-
Artykuły
Ojcowie w literaturze, czyli świętujemy Dzień OjcaKonrad Wrzesiński25 -
Artykuły
Rękopis „Chłopów” Władysława Stanisława Reymonta na liście UNESCOAnna Sierant2 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 21 czerwca 2024LubimyCzytać566 -
Artykuły
Wejdź do świata, który przyspiesza bicie serca. Najlepsze kryminały w StorytelLubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-07-27
2016-12-18
Londyn to specyficzne miasto z bardzo dużą ilością ścian. Ułamek sekundy przed zderzeniem z tak masywną konstrukcją, człowiek uświadamia sobie, w którym miejscu będzie miał guza i jak bardzo będzie go bolał, po czym okazuje się, że zamiast tego trafia do zupełnie innego miejsca...
W Nigdziebądź funkcjonuje to trochę inaczej niż w Harrym Potterze, ale łatwo doszukać się podobieństw w konstrukcji świata. Niemniej jest to zupełnie inna bajka i bardzo dobrze, ponieważ była dla mnie nowym i przyjemnym doświadczeniem. Nie znam zbyt wiele fantasy osadzonego w stosunkowo współczesnych realiach, więc początek, w którym poznajemy zwykłe życie głównego bohatera czytało mi się bardzo dobrze. Moja opinia może wynikać również z tego, że podobnie jak Richard pracuję przy biurku i łatwo jest się mi z nim utożsamiać. Książką trzyma poziom, jednak finał okazał się mało satysfakcjonujący. Ostatnie dwa rozdziały mimo to uważam za udane, ponieważ zmuszają do refleksji nad codziennością i zastanowienia się czego tak naprawdę od życia chcemy.
Londyn to specyficzne miasto z bardzo dużą ilością ścian. Ułamek sekundy przed zderzeniem z tak masywną konstrukcją, człowiek uświadamia sobie, w którym miejscu będzie miał guza i jak bardzo będzie go bolał, po czym okazuje się, że zamiast tego trafia do zupełnie innego miejsca...
W Nigdziebądź funkcjonuje to trochę inaczej niż w Harrym Potterze, ale łatwo doszukać się...
2016-12-10
"Dotychczasowe obserwacje pouczają, że miliony razy człowiek kopał kartofle, ale nie jest wykluczone, że jeden raz na miliard stanie się na odwrót, że kartofel będzie kopał człowieka"
Brzmi absurdalnie prawda? Humor z jakim zderza się czytelnik w trakcie śledzenia gwiezdnych podróży Ijona Tichego jest tak unikatowy, że w zasadzie próżno szukać go u innych twórców literatury. Myślę, że ma w sobie coś z Monty Pythona, jednocześnie, zachowując swoją oryginalność. Gdyby Lem pisał fantasy, zapewne stworzyłby coś na miarę Świata Dysku Terrego Pratchetta, z tą różnicą, że autor podchodzi do tematu o wiele bardziej filozoficznie. Bawi, ale stara się zadawać pytania i szukać odpowiedzi na kosmiczne dylematy. Lektura przez to w dużej mierze opiera się na rozważaniach nad religią, moralnością, społeczeństwem i punktem do którego zmierza cała ziemska cywilizacja. Ktoś kto liczy na wartką akcję, może się grubo rozczarować.
Po lekturze Solaris i Niezwyciężonego, sam nie wiem czego się spodziewałem. Nie wątpię w ogromny wkład Lema dla tego typu literatury, kiedy w Polsce fantastyka naukowa dopiero raczkowała. Dla mnie przede wszystkim liczy się opowieść. Wyżej wymienione książki, o wiele bardziej do mnie trafiły. Może własnie dlatego, że każda była jedną spójną historią, z tajemniczą zagadkę do rozwikłania.
Kilka lat temu kupiłem wersję papierową, kiedy to całą twórczość Lema sprzedawano razem z Gazetą Wyborczą. Wtedy po raz pierwszy nie skończyłem, utknąłem gdzieś w połowie. Może po prostu byłem za młody. Teraz po przeczytaniu ebooka, dziwi mnie dlaczego wersja elektroniczna okrojona jest o prawie 100 stron! Wycięto CAŁĄ cześć "ZE WSPOMNIEŃ IJONA TICHEGO". Jest to dla mnie, krok ze strony wydawcy zdecydowanie niedorzeczny i absurdalny. Nie płacę za fizyczną książkę, ale chcę otrzymać tą samą treść, jaką można nabyć w papierze.
