Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Po tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce w poprzedniej części, Gosława powoli odzyskuje siły i wraca do zdrowia, jednak jej problemy nadal się nie kończą. Zbliżają się Dziady, czyli dzień, podczas którego Swarożyc zażąda spełnienia danej mu obietnicy, ale to nie jedyna rzecz, która spędza Gosi sen z powiek, ponieważ Mieszko nadal nie potrafi uwierzyć w swoje ojcostwo, matka ma przed nią sporo tajemnic i dopiero przyciśnięta do muru wyjawia Gosi sekret rodzinnej klątwy. Nawet Baba Jaga coś ukrywa, a na domiar złego młoda szeptucha zaczyna mieć niepokojące wizje...

Nie mogę uwierzyć, że to już ostatni tom z cyklu "Kwiat paproci". Jak dla mnie to ta seria mogłaby się nigdy nie kończyć, ale niestety w końcu trzeba było pożegnać ulubionych bohaterów.

W tej części dzieje się naprawdę wiele. Jak to zazwyczaj w ostatnich tomach bywa, wszystkie zagadki powoli zostają rozwiązane. Na przykład poznajemy dość zaskakującą tajemnicę rodzinnej klątwy, dowiadujemy się kto jest ojcem Gosławy oraz jak to możliwe, że nieśmiertelny Mieszko będzie miał dziecko.
Muszę przyznać, że autorce udało się niejednokrotnie mnie zaskoczyć, z czego jestem bardzo zadowolona.

W ostatnim tomie możemy zaobserwować dużą zmianę w zachowaniu głównej bohaterki. Pamiętacie tą strachliwą Gosie z pierwszego tomu, która panicznie bała się kleszczy i do lasu wychodziła tylko w szczelnym kombinezonie? Teraz po tej Gosi nie ma nawet śladu, nocne rozmowy w lesie z bogami to dla naszej bohaterki już pestka :)

Dużym plusem książki jest to, że pojawiają się w niej nowi bohaterowie. Mam tutaj na myśli Dziki Łów i troszkę mi szkoda, że jego wątek nie został bardziej poszerzony.

Nie mogę jednak wybaczyć autorce tego co zrobiła z jednym z bohaterów. Może i dostał to, na co zasłużył, ale ja jednak byłam bardzo do niego przywiązana, dlatego żałuję, że spotkał go taki los.

Podsumowując "Przesilenie" to bardzo udane zakończenie serii, w którym nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji, nowych bohaterów oraz poczucia humoru. Na pewno będzie mi bardzo brakować głównych bohaterów, ale jestem pewna, że jeszcze nie raz wrócę do tych książek. Serdecznie polecam!

Po tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce w poprzedniej części, Gosława powoli odzyskuje siły i wraca do zdrowia, jednak jej problemy nadal się nie kończą. Zbliżają się Dziady, czyli dzień, podczas którego Swarożyc zażąda spełnienia danej mu obietnicy, ale to nie jedyna rzecz, która spędza Gosi sen z powiek, ponieważ Mieszko nadal nie potrafi uwierzyć w swoje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Lara Jean Song to nastolatka koreańskiego pochodzenia, która wbrew pozorom nie miała w życiu łatwo. Jej matka zmarła, kiedy Lara była jeszcze bardzo mała, ale dzięki kochającemu ojcu i siostrom, dziewczyna może prowadzić normalne życie.
Lara Jean nigdy nie wyróżnia się z tłumu, ma niewielu przyjaciół i rzadko imprezuje. Jednak, tak jak każda nastolatka, ona też posiada swoje sekrety. Dziewczyna w starym pudle na kapelusze, które dostała od swojej matki, trzyma listy miłosne. Nie są to jednak zwyczajne listy. To listy, które Lara napisała sama do wszystkich chłopców, których kiedyś kochała tylko po to, aby wyleczyć się z niechcianego uczucia. Żaden z pięciu napisanych przez nią listów nigdy nie miał trafić do adresata.
Jednak pewnego dnia życie Lary Jean przewraca się do góry nogami, kiedy dziewczyna odkrywa, że ktoś ukradł pudło i wysłał wszystkie spisane słowa, które miały wyleczyć jej złamane serce. Wszyscy chłopcy, do których nastolatka żywiła jakiekolwiek uczucia dowiadują się o tym w tym samym momencie. Całe zajście można by obrócić w żart, gdyby nie to, że jeden z listów trafił do chłopaka starszej siostry Song...

Ogromnie spodobało mi się to, że książka nie jest schematyczna, ani przewidywalna. Ta historia nie raz bardzo mnie zaskoczyła i z wielkim zaciekawieniem śledziłam losy bohaterki. Muszę przyznać, że dziewczyna nie miała łatwo, a znalezienie dobrego wyjścia z sytuacji, w której się znalazła było wręcz niemożliwe.


Lara Jean napisała listy miłosne do pięciu chłopców, których kiedyś kochała, a byli nimi:
- Peter (najprzystojniejszy chłopak w szkole),
- Kenny (chłopak poznany na obozie),
- Lucas (chłopak z balu)
- John (chłopak z boiska)
- Josh (chłopak starszej siostry Lary...).

Dziewczyna chcąc wybrnąć z krępującej sytuacji w jakiej się znalazła, godzi się na pewien pomysł Petera, co prowadzi do jeszcze większych konsekwencji...

Jeśli sięgniemy po tę książkę możemy bardzo miło spędzić czas. W tej historii nie brakuje humoru, ani zwrotów akcji, dzięki czemu nawet nie czujemy upływającego podczas czytania czasu.

"Do wszystkich chłopców, których kochałam" to nie tylko lekka i zabawna książka, ale także bardzo pouczająca historia, w której idealnie pokazane jest jak nawet malutkie kłamstwo może doprowadzić do sytuacji, które zmuszają nas do okłamywania nawet bardzo bliskich osób.

Czytając tę książkę bardzo utożsamiłam się z główną bohaterką i chociaż nie zawsze się z nią zgadzałam (były także momenty kiedy Lara Jean mnie wręcz irytowała) to po części rozumiałam jej sposób myślenia i mogę śmiało stwierdzić, że byłabym w stanie się z nią zaprzyjaźnić.

Muszę przyznać, że autorka miała doskonały pomysł na napisanie tej książki, ale niestety motyw z listami nie do końca został dobrze wykorzystany. Liczyłam na o wiele więcej, ale to dopiero pierwszy tom i mam nadzieję, że w kolejnych akcja zdecydowanie się rozkręci.

Mam dla Was także wspaniałą wiadomość! Już niebawem na platformie NETFLIX pojawi się ekranizacja właśnie tej książki! Muszę przyznać, że jestem jej ogromnie ciekawa i postaram się jak najszybciej ją obejrzeć.

Podsumowując książka Jenny Han to zabawna, pouczająca i słodko-gorzka opowieść o pewnej nastolatce, której życie z dnia na dzień bardzo się zmienia. Sięgając po tę książkę na pewno się nie zawiedziecie, gdyż Lara Jean nie pozwoli Wam się nudzić nawet przez chwilę. Polecam!

Lara Jean Song to nastolatka koreańskiego pochodzenia, która wbrew pozorom nie miała w życiu łatwo. Jej matka zmarła, kiedy Lara była jeszcze bardzo mała, ale dzięki kochającemu ojcu i siostrom, dziewczyna może prowadzić normalne życie.
Lara Jean nigdy nie wyróżnia się z tłumu, ma niewielu przyjaciół i rzadko imprezuje. Jednak, tak jak każda nastolatka, ona też posiada...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Emerson to dziewczyna, której życie nie było usłane różami. Ojciec odszedł od rodziny jeszcze przed jej narodzinami, a matka nigdy nie przejmowała się losem córki. Jako dziecko Emerson lubiła chodzić na targ, gdzie oglądała różnorodne przedmioty. Pewnego dnia spotkała tam kobietę, dzięki której zapragnęła zostać artystką. Mimo tego, że odkryła swoją pasję i codziennie przychodziła nad rzekę, żeby układać obraz z kamyków, dziewczynka była bardzo samotna. Wszystko zmieniło się, kiedy pewnego popołudnia w jej ulubionym miejscu nad rzeką poznała chłopca - Merekiego. Ich znajomość szybko przerodziła się w przyjaźń, a potem w wielką miłość. Oboje postanowili, że wyjadą i razem będą realizować swoje marzenia. Ona wielka artystka, on doskonały inżynier, lecz niedługo potem wydarzyło się coś, co udowodniło, że życie nie zawsze układa się po naszej myśli...
Pięć lat później na drodze dorosłej już Emerson staje Josh. Dziewczyna dostrzega, że ten mężczyzna ma wiele cech, które przypominają jej Merekiego. Chłopak sprawia, że serce dziewczyny znów pragnie kochać, lecz wyrzuty sumienia nie pozwalają jej otworzyć się na nową miłość.

Sięgając po tę książkę nie spodziewałam się, że wywrze ona na mnie aż takie wrażenie. Myślałam, że będzie to kolejny lekki romans, który nie zostanie w mojej pamięci zbyt długo. Nic bardziej mylnego!

Zacznę od głównych bohaterów. Emerson była dziewczyna, którą nie dało się nie lubić. To artystka, wrażliwa na piękno świata, która mimo, że nie doznała miłości ze strony rodziny, to potrafiła kochać i współczuć innym. Co prawda autorka sprawiła, że przez większość książki wręcz nienawidziłam Emerson, byłam na nią ogromnie zła i nie rozumiałam, dlaczego dokonała takiego wyboru, a gdy już zrozumiałam, nie mogłam powstrzymać łez.
Josh i Mereki pod różnymi względami byli do siebie bardzo podobni. Obaj podobnie postrzegali świat i bardzo kochali Emerson. Nie jestem w stanie powiedzieć, który z nich był lepszy.

Niewątpliwie dużym plusem książki jest to, że wielokrotnie jesteśmy zaskakiwani. Co ciekawe narracja prowadzona z punktu widzenia głównej bohaterki złudnie sugeruje nam, że o jej życiu wiemy prawie wszystko. Emerson jednak oszukując samą siebie, oszukiwała też czytelnika, co doprowadziło do tego, że największy szok przeżyłam pod koniec powieści, kiedy cała sprawa została wyjaśniona.

"- Sa ludzie, którzy przez chwilę lub przez całe życie starają się podciąć ci skrzydła, podczas gdy inni pomagają ci w nauce latania."

Dużą rolę w tej powieście niewątpliwie gra sztuka, która towarzyszyła Emerson od najmłodszych lat i pomagała jej uporać się z codziennością. Doskonale przedstawione jest tutaj, że dzięki sztuce możemy wyrazić wszystkie swoje emocje oraz skutecznie przemówić do innych. Dla głównych bohaterów sztuka była nie tylko pasją, odskocznią od rzeczywistości, ale także czymś bez czego nie potrafili żyć. Czytając tę książkę możemy wręcz poczuć obecność artystycznych dusz, co było wspaniałym przeżyciem.


Niewiele jest książek, przy których czytając płakałam. Mogłabym je policzyć na palcach u jednej ręki. Doskonale pamiętam wszystkie te tytuły oraz emocje jakie mną targały, gdy je czytałam. Dzisiaj do tej listy dopisuję "Kocham tylko tak". Czytając nie mogłam powstrzymać łez. Ta piękna historia z pewnością na zawsze pozostanie w moim sercu. Jestem pewna, że będę do niej wielokrotnie wracać.

Co stanie się z Emerson? Czy dziewczyna da szansę nowej miłości? A co z Merekim? Tego wszystkiego dowiecie się sięgając po "Kocham tylko tak". Z całego serduszka polecam Wam książkę Kate Sterritt, ponieważ jestem pewna, że się na niej nie zawiedziecie.

Za możliwość przeczytania tej cudownej książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

Emerson to dziewczyna, której życie nie było usłane różami. Ojciec odszedł od rodziny jeszcze przed jej narodzinami, a matka nigdy nie przejmowała się losem córki. Jako dziecko Emerson lubiła chodzić na targ, gdzie oglądała różnorodne przedmioty. Pewnego dnia spotkała tam kobietę, dzięki której zapragnęła zostać artystką. Mimo tego, że odkryła swoją pasję i codziennie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedy Cassie zaczyna studia w college'u, jedną z pierwszych osób jaką poznaje jest Jack - arogancki, zbyt pewny siebie gwiazdor drużyny baseballowej, za którym szaleją wszystkie dziewczyny, a on nie umawia się z żadną z nich więcej niż raz. Cassie natomiast, jako jedna z nielicznych, postanawia trzymać się od niego z daleka, ale sprawy zaczynają się komplikować, kiedy chłopak zaczyna zwracać na nią szczególną uwagę. Na początku dziewczyna postanawia go unikać, ale z dnia na dzień staje się to trudniejsze, zwłaszcza, że Jack jest naprawdę przystojny... Co tak naprawdę, kryje się za zachowaniem chłopaka? Dlaczego interesuje go właśnie Cassie? Ile jesteśmy w stanie poświęcić, aby być z ukochaną osobą?

Kiedy po raz pierwszy przeczytałam opis tej książki, byłam przekonana, że będzie to kolejna schematyczna młodzieżówka, której zakończenie można przewidzieć już na samym początku. Postanowiłam jednak dać szansę tej książce i jak się okazało była to dobra decyzja, ponieważ powieść J. Sterling miło mnie zaskoczyła.

Zacznę od głównych bohaterów. Jack i Cassie to dwa zupełne przeciwieństwa. Dziewczyna woli żyć w cieniu, nie jest popularną osobą i wcale nie chce nią zostać, uwielbia robić zdjęcia i postanawia realizować swoje marzenia. Kiedy arogancki, za bardzo pewny siebie Jack zaczyna się nią interesować, dziewczyna (w przeciwieństwie do swoich rówieśniczek) nie jest nim zainteresowana, postanawia omijać tego chłopaka szerokim łukiem i naprawdę długo trzyma się tego postanowienia.
Jack (jak już wspomniałam) jest szkolnym gwiazdorem i często traktuje dziewczyny jak zabawki. Jednak w Cassie widzi coś, czego nigdy nie widział w żadnej innej dziewczynie, ale jak udowodnić, że tym razem jego intencje są szczere? Czy związek tak różnych ludzi może się udać?

Lekki, prosty, ubarwiony o slang język oraz spora dawka humoru sprawiają, że książkę czyta się naprawdę szybko. Jednak muszę zwrócić uwagę na to, że rozwiązanie pewnych kwestii, szczególnie tych związanych z przeszłością bohaterów, nastąpiło zbyt szybko, przez co nie można było dobrze wczuć się w sytuację Cassie i Jacka.

Kolejnym minusem książki jest to, że wiele motywów, takich jak miłość, która musi pokonać przeszkody czy przewracanie oczami przez główną bohaterkę, zostało zaczerpniętych z innych powieści, co sprawia, że tę historię nie możemy nazwać oryginalną.

Jednak pojawiły się także elementy, które naprawdę mnie zaskoczyły. Nie mam na myśli zakończenia, bo ono akurat, tak jak podejrzewałam, było dość przewidywalne, ale zaskoczyło mnie wydarzenie, które miało miejsce gdzieś w połowie książki. To był jeden z momentów, w którym obawiałam się o relację naszych bohaterów.

Oczywiście należałoby również wspomnieć o pasjach bohaterów, na których w dużym stopniu skupiła się autorka. Jack uwielbia grać w baseball, a Cassie natomiast doskonale robi zdjęcia. Oboje czerpią z tego ogromną radość i planują podążać za swoimi marzeniami.

Jednak powieść Sterling to nie tylko słodka historia o miłości. Jak w każdej tego typu książce pojawiają się przeszkody. Cassie ma problem z zaufaniem drugiemu człowiekowi, a Jack ciągle boi się, że ukochane osoby go opuszczą. Takie zachowanie ma zapewne związek z przeszłością bohaterów, ale to nie jedyne ich problemy, ponieważ, aby być razem muszą jeszcze coś poświęcić.

Podsumowując "Rozgrywka" może i nie jest oryginalną książką, ale jednak ma w sobie pewien urok, nie da się przy niej nudzić, a dialogi bohaterów potrafią rozbawić. To książka lekka, przyjemna i idealna na długie wieczory. Polecam!

Kiedy Cassie zaczyna studia w college'u, jedną z pierwszych osób jaką poznaje jest Jack - arogancki, zbyt pewny siebie gwiazdor drużyny baseballowej, za którym szaleją wszystkie dziewczyny, a on nie umawia się z żadną z nich więcej niż raz. Cassie natomiast, jako jedna z nielicznych, postanawia trzymać się od niego z daleka, ale sprawy zaczynają się komplikować, kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Livia Innocenti to zawodowa tancerka. Jest dziewczyną z charakterem i na razie nie szuka stałego związku. Jej największą pasją od zawsze był taniec, dlatego całe dnie spędza na treningach ze swoim zespołem, aby móc jak najlepiej zaprezentować się w teledyskach lub na koncertach największych gwiazd muzyki. Pewnego dnia jej zespół dostaje propozycje współpracy z jednym z najpopularniejszych gwiazd muzyki jakim jest James Sheridan - typowy ulubieniec fanek i portali plotkarskich.
Livia i James po raz pierwszy spotykają się w Rzymie podczas wspólnego tournée po Europie. Dziewczyna od razu zauważa, że James jest egoistyczny i zbyt pewny siebie, a na domiar złego wkurza ją jak nikt inny, dlatego nie rozumie zachwytu wszystkich koleżanek z zespołu. Na dodatek choreografia przewiduje kilka utworów w ich wykonaniu w duecie. Początkowo nie potrafią się ze sobą dogadać i cały czas się ignorują, ale czy miłość da się zignorować? Czy ten arogancki i zbyt pewny siebie gwiazdor oraz oddana swojej pasji tancerka z charakterem mogą być razem?

Miałam pewne obawy przed sięgnięciem po tę książkę, ponieważ historia w niej przedstawiona zapowiadała się bardzo schematycznie. Wielki gwiazdor jakimś cudem zakochuje się w szarej myszce po czym żyją długo i szczęśliwie. Bardzo zdziwiłam się, kiedy okazało się, że główna bohaterka wcale nie jest taką szarą myszką jak początkowo zakładałam (ta dziewczyna potrafiła wyrazić swoje zdanie i jako jedna z nielicznych nie interesowała się młodym piosenkarzem), a wielki gwiazdor wcale nie zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia, ponieważ jak się okazuje mimo wielu kłótni i rozstań dalej ma słabość do swojej byłej dziewczyny.

Pewnie już doskonale wiecie, że uwielbiam, kiedy w książce występuje naprzemienna narracja, ponieważ zawsze chcę dokładnie wiedzieć co myślą główni bohaterowie. Tutaj jednak o większości wydarzeń dowiadujemy się z perspektywy Livii, lecz autorka postanowiła zrobić nam niespodziankę i podczas czytania znajdziemy kilka rozdziałów, gdzie narratorem jest James. 🌝

Autorka zabiera nas także w podróż po Europie, co moim zdaniem jest dużym plusem książki. Miejsca wydarzeń ciągle się zmieniają, dzięki czemu nie musimy się nudzić, a na dodatek zwiedzamy z bohaterami kilka dużych miast Europy m. in. Paryż, Rzym i Londyn.

Elementem, który w dużym stopniu wzbogaca powieść jest oczywiście taniec, który cały czas towarzyszy bohaterom. Livia od dzieciństwa kochała tańczyć. Na początku ćwiczyła balet, a potem taniec współczesny. Dzięki ciężkiej pracy mogła tańczyć u boku wielkich gwiazd, lecz mimo swojego twardego charakteru bywała momentami trochę irytująca i robiła rzeczy, których nie potrafiłam zrozumieć.

Przyznam szczerze, że o wiele bardziej polubiłam bohaterów drugoplanowych, czyli Kathy i Zafira, którzy również poznali się podczas tournée.

zapoczytalna.blogspot.com/2017/10/dance-sing-love-miosny-ukad-layla.html

W książce nie brakuje także humoru. Cięty język, igraszki, przepychanki słowne i nietypowe zachowanie głównych bohaterów sprawiły, że co kilka minut wybuchałam śmiechem.

Podsumowując "Dance, sing, love. Miłosny układ" to książka, w której nie brakuje wspaniałych bohaterów z poczuciem humoru ani zaskakujących zwrotów akcji, bo przyznam szczerze, że autorce udało się zaskoczyć mnie naprawdę wiele razy. Najbardziej nie spodziewałam się takiego zakończenia i już nie mogę doczekać się kolejnego tomu. Serdecznie polecam!

Livia Innocenti to zawodowa tancerka. Jest dziewczyną z charakterem i na razie nie szuka stałego związku. Jej największą pasją od zawsze był taniec, dlatego całe dnie spędza na treningach ze swoim zespołem, aby móc jak najlepiej zaprezentować się w teledyskach lub na koncertach największych gwiazd muzyki. Pewnego dnia jej zespół dostaje propozycje współpracy z jednym z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Moja Lady Jane Brodi Ashton, Cynthia Hand, Jodi Meadows
Ocena 7,4
Moja Lady Jane Brodi Ashton, Cynth...

Na półkach: , ,

Zanim zacznę, najpierw mała lekcja historii. Nie wiem czy wiecie, ale dawno dawno temu żyła sobie pewna szesnastolatka imieniem Jane Grey, która została zmuszona do małżeństwa z całkiem obcym człowiekiem - Guildfordem Dudleyem. Wkrótce potem stanęła na czele państwa, lecz niestety rządziła Anglią tylko dziewięć dni, ponieważ niedługo potem została skazana na śmierć i ścięta w Tower Green na odosobnionej egzekucji zarezerwowanej dla członków rodziny królewskiej.
Dzisiaj opowiem Wam o książce, w której historia Lady Jane potoczyła się troszeczkę inaczej...

Ta historia zaczyna się w alternatywnej Anglii w połowie szesnastego wieku. Były to czasy bardzo niespokojne, a szczególnie zagrożeni byli Eðianie, czyli osoby mające nietypową przypadłość jaką była zmiennokształtność (możliwość przemieniania się z człowieka w zwierzę i odwrotnie). Umiejętność ta była traktowana przez Nieskalanych (ludzi pozbawionych jakichkolwiek mocy) bardzo różnorodnie. Niektórzy sądzili, że zwierzęca magia to coś cudownego, ale niestety znaleźli się też tacy, którzy byli przekonani, że ta przypadłość to przekleństwo, którego natychmiast trzeba się pozbyć.
W tym całym zamieszaniu znajduje się już wcześniej wspomniana szesnastoletnia Lady Jane Grey - rudowłosa, inteligentna, zabawna, posiadająca własne zdanie w każdej sprawie i kochająca książki dziewczyna. Ta się składa, że jest ona również kuzynką śmiertelnie chorego Edwarda, obecnego króla Anglii, który postanowił wydać ją za obcego mężczyznę, żeby po jego śmierci władzę w państwie przejął jej potomek. I nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie to, że przyszły mąż Jane - Gifford Dudley jest Eðianem, który na dodatek nie potrafi kontrolować swoich umiejętności (o świcie przemienia się w konia, a o zmierzchu z powrotem staje się człowiekiem). Małżeństwo to jednak nie jedynie zmartwienie Lady Jane. Wkrótce zostanie wplątana w intrygę, z której nie sposób wyjść cało...

"- Czy mam wybór, sire?
- A czy ktokolwiek ma wybór, gdy w grze bierze udział przeznaczenie?"


Jak pewnie zdążyliście już zauważyć, książka pisana jest aż przez trzy autorki, które są przyjaciółkami i pewnego dnia postanowiły naprawić historię. Przyznam szczerze, że zaczynając tę książkę nie byłam pewna, czy mi się spodoba, gdyż nie często sięgam po fikcję historyczną, ale "Moja Lady Jane" zaintrygowała mnie już kiedy usłyszałam o niej w zapowiedziach. Teraz po zakończeniu powieści stwierdzam, że historia została naprawiona naprawdę dobrze :)

Gdyby nie pomysłowość autorek nawet nie wiedziałabym, że taka postać jak Lady Jane Grey w ogóle kiedykolwiek istniała. Nie wiemy jaka była w prawdziwym życiu, ale w książce została wykreowana naprawdę świetnie jako inteligentna, mądra i zabawna dziewczyna. Z resztą nie tylko ona przypadła mi do gustu. Król Edward to postać również niczego sobie. Co prawda na początkowym etapie opowieści miał skłonność do seksizmu, ale po wydarzeniach jakie później nastąpiły można mu to wybaczyć. Oczywiście nie możemy pominąć zmiennokształtnego Gifforda. Jego poczucie humoru i wiersze, które wymyślał co jakiś czas sprawiły, że był moją ulubioną postacią w całej książce. O wszystkich wydarzeniach dowiadujemy się właśnie z perspektywy tej trójki, którą pokochałam całym sercem.

"Miłość nie oczyma patrzy, ale sercem,
A Kupidyn skrzydlaty wiecznie trwa w rozterce."

A jeśli już mowa o miłości to oczywiście nie mogło zabraknąć wątku (a nawet dwóch) miłosnego. Początkowo zapowiadało się na trójkąt miłosny, ale bardzo się cieszę, że autorki postanowiły jednak z niego zrezygnować, a zamiast tego sprawiły, że ta z pozoru nudna opowieść stała się po prostu fantastyczna (i to dosłownie :D).


Ogromnym plusem powieści jest oczywiście barwna fantastyka. Teraz już nie wyobrażam sobie tej historii bez naszych cudownych Eðianów!

Na dodatek w książce było tyle humoru, że nie tylko Gifford, ale także każdy inny koń (i człowiek) by się uśmiał. W większości była to zasługa Jane, której komentarze momentami były nie na miejscu, ale bez obaw, bo inni bohaterowie też mają cięty język.

"- Czy to był koński żart?
- Gdzie-e-e-e tam - zarżała."

"Moja Lady Jane" to książka, dla której warto zarwać noc. Jeśli ktoś śledzi moje relacje na instagramie to wie, że w moim przypadku właśnie tak było. To lekka, zabawna, fantastyczna i romantyczna książka, wręcz idealna na lato. Serdecznie zachęcam Was do sięgnięcia po całkiem nową historię Lady Jane Grey. Jestem przekonana, że się nie zawiedziecie.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

zapoczytalna.blogspot.com/2017/08/moja-lady-jane-cynthia-hand-brodi.html

Zanim zacznę, najpierw mała lekcja historii. Nie wiem czy wiecie, ale dawno dawno temu żyła sobie pewna szesnastolatka imieniem Jane Grey, która została zmuszona do małżeństwa z całkiem obcym człowiekiem - Guildfordem Dudleyem. Wkrótce potem stanęła na czele państwa, lecz niestety rządziła Anglią tylko dziewięć dni, ponieważ niedługo potem została skazana na śmierć i ścięta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Między królestwami: Ardenem i Fellsmarchem trwa od lat zacięta wojna. Król Ardenu to prawdziwy tyran, który nie cofnie się przed niczym, aby zdobyć pełnię władzy. Posunął się nawet do zniewolenia czarodziejów, a to zupełnie nic w porównaniu do tego, co planuje. Ma potężną armię i nikt nie jest w stanie mu się przeciwstawić. Istnieje jednak dwoje śmiałków, którzy pragną zemsty za wyrządzone zło.
Adrian (Ash) sul'Han to syn Wielkiego Maga i królowej Fellsmarchu. Chłopak posiada magiczne zdolności uzdrawiania koni, jednak marzy o leczeniu i pomaganiu nie tylko zwierzętom, ale także ludziom. Pragnie, aby zostać prawdziwym uzdrowicielem. Po śmierci ukochanego ojca, który ginie w zasadzce zastawionej przez wroga, Ash wyjeżdża do akademii uzdrowicieli w Oden' Ford, gdzie doskonali znajomość trucizn.
Jenna natomiast to dziewczyna mająca na karku tajemnicze znamię. Od dzieciństwa była zmuszana do pracy w kopalniach miasta Delphi. Kiedy na jej oczach z rąk króla Ardenu giną jej przyjaciele, postanawia przyłączyć się do walki po stronie Patriotów.
Wspólny cel tej dwójki sprawia, że niespodziewanie trafiają do pałacu, gdzie aby wprowadzić swój plan w życie muszą odnaleźć się w miejscu pełnym ryzykownych sojuszy i intryg, a prawda o ich przeznaczeniu może okazać się równie straszna...

"Nie chronimy ich dlatego, że są słabe. Chronimy je, ponieważ są silne, a silne osoby mają wrogów."

Przyznam szczerze, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki. "Zaklinacz Ognia" zaciekawił mnie od chwili, gdy natknęłam się na zapowiedź tej książki. Czarodzieje posiadający magiczne zdolności, wojna między królestwami i pałacowe intrygi brzmiały wręcz idealnie, więc długo się nie zastanawiając postanowiłam, że rozpocznę kolejną serię fantasy. Czy była to słuszna decyzja?

Pierwszy plus książki, który od razu możemy dostrzec to narracja trzecioosobowa prowadzona z aż czterech punktów widzenia. Jak można się domyślić śledzimy wydarzenia z perspektywy dwójki głównych bohaterów Asha i Jenny, ale oprócz nich pojawia się także dwoje drugoplanowych bohaterów - Lila, znajoma Adriana z akademii oraz Destin, syn generała ardeńskiej armii Martina Karna. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie będą oni pojawiać się znacznie częściej, gdyż bardzo ich polubiłam, a szczególnie Lilę za jej nietypowy charakter.

Niesamowity klimat książki to oczywiście zasługa magii, którą możemy odczuć niemal na każdej stronie. Autorka stworzyła oryginalny świat, w którym żyją zwyczajni śmiertelnicy oraz czarodzieje, a ich wyczerpująca się magia może być na wszelki wypadek przechowywana w amuletach.

Książka ma jednak małe minusy, a jednym z nich jest naciągany i nienaturalny wątek miłosny między głównymi bohaterami. Ash i Jenna poznają się w pałacu w dość nietypowych okolicznościach i już po jednym dniu znajomości rzucają się sobie w ramiona, co wydaje mi się trochę dziwne. Wolałabym, żeby zostali przyjaciółmi.

Autorka nie marnuje czasu na wprowadzanie czytelnika w przedstawiony świat. Akcja rozkręca się już od pierwszych stron, w których jesteśmy świadkami zamachu i śmierci. Nie mogę wybaczyć autorce, że na początku postanowiła uśmiercić dwójkę bohaterów, których zwyczajnie nie dało się nie polubić.

"Szlag by to. Nigdy nie zadawaj pytania, nie uwzględniając możliwej odpowiedzi"


Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie zakończenie, a dokładnie epilog, który doskonale kończy pierwszy tom, a jednocześnie jest idealnym wprowadzeniem do kolejnej części. Sprawił on, że znienawidzeni bohaterowie nagle okazali się zupełnie innym osobami niż się spodziewaliśmy. To zadziwiające jak autorka postanowiła namieszać zostawiając czytelnika w niepewności i niecierpliwym oczekiwaniu na kontynuację.

"Zaklinacz książka" to dobra książka na lato, lecz (ze względu na swój nietypowy klimat i nienaturalny wątek miłosny) nie każdemu może przypaść do gustu, więc polecam ją szczególnie fanom fantastyki. Wiele wątków nie zostało rozwiązanych, dlatego już nie mogę doczekać się drugiego tomu, który z pewnością przeczytam!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Otwarte

zapoczytalna.blogspot.com

Między królestwami: Ardenem i Fellsmarchem trwa od lat zacięta wojna. Król Ardenu to prawdziwy tyran, który nie cofnie się przed niczym, aby zdobyć pełnię władzy. Posunął się nawet do zniewolenia czarodziejów, a to zupełnie nic w porównaniu do tego, co planuje. Ma potężną armię i nikt nie jest w stanie mu się przeciwstawić. Istnieje jednak dwoje śmiałków, którzy pragną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Natasha nazywana Tash to zwyczajna nastolatka z wielkimi planami na przyszłość. Jest też vlogerką, co sprawia jej wiele frajdy. Jej kontakt z rodziną nie jest najlepszy. Szczególnie nie dogaduje się ze starszą siostrą, co prowadzi do sprzeczek i kłótni. Dziewczyna często ucieka w świat książek, a jej ulubionym pisarzem jest Lew Tołstoj. Stąd właśnie wziął się pomysł, aby na podstawie jego książki pt. "Anna Karenina" wraz z przyjaciółmi nakręcić internetowy serial "Nieszczęśliwe rodziny". Z początku oglądało go tylko kilku wiernych widzów, ale pewnego dnia gdy Tash weszła na kanał nie mogła uwierzyć własnym oczom, gdyż liczba subskrybentów na YouTubie wzrosła w błyskawicznym tempie. Masa komentarzy, pojawiające się w sieci GIF-y i fanarty, szaleństwo na Twitterze, ciągły przyrost followersów, nominacja do nagrody Złotych Tub i jeden z najprzystojniejszych youtuberów Thom Causer proszący o numer telefonu to marzenia, które zaczynają stawać się rzeczywistością. Tash jednak niebawem przekona się, że sława ma też swoje ciemne strony.
Czy wraz z przyjaciółmi udźwignie jej ciężar?

W chwili, kiedy po raz pierwszy przeczytałam opis tej książki, już wiedziałam, że koniecznie muszę ją przeczytać. Historia o nastolatce kręcącej internetowy serial wydawała się lekką i idealną lekturą na lato.

Jak zwykle zacznę od głównej bohaterki, czyli Tash. Trzeba przyznać, że dziewczyna jest bardzo ambitna, stawia sobie różne cele i do nich dąży, nawet jeśli znacznie przewyższają jej możliwości. Czytając recenzje tej książki często spotkałam się z opinią, że bohaterka jest irytująca z czym oczywiście się nie zgodzę. W literaturze widziałam wiele naprawdę irytujących bohaterek, które w żadnym stopniu nie przypominały Tash. Co prawda dziewczyna popełniała błędy, ale potrafiła wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski.

Jak już wspomniałam myślałam, że "Milion odsłon Tash" będzie lekką, zwyczajną lekturą, ale zdziwiłam się, gdy okazało się, że książka porusza naprawdę ważne tematy i problemy. Wyjazd siostry na studia, nietypowa sytuacja rodzinna, poważna choroba ojca dwójki najlepszych przyjaciół, do tego radzenie sobie z popularnością i krytyką oraz odkrywanie swojej seksualności to tylko część zmartwień, z którymi musi poradzić sobie bohaterka.

"Nie należy bać się zmian, ponieważ zmiany przypominają ci, że żyjesz, że w twoim życiu coś się dzieje."

Książka tworzy wokół siebie niepowtarzalny klimat. Interesujący język, cytaty z rosyjskiej literatury i przezabawne jednostronne rozmowy Tash z plakatem Tołstoja sprawiają, że nie można oderwać się od lektury. Autorka zabiera nas w podróż po blogowaniu, vlogowaniu, sławie, a także do poszukiwania odpowiedzi na nurtujące młodzież pytania. Akcja natomiast płynie fajnym, umiarkowanym tempem, dzięki czemu powieść czyta się dość szybko i przyjemnie.

"Milion odsłon Tash" to bez wątpienia młodzieżowa, zabawna, wciągająca, mądra i skłaniająca do refleksji książka, w której możemy znaleźć ducha Lwa Tołstoja oraz jego najwierniejszą fankę zmagającą się z wieloma przeciwnościami losu. Polecam Wam serdecznie tę powieść, ponieważ można przy niej odpocząć i zrelaksować się, a dzięki niezwykłym życiowym mądrościom rosyjskiego pisarza, poczuć niepowtarzalny klimat.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Otwarte

Natasha nazywana Tash to zwyczajna nastolatka z wielkimi planami na przyszłość. Jest też vlogerką, co sprawia jej wiele frajdy. Jej kontakt z rodziną nie jest najlepszy. Szczególnie nie dogaduje się ze starszą siostrą, co prowadzi do sprzeczek i kłótni. Dziewczyna często ucieka w świat książek, a jej ulubionym pisarzem jest Lew Tołstoj. Stąd właśnie wziął się pomysł, aby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wiktor Krzesim to ponad siedemdziesięcioletni Polak i właściciel małej księgarni znajdującej się przy jednym z kanałów w Amsterdamie. To miejsce jest jego małym królestwem, a książki największą pasją, której poświęcił całe życie. Nie sprzedaje je przypadkowym osobom tylko ludziom, których obdarował pełnym zaufaniem. Mimo, że nie można kupić u niego najnowszych bestsellerów, tylko powieści słowiańskie i bałkańskie to jednak posiada paru stałych klientów. Jedną z nich jest Marianna - kilkanaście lat młodsza Żydówka, kobieta po przejściach, mieszkająca w kamienicy naprzeciwko sklepu Wiktora, która podobnie jak on emigrowała z Polski. Oboje znają się od bardzo dawna. Ona traktuje go jak miłego właściciela księgarni, ale on potajemnie się w niej podkochuje. Tych dwoje nagle połącza śmierć znanego restauratora mebli Jana Vissera, który dla Wiktora był stałym lecz nie bardzo lubianym klientem, a dla Marianny byłym mężem, po którym nie ma wielu dobrych wspomnień. Śledztwo w sprawie z pozoru przypadkowej śmierci mężczyzny prowadzi inspektor Eva Paelnick. Jej działania dowodzą, że Visser został zamordowany, a jego burzliwa przeszłość sprawia, że w tej sprawie pojawia się wielu podejrzanych, w tym Marianna i Wiktor.

Jak już wspomniałam rzadko czytam kryminały czy thrillery, ale od czasu do czasu lubię sięgnąć po coś innego. Wybór padł na "Księgobójcę" ponieważ książka o książkach to dla każdego książkoholika lektura obowiązkowa.

O wydarzeniach z księgobójcy dowiadujemy się z kilku różnych perspektyw. Najczęściej występuje pierwszoosobowa narracja Wiktora, ale wydarzenia przedstawia nam także Marianna, Eva oraz przyjaciółka Marianny, Damaris. Uważam, że w tej historii naprzemienna narracja ma bardzo duże znaczenie i cieszę się, że autorka postanowiła się nią posłużyć.

Bo jedyne co ja umiem, to czytać i oceniać ciężar książek. Od leciutkich, figlarnych na jedną noc, aż do tych ciężkich, klasycznie zbudowanych, a którymi trzeba wziąć ślub, przenieść przez próg, zamieszkać na stałe.


Od razu możemy zauważyć, że dla autorki ukazanie policyjnego śledztwa nie było kluczowe, ponieważ przeciwieństwie do innych kryminałów akcja "Księgobójcy" toczy się dość powoli i jest pozbawiona trzymających w napięciu wydarzeń, ale to wcale nie znaczy, że książka jest zła, bo nie o samą zagadkę tutaj chodzi. Wątek kryminalny jest zaledwie tłem wydarzeń. Autorka w mistrzowski sposób kreuje bohaterów i przedstawia życiowe ścieżki na przestrzeni kilkudziesięciu lat, ukazuje problemy starości i dramaty rodzinne.

Co ciekawe w powieści wszyscy bohaterowie mają ponad sześćdziesiąt lat. Muszę przyznać, że nigdy nie spotkałam się z czymś podobnym, ale było to bardzo interesujące.

Oczywiście należy zwrócić też uwagę na świetne opisy Amsterdamu, gdzie w poszukiwaniu mordercy spacerujemy malowniczymi uliczkami miasta pełnego starych reliktów z przeszłości.

Podsumowując "Księgobójca" to oryginalny thriller z perfekcyjnie wykreowanymi bohaterami, naprzemienną narracją i fascynującymi opisami Amsterdamu, w którym wątek kryminalny jest zaledwie tłem wydarzeń. Serdecznie polecam!


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca

zapoczytalna.blogspot.com/2017/08/ksiegobojca-maja-wolny.html

Wiktor Krzesim to ponad siedemdziesięcioletni Polak i właściciel małej księgarni znajdującej się przy jednym z kanałów w Amsterdamie. To miejsce jest jego małym królestwem, a książki największą pasją, której poświęcił całe życie. Nie sprzedaje je przypadkowym osobom tylko ludziom, których obdarował pełnym zaufaniem. Mimo, że nie można kupić u niego najnowszych bestsellerów,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na statku, w którym podróżuje Merik dochodzi do zamachu. Mężczyzna ledwo uchodzi z życiem. Doznaje szereg obrażeń fizycznych, jest bardzo poparzony i poraniony, cudem dociera na ląd. Podejrzewa, że za wszystkim stoi jego siostra Vivia, która nie cofnie się przed niczym, żeby pozbyć się księcia i zasiąść na tronie.
Tymczasem więziosiostry Safi i Iseult znowu zostają rozdzielone i nie wiadomo czy kiedykolwiek jeszcze się spotkają. Pierwsza z nich przebywa na statku w towarzystwie cesarzowej Vanessy, ale ich spokój również nie potrwa zbyt długo, ponieważ na skutek pewnych wydarzeń będą zmuszone wyruszyć na ląd.
Iseult natomiast w tym czasie ucieka przed rozszczepieńcami, ale to nie jedyny jej kłopot, ponieważ pojawia się także krwiodziej, który dostał zlecenie wytropienia więzodziejki.

Jak można zauważyć w drugim tomie bohaterowie zostali rozdzieleni. Śledzimy wydarzenia z czterech różnych punktów widzenia w różnych miejscach Czaroziemu. Mogłoby się wydawać, że jest to jeden wielki chaos, ale wbrew przypuszczeniom losy głównych bohaterów w fajny sposób przeplatają się ze sobą.

Akcja książki rozpoczyna się dwa tygodnie po zakończeniu wydarzeń z "Prawdodziejki". Autorka postanowiła nie robić żadnych przeskoków w czasie ani miejscu, dlatego przejście z pierwszego do drugiego tomu jest bardzo naturalne, co sprawia, że akcja nie zwalnia ani na moment, a wręcz przeciwnie jeszcze bardziej nabiera tempa. Czytając odczuwamy wiele emocji, z zaciekawieniem, obawą i zapartym tchem śledzimy dalsze losy naszych ulubionych bohaterów.

Krainę Czaroziemie zgodnie z przypuszczeniami opanowuje wojna w skutek czego nie brakuje konfliktów politycznych, nieporozumień czy chwilowych sojuszy. Świat, który wykreowała Dennard jest bardzo rozbudowany i skomplikowany, dlatego radziłabym sięgnąć po "Wiatrodzieja" zaraz po skończeniu "Prawdodziejki", ponieważ w innym wypadku bardzo łatwo zapomnieć istotne szczegóły, które mają duży wpływa na nowe wydarzenia.

W książce pojawia się także nowa znacząca postać, ale niestety nie zdradzę Wam niczego więcej, ponieważ nie chcę spoilerować :)

Jeśli komuś nie do końca podobała się "Prawdodziejka", ponieważ było w niej dużo o tym jak wygląda przedstawiony świat i sytuacja polityczna oraz jak funkcjonuje magia, a brakowało akcji i emocji to muszę powiedzieć Wam, że "Wiatrodziej" jest naprawdę dużo lepszy. Czytając drugi tom ani przez chwilę się nie nudziłam, a akcja pędziła jak szalona, nie dając nawet chwili czasu na wytchnienie.

Podsumowując "Wiatrodziej" to naprawdę świetna kontynuacja, w której nie brakuje akcji, emocji, wspaniałych bohaterów czy konfliktów politycznych. Książkę czyta się naprawdę szybko i z wielkim zaciekawieniem. Cieszę się, że drugi tom wypadł jeszcze lepiej niż poprzedni i już nie mogę doczekać się kolejnej części, którą z pewnością przeczytam. Jeśli macie ochotę sięgnąć po "Prawdodziejkę" lub "Wiatrodzieja" to szczerze Was do tego zachęcam!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

Na statku, w którym podróżuje Merik dochodzi do zamachu. Mężczyzna ledwo uchodzi z życiem. Doznaje szereg obrażeń fizycznych, jest bardzo poparzony i poraniony, cudem dociera na ląd. Podejrzewa, że za wszystkim stoi jego siostra Vivia, która nie cofnie się przed niczym, żeby pozbyć się księcia i zasiąść na tronie.
Tymczasem więziosiostry Safi i Iseult znowu zostają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Georges to chłopak, którego życie zmieniło się bardzo gwałtownie. Ojciec stracił pracę, matka zaczęła brać dodatkowe dyżury w szpitalu, a duży dom trzeba było zastąpić mieszkaniem w bloku na Brooklynie, ale to nie jedyne problemy głównego bohatera. Chłopiec nie ma lekko także w szkole. Nie należy do paczki superdzieciaków siedzących przy superstoliku. Ciągle jest zaczepiany i prześladowany przez Dallasa, którego specjalizacją jest wyszukiwanie u innych słabych miejsc. Dżi nigdy nie reaguje na podobne zaczepki, znosi je w mileczniu i z obojętnością. Wszystko jednak się zmienia, kiedy w piwnicy wraz z tatą znajduje ogłoszenie dotyczące zebrania Klubu Szpiegów...

Gdy Georges pojawia się na spotkaniu, poznaje tajemniczego Safera, który fascynuje go od pierwszej chwili, ponieważ ani on ani jego sistra Candy nie chodzą do szkoły, a całe dnie spędzają na podglądaniu ptaków i... sąsiadów. I właśnie stąd wzięło się podejrzenie, że Iks - jeden z sąsiadów knuje coś bardzo złego. Grupa nowych przyjaciół postanawia pokrzyżować mu plany i rozwiązać zagadkę tajemniczych walizek...

"Jeśli uśmiechasz się bez powodu, w końcu naprawdę zaczynasz czuć się szczęśliwy."

Miałam wielką ochotę przeczytać kolejną książkę tej autorki, ponieważ poprzednią powieść wspominam bardzo miło. Cieszę się, że jednak zdecydowałam się po nią sięgnąć, mimo że jest ona przeznaczona raczej dla młodszych czytelników.

Podobało mi się to w jaki sposób autorka wykreowała naszych bohaterów. Georges, Bob, Candy - tych bohaterów od razu można pokochać, ale przyznam szczerze, że moim ulubieńcem był Safer. Ten tajemniczy chłopak zdecydowanie wyróżniał się na tle innych.

Mimo tego, że książka jest bardziej skierowana do młodszych odbiorców to jednak zawiera w sobie wiele wartości, które skłonią do refleksji także starszego czytelnika. Ukazane są tutaj nie tylko problemy typowe dla okresu dojrzewania, ale także problemy rodzinne. To książka, w której w prostych słowach i rzeczach możemy znaleźć mądrości życia. Takim przykładem może być opisany obraz Seurata namalowany tysiącami małych kropek, które z bliska wyglądają jak barwne plamki, ale gdy się odsuniesz tworzą piękną scenę w parku, z ludźmi spacerującymi w staromodnych ubraniach. Podpowiada nam to, żeby na wszystko patrzeć z dystansu i w szerokiej perspektywie.

Na okładce książki widnieją słowa: "Idziemy o zakład, że nie przewidzisz zakończenia". Racja, nie przewidziałam zakończenia, które było tak... dziwne i zarazem zaskakujące. Szczególnie zaskoczyła mnie ta sprawa z mamą Georgesa. Zastanawiałam się, co mi umknęło i kilka razy wracałam do fragmentów, które wskazywałyby na to, czego się potem dowiadujemy, więc moja rada dla Was - czytajcie uważnie!

Styl pisania autorki jest lekki i przyjemny. Książka nie jest obszerna, ma około 200 stron, więc czyta się ją naprawdę szybko zwłaszcza, że nie brakuje w niej także humoru.

Podsumowując "Kłamca i szpieg" to idealna pozycja dla osób zarówno starszych jak i młodszych, w której nie brakuje tajemnic, zaskakujących momentów, ani chwil refleksji. Przedstawia problemy dorastania i przyjaźni oraz mówi, że czasem warto pokonywać własne słabości. Serdecznie polecam!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu IUVI

Georges to chłopak, którego życie zmieniło się bardzo gwałtownie. Ojciec stracił pracę, matka zaczęła brać dodatkowe dyżury w szpitalu, a duży dom trzeba było zastąpić mieszkaniem w bloku na Brooklynie, ale to nie jedyne problemy głównego bohatera. Chłopiec nie ma lekko także w szkole. Nie należy do paczki superdzieciaków siedzących przy superstoliku. Ciągle jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Auroczułe to kobiety posiadające niezwykłą moc odczuwania emocji innych ludzi. Jedną z nich jest tytułowa Sonia Petrova. Dziewczyna urodziła się z darem, który wyróżnia się nawet spośród auroczułych, ponieważ Sonia nie tylko wyczuwa aury ludzi, ale także zwierząt i zmarłych osób. Przez lata żyła w ukryciu, za co jej rodzice przepłacili życiem. Od dzieciństwa była świadoma swoich umiejętności, ale nie potrafiła z nich korzystać. W końcu została złapana i zamieszkała w klasztorze, gdzie wraz z innymi miała uczyć się kontrolować swój dar, aby w przyszłości (gdy zajdzie taka potrzeba) móc służyć władcy imperium. Jej przybycie na dwór imperatora Valka znacznie przyśpieszył pożar klasztoru, gdyż jako najstarsza z ocalałych auroczułych musiała natychmiast wyjechać.

Młoda, niedoświadczona i samotna dziewczyna musi zamieszkać w pałacu, a jej zadaniem jest wyczuwanie złych zamiarów poddanych oraz gości. Sonia nagle staje się jedną z najważniejszych osób w otoczeniu władcy, ale wciąż zmaga się ze swoimi zdolnościami, których nie zdążyła jeszcze opanować, ponieważ jeden mały błąd może przepłacić życiem...

Wydawać by się mogło, że jedyną przyjazną jej osobą jest brat imperatora Anton, który z czasem wtajemnicza ją w pewien spisek. Tymczasem w kraju rośnie wielkie niezadowolenie. Ludzie nie mają żadnych praw, głodują, rządy Valka nie podobają się nawet arystokracji, a relacje między braćmi coraz bardziej się komplikują. Sonia musi wybrać komu powinna zaufać. Czy będzie umiała wykorzystać swój dar, aby pomóc imperium?

Przyznam szczerze, że do przeczytania tej książki od razu zachęciła mnie przepiękna okładka. Byłam również przekonana, że książka z marki Moondrive po prostu nie może być zła. Niewiele się zastanawiając postanowiłam, że przeczytam tę książkę i jestem bardzo zadowolona, że dokonałam takiego wyboru.

Jak zazwyczaj zacznę od naszej głównej bohaterki Soni, od której dowiadujemy się o wydarzeniach. Ta dziewczyna bez wątpienia przeszła w swoim życiu wiele złego. Od najmłodszych lat żyła z dala od rodziców, którzy chronili ją przed losem Najwyższej Auroczułej, gdyż rola ta wymagała wielkiego poświęcenia imperium, a nawet najmniejszy błąd karany był śmiercią. Dziewczyna na początku pobytu w zamku żyła w ciągłym strachu, bała się, że skończy jak jej poprzedniczka, której nie oszczędzono.

Momentami odrobinę irytowało mnie jej zachowanie, ponieważ nie potrafiła odróżnić swoich emocji od emocji innych ludzi, co sprawiało, że momentami zachowywała się dziwnie i nieracjonalnie, ale możemy jej to wybaczyć, gdyż nie przeszła szkolenia, które pomogłoby jej opanować swój dar (lub przekleństwo jak kto woli).
Moimi faworytami są oczywiście Anton (o którym wam już wspomniałam) i Pia, czyli służąca i nowa przyjaciółka Soni. Tej dwójki zwyczajnie nie da nie polubić!

Nie mogłam uwierzyć, że "Przekleństwo Soni" to debiut literacki. Kathryn Purdie napisała naprawdę świetną powieść, która jest początkiem zapewne równie świetnej trylogii.
Świat wykreowany, system władzy czy postacie zostały zainspirowane carską Rosją, ale oczywiście autorka dodaje wiele innych rzeczy od siebie, z czego bardzo się cieszę.

Przyznam, że nie jest to powieść oryginalna. Podczas czytania trochę przypominała "Szklany tron" i "Rywalki", ale jednak różniła się pod wieloma względami. Nawet z pozoru schematyczny trójkąt miłosny tutaj był niecodzienny. Porywczy i stanowczy Valko oraz opanowany i równie stanowczy Anton to ciekawi bohaterowie, ale mnie dużo bardziej zaciekawił ich stosunek to siebie nawzajem.

Niezwykły dworski klimat lektury sprawia, że czytelnik nie nudzi się nawet przez chwilę. Wbrew pozorom nie jest to przesłodzona historia. Mamy tutaj wiele dramatycznych momentów, po których przez długi czas nie mogłam się otrząsnąć. Mam na myśli m. in. śmierć pewnego bohatera, a właściwie bohaterki i do teraz nie mogę wybaczyć autorce, że postanowiła uśmiercić tę postać.

Podsumowując "Przekleństwo Soni" to niesamowita, wciągająca książka, w której nie brakuje wspaniałych bohaterów, tajemniczych spisków i niezwykłego klimatu. Możemy tutaj znaleźć nawet dramatyczne sceny i wbrew pozorom wyjątkowy trójkąt miłosny.
Już nie mogę doczekać się kolejnych tomów.
Polecam!!

Auroczułe to kobiety posiadające niezwykłą moc odczuwania emocji innych ludzi. Jedną z nich jest tytułowa Sonia Petrova. Dziewczyna urodziła się z darem, który wyróżnia się nawet spośród auroczułych, ponieważ Sonia nie tylko wyczuwa aury ludzi, ale także zwierząt i zmarłych osób. Przez lata żyła w ukryciu, za co jej rodzice przepłacili życiem. Od dzieciństwa była świadoma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Audura to dwudziestojednolatka, która z niewyjaśnionych (aż do drugiego tomu) przyczyn postanowiła usunąć sobie pamięć. Teraz już wie dlaczego posunęła się aż tak daleko - żeby uratować córeczkę. Gdy wszystko nabiera sensu, dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego, że ani ona ani jej najbliżsi nie mogą być bezpieczni dopóki wciąż trwa zacięta wojna między Potomkami a Dziedzicami. Obecnie jej głównym celem jest pozbycie się swojego największego wroga Historyka, czyli przywódce Dziedziców, ale najpierw musi uratować ukochanego Lukę, który został uwięziony. Nic już nie jest proste, a sprawy dodatkowo komplikują się, ponieważ działa ona poza prawem. Na domiar złego dziewczyna musi zmagać się ze skutkami ubocznymi swojej mocy.
Audura po podłej zdradzie, która pokrzyżowała jej plany już nie wie komu ufać, lecz ma przy sobie ludzi, którzy zawsze staną za nią murem. Z pomocą mnicha, grupy sprawdzonych przyjaciół i hakera Błazna szuka sposobu, aby raz na zawsze zakończyć długowieczną wojnę. Audura będzie musiała stawić czoła wielkiemu niebezpieczeństwu, a jej moc niejednokrotnie zostanie wystawiona na próbę. Czy Pierworodna okaże się wystarczająco silna?

Przyznam, że byłam ciekawa kontynuacji, ponieważ (o ile dobrze pamiętam) pierwszy tom bardzo mi się spodobał. Postanowiłam, że przeczytam także kolejną cześć i dowiem się co autorka wymyśliła tym razem, zwłaszcza, że "Potomków" zakończyła w tak bardzo nieoczekiwanym momencie.

Zacznę może od naszej głównej bohaterki Audury, którą z pierwszego tomu możecie znać jako Emily. W pierwszej części była ona zagubioną dziewczyną, na którą nagle spadła wiadomość, że jest potomkinią Krwawej Hrabiny i ktoś próbuje ją zabić. Momentami zachowywała się dziwnie, gdyż nie wiedziała komu tak naprawdę można ufać. O ile wcześniej jej działania możemy jakoś wytłumaczyć, to teraz całkowicie nie mają one sensu. W sposobie zachowania dziewczyny najbardziej irytowało mnie to, że za wszelką cenę chciała ratować świat bez niczyjej pomocy, nawet ludzi którym na niej zależało.

Świetnym pomysłem było natomiast podanie na początku książki bohaterów, którzy występowali w poprzednim tomie. Mogłam dzięki temu przypomnieć sobie wszystkie postacie bez konieczności sprawdzania w pierwszej części kim była dana osoba. Moimi faworytami są oczywiście Luka i Błazen, którzy ze wszystkich sił starali się chronić Audurę.

Podczas czytania również nie można narzekać na nudę. Od samego początku jesteśmy wciągnięci w wir niesamowitych wydarzeń. Ciągłe ucieczki, podróże, walki, spiski i jeszcze raz ucieczki sprawiły, że tempo akcja jest wręcz błyskawiczne.

Prosty styl pisania autorki sprawił, że "Pierworodną" czyta się bardzo szybko. Tosca Lee postanowiła w swojej książce nawiązać także do wydarzeń historycznych, za co jestem jej ogromnie wdzięczna.

Podsumowując "Pierworodna" to naprawdę dobra kontynuacja. Autorka wykreowała świetnych bohaterów (szczególnie Lukę i Błazna) i nie pozwoliła czytelnikowi nawet na chwilę nudy. Szybka akcja oraz nieoczekiwane zwroty akcji sprawiają, że książkę można przeczytać w zaledwie kilka godzin. To historia warta uwagi i jedna z lepszych młodzieżówek. Serdecznie polecam!

Audura to dwudziestojednolatka, która z niewyjaśnionych (aż do drugiego tomu) przyczyn postanowiła usunąć sobie pamięć. Teraz już wie dlaczego posunęła się aż tak daleko - żeby uratować córeczkę. Gdy wszystko nabiera sensu, dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego, że ani ona ani jej najbliżsi nie mogą być bezpieczni dopóki wciąż trwa zacięta wojna między Potomkami a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nikita już wie, że wszystko w co kiedyś wierzyła jest kłamstwem, którym karmiono ją przez całe życie. Już wiele razy zmieniała swoją tożsamość, ale teraz jedyne czego pragnie to poznać kim tak naprawdę jest. Postanawia, że mimo wszystko musi odkryć prawdę i rusza do magicznej Norwegii, aby poznać odpowiedzi na nurtujące ją pytania nawet, jeżeli miałyby być bolesne i niewygodne. Tam dziewczyna ścigana jest przez niezliczone zastępy wrogów i płatnych zabójców, którzy za wszelką cenę chcą ją dopaść. Wie, że została zdradzona przez najbliższych i nie może już nikomu zaufać. Przerażona i zmęczona musi ukrywać się przed żądnymi krwi ludożerczymi trollami oraz boskimi pszczołami. A tajemniczy Akuszer Bogów przez cały czas nie spuszcza ją z oka...
Jest to już moje drugie spotkanie z twórczością Anety Jadowskiej, ponieważ pierwszą jej książką jaką miałam okazję przeczytać była "Dziewczyna z Dzielnicy Cudów". Jak tylko usłyszałam, że ukazał się kolejny tom byłam bardzo ciekawa co autorka wymyśliła tym razem, więc postanowiłam, że muszę go przeczytać. Chociaż początkowo myślałam, że "Akuszer bogów" będzie dużo gorszy od poprzedniej części, to jednak szybko zrozumiałam, że bardzo się myliłam, gdyż kontynuacja przygód Nikity nie jest ani trochę gorsza, a wręcz przeciwnie nawet mogę powiedzieć, że odrobinę lepsza.

O ile nie do końca na początku mogłam wczuć się w pierwszy tom, to tutaj poszło jak z płatka. Autorka doskonale zadbała o to, żeby czytelnik ani przez chwilę się nie nudził, gdyż już na samym początku główna bohaterka zostaje wplątana w bardzo dziwne wydarzenia, które kończą się zamachem na jej życie. Potem tempo nadal nie zwalnia, gdyż poznajemy coraz to nowe fakty i z niepokojem śledzimy losy Nikity, dzięki czemu książkę czyta się naprawdę szybko i (co najważniejsze) bardzo przyjemnie.

Uważam, że dużym plusem jest także zmiana miejsca akcji. Dziewczyna i jej partner wyruszają do tajemniczej Norwegii, gdzie naprawdę dużo się dzieje. Mamy tutaj wiele zwrotów akcji, ale najbardziej podoba mi się to, że autorka postanowiła posłużyć się na swój sposób mitologią nordycką, dzięki czemu książka stała się bardziej oryginalna.

Oczywiście tak jak w pierwszym tomie nie mogło zabraknąć wspaniałych ilustracji Magdaleny Babińskiej, które cieszyły oko podczas czytania i pomagały wyobrazić sobie przedstawione wydarzenia.

Mimo, że zarówno pierwszy jak i drugi tom z serii o Nikicie są świetne, to jednak uważam, że druga część jest odrobinę lepsza. Mam wrażenie, że bohaterowie tutaj są bardziej dopracowani, a sama Nikita, którą polubiłam jeszcze jak czytałam "Dziewczynę z Dzielnicy Cudów" sprawiła, że po przeczytaniu "Akuszera bogów" uważam ją za jedną z najlepszych postaci, jakie miałam okazję poznać.

Podsumowując "Akuszer bogów" to kolejny, dopracowany tom o Nikicie, w którym nie brakuje zwrotów akcji, nowych bohaterów i poczucia humoru. Autorka w tej części postanowiła na swój własny sposób posłużyć się mitologią nordycką, a świat przez nią wykreowany przez cały czas nie przestaje zachwycać i równocześnie szokować, więc jeśli szukacie dobrze napisanej pozycji fantastycznej to zachęcam zacząć przygodę z Nikitą, gdyż uważam, że czas spędzony przy tej książce nie będzie czasem zmarnowanym. Serdecznie polecam!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

http://zapoczytalna.blogspot.com/2017/05/akuszer-bogow-aneta-jadowska.html

Nikita już wie, że wszystko w co kiedyś wierzyła jest kłamstwem, którym karmiono ją przez całe życie. Już wiele razy zmieniała swoją tożsamość, ale teraz jedyne czego pragnie to poznać kim tak naprawdę jest. Postanawia, że mimo wszystko musi odkryć prawdę i rusza do magicznej Norwegii, aby poznać odpowiedzi na nurtujące ją pytania nawet, jeżeli miałyby być bolesne i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po wydarzeniach jakie miały miejsce w pierwszej części bohaterowie nie mają pojęcia co powinni teraz zrobić. Wiedzą, że zostali oszukani i doskonale zdają sobie sprawę z tego jaki los czeka ich po wylądowaniu na Marsa. W czasie buntu załogi statku Cupido transmisja programu zostaje przerwana, co budzi sprzeciw opinii publicznej. Serena McBee, której jedynym celem było wzbogacenie się, musi szybko zacząć działać, aby uratować swoją reputację.
Listy Serca niebawem mają zostać ujawnione, lecz uczestnicy wiedzą już, że ich uczucia zostały odwzajemnione. Po faktach jakie wyszły na jaw nasuwa się tylko jedno pytanie: Co teraz? Przed uczestnikami programu Genesis trudny wybór. Wrócić na Ziemię, czy wylądować na Marsie? Léonor i jej przyjaciele wiedzą, że żadna w tej sytuacji podjęta decyzja nie będzie dobrym rozwiązaniem, ale jedno jest pewne - tak szybko się nie poddadzą.

Po gwałtownym zakończeniu pierwszego tomu nie mogłam się doczekać, aż w końcu sięgnę po kolejną część. Teraz, gdy jestem już po lekturze, znów nie mogę doczekać się kontynuacji. Muszę przyznać, że Victor Dixen ma naprawdę niezwykły talent do kończenia swoich książek w najbardziej nieoczekiwanych momentach!

Drugi tom zaczyna się w chwili, kiedy główni bohaterowie dowiadują się, że przez cały czas byli karmieni stekiem kłamstw. Wszystko, co im obiecywano okazało się gruszkami na wierzbie, a nadzieje na lepsze życie legły w gruzach. Jak nie trudno się domyślić bohaterowie są załamani i początkowo nie chcą w to wierzyć, ale ostatecznie postanawiają zagłosować, gdyż część z nich jest za lądowaniem na Marsie, podczas gdy inny wolą wracać na Ziemię. Wyniku głosowania oczywiście Wam nie zdradzę, ale dodam, że obie możliwości niosą ze sobą ogromne niebezpieczeństwo.

Jeśli chodzi o bohaterów to tak jak w poprzednim tomie najbardziej polubiłam Léo, ponieważ jako jedyna z całej dwunastki potrafi myśleć logicznie i nie ulega złudzeniu. Jest niezłomna, zdecydowana i naprawdę odważna (co można zauważyć już na początku powieści), to właśnie ona odkryła raport Noego, dzięki czemu uczestnicy mogli poznać prawdę o losie jaki ich czeka.
Moją ulubienicą jest także Kelly - zaskakująca i bezpośrednia dziewczyna, która momentami potrafiła szybko rozładowywać napięcie między bohaterami i często wywoływała uśmiech na mojej twarzy.
Jeśli chodzi o męskich bohaterów to w dużym stopniu wyróżniał się (niestety negatywnie) Aleksiej, którego zachowanie momentami naprawdę mnie szokowało.
Dużym plusem jest natomiast pojawienie się dwójki innych bohaterów, o których trochę dowiadujemy się już w pierwszej części, ale dopiero tutaj mamy okazję bliżej poznać córkę Sereny - Harmony oraz jej towarzysza - Andrew.

"(...) 12 + 2 = 14. Od razu chwytam sens tego równania, które dla widzów musi być prawdziwą zagadką, ale dla mnie jest czymś oczywistym."

Książkę czyta się naprawdę szybko, ponieważ styl autora jest bardzo przyjemny, potrafi niesamowicie wciągać i zachęca do lektury. Dixen potrafi też w doskonały sposób przeskakiwać w róże typy narracji. Z punktu widzenia Léonor dowiadujemy się co dzieje się na statku Cupido, chwilę później przenosimy się do bazy na przylądku Canaveral, by zaraz z niepokojem śledzić losy Andrew i Harmony. Oprócz tego możemy jeszcze zobaczyć jak Kanał Genesis widzą zwyczajni ludzie w tym także kelnerka Cindy, która nie odegrała tutaj znaczącej roli, ale mam nadzieję, że w trzeciej części ulegnie to zmianie. Wbrew moim obawom te przeskoki w narracji podczas czytania wypadły dość naturalnie i nie miałam żadnego problemu z odbiorem.

Jedyne czego mi zabrakło to zadziorność bohaterów, występująca w poprzednim tomie. Ich dialogi są po prostu wyprane z emocji, ale trudno się dziwić, gdyż każde ich zdanie jest transmitowane na żywo, a jedno słowo za dużo może kosztować ich życie.

Nawet sobie nie wyobrażacie w jak wielkim byłam szoku czytając zakończenie. Muszę przyznać, że autor całkowicie mnie zaskoczył, gdyż nigdy nie spodziewałabym się takiego obrotu sprawy. Teraz główna bohaterka nie może być już pewna kto jest przyjacielem, a kto wrogiem.

Podsumowując "Fobos. Tom 2" to naprawdę świetna kontynuacja, w której znajdziecie jeszcze więcej kosmicznego klimatu, świetnych bohaterów, niebezpieczeństwa, humoru i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Poznacie niesamowitą dwunastkę dźwigającą ciężar tajemnicy, która może kosztować ich życie. Pytanie tylko, czy można mieć jakikolwiek sekret, gdy każdy twój ruch jest obserwowany? Tego i jeszcze wiele więcej dowiecie się sięgając po książki Victora Dixena, do czego serdecznie Was zachęcam. Myślę, że się nie zawiedziecie, a czas, który przy nich spędzicie z pewnością nie okaże się czasem zmarnowanym.
Serdecznie polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Moondrive Shop.

Po wydarzeniach jakie miały miejsce w pierwszej części bohaterowie nie mają pojęcia co powinni teraz zrobić. Wiedzą, że zostali oszukani i doskonale zdają sobie sprawę z tego jaki los czeka ich po wylądowaniu na Marsa. W czasie buntu załogi statku Cupido transmisja programu zostaje przerwana, co budzi sprzeciw opinii publicznej. Serena McBee, której jedynym celem było...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bridge, Tabitha i Emily to najlepsze przyjaciółki, które znają się od bardzo dawna, ale w tym roku ich przyjaźń przechodzi kryzys.
Em ma chłopaka, z który nie zamieniła ani jednego słowa, a komunikują się przez wysyłanie sobie nawzajem zdjęć. Tab to młoda feministka, która sądzi, że zawsze ma racje i doskonale zna się na ludziach. Bridge ostatnio zaczęła nosić opaskę z kocimi uszami, dzięki czemu bardzo wyróżnia się na tle innych. Dziewczyna pomimo upływu wielu lat codziennie zastanawia się, dlaczego przeżyła wypadek, którego przeżyć nie powinna. Przyjaciółki kierują się zasadą: nigdy nie kłócić się ze sobą. Czy to wystarczy, żeby ocalić przyjaźń?
Jest jeszcze Jamie, starszy brat Bridge, który ciągle zakłada się o różne rzeczy ze swoim kumplem i ciągle przegrywa, a kolejne wyzwanie może tym razem zakończyć się katastrofą, oraz Sherm - miły chłopak, który cały czas próbuje zrozumieć dlaczego jego ukochany dziadek odszedł od żony po kilkudziesięciu latach małżeństwa
Poznajemy jeszcze tajemniczą licealistkę, dla której Walentynki okazują się najgorszym dniem w życiu.

Z racji tego, że po raz pierwszy spotkałam się z twórczością Rebecci Stead nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po tej książce. To autorka wielokrotnie nagradzana za swoje powieści, więc postanowiłam, że dam jej szansę. Mimo, że jest to książka typowo młodzieżowa, w której każdy bohater zmaga się z innymi nastoletnimi problemami to jednak czytało mi się ją całkiem przyjemnie

Pierwsze na co zwróciłam uwagę jest ciekawa narracja. Losy trzech przyjaciółek opisane są w trzeciej osobie liczby pojedynczej, jeden dzień z życia tajemniczej licealistki w drugiej, a oprócz tego mamy jeszcze listy Shema, w których używa narracji pierwszoosobowej, więc w taki oto sposób autorka zamieściła tutaj wszystkie rodzaje narracji, co było bardzo fajnym zabiegiem i urozmaiciło treść.

Bardzo podobało mi się to w jaki sposób autorka wykreowała bohaterów. Każdy z nich jest inny, każdy zmaga się z innymi problemami, ma inne zainteresowania, inne oczekiwania względem rodziny, przyjaciół, znajomych, inne plany i cele w życiu, ale nie znajdziemy tutaj podziału na tych "dobrych'' i tych "złych". Nikt nie jest doskonały, ale także nikt nie jest przez cały czas wredny. Myślę, że to duży plus książki, ponieważ doskonale pokazuje, że w każdym człowieku, a w tym przypadku nastolatku jest tyle samo dobra, co zła.

Myślę, że na pochwałę zasługuje także to, że problemy które są tutaj przedstawione wbrew pozorom nie są infantylne. Nie znajdziemy w tej książce czegoś w stylu "tylko ja nie mam chłopaka" lub "znowu dostałam jedynkę". Problemy przedstawione w tej powieści skupiają się na sytuacjach o wiele bardziej poważniejszych niż chociażby przykładowa zła ocena w szkole. Bohaterowie często zadają sobie trudne pytania i starają się znaleźć na nie odpowiedzi.

"Całkiem obcy człowiek" to książka godna polecenia, która jest doskonałym przerywnikiem od mocniejszych i wymagających skupienia książek. Historia napisana lekkim językiem, ale nie przesłodzona, a raczej poruszająca aktualne tematy. Nie ma w niej niczego nierealnego, gdyż wszystkie opisane sytuacje mogą zdarzyć się w rzeczywistości. Autorka porusza także temat dotyczący ponoszenia konsekwencji za swoje czyny, doskonale przedstawia jak zdanie innych ludzi może wpłynąć na nasze życie, a także pokazuje, że czasem po prostu nie ma idealnego rozwiązania i niektóre podjęte przez nas decyzje nie będą podobać się każdemu.

Szczerze polecam tę książkę wszystkim nastolatką, gdyż jestem przekonana, że się na niej nie zawiodą!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu IUVI

Bridge, Tabitha i Emily to najlepsze przyjaciółki, które znają się od bardzo dawna, ale w tym roku ich przyjaźń przechodzi kryzys.
Em ma chłopaka, z który nie zamieniła ani jednego słowa, a komunikują się przez wysyłanie sobie nawzajem zdjęć. Tab to młoda feministka, która sądzi, że zawsze ma racje i doskonale zna się na ludziach. Bridge ostatnio zaczęła nosić opaskę z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Anna i Michał poznali się na pierwszym roku medycyny. Jak niebawem się okazało mieli ze sobą wiele wspólnego. On, żeby studiować zrezygnował ze swojej największej pasji, czyli kolarstwa górskiego, a ona przestała malować. Z początku zwykła przyjaźń stopniowa zaczęła zmieniać się w głębsze uczucie. Kiedy już zaczynali planować wspólną przyszłość, Anna z dnia na dzień po prostu od niego odeszła i ,co bardzo dziwne, nie podała żadnego konkretnego powodu, a Michał miał nigdy nie poznać prawdy...
Od tych wydarzeń minęło już szesnaście lat. Oboje ukończyli studia i spełniają się zawodowo. Anna jest dyrektorem kliniki chirurgii plastycznej, a Michał pracuje jako lekarz dziecięcy. Chociaż mieszkają w tym samym mieście nie spotykają się i starają się siebie unikać. Przypadkowo oboje wyjeżdżają na tę samą konferencję, co może skoczyć się katastrofą...

Przyznam, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Elżbiety Rodzeń. Kilka razy miałam wielką ochotę sięgnąć po "Dziewczynę o kruchym sercu", ale oczywiście skończyło się na tym, że została ona dopisana do mojej kilometrowej listy książek do przeczytania. Gdy zobaczyłam, że ma się ukazać kolejna jej powieść uznałam, że tym razem po prostu muszę ją przeczytać i szczerze uważam, że pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki było całkowicie udane.

Główna bohaterka Anna, z której punktu widzenia dowiadujemy się o wydarzeniach, to samotna kobieta sukcesu. Pracuje na stanowisku dyrektora w klinice chirurgii plastycznej i cieszy się doskonałą opinią. Jest osobą bardzo zamkniętą w sobie i oprócz swojej przyjaciółki, Magdy, nie ma nikogo bliskiego. Wychowywała się bez matki, która opuściła ją, kiedy była jeszcze mała. Dziewczyną opiekował się ojciec oraz ciocia, która niedawno zmarła. Mimo, że w swojej pracy kobieta ciągle ma styczność z innymi ludźmi, to jednak kompletnie nie potrafi rozmawiać z dziećmi.
Michał natomiast jest wdowcem, który wychowuje córeczkę Zosię. Również osiągnął sukces zawodowy, gdyż pracuje w szpitalu dziecięcym i doskonale radzi sobie z maluchami. To miły, przyjazny, zaradny i bardzo ciepły człowiek, który stara się pogodzić prace z domem.
Tym dwojga, tak różnym, a zarazem tak podobnym, los po tylu latach daje jeszcze jedną szansę na spotkanie, ale czy będą umieli ją wykorzystać?

Jeśli jesteście już jakiś czas na moim blogu to za pewne wiecie, że uwielbiam przeplataną narrację. Tutaj niestety takiej nie znajdziemy, ale ten fakt rekompensuje to, że możemy "przeskakiwać w czasie". Anna opowiada nam co dzieje się w chwili obecnej i (w co drugim rozdziale) co wydarzyło się szesnaście lat temu. Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, ponieważ mogłam śledzić losy naszych głównych bohaterów od samego początku, kiedy to poznali się na pierwszym roku medycyny.

Wbrew pozorom nie spotkamy tutaj zwyczajnej słodkiej miłości jakiej mnóstwo w książkach. Ta historia porusza także bardzo ważne i trudne tematy, z jakimi przyszło zmierzyć się bohaterom, idealnie pokazuje jak jedna pochopnie podjęta decyzja może zaważyć na całym naszym życiu i że nawet czas nie jest w stanie zaleczyć niektórych ran...

To książka napisana prostym i lekkim językiem. Nie wymaga od nas wielkiego skupienia, dlatego czyta się ją naprawdę szybko. Akcja powieści rozgrywa się powoli, ale w tym przypadku nie jest to minusem, ponieważ stopniowo mogłam lepiej wczuć się w klimat powieści. Historia Michała i Anny nie tylko wywołuje wiele emocji, ale także skłania do przemyśleń i z pewnością na długo pozostanie w pamięci każdego czytelnika.

Mam nadzieję, że zachęciłam Was do przeczytania tej wspaniałej powieści. Po takich książkach jak ta co raz bardziej zaczynam przekonywać się do twórczości polskich autorów i z chęcią sięgnę po inne utwory Elżbiety Rodzeń, która urzekła mnie "Zimową miłością" godną polecenia!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka

Anna i Michał poznali się na pierwszym roku medycyny. Jak niebawem się okazało mieli ze sobą wiele wspólnego. On, żeby studiować zrezygnował ze swojej największej pasji, czyli kolarstwa górskiego, a ona przestała malować. Z początku zwykła przyjaźń stopniowa zaczęła zmieniać się w głębsze uczucie. Kiedy już zaczynali planować wspólną przyszłość, Anna z dnia na dzień po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Celaena Sardothien do tej pory traciła wszystkich, na których jej zależało. Najpierw w okrutny sposób zginęli jej rodzice, potem jej ukochanego Sama spotkał podobny los, aż w końcu życie poświęciła jej przyjaciółka Nahemia, żeby Celaena mogła odkryć swoje dziedzictwo...
Ale to koniec. Królewska Obrończyni zniknęła już na zawsze. Teraz Aelin Ogniste Serce, królowa podbitego przez Adarlan Terrasenu postanawia zemścić się na wszystkich, którzy skrzywdzili ją i jej bliskich. W tym celu powraca do Adarlanu, żeby uwolnić magię, odzyskać tron i uchronić tych, którzy jej pozostali. Niestety to zadanie wcale nie jest takie łatwe, zwłaszcza, że teraz dziewczyna nie może już władać ogniem. Na szczęście z pomocą przybywają jej wierni towarzysze - kuzyn Aedion, Chaol, Lysandra i oczywiście waleczny wojownik Fae, Rowan, do którego z każdym dniem dziewczyna żywi coraz mocniejsze uczucia...

Ostatni raz czytałam książkę Sarah J. Maas jakoś w czerwcu ubiegłego roku i oczywiście miałam w planach sięgnąć po kolejny tom, ale niestety później zupełnie o tym zapomniałam. Wszystko zmieniło się, kiedy niedawno przypadkiem zauważyłam, że wielkimi krokami zbliża się premiera piątego tomu, a ja nadal nie przeczytałam czwartej części, więc postanowiłam, że koniecznie muszę nadrobić zaległości.

Pierwszą rzeczą, która mnie zaskoczyła podczas czytania, była ogromna przemiana Aelin. Oczywiście zmianę widzimy już w poprzedniej części, ale dopiero teraz jest szczególnie widoczna. Posłuszna królowi Celaena Sardothien odeszła bezpowrotnie. Dziewczyna, którą widzimy w czwartej części jest zdeterminowana, chce walczyć i wierzy w to, że może zwyciężyć, przywrócić magię oraz wyzwolić Adarlan spod rządów tyrana.

"-Nie możesz nas po prostu wyrzucić! Co my teraz poczniemy? Gdzie się udamy?
-Słyszałam, że w piekle jest szczególnie ładnie o tej porze roku."

Chociaż narracja jest trzecioosobowa, autorka postanowiła, że (podobnie jak w trzecim tomie) przedstawi nam wydarzenia z kilku punktów widzenia. Z jednej strony możemy śledzić losy dzielnej Aelin, a z drugiej podziwiać równie dzielną i nieustraszoną wiedźmę Manon Czarnodziobą, Przywódczynię Skrzydła powietrznej kawalerii króla Adarlanu. Szczerze mówiąc postać wiedźmy bardzo mnie zaintrygowała, gdyż momentami potrafiła być zła i pozbawiona jakichkolwiek uczuć, a chwilę poźniej możemy dostrzec w niej iskierkę dobra.
W takim razie co łączy te bohaterki, skoro walczą po przeciwnej stronie? Tego oczywiście dowiecie się sięgając po "Królową cieni"!

Jak pewnie można się spodziewać występuje też wątek miłosny i autorka znów nas zaskakuje. Po pierwszych dwóch tomach spodziewaliśmy się, że nasza królowa Terrasenu będzie albo z Chaolem albo z Dorianem, a tutaj niespodzianka! Pojawia się nowy bohater i jak czytaliście już trzeci tom to pewnie znacie walecznego Rowana, który odrobinę zamąci w głowie naszej Aelin...

Bardzo spodobało mi się także to, że w tej części pojawił się na dłużej bohater, o którym główna bohaterka wspominała chyba we wszystkich poprzednich tomach. Oczywiście mam na myśli Arobynna. Zawsze miałam nadzieję, że odegra on w tej historii jakąś znaczą rolę i oczywiście pod tym względem też się nie zawiodłam.

Uwielbiam sposób w jaki pisze Sarah J. Maas i to jak kreuje bohaterów. Zakończenie oczywiście jak zawsze daje idealny wstęp do kolejnej części, ale jednocześnie nie zdradza, co może wydarzyć się w piątym tomie, na który czekam z niecierpliwością. Jedynym czego mi zabrakło jest Doriana, który tutaj pojawia się naprawdę rzadko, ale oczywiście ze względu na sytuację w jakiej się znalazł było to dla mnie zrozumiałe.

"Królowa cieni" to książka, w której naprawdę dużo się dzieje. Nie brakuje nieoczekiwanych zwrotów akcji i ciekawych bohaterów. To pozycja obowiązkowa dla osób chętnie sięgających po fantastykę i nie tylko. Muszę przyznać, że z każdym tomem jestem coraz bardziej zadowolona. Zdecydowanie polecam!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję księgarni MEGA KSIĄŻKI

Celaena Sardothien do tej pory traciła wszystkich, na których jej zależało. Najpierw w okrutny sposób zginęli jej rodzice, potem jej ukochanego Sama spotkał podobny los, aż w końcu życie poświęciła jej przyjaciółka Nahemia, żeby Celaena mogła odkryć swoje dziedzictwo...
Ale to koniec. Królewska Obrończyni zniknęła już na zawsze. Teraz Aelin Ogniste Serce, królowa podbitego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jakub Ćwiek to pisarz, publicysta, scenarzysta teatralny i filmowy znany m. in. z pozycji takich jak "Chłopcy", "Grimm City. Wilk!" czy cykl "Kłamcy". Jest wielkim miłośnikiem popkultury, dlatego wraz z ojcem i grupą znajomych, w których skład wchodzi reżyser Patryk Jurek, bloger Radek Teklak, dziennikarz kulturalny Bartek Czartoryski i Agata "kreską_" Krajewska, postanowił odbyć dość nietypową trzytygodniową podróż do miejsc znanych nam z ekranu telewizora. Zainspirowani dokumentalnym serialem HBO "Sonic Highways" przejechali kamperem przez Wschodnie Wybrzeże Stanów Zjednoczonych!

Mimo, że już wiele razy słyszałam o twórczości Jakuba Ćwieka to jednak "Przez stany POPświadomości" jest pierwszą pozycją tego autora jaką miałam okazję przeczytać. Już na samym początku byłam bardzo zdziwiona tym, w jaki sposób autor ją napisał. Wbrew pozorom nie jest to typowa książka podróżnicza, ponieważ Ćwiek nie skupia całej uwagi na opisywaniu widzianych miejsc, lecz przedstawia nam swoje wrażenia z podróży.

Książka jest pisana jakby w formie dziennika i wbrew moim przypuszczeniom w cale nie rozpoczyna się wyjazdem. Na początku poznajemy okoliczności w jakich powstał pomysł podróży, później proces planowania "wycieczki życia", zbierania osób (które cały czas wnosiły inne pomysły i chciały zobaczyć coraz to nowe miejsca) czy ustalania trasy. Przyznam, że czytając byłam trochę zawiedziona tym, że samo planowanie zajęło aż prawie 1/3 opowieści.

Muszę za to przyznać plusa za sposób pisania autora. Mimo, że pisał trochę chaotycznie, ponieważ często przeskakiwał w czasie i wplatał różnorodne sceny z życia to jednak bardzo spodobał mi się jego styl pisania. Język jakim się posługuje jest naturalny i zrozumiały. Nie znajdziemy tutaj zbędnie upiększonych wypowiedzi. Większość tekstu jest napisana przez Jakuba Ćwieka, ale bardzo cieszę się, że znalazło się także miejsce na wstawki Bartka Czartoryskiego i Radka Teklaka. Patryk Jurek i Agata Krajewska także mieli udział w tworzeniu tej książki, ponieważ wzbogacili ją o ciekawe fotografie, które możemy podziwiać pod koniec. Myślę, że był to bardzo dobry pomysł, ponieważ urozmaiciło to zawartość pozycji.

"Film to historia, a nie szpanerskie efekty."

Bardzo cieszy mnie fakt, że w książce nie brakuje humoru. Jakub Ćwiek nie tylko opowiada nam o widzianych miejscach, ale także wplata zabawne sceny z życia co sprawia, że czyta się nie tylko z zaciekawieniem, ale także z uśmiechem na twarzy.

Czytając tę książkę mamy wrażenie jakbyśmy razem z bohaterami znajdowali się na planie serialu "The Walking Dead", lub siedzieli w fotelu, który należy do Stephena Kinga. Przyznam, że po ukończeniu lektury poczułam małe ukłucie zazdrości, ponieważ też chciałam znaleźć się w tych wszystkich wspaniałych miejscach.

Podsumowując "Przez stany POPświadomości" to ciekawa, pełna zabawnych anegdot, wspomnień i ciekawostek opowieść o popkulturze. Mimo, że książka ma kilka wad to i tak jestem z niej bardzo zadowolona. Szczególnie polecam polskim fanom amerykańskiej kultury.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

Jakub Ćwiek to pisarz, publicysta, scenarzysta teatralny i filmowy znany m. in. z pozycji takich jak "Chłopcy", "Grimm City. Wilk!" czy cykl "Kłamcy". Jest wielkim miłośnikiem popkultury, dlatego wraz z ojcem i grupą znajomych, w których skład wchodzi reżyser Patryk Jurek, bloger Radek Teklak, dziennikarz kulturalny Bartek Czartoryski i Agata "kreską_" Krajewska, postanowił...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dana Perino urodziła się w Evanston w stanie Wyoming. Wychowała się na ranczu i nic nie zapowiadało, że może osiągnąć w życiu coś wielkiego. A jednak życie potrafi zaskakiwać, ponieważ ta niepozorna dziewczyna zachodzi na sam szczyt. Diana Perino zostaje pierwszą i jedyną kobietą powołaną na stanowisko rzecznika prasowego Białego Domu z ramienia Partii Republikańskiej. Nie jest jednak łatwo. Kobieta wypełnia swoje obowiązki w czasach naznaczonych zagrożeniem terrorystycznym, dwiema wojnami, strzelaninami w kraju, klęskami żywiołowymi i potężnym kryzysem finansowym. Jak udało jej się zajść tak daleko? I jak dała radę pracować w tych trudnych czasach? W inspirującej i czasem zaskakującej książce "Dobre wieści" opowiada o pracy w amerykańskiej administracji rządowej oraz przekazuje skuteczne porady dotyczące tego, jak osiągnąć sukces zawodowy, zrealizować postawione sobie cele i nauczyć się prezentować swoje stanowisko.

Dana Perino nie tylko doskonale przedstawia to z jak dużym stresem, wysiłkiem, zaskakującymi momentami i sytuacjami wymagającymi szybkiej reakcji oraz twardego charakteru wiąże się stanowisko rzeczniczki prasowej, ale także opisuje nam swoje życie prywatne. Autorka zabiera nas w podróż po całym swoim życiu, gdzie wszystko zaczyna się, gdy jako mała dziewczynka (nieco psotna, ale postrzegana za grzeczną) żyjąca z rodziną na ranczu, pragnie zrobić wielką karierę. Po upływie czasu w końcu obiera cel - chce zostać rzeczniczką prasową Białego Domu pod rządami Republikanów. Jedyną szansą na wyrwanie się z rancza jest college, a później studia dostosowane do życiowego celu.
Poznajemy także losy jej pradziadków, którzy uciekając bez pieniędzy z rodzinnych Włoch trafiają do Stanów nie znajac angielskiego i nie mając prawie żadnego wykształcenia.

To książka napisana łatwym językiem z lekkością przekazu. Droga jaką pokonała Dana, aby dojść na szczyt była długa i wbrew pozorom niełatwa. Kobieta przeżyła wiele trudnych, ale czasem też zabawnych chwil, dlatego w książce nie brakuje humoru.

Bardzo spodobało mi się także to, że w autobiografi Dana nie tylko opowiada o życiu prywatnym i zawodowym, ale także udziela czytelnikom wartościowych porad. Pod koniec książki mamy rozdział zatytułowany „Dana radzi”, gdzie znajduje się masa wskazówek popartych przykładami z jej życia. Są one podzielone na trzy części: szybkie przepisy, dobre nawyki i szeroka perspektywa. Autorka podpowiada, jak w życiu zawodowym być przekonującym, nie tracąc przy tym wdzięku ani klasy. Przekazuje też wiele ciekawostek o regułach określających savoir-vivre, na które warto zwrócić uwagę.

Bardzo lubię książki, które opowiadają o silnych kobietach zmagających się z przeciwnościami losu, aby osiągnąć cel. Dana ciekawie opowiada jak bez żadnych znajomości udało jej się spełnić marzenia i pokazuje, że tak naprawdę każdy z nas może osiągnąć wielkie cele.

Podsumowując "Dobre wieści" to mądra, momentami zabawna i zaskakująca autobiografia rzeczniczki prasowej Białego Domu, z której możemy dowiedzieć się bardzo wiele przydatnych rzeczy. Ta historia z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci. Serdecznie polecam!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu

Dana Perino urodziła się w Evanston w stanie Wyoming. Wychowała się na ranczu i nic nie zapowiadało, że może osiągnąć w życiu coś wielkiego. A jednak życie potrafi zaskakiwać, ponieważ ta niepozorna dziewczyna zachodzi na sam szczyt. Diana Perino zostaje pierwszą i jedyną kobietą powołaną na stanowisko rzecznika prasowego Białego Domu z ramienia Partii Republikańskiej. Nie...

więcej Pokaż mimo to