rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Zbliżają się wybory prezydenckie. Jednym z kandydatów na to stanowisko jest czterdziestodwuletni Jacek Liszewski.
Kim jest główny bohater?
Z wykształcenia historykiem, pozbawionym kręgosłupa moralnego. Dużego majątku dorobił się na pewnych przekrętach finansowych. Jednak Liszewski ma też drugą, jasną stronę. Poza swoim miejscem pracy jest przykładnym ojcem i mężem.
Do czego posunie się żądny władzy mężczyzna, aby zdobyć to, czego od zawsze pragnął?

Rafał Jaworowski w pewnym sensie „wziął na swoje barki” stworzenie polskiego, literackiego odpowiednika serialu „House of Cards”. Wykreował świat pozbawiony dobrze nam znanych partii politycznych, dorzucił do niego kilku polityków o nie do końca czystych intencjach, a następnie rozpoczął pomiędzy nimi walkę o fotel prezydenta. Oczywiście ta gra nie ma w sobie nic etycznego. Wszystkie chwyty są dozwolone.

Przyznaję, że nie jestem fanką gatunku political fiction i już wiem, że się z nim nie polubię.
Dlaczego?
Ponieważ ta książka była bardzo przeciętna. W żadnym wypadku nie porównałabym jej do „House of Cards”, który obecnie znajduje się w gronie najlepszych światowych seriali.
Sama fabuła „Prezydenta” mnie niczym nie zaskoczyła. Miałam nadzieję na prawdziwą polityczną jatkę, a otrzymałam „poprawną” historię napisaną (po raz kolejny użyję tego samego sformułowania) przeciętnym językiem.

Jeżeli miałabym zestawić tę pozycję z dwiema poprzednimi tego autora, które recenzowałam (dylogia o Rebecce Thompson), to widzę tutaj progres jeśli chodzi o dbałość o poprawność ortograficzną oraz o nieco szerszą rozbudowę kluczowych wątków. Cieszę się, że pan Jaworowski skoncentrował się tutaj przeszłości głównego bohatera oraz podkreślił jego motywację co do przyszłych zachowań.
Ponadto nadal uważam, że autor ma naprawdę dobre pomysły na fabułę, jednak bardziej mógłby sprawdzić się w długich formach, dzięki czemu miałby szansę spowolnić akcję, skoncentrować się dogłębnym przestawieniu postaci oraz świata, w których je osadził. To również zapobiegłoby zbyt nadmiernemu przeskakiwaniu w czasie, co w zarówno w „Prezydencie”, jak i w serii o Rebecce Thompson często się zdarzało.

Jeżeli macie ochotę na coś krótkiego, a jednocześnie bardziej na czasie (w końcu zbliżają się wybory), to polecam wyrobić sobie opinię na temat tej książki samodzielnie.

Zbliżają się wybory prezydenckie. Jednym z kandydatów na to stanowisko jest czterdziestodwuletni Jacek Liszewski.
Kim jest główny bohater?
Z wykształcenia historykiem, pozbawionym kręgosłupa moralnego. Dużego majątku dorobił się na pewnych przekrętach finansowych. Jednak Liszewski ma też drugą, jasną stronę. Poza swoim miejscem pracy jest przykładnym ojcem i mężem.
Do czego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od wydarzeń rozgrywających się w pierwszym tomie „Rebbeca Thompson. Król Upiorów” minęły trzy lata. Dziewiętnastoletnia już główna bohaterka, wojowniczka mistrza Kai Wanga wciąż walczy w obronie ludzkości u boku swoich wiernych kompanów. Tym razem muszą zmierzyć się z nowym zagrożeniem na planecie Wadola, będącą polem bitwy przeciwko okrutnemu Mehodowi. 

Tak, jak wspominałam przed paroma dniami, pierwsza część historii Rebbeci Thompson była po prostu „ok”, bez fajerwerków i większych zachwytów. Uwierało mnie tam kilka dość znaczących kwestii, natomiast już po paru pierwszych stronach „Rebbeca Thompson. Kamień dusz” widać pewną poprawę.
W oczy od razu rzuciła mi się zmiana tempa z tego bardzo (aż za bardzo) szybkiego, na wolniejsze i przede wszystkim wyrównane. Ponadto wiele niejasnych kwestii z poprzedniego tomu w końcu zostało wyjaśnionych, a kreacja świata została umiejętnie opisana i rozszerzona. Podobały mi się nowe, wymyślone przez autora rasy, dopieszczenie stworzonych wcześniej postaci oraz relacji pomiędzy nimi. Różnicę (na plus) widać również w aspektach językowych. Błędy zarówno ortograficzne, jak i stylistyczne pojawiały się, ale nie w tak przytłaczających ilościach, jak w tomie pierwszym. 

Oczywiście pewne nieścisłości, brak logiki w niektórych częściach fabuły nadal bolą, ale Pan Rafał Jaworowski idzie jak najbardziej w dobrą stronę.



E-book do pobrania za darmo: https://ridero.eu/pl/books/rebecca_thompson_kamien_dusz/

Od wydarzeń rozgrywających się w pierwszym tomie „Rebbeca Thompson. Król Upiorów” minęły trzy lata. Dziewiętnastoletnia już główna bohaterka, wojowniczka mistrza Kai Wanga wciąż walczy w obronie ludzkości u boku swoich wiernych kompanów. Tym razem muszą zmierzyć się z nowym zagrożeniem na planecie Wadola, będącą polem bitwy przeciwko okrutnemu Mehodowi. 

Tak, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szesnastoletnia Brytyjka Rebbeca Thompson podczas wizyty w galerii sztuki dowiaduje się, że posiada niezwykłą moc podróżowania pomiędzy rzeczywistościami. Dzięki tej umiejętności trafia do miejsca uwiecznionego na jednym z obrazów, gdzie spotyka Kai Wanga- mistrza kung fu wushu. Wkrótce okazuje się, że mężczyzna trenuje wojowników w świątyni Sajozu, na której czele stoi i pragnie, aby Rebbeca dołączyła do ich grona. 



Jak się zapewne domyślacie, nasza główna bohaterka przystaje na tę propozycję i po przejściu szkolenia, podczas którego odkrywa w sobie inne zdolności, wraz z przyjaciółmi toczy walkę dobra ze złem, wojowników z potworami. Przy pomocy pewnych artefaktów usiłują pokonać największego z nich- Mehoda. 



Debiutancka powieść R.K. Jaworskiego, „Rebbeca Thompson. Król upiorów” z pewnością jest czymś nowym i świeżym na rynku wydawniczym. To przede wszystkim mieszanka urban fantasy z gatunkiem nazwanym przez samego autora „filmowym stylem książki”. Niezaprzeczalnie w samej historii jest bardzo duży potencjał. Gdyby rozwinąć pewne wątki, powstałaby naprawdę świetna wielotomowa seria. Jednak czy w obecnej formie się sprawdzi? Na to pytanie trudno mi jest odpowiedzieć. 



Ogromny plus za sam koncept tej książki. Po przeczytaniu kilku pierwszych stron przyszło mi na myśl podobieństwo do „Wojny Makowej” Rebecci F. Kuang. Zestawienie magii, walki, technologii oraz siły przyjaźni to coś, co przyciąga uwagę. 
Kolejny plus za pewną brutalność. Jakkolwiek to zabrzmi, cieszę się, że autor nie boi się eliminować bohaterów, nawet tych, do których od początku można poczuć dozę sympatii. Finał bardzo dobry, zachęcający do sięgnięcia po drugi tom. Nie mogę też nie wspomnieć o cudownych grafikach na początku każdego rozdziału. 



Niestety, w tej historii są pewne niedociągnięcia. Po pierwsze zbyt zawrotne tempo, przez co nie zostały rozwinięte ciekawsze wątki. Dla przykładu, większość czytelników uwielbia czytać o tym, w jaki sposób bohaterowie uczą się nowych umiejętności czy kontrolowania mocy. Zazwyczaj są to aspekty wzbudzające największe zainteresowanie. Tutaj zostało to pominięte. Miałam również nadzieję na bardziej rozpisanych bohaterów, szersze ukazanie ich charakterów podczas samej akcji. 
Pozostały nam jeszcze kwestie językowe. W tym przypadku zabrakło pochylenia się nad tekstem korektora. Błędy ortograficzne i częste powtarzanie tych samych słów mogą razić w oczy bardziej wymagających odbiorców.


Dla mnie książka po prostu „ok”, z dużym nie do końca wykorzystanym potencjałem. Jeżeli macie ochotę, jest do pobrania za darmo tutaj: 
https://ridero.eu/pl/books/rebecca_thompson_krol_upiorow/

Szesnastoletnia Brytyjka Rebbeca Thompson podczas wizyty w galerii sztuki dowiaduje się, że posiada niezwykłą moc podróżowania pomiędzy rzeczywistościami. Dzięki tej umiejętności trafia do miejsca uwiecznionego na jednym z obrazów, gdzie spotyka Kai Wanga- mistrza kung fu wushu. Wkrótce okazuje się, że mężczyzna trenuje wojowników w świątyni Sajozu, na której czele stoi i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jesteście gotowi na podróż do Włoch, pływanie gondolą po weneckich kanałach, podziwianie zapierających dech w piersiach krajobrazów Toskanii oraz picie kawy pochodzącej prosto z włoskiej palarni? Jeśli odpowiedź brzmi: „tak”, to zapnijcie pasy i ruszamy! 

Główna bohaterka „Trzech sióstr z Toskanii”, Emilia, ma względnie poukładane życie. Pracuje w rodzinnej cukierni, mieszka we własnym mieszkaniu w towarzystwie kota o imieniu Drapak, a jej najlepszy przyjaciel otwarcie się w niej podkochuje. Być może pozwoliłaby sobie na podobne uczucie wobec mężczyzny, gdyby nie klątwa rzucona na rodzinę Fontanów przeszło dwieście lat temu, według której drugie w kolejności córki nigdy nie zaznają miłości. Niestety zarówno, Emilia, jak i jej kuzynka Lucy są drugimi córkami. 
Kobiety otrzymują szansę na poprawę swojego losu za sprawą dawno niewidzianej ciotki Poppy, która obiecuje im przełamanie klątwy podczas wspólnej podróży do Włoch. Czy rzeczywiście drugie córki klanu Fontanów pewnego dnia zaznają odrobiny miłości?
Jeżeli mogłabym zabrać na bezludną wyspę tylko jedną książkę, bez większego namysłu postawiłabym na „Trzy siostry Toskanii”. 
Dlaczego? 
Chociaż ta powieść na pierwszy rzut oka wygląda na zwykłą obyczajówkę, to tak naprawdę jest niezaprzeczalnie wyjątkowa. Odbiorca znajdzie w niej wszystko: ciekawe wykreowane bohaterki (zwłaszcza ciotkę Poppy), motyw podróży, tajemnice, romans oraz intrygę, która równie dobrze mogłaby zagościć na kartach świetnego kryminału. Ponadto Lori Nelson Spielman wplotła w tę cudowną historię również te trudniejsze tematy: chorobę, śmierć, zdradę, skomplikowane relacje rodzinne, a przede wszystkim poszukiwanie własnej tożsamości, co jak się okazuje, nie jest tak łatwe, jakby mogło się wydawać. 
Przyznaję, że na początku główna bohaterka niezwykle irytowała mnie swoją słabością, ślepym posłuszeństwem wobec swojej babci i siostry, ale wiem, że autorka celowo użyła tego zabiegu, aby ostatecznie przemienić ją w silną, pewną siebie kobietę. Poza tym finał trochę pogruchotał mi serce, ale właśnie taka jest ta opowieść- pełna śmiechu, wzruszenia oraz dająca ogromne pokłady motywacji do działania. 

Jeśli macie ochotę na iście wakacyjną powieść, która wzbudzi w Was wachlarz emocji, to spędźcie te ostatnie dni lata z „Trzema siostrami z Toskanii” w dłoniach.

Instagram: booky_frog

Jesteście gotowi na podróż do Włoch, pływanie gondolą po weneckich kanałach, podziwianie zapierających dech w piersiach krajobrazów Toskanii oraz picie kawy pochodzącej prosto z włoskiej palarni? Jeśli odpowiedź brzmi: „tak”, to zapnijcie pasy i ruszamy! 

Główna bohaterka „Trzech sióstr z Toskanii”, Emilia, ma względnie poukładane życie. Pracuje w rodzinnej cukierni,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zdarzyło się Wam kiedykolwiek przeczytać książkę tylko ze względu na jej okładkę? Mnie nigdy, aż do minionej środy. Zazwyczaj dokładnie sprawdzam, o czym jest dana powieść i jakie ma opinie (nie lubię marnować swojego czasu na literackie koszmarki), ale gdy zobaczyłam szatę graficzną zarówno pierwszego tomu serii „Smoczy ogień”, autorstwa Tui T. Sutherland’a jak i siedem pozostałych stwierdziłam, że bez względu na oceny innych odbiorców, przeczytam ją, choćby była największym miernotą w historii miernot. Krótko rzecz ujmując: przepadłam! „Smocze proroctwo” było urocze i przede wszystkim… pełne smoków! 

Główny bohater tej książki, a zarazem narrator- Łupek, mieszka wraz z czwórką innych smocząt pod górą, gdzie zostają przygotowani do wypełnienia przepowiedni, mającej na celu zakończenie wojny w Pyrrii. Kiedy na jednego z nich zostaje ogłoszony wyrok śmierci, wszystkie postanawiają uciec. Jak poradzą sobie w świecie pochłoniętym brutalnością? I czy zdołają spełnić proroctwo?

Dobrze, nie oszukujmy się. To nie jest pozycja skierowana do dorosłych czytelników, ale dla mnie okazała się być wyśmienitą rozrywką. Pokochałam Łupka, Glorię, Tsunami, Słonko, Gwiezdnego Lotnika, a nawet Groźbę! Już same ich imiona są urocze! Każde z nich posiada własny charakter, przez co często zapominałam o tym, że mam do czynienia z krwiożerczymi istotami, a nie ludźmi. Ponadto Tui T. Sutherland ma idealnie do mnie trafiające poczucie humoru. Uśmiałam się przy tej książce jak norka. No i są smoki! Czy to nie jest wystarczająca rekomendacja? 

Przyznam szczerze, że zaskoczyło mnie pewne okrucieństwo w walkach pomiędzy tymi stworzeniami. Nie przypuszczałam, że w lekturze dedykowanej (w mojej opinii młodszej młodzieży) znajdą się TAKIE opisy starć. Niemniej jednak, dzięki temu sama fabuła nie wydawała się być tak dziecinna, jak prawdopodobnie byłaby bez nich. 

Chociaż po pierwszych dwudziestu stronach miałam ochotę odłożyć „Smocze proroctwo” na bok, to cieszę się, że tego nie zrobiłam. Ta książka całkowicie mnie odprężyła, pozbawiła nadmiaru myśli i poprawiła mi humor. Na szczęście, czeka na mnie jeszcze siedem tomów tej cudownej historii.

Zdarzyło się Wam kiedykolwiek przeczytać książkę tylko ze względu na jej okładkę? Mnie nigdy, aż do minionej środy. Zazwyczaj dokładnie sprawdzam, o czym jest dana powieść i jakie ma opinie (nie lubię marnować swojego czasu na literackie koszmarki), ale gdy zobaczyłam szatę graficzną zarówno pierwszego tomu serii „Smoczy ogień”, autorstwa Tui T. Sutherland’a jak i siedem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szukacie dobrej powieści skierowanej przede wszystkim do młodzieży, po której nie zemdli Was od nadmiaru słodkości i różowych jednorożców łapiących motyle na fiołkowej polanie, tylko do głębi Was poruszy, przy okazji dając niezłego, motywacyjnego kopa?
Jeśli tak, to już teraz zarezerwujcie sobie dwa wieczory na przeczytanie „Jak ocalić życie”, autorstwa Evy Carter.

Ta książka obrazuje życie trójki głównych bohaterów, a zarazem narratorów: Kerry i Tim'a- przyjaciół, którzy pragną zostać lekarzami oraz gwiazdy futbolu- Joel’a.
Joel nieoczekiwanie staje się cudem milenijnym po tym, jak w sylwestrową noc pozostaje w stanie śmierci klinicznej przez osiemnaście minut. Na ratunek ruszają mu Kerry i Tim (zwłaszcza Kerry). Od tego dnia ich losy nieustannie się ze sobą przeplatają, tworząc nową, zupełnie nieoczekiwaną historię.

Szczerze mówiąc, sięgając po „Jak ocalić życie”, miałam nadzieję na lekką, niezobowiązującą młodzieżówkę. Potrzebowałam czegoś „odmóżdżającego” po przeżyciach związanych z lekturą „Wron”. Jednak (na szczęście!) otrzymałam coś poważnego, porywającego i zaskakującego. Tutaj nie znajdziecie niewymagających uwagi i zaangażowania tematów, humoru przyprawiającego o bóle brzucha czy żenujących dialogów pomiędzy bohaterami.
Ta książka dotyka szeregu różnorakich aspektów, z którymi na co dzień zmagają się ludzie: uzależnień, depresji, nieuleczalnych chorób bliskich osób, śmierci, różnych odcieni przyjaźni i miłości, poszukiwania własnej drogi czy umiejętności przebaczania. Momentami czytało mi się ją naprawdę ciężko, zwłaszcza wtedy, gdy bohaterów przygniatały tak dobrze znane mi problemy, ale ostatecznie autorka nie pozostawiła mnie na długo z negatywnymi emocjami. Pomiędzy tymi trudnymi rozdziałami, przemycała te zdecydowanie bardziej podnoszące na duchu.

Oprócz samych poruszanych aspektów niezwykle podobała mi się kreacja postaci, ukazanie ich bez idealizowania, ze wszystkimi wadami oraz wachlarz wątków medycznych, szczególnie wplecenie w fabułę zasad udzielania pierwszej pomocy.

I chociaż „Jak ocalić życie” mogę Wam polecić z ręką na sercu i obiecać, że nie pozostanie Wam obojętna, to jednak nie była doskonała. Przeszkadzała mi w niej jedna rzecz: od mniej więcej połowy irytowały mnie relacje pomiędzy głównymi bohaterami, a dokładniej rzecz ujmując, problemy, które pojawiały się właśnie wtedy, gdy ich więzy się zacieśniły. Kiedy jedno chciało być w związku z drugim, to nagle, niczym królik z kapelusza, wyskakiwał kłopot, przekreślający taką możliwość. Nie wiem, czy wystarczyłoby mi palców u dwóch rąk, aby zliczyć tego typu sytuacje.
Pomimo tego, sięgajcie po tę pozycję! Dawno nie czytałam tak wartościowej powieści dla młodzieży.

Szukacie dobrej powieści skierowanej przede wszystkim do młodzieży, po której nie zemdli Was od nadmiaru słodkości i różowych jednorożców łapiących motyle na fiołkowej polanie, tylko do głębi Was poruszy, przy okazji dając niezłego, motywacyjnego kopa?
Jeśli tak, to już teraz zarezerwujcie sobie dwa wieczory na przeczytanie „Jak ocalić życie”, autorstwa Evy Carter.

Ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, po którą nie miałam zamiaru sięgać... NIGDY. Nieustannie powtarzam, że mam dość szablonowych historii, tych samych zabiegów pojawiających się w przede wszystkim książkach młodzieżowych i pozycji, które kończą się w ten sam sposób.
Dlaczego w takim razie bez przerwy sięgam bo takie lektury? Nie mam pojęcia! Wiem jedynie, że pomimo stereotypów goniących kolejne, tego typu książki sprawiają mi wiele przyjemności i czytam je jednym tchem. Po prostu nie odkładam ich, dopóki nie przewrócę ostatniej strony.
Tak samo było z Coś o Tobie i coś o mnie. Pomimo całej przewidywalności ta historia była cudowną odskocznią od rzeczywistości. A czy właśnie nie o to chodzi w czytaniu?
Cała recenzja na https://stronniczooksiazkach.blogspot.com

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, po którą nie miałam zamiaru sięgać... NIGDY. Nieustannie powtarzam, że mam dość szablonowych historii, tych samych zabiegów pojawiających się w przede wszystkim książkach młodzieżowych i pozycji, które kończą się w ten sam sposób.
Dlaczego w takim razie bez przerwy sięgam bo takie lektury? Nie mam pojęcia! Wiem jedynie, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

stronniczooksiazkach.blogspot.com

stronniczooksiazkach.blogspot.com

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W końcu udało mi się! Znalazłam książkę, która prawdopodobnie spełni wszystkie fantazje każdego książkoholika! A może jednak tylko moje?
Któż z nas nie chciałby spędzić nocy w bibliotece, będąc otoczonym przez regały wypchane po brzegi książkami, z możliwością sięgnięcia po najlepsze pozycje, a w dodatku spędzić ten czas w towarzystwie zarówno interesującego, jak i tajemniczego chłopaka?
Jestem pewna, że nie tylko ja. Chociaż jak się okazało, jest ktoś, kto ani przez sekundę o tym nie marzył i oczywiście mam na myśli naszą główną bohaterkę...

Siedemnastoletnia Autumn od miesięcy podkochuje się w swoim przyjacielu Jeffie. Przed nimi ostatni rok szkoły i dziewczyna przy okazji nadchodzącego biwaku zamierza wyjawić mu swoje uczucia.
Jednak nigdy to tego nie dochodzi. Owszem, jej grupka przyjaciół dociera do celu i zapewne zamierzają się tam świetnie bawić, ale Autumn w tym czasie zostaje przez przypadek zamknięta w bibliotece... na cały weekend. Oczywiście nasza bohaterka jest przekonana, że wkrótce ktoś zauważy jej zniknięcie, ale szybko okazuje się, że nikt jej nie szuka.
Tymczasem wychodzi na jaw coś jeszcze. Mianowicie Autumn nie jest sama w bibliotece. Gdy dowiaduje się, że utknęła w tym miejscu z Dax'em, któremu przypisuje się dokonanie różnych przestępstw, spodziewa się przeżyć najgorszy weekend swojego życia.
Jednakże wkrótce staje się oczywistym, że "nie taki diabeł jak go malują".
W tej recenzji postanowiłam skoncentrować się przede wszystkim na głównych bohaterach, ponieważ to właśnie oni są najmocniejszym atutem tej historii.
Autumn to miła, zabawna i niekiedy zwariowana dziewczyna. Niestety często przeżywa napady lękowe, które próbuje ukryć przed światem. Po za tym za wszelką cenę stara się uszczęśliwić swoich bliskich bez względu na własne szczęście, w czym bardzo przypomina mnie.
Najbardziej jednak polubiłam ją za to, że w przeciwieństwie do większości bohaterek tego typu literatury była zdecydowana pod względem swoich uczuć. Przez ogromną część trwania tej historii była wierna emocjonalnie jednemu chłopakowi, aczkolwiek po uświadomieniu sobie pewnych spraw, zrozumiała, że miłość nie jest tym, co jej się wydawało.
Natomiast Dax jest zupełnym przeciwieństwem Jeffa. Niespodziewanie pojawia się w szkole i w taki sam sposób z niej znika. Nie ma przyjaciół, w zasadzie nikt niczego o nim nie wie, z wyjątkiem tego, że za pobicie młodszego od siebie chłopaka trafił do poprawczaka.
Dzięki pobycie Daxa i Autumn w bibliotece dowiadujemy się prawdy o nim i o jego przeszłości. Metka przestępcy i dziwaka, którą przypięli mu uczniowie była ogromnym błędem.
Dax okazał się być pełen sprzeczności. Sam siebie kreował na dziwadło po to, aby odsunąć od siebie potencjalnych przyjaciół. W rzeczywistości był świetnym chłopakiem uwielbiającym Hamleta, który jednocześnie utknął w swojej przeszłości, co bez wątpienia go raniło.
Tak naprawdę mam trudność w ocenianiu książek Kasie West. Uwielbiam je wszystkie, są przyjemne, lekkie i przede wszystkim wciągające. Doskonale wiem, że jeśli sięgam bo jedną z jej pozycji muszę mieć czas, aby w tym samym dniu ją przeczytać.
W swoim gatunku otrzymałaby ode mnie maksymalną ilość punktów i medal za bycie moją osobistą księżniczką młodzieżówek, ale w porównaniu z innymi, bardziej ambitnymi lekturami, nie powinnam jej tak wysoko oceniać.
Nie mogę ukryć, że jest to szablonowa historia, oparta na wszystkim już znanym motywach: "Grzeczna dziewczynka i bad boy" oraz trójkącie miłosnym. Na widok opisu ma się ochotę krzyknąć "Co? Znowu?".
Niestety zawsze miałam słabość do tej autorki. Jej książki pozwalają mi się odprężyć i spędzić miło czas po "cięższej" literaturze. Dlatego moja ocena będzie nieco zawyżona, chociaż biorąc pod uwagę mój brak obiektywizmu w tej sprawie, zupełnie zasłużona.
Oczywiście nie mogę nie polecić tej książki wszystkim fanom młodzieżówek. Zróbcie sobie przerwę od nieco ambitniejszych pozycji i spędźcie cudowny wieczór w towarzystwie Autumn i Dax'a.

W końcu udało mi się! Znalazłam książkę, która prawdopodobnie spełni wszystkie fantazje każdego książkoholika! A może jednak tylko moje?
Któż z nas nie chciałby spędzić nocy w bibliotece, będąc otoczonym przez regały wypchane po brzegi książkami, z możliwością sięgnięcia po najlepsze pozycje, a w dodatku spędzić ten czas w towarzystwie zarówno interesującego, jak i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dzisiaj pojawiam się tutaj z recenzją istnej gratki dla fanów kryminałów, rozwiązywania zagadek i tajemniczych, często mrożących krew w żyłach spraw. Jednakże nie będzie to typowa powieść kryminalna, ale coś zupełnie innego, chociaż ściśle z tym powiązanego.
Oczywiście mam na myśli Niewyjaśnione okoliczności, autorstwa doktora Richarda Shepherd'a; książkę, która od kilku tygodni pojawia się dosłownie wszędzie: na bookstagramie, booktube i większości blogów, więc musiała się również pojawić i w moich rękach.
Chociaż uwielbiam kryminały, to do tej pozycji podchodziłam sceptycznie. Zwłoki, a szczególnie ich precyzyjne opisy zazwyczaj budzą we mnie (delikatnie ujmując) niepokój. Byłam przekonana, że w tej książce znajdę ich wiele, ale w moim przypadku ciekawość zawsze wygrywa ze strachem. Na szczęście!


"- Od tylu lat wykonuje pan zawód, o którym większość ludzi woli nawet nie myśleć. I to praca wciąż pana fascynuje, poznają to po pańskim zachowaniu. Tutaj mamy jakiegoś idiotę, który wyciągnął nogi, bo prawdopodobnie wywalił się przy sikaniu po pijaku. Tamta kobieta była beznadziejnym przypadkiem alkoholiczki, na którą śmierć i tak ostrzyła sobie kosę. A pan się nimi przejmuje. Bez względu na wszystko dba pan o to, aby być uczciwym"

Doktor Richard Shepherd, zarówno autor i główny bohater tej historii jest jedynym z najbardziej znanych lekarzy medycyny sądowej w Wielkiej Brytanii. Przez całe swoje zawodowe życie przeprowadził około 25 tysięcy autopsji. Dzięki swojej pracy pomógł organom państwowym uniewinnić niesłusznie oskarżonych o morderstwo, a także skazać tych, którzy rzeczywiście dopuścili się okrutnej zbrodni. Brał udział w wielu medialnych incydentach, m.in. śledztwie dotyczącym śmierci księżnej Diany, czy zamachu terrorystycznym na World Trade Center w 2001 roku.
Doktor Shepherd nie tylko przybliża nam swoje najbardziej pamiętne sprawy, ale również zapoznaje nas ze swoimi "pacjentami" i funkcjonowaniem ludzkiego ciała. Jednak robi to w taki sposób, że nie wywołuje w czytelniku negatywnych emocji, ale zasiewa fascynację i zrozumienie. Autor udowadnia nam, że śmierć jest czymś zupełnie naturalnym, a martwe ciała nie powinny wyzwalać w nikim lęku czy wręcz niesmaku.
Ale Richard Shepherd jest nie tylko znakomitym patologiem, ale również mężem, cudownym ojcem i przede wszystkim świetnym facetem. Dzięki tej książce mamy okazję towarzyszyć mu w najistotniejszych momentach jego życia, począwszy od wieku szkolnego, kiedy to po śmierci matki,w jego umyśle po raz pierwszy zakiełkowało jeszcze wtedy niewyraźne marzenie, aby zostać patologiem, aż do realizacji tego pragnienia, nie do końca udanego małżeństwa, narodzin dwójki dzieci i odnalezienia prawdziwej miłości.
Najbardziej w tym człowieku ujął mnie wyjątkowy szacunek do swoich pacjentów i prawdomówność, bez względu na zaistniałe okoliczności. Pomimo sugestii, którymi zasypywali go np. adwokaci, nigdy nie wydał zakłamanego wyniku autopsji. Uważał, że rodzina oraz bliscy zmarłego zasługują na poznanie faktów- prawdziwej przyczyny zgonu. Często właśnie ta informacja pozwalała pogodzić się z czyjąś śmiercią.
Jednak wszystkie sytuacje w pewien sposób odciskają piętno na naszym życiu. Tak również było w przypadku naszego bohatera. Przez większość tej historii wydawało mi się, że doktor Shepherd jest człowiekiem nadzwyczaj obojętnym, nieskłonnym do głębokich emocji, ale końcówka udowodniła, że się myliłam. Aczkolwiek pomimo traumy, przez którą udało mu się przejść nadal pozostał wierny swojej pracy i zasadom, jakimi kierował się w życiu.
Pomimo własnych słabości Richard Shepherd pozostaje dla mnie symbolem nieugiętego dążenia do osiągnięcia własnych celów i pragnień. Za każdym razem pokonywał stojące na jego drodze przeszkody, dopóki nie dotarł do miejsca, w którym chciał się znaleźć, pozostając przy tym nadzwyczaj uczciwym.

"Ktoś mógłby powiedzieć, że skoro patolodzy codziennie patrzą śmierci w twarz, nie potrzebują, by przypominano im o własnej śmiertelności. Nic bardziej mylnego. Potrzebujemy tego tak samo jak większość ludzi, a może nawet bardziej. Odejście najbliższych uświadamia nam wartość życia i to, czego jeszcze chcemy w nim dokonać"

Ta historia uświadomiła mi, że nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach praca lekarza medycyny sądowej jest nie tylko swego rodzaju tematem tabu, ale jest bardzo często ignorowana. Zazwyczaj uważa się, że to policja i prokuratura rozwikłali skomplikowaną zagadkę zabójstwa, zapominając, że to właśnie patolog jest w stanie podać przyczynę śmierci, a nawet zrekonstruować narzędzie zbrodni czy przebieg wydarzeń. Niestety pomimo tego ci ludzie wciąż pozostają w cieniu, zamknięci w czterech ścianach kostnic. Sądzę, że wielu z nas z chęcią dowiedziałoby się czegoś więcej o ich pracy i z pewnością ekscytującym doświadczeniu. To, jak i przedstawione w tej książce okrucieństwo ludzi skierowane przede wszystkich przeciwko bezbronnym dzieciom i niemowlętom powinno być znacznie bardziej nagłaśniane.
Niewyjaśnione okoliczności są dla mnie mnie ostatnim słowem zmarłych, którzy pragnęli, aby prawda o ich śmierci wyszła na światło dzienne. Cieszę się, że ich głosem w świecie żywych stał się tak wspaniały człowiek, jakim jest doktor Shepherd.

https://stronniczooksiazkach.blogspot.com/

Dzisiaj pojawiam się tutaj z recenzją istnej gratki dla fanów kryminałów, rozwiązywania zagadek i tajemniczych, często mrożących krew w żyłach spraw. Jednakże nie będzie to typowa powieść kryminalna, ale coś zupełnie innego, chociaż ściśle z tym powiązanego.
Oczywiście mam na myśli Niewyjaśnione okoliczności, autorstwa doktora Richarda Shepherd'a; książkę, która od kilku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

https://stronniczooksiazkach.blogspot.com

https://stronniczooksiazkach.blogspot.com

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

https://stronniczooksiazkach.blogspot.com

https://stronniczooksiazkach.blogspot.com

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

https://stronniczooksiazkach.blogspot.com

https://stronniczooksiazkach.blogspot.com

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zamknij powieki i wyobraź sobie coś niesamowitego, a jednocześnie przerażającego.
Budzisz się po wielogodzinnym śnie na ławce w jakimś opustoszałym miejscu. Rozglądasz się i nieruchomiejesz. Z całym przekonaniem stwierdzasz, że znajdujesz się setki, a może tysiące mil od swojego domu. Usiłujesz przypomnieć sobie wydarzenia z minionej nocy, ale Twoje wspomnienia są zbyt niewyraźne i chaotyczne. Nie potrafisz przypomnieć sobie lotu samolotem ani... Zaraz, zaraz! Dlaczego jestem przykuta kajdankami do obcego, śpiącego obok mężczyzny?
Nadal próbujesz przypomnieć sobie jakiś mały, ale istotny szczegół, ale Twoja pamięć nie zamierza współpracować. Podsuwa Ci nieprawdziwe obrazy i bezczelnie drwi z Twojego uszkodzonego umysłu.

Ciąg dalszy na: emiliaczyta.blogspot.com

Zamknij powieki i wyobraź sobie coś niesamowitego, a jednocześnie przerażającego.
Budzisz się po wielogodzinnym śnie na ławce w jakimś opustoszałym miejscu. Rozglądasz się i nieruchomiejesz. Z całym przekonaniem stwierdzasz, że znajdujesz się setki, a może tysiące mil od swojego domu. Usiłujesz przypomnieć sobie wydarzenia z minionej nocy, ale Twoje wspomnienia są zbyt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie zawsze musisz sam rozwiązywać swoje problemy, wiesz? Właśnie po to ludzie zwierzają się przyjaciołom.
Czas rozpocząć podróż do niezaprzeczalnie najromantyczniejszego miasta na świecie! Do Paryża! Razem możemy stanąć u podnóży Wieży Eiffla, zwiedzić Katedrę Notre Dame i Panteon lub spędzić miły wieczór w jednym z wielu niewielkich kin. Wraz z naszymi bohaterami możemy zanurzyć się choć na chwilę w paryskiej ekstrawagancji i zapachu tego wspaniałego miasta. Jeśli chcecie to zobaczyć, nie przestawajcie czytać!

Naszą główną bohaterką- jak sam tytuł wskazuje- jest siedemnastoletnia Anna, która zostaje zmuszona przez ojca do wyjazdu do Paryża. Ma tam spędzić ostatni rok szkoły. Kto pragnie spędzić cudowne dwanaście miesięcy w Paryżu? Każdy, z wyjątkiem Anny!
W swoim rodzinnym mieście- Atlancie- dziewczyna musi pozostawić swoją przyjaciółkę i ukochanego chłopaka.
Anna nie zna francuskiego, nie ma przyjaciół i tęskni z domem. Jednak sytuacja zmienia się, gdy spotyka na swojej drodze wspaniałego i idealnego Etienne'a St. Clair. Chłopak jest przystojny, inteligentny i potrafi wzbudzić w Annie emocje, które są dla niej zupełnie niezrozumiałe.
Niestety, jest jeden problem. Etienne ma dziewczynę!
Na szczęście w najromantyczniejszym miejscu na świecie wszystko jest możliwe...
Czy Annie uda się zdobyć upragnioną miłość? Czy słusznie "Anna i pocałunek w Paryżu" uważana jest za jedną z najlepszych powieści o miłości? Przekonajcie się sami!

Na początku na chwilę zatrzymajmy się na okładce. Jest okropna! To jedyna wada tej książki! Żałuję, że Wydawnictwo Amber zmieniło oryginalną okładkę. To sprawia, że wielu z nas po prostu nie ma ochoty na sięgnięcie po tą książkę. Niestety jest odstręczająca!

Też tak uważacie?
Dobrze, dosyć marudzenia!

Muszę się przyznać, że na początku podchodziłam do tej historii z dystansem. Paryż i dwójka z pozoru zbyt idealnych bohaterów? Byłam przekonana, że nie zostanę niczym zaskoczona, a finał będzie nadmiernie oczywisty. Nic bardziej mylnego!

To prawda, że Stephanie Perkins wykreowała wspaniałych bohaterów. Jednakże żaden z nich nie jest perfekcyjny. Anna jest zagubiona nie tylko w nowym mieście, ale także w swoich uczuciach. A Etienne? W tym chłopaku każda z nas mogłaby się zakochać! Ale on też skrywa pewne rodzinne sekrety. Annę i Etienne zaczyna łączyć coś nadzwyczajnego, ale równocześnie zakazanego. Czy dziewczyna powinna czuć coś tak silnego do kogoś dla niej nieosiągalnego?
Nie mogę tutaj nie wspomnieć o postaciach pobocznych: Rashimi, Joshu i Meredith. Dzięki ich niekończącej się liście wad mam wrażenie, że tacy właśnie powinni być bohaterowie. Zabawni, często bezmyślni, a przede wszystkim ludzcy. Za to uwielbiam Stephanie Perkins: umieściła zwykłych ludzi w zwykłym, realnym miejscu, a mimo tego stworzyła niesamowitą historię.
Kocham cię tak, jak się kocha pewne ciemne rzeczy, potajemnie, w zasnutych mgłą zakamarkach duszy.
Wiecie, co jeszcze w tej powieści jest wspaniałego, oprócz postaci? Oczywiście, Paryż!
Autorka opisała to miasto w taki sposób, że gdy tylko się skoncentrujemy, zobaczymy je oczami swojej wyobraźni. Nie wychodząc z domu możemy poczuć aromaty, wypływające z małych kawiarni, odwiedzić unikalne miejsca i spotkać ludzi, żyjących tysiące kilometrów stąd. Wystarczy jedynie sięgnąć po tę niezaprzeczalnie oczarowującą i przepiękną powieść nie tylko o sile miłości, ale także przyjaźni. Nie zabraknie tutaj istoty więzi rodzinnych, zwykłych, codziennych problemów i to co w życiu najważniejsze: intensywności uczuć. A to wszystko napisane przyjemnym i prostym językiem! Czego chcieć więcej?

Polecam tę naprawdę przejmującą i uroczą historię przede wszystkim wszystkim dziewczętom, szukającym czegoś wyjątkowego, fankom romansów i miłosnych rozterek. Ta pozycja jest idealna na trwające już jesienne, zimne wieczory. Zapewniam, że dzięki niej poczujecie odrobinę ciepła!

emiliaczyta.blogspot.com

Nie zawsze musisz sam rozwiązywać swoje problemy, wiesz? Właśnie po to ludzie zwierzają się przyjaciołom.
Czas rozpocząć podróż do niezaprzeczalnie najromantyczniejszego miasta na świecie! Do Paryża! Razem możemy stanąć u podnóży Wieży Eiffla, zwiedzić Katedrę Notre Dame i Panteon lub spędzić miły wieczór w jednym z wielu niewielkich kin. Wraz z naszymi bohaterami możemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Uwielbiam Cath, Regan, a najbardziej Leviego! Fangirl jest historią zwykłej dziewczyny, która ma całkiem zwyczajne życie i problemy, ale autorka opowiedziała ją w ten sposób, że nie można się od niej oderwać. Po za tym stworzone przez nią postacie są tak charakterystyczne, że nie sposób ich nie polubić. Zapraszam wszystkich do świata Cath, pełnych uśmiechów Leviego i jej fanfików!

Uwielbiam Cath, Regan, a najbardziej Leviego! Fangirl jest historią zwykłej dziewczyny, która ma całkiem zwyczajne życie i problemy, ale autorka opowiedziała ją w ten sposób, że nie można się od niej oderwać. Po za tym stworzone przez nią postacie są tak charakterystyczne, że nie sposób ich nie polubić. Zapraszam wszystkich do świata Cath, pełnych uśmiechów Leviego i jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podchodziłam do tej książki dwukrotnie. Nie potrafiłam się w nią wciągnąć, ale ostatnie 200 stron przeczytałam na jednym wdechu. Świetne zakończenie trylogii :)

Podchodziłam do tej książki dwukrotnie. Nie potrafiłam się w nią wciągnąć, ale ostatnie 200 stron przeczytałam na jednym wdechu. Świetne zakończenie trylogii :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na świecie istnieją takie książki, a dokładniej historie w nich zawarte, do których zbyt często wraca się myślami. Błądzimy po kartach tej jednej, jedynej powieści i zastanawiamy się, co jest tym składnikiem, który nas do niej przyciąga.
Dla mnie taką właśnie książką jest "Wszechświat kontra Alex Woods".
Mamy tutaj chłopca, który przeżył "starcie" z meteorytem, chorego na padaczkę i szykanowanego przez kolegów ze szkoły.
Po drugiej stronie znajduje się Pan Peterson- starszy człowiek, pacyfista, o wyjątkowym charakterze i zwyczajach.
Tych dwoje spotyka się w pewnych niesprzyjających okolicznościach. Jednak wiadomo, że nic nie dzieje się przez przypadek. Alexa i Pana Petersona zaczyna łączyć niekończąca się przyjaźń- dosłownie.
Ta pozycja wciąga od pierwszej do ostatniej strony. Autor świetnie wykreował bohaterów, oraz otaczający ich świat. Niemal natychmiast polubiłam mamę Alexa, Ellie, wszystkich sąsiadów. Oczywiście najbardziej pokochałam Alexa i Pana Petersona. Byli oni idealni osobno, ale jeszcze bardziej perfekcyjni w swoim dość dziwnym duecie.
Jest to jednocześnie zabawna i smutna historia, ale warta każdej, spędzonej z nią minuty. Gavin Extence posługuje się prostym i przejrzystym językiem, często przeprowadzając nas przez kręte drogi fizyki, medycyny, muzyki klasycznej i wszechświata.
Na okładce książki widnieje napis: "Jedna z najlepszych powieści, jakie kiedykolwiek przeczytaliście"- a ja całkowicie się z tym zgadzam.
"Wszechświat kontra Alex Woods" polecam wszystkim fanom dobrej literatury.

Na świecie istnieją takie książki, a dokładniej historie w nich zawarte, do których zbyt często wraca się myślami. Błądzimy po kartach tej jednej, jedynej powieści i zastanawiamy się, co jest tym składnikiem, który nas do niej przyciąga.
Dla mnie taką właśnie książką jest "Wszechświat kontra Alex Woods".
Mamy tutaj chłopca, który przeżył "starcie" z meteorytem, chorego na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetna powieść, rozgrywająca się na wielu poziomach. Zaskakujące zakończenie! Idealna gratka dla fanów zawiłych zagadek :)

Świetna powieść, rozgrywająca się na wielu poziomach. Zaskakujące zakończenie! Idealna gratka dla fanów zawiłych zagadek :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moim zdaniem trochę słabsza od pozostałych części, ale autorka świetnie zakończyła całą serię.Sam finał pozostawia trochę niedosytu. Szkoda tylko, że bohater, którego polubiłam opuścił szkołę. Po za tym świetna seria przede wszystkim młodzieżowa, do której na pewno kiedyś wrócę!

Moim zdaniem trochę słabsza od pozostałych części, ale autorka świetnie zakończyła całą serię.Sam finał pozostawia trochę niedosytu. Szkoda tylko, że bohater, którego polubiłam opuścił szkołę. Po za tym świetna seria przede wszystkim młodzieżowa, do której na pewno kiedyś wrócę!

Pokaż mimo to