Ciężko mi zdecydować na ile ocenić ten zbiór opowiadań. Jest to bardzo dobra lektura, jednak świadomość tego, że na swoją kolej czeka cykl Ostatnie Imperium Brandona Sandersona, którego książki zdecydowanie trafiają w mój smak literacki, nie potrafię przyznać Dziennikom gwiazdowym więcej gwiazdek. Może kiedyś spróbuję podejść do niej po raz trzeci, a moja opinia na temat tej książki będzie całkowicie odmienna.
"Dotychczasowe obserwacje pouczają, że miliony razy człowiek kopał kartofle, ale nie jest wykluczone, że jeden raz na miliard stanie się na odwrót, że kartofel będzie kopał człowieka"
Brzmi absurdalnie prawda? Humor z jakim zderza się czytelnik w trakcie śledzenia gwiezdnych podróży Ijona Tichego jest tak unikatowy, że w zasadzie próżno szukać go u innych twórców...
2016-12-03
Uwielbiam to jak Brandon Sanderson zmienia moje spojrzenie na magię w książkach fantasy. Zwykłe rzucanie zaklęć wydaje się już dla mnie wybraniem najłatwiejszej drogi do celu, płytkie i niesatysfakcjonujące. Autor nigdy nie idzie tą ścieżką. Aura tajemniczości związana z umiejętnościami Shai sprawia, że nie można oderwać się od tej książeczki. Jest to przykład na to, że niezależnie od ilości stron, Brandon Sanderson konstruuje opowieść tak, aby miała głębię i była rewelacyjnym czytelniczym doświadczeniem. Polecam!
Uwielbiam to jak Brandon Sanderson zmienia moje spojrzenie na magię w książkach fantasy. Zwykłe rzucanie zaklęć wydaje się już dla mnie wybraniem najłatwiejszej drogi do celu, płytkie i niesatysfakcjonujące. Autor nigdy nie idzie tą ścieżką. Aura tajemniczości związana z umiejętnościami Shai sprawia, że nie można oderwać się od tej książeczki. Jest to przykład na to, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-11-15
Emocje towarzyszące czytaniu książek Brandona Sandersona, w pewnym sensie przypominają mi rozpalanie ognia w kominku. Na początku należy użyć rozpałki, wskrzesić iskrę, po czym czekać aż płomienie się umocnią. Po jakimś czasie w koło zacznie roztaczać się przyjemne ciepło. Wtedy również ciężko odwrócić wzrok od tej pięknej, niszczycielskiej siły.
Podobnie jest z Rozjemcą. Szczerze mówiąc, przez dobre pół książki nie wiele się dzieje i w zasadzie niektóre rozdziały mi się dłużyły. Chciałem jak najszybciej przeskoczyć do bardziej lubianych przeze mnie postaci. Po jakimś czasie cała historia nabrała rozpędu, a ja przeprosiłem się z księżniczką i z zapartym tchem śledziłem kolejne wydarzenia. Było warto.
Świat stworzony przez autora to kolejny pokaz jego ogromnej wyobraźni. Poznajemy jedynie jego niewielki skrawek, nie tak niezwykły jak Roshar, który dane mi było odkrywać w Drodze Królów i Słowach światłości, ale intryguje i przyciąga bogactwem barw. Magia również jest unikalna. Przypomina rzemiosło, którego opanowanie jednym przychodzi łatwiej, innym mniej. Nie chcę dodawać nic więcej, ponieważ odkrywanie tajemnic z nią związanych jest jednym z głównych atutów tej książki.
Fani twórczości Brandona Sandersona poczują się jak w domu. Kolejna obowiązkowa pozycja, z którą należy się zapoznać. Oczywiście rozumiem, że nie wszystkim musi się podobać. Ja to wszystko kupuję. Takie fantasy mnie relaksuje, pozwala zapomnieć na chwilę o otaczającym mnie świecie i przenieść się do innego miejsca.
Emocje towarzyszące czytaniu książek Brandona Sandersona, w pewnym sensie przypominają mi rozpalanie ognia w kominku. Na początku należy użyć rozpałki, wskrzesić iskrę, po czym czekać aż płomienie się umocnią. Po jakimś czasie w koło zacznie roztaczać się przyjemne ciepło. Wtedy również ciężko odwrócić wzrok od tej pięknej, niszczycielskiej siły.
Podobnie jest z Rozjemcą....
2016-11-06
Kolejna przyjemna czytanka, z którą warto się zapoznać. Podchodziłem do niej nieufnie, ponieważ walka o przeżycie w post-apokaliptycznym świecie u wielu autorów wygląda podobnie. Początkową niechęć potęgowały także odwołania do religii, jednak jak się później okazuje jest w tym coś pierwotnego, intrygującego. Zachęca do zapoznania się z pozostałą twórczością autora osadzoną w tym uniwersum.
Kolejna przyjemna czytanka, z którą warto się zapoznać. Podchodziłem do niej nieufnie, ponieważ walka o przeżycie w post-apokaliptycznym świecie u wielu autorów wygląda podobnie. Początkową niechęć potęgowały także odwołania do religii, jednak jak się później okazuje jest w tym coś pierwotnego, intrygującego. Zachęca do zapoznania się z pozostałą twórczością autora osadzoną...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-26
Nic nadzwyczajnego. Książkę czyta się szybko i w zasadzie niewiele więcej mogę o niej powiedzieć. Historia potrafi zaciekawić, jednak gdybym wcześniej nie przeczytał Szklanego Tronu, wątpię czy byłbym na tyle zainteresowany aby poznawać dalsze losy bohaterki. Celaena bywa strasznie irytującą postacią, ale wzbudza też sympatię. Są jeszcze 3 krótkie powieści o przygodach zabójczyni, które spróbuję przeczytać i mam nadzieję, że nie zniechęcą mnie do przeczytania Korony w Mroku.
Nic nadzwyczajnego. Książkę czyta się szybko i w zasadzie niewiele więcej mogę o niej powiedzieć. Historia potrafi zaciekawić, jednak gdybym wcześniej nie przeczytał Szklanego Tronu, wątpię czy byłbym na tyle zainteresowany aby poznawać dalsze losy bohaterki. Celaena bywa strasznie irytującą postacią, ale wzbudza też sympatię. Są jeszcze 3 krótkie powieści o przygodach...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-29
Trochę więcej, trochę lepiej, trochę bardziej. Po raz kolejny poznajemy interesujący epizod z życia Celaeny, jednak nie jest to jakaś rozbuchana historia. Opowiadania raczej kierowane są dla fanów cyklu Szklany Tron, więc w zdecydowanej większości, ktoś kto po nie sięga, wie czego może się spodziewać. Przez większość czasu czułem się jakbym przypominał sobie film "Karate Kid", który oglądałem będąc dzieckiem. Z tą różnicą, że tutaj akurat Caelena nie musi malować ogrodzenia charakterystycznymi ruchami dłoni, a podejmować się innych równie nietypowych obowiązków. Asasyni mieszkający na pustyni również nie są czymś niezwykłym. Czy to źle? Myślę, że nie. Nie ma nic złego w tym, że autor łączy znane schematy i motywy, jeżeli potrafi stworzyć z tego przyjemne opowiadanie. Martwi mnie tylko jedno. Słowo "ZACHICHOTAŁ/ZACHICHOTAŁA". Nie wiem czy to kwestia tłumaczenia, ale mam już go serdecznie dość! Czy to konieczne aby każda rozmawiająca z Caeleną postać musiała przynajmniej kilka razy zachichotać? Po prostu tego nie kupuję :)
Trochę więcej, trochę lepiej, trochę bardziej. Po raz kolejny poznajemy interesujący epizod z życia Celaeny, jednak nie jest to jakaś rozbuchana historia. Opowiadania raczej kierowane są dla fanów cyklu Szklany Tron, więc w zdecydowanej większości, ktoś kto po nie sięga, wie czego może się spodziewać. Przez większość czasu czułem się jakbym przypominał sobie film...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-07-22
Jestem pod wrażeniem z jaką łatwością wyobraźnia malowała w mojej głowie wszystkie wydarzenia ze Szklanego Tronu. Książka sprawiła mi wiele radości i nie piszę tego aby zyskać sobie przychylność płci przeciwnej, która w zdecydowanej większości komentuje tą powieść fantasy. W trakcie czytania wielokrotnie się uśmiechałem, ale miałem również wrażenie, że niektóre momenty są zdecydowanie zbyt dziecinne. Prawdą jest, że bohaterowie są młodzi, ale opisane w książce rozterki, sytuacje niekiedy bywały absurdalne. Pałac przypominał mi gimnazjum, a co za tym idzie nie mogłem pojąć, jak ktoś w wieku Celaeny może posiadać cały ten bagaż doświadczeń i w tak krótkim czasie osiągnąć tak wiele. Będąc najbardziej znaną i niebezpieczną zabójczynią, jej zachowanie i sposób myślenia nie był dla mnie zbyt przekonujący. Wątek miłosny myślę, że żadnemu facetowi nie zaszkodzi. Podsumowując, jest to rewelacyjna lektura i polecam ją każdemu.
Jestem pod wrażeniem z jaką łatwością wyobraźnia malowała w mojej głowie wszystkie wydarzenia ze Szklanego Tronu. Książka sprawiła mi wiele radości i nie piszę tego aby zyskać sobie przychylność płci przeciwnej, która w zdecydowanej większości komentuje tą powieść fantasy. W trakcie czytania wielokrotnie się uśmiechałem, ale miałem również wrażenie, że niektóre momenty są...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-09-13
Tak, ta książka to arcydzieło. Mam na myśli nie tylko tom czwarty, ale także trzy poprzednie. Opinia którą teraz czytasz, jest moim pożegnaniem z Panem Lodowego Ogrodu. Patrzę jednak w gwiazdy i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś, w bliżej nieznanej przyszłości, wrócę na Mdigaard do moich przyjaciół. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy przeżywałem tą książkę i gdyby nie widmo sesji poprawkowej, skończyłbym ją szybciej. Ale czy na pewno? W głębi serca, wcale nie chciałem jej kończyć. Miałem to szczęście, że sięgając po tą powieść, prawie nic nie wiedziałem na jej temat, musiałem się z nią oswoić. Skończyło się na tym, że to ona oswoiła mnie. Czuję, się jakbym to ja został poczęstowany ziarnem. Każdy ma takie książki do których będzie porównywał każdą kolejną przeczytaną powieść. Ja będę porównywał do Pana Lodowego Ogrodu. Jest to mój osobisty kamień milowy, po którym wiem, że ciągle mam czego szukać w tego typu literaturze. Pan Jarosław Grzędowicz pokazał jak należy pisać polskie fantasy wysokiej jakości, a inni powinni brać z niego przykład. Zasłużone 10/10
Tak, ta książka to arcydzieło. Mam na myśli nie tylko tom czwarty, ale także trzy poprzednie. Opinia którą teraz czytasz, jest moim pożegnaniem z Panem Lodowego Ogrodu. Patrzę jednak w gwiazdy i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś, w bliżej nieznanej przyszłości, wrócę na Mdigaard do moich przyjaciół. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy przeżywałem tą książkę i gdyby nie widmo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-10-14
Długo zastanawiałem się, jakimi pierwszymi słowami powinienem wyrazić mój zachwyt nad tą powieścią. Łatwo napisać sztampowe hasła takie jak wybitna, genialna, niesamowita, ale czy na prawdę skłoni to kogoś nowego aby sięgnął po tą książkę? Zbyt wiele tytułów określamy tym mianem, co w połączeniu z ich objętością, może sprawić, że obok tych naprawdę wyjątkowych przejdziemy obojętnie. Ja tego nie zrobiłem. Ledwo skończyłem pierwszy tom, a już teraz wiem, że Archiwum Burzowego Światła będzie jednym z moich ulubionych cyklów fantasy! Wracając do objętości. Książkę kupiłem w wersji elektronicznej. Nie widziałem wydania papierowego, ale mam w domu zbiorcze wydanie Opowieści z Narnii, co w jakimś stopniu pozwoliło mi wyobrazić sobie z jaką cegłą