gładką, kulą ;-)...
Eliade oddaje temu sprawiedliwość.
2012-03-01
Tęsknię czasem za bezpieczeństwem i zmysłowością prowincji takiej jaką pamiętam, jaką zachowałam w obrazach z dzieciństwa. Gdy tęsknota jest duża, sięgam po "Dwa księżyce" - czy to w wersji oryginalnej, Kuncewiczowej czy to w adaptacji filmowej Andrzeja Barańskiego.
Tęsknię czasem za bezpieczeństwem i zmysłowością prowincji takiej jaką pamiętam, jaką zachowałam w obrazach z dzieciństwa. Gdy tęsknota jest duża, sięgam po "Dwa księżyce" - czy to w wersji oryginalnej, Kuncewiczowej czy to w adaptacji filmowej Andrzeja Barańskiego.
Pokaż mimo to2002-01-01
Ta nieduża książka ukierunkowała i skrystalizowała co najmniej kilka wątków moich zainteresowań - po pierwsze "szkoła nazw" - podobno Konfucjusz na pytanie od czego zaczął by rządy w państwie odpowiedział: Zacząłbym od naprawiania nazw - był to kolejny przyczynek do tego by uznać jak wszechobecna semantyka wpływa na nasze życie na przeróżne sposoby, których nawet nie podejrzewamy;
Konfucjańskie dialogi, lapidarne pigułki znaczeń i kilka no cóż - aforyzmów chińskich - które akurat podane przez to źródło były w stanie wyryć się w mojej pamięci i uchowały się obok "Litwo Ojczyzno moja" w moim nad wyraz skromnym katalogu treści cytowanych z pamięci (jestem przekonana,że podobne treści znalazłabym, gdyby poszukać, i u autorów z kręgów kulury zachodniej, ale tak się stało, że przyjęłam je tędy)
Historia filozofi chińskiej to często opowieści, przypowieści, lapidarne komentarze proste i mocne zdania:
"Nadmiar działania udaremnia swój własny cel" - podsumowanie tzw. szkoły niedziałania ;-) wystarczyło na długie godziny kontemplacji. Oczywiście takich ziaren jest tam dużo, dużo więcej:
Podania o mędrcach, którzy nie zamieniali podczas długo wyczekiwanych spotkań ani jednego słowa (szkoła wg której nie da się wyrazić inaczej niż milczeniem najważniejszych zasad!); albo wskazanie taoistyczne "Pamiętaj o Yang, lecz trzymaj się Yin"; Teoria zwierciadła Wnag Bi - umysł doskonałego mędrca nie gromadzi treści- on je odbija ; swoista teoria emocji
Książka ma pewną wadę - jest taką galopadą przez co "ciekawsze" wątki kilku tysięcy lat tradycji myśli chińskiej - co w swej formie jest chwilami tak odległe od tego, często minimalistycznego, czystego przesłania intelektualnego tej filozofi...
Ta nieduża książka ukierunkowała i skrystalizowała co najmniej kilka wątków moich zainteresowań - po pierwsze "szkoła nazw" - podobno Konfucjusz na pytanie od czego zaczął by rządy w państwie odpowiedział: Zacząłbym od naprawiania nazw - był to kolejny przyczynek do tego by uznać jak wszechobecna semantyka wpływa na nasze życie na przeróżne sposoby, których nawet nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2002-01-01
O współczesnych próbach życia gnozą, wg gnozy.
o próbach przesuwania granic poznania - tam gdzie inni pozostają przy wierze.
O współczesnych próbach życia gnozą, wg gnozy.
o próbach przesuwania granic poznania - tam gdzie inni pozostają przy wierze.
1998-01-01
Ta książka to dla mnie przedstawienie pogoni za własnym większym i piękniejszym, bardziej fascynującym cieniem - cieniem z własnych snów, czy może z legend o kimś, kto jest choć trochę jak my, z nas, w relacji do nas . I my i nie my. Chcemy, ale może jednak tylko się z fascynacją przyglądać temu, na co nie sposób się zdobyć, ale może by się dało z tym w taki bezpieczny sposób poobcować? Fascynacja czyjąś biografią, grzebanie w czyimś życiu, podobno Nabokov miał awersję do czytania literatury przez życie i osobę autora dzieła, ale perwersyjnie poobcował z potencjalnymi "biografami" tworząc narratora - biografa. Nieco perwersyjna przez to książka, ale wciągająca i dobrze opowiedziana historia.
Ta książka to dla mnie przedstawienie pogoni za własnym większym i piękniejszym, bardziej fascynującym cieniem - cieniem z własnych snów, czy może z legend o kimś, kto jest choć trochę jak my, z nas, w relacji do nas . I my i nie my. Chcemy, ale może jednak tylko się z fascynacją przyglądać temu, na co nie sposób się zdobyć, ale może by się dało z tym w taki bezpieczny...
więcej mniej Pokaż mimo to2010-01-01
łagodność, chciałoby się powiedzieć bezpretensjonalność a przez to prawdziwość poezji Achmatowej jest mi pocieszeniem, gdy jestem tak zmęczona tą magmą semantyczną bulgoczącą zewsząd, że mogę jedynie słuchać muzyki i czytać właśnie taką poezję
łagodność, chciałoby się powiedzieć bezpretensjonalność a przez to prawdziwość poezji Achmatowej jest mi pocieszeniem, gdy jestem tak zmęczona tą magmą semantyczną bulgoczącą zewsząd, że mogę jedynie słuchać muzyki i czytać właśnie taką poezję
Pokaż mimo to2011-11-01
Kto teraz tak pisze? Kto się zajmuje relacją człowieka z Bogiem w jego życiu w literaturze pięknej i co więcej wie dosadnie, co to znaczy uwodzące życie? Jeśli wiecie, to dajcie znać.
Kto teraz tak pisze? Kto się zajmuje relacją człowieka z Bogiem w jego życiu w literaturze pięknej i co więcej wie dosadnie, co to znaczy uwodzące życie? Jeśli wiecie, to dajcie znać.
Pokaż mimo to2005-01-01
Juwenalium Witkacego. Nic dziwnego, że o namiętności i kobietach tak jak je widział mając lat dwadzieścia kilka. Jako zapis tej perspektywy, sporządzony przez człowieka o wybujałej, choć nieco dziwnej wyobraźni i inteligencji nadzwyczaj ciekawy.
Juwenalium Witkacego. Nic dziwnego, że o namiętności i kobietach tak jak je widział mając lat dwadzieścia kilka. Jako zapis tej perspektywy, sporządzony przez człowieka o wybujałej, choć nieco dziwnej wyobraźni i inteligencji nadzwyczaj ciekawy.
Pokaż mimo to2003-01-01
Porażająca książka, gdyby w nią uwierzyć, to można się zaszlochać z rozpaczy nad losem własnym i świata i bohaterów też. Witkacego studiuje wielu "witkacologów", jedni na kolanach, inni z dystansem - jest co studiować, dla mnie nie jest to szczególnie ważny autor, choć przyznam, że jest to autor nie do pominięcia. Miał coś do powiedzenia, choć wydaje mi się -na podstawie tej dawki ineligentnej ironii i szyderstwa - że jako osoba był "potworny".
Porażająca książka, gdyby w nią uwierzyć, to można się zaszlochać z rozpaczy nad losem własnym i świata i bohaterów też. Witkacego studiuje wielu "witkacologów", jedni na kolanach, inni z dystansem - jest co studiować, dla mnie nie jest to szczególnie ważny autor, choć przyznam, że jest to autor nie do pominięcia. Miał coś do powiedzenia, choć wydaje mi się -na podstawie...
więcej mniej Pokaż mimo to2006-01-01
Nie do zlekceważenia, jeśli poszukiwanie sensu i ważne pytania są na rzeczy. Szczegóły u Frankla.
Nie do zlekceważenia, jeśli poszukiwanie sensu i ważne pytania są na rzeczy. Szczegóły u Frankla.
Pokaż mimo to
Wieki między IV a VIII w polskiej szkole są kwitowane jakimś żenującym uogólnieniem (najazdy barbarzyńców, upadek Cesarstwa Rzymskiego, regres). Okazuje się, że jest to czas w którym wiele się decydowało, kształtowało i reorganizowało. To w tym czasie przegrupowały się siły polityczne, religijne kulturowe i społeczne i wiek IX i X, czas powstawania struktur państwowych był już czymś na kształt formalności (upraszczając), zamrażania i sankcjonowania.
Z wszech miar warto oświetlić sobie ten czas książkami, które napisano na ten temat. Właśnie kompletuję półkę.
Wieki między IV a VIII w polskiej szkole są kwitowane jakimś żenującym uogólnieniem (najazdy barbarzyńców, upadek Cesarstwa Rzymskiego, regres). Okazuje się, że jest to czas w którym wiele się decydowało, kształtowało i reorganizowało. To w tym czasie przegrupowały się siły polityczne, religijne kulturowe i społeczne i wiek IX i X, czas powstawania struktur państwowych był...
więcej Pokaż mimo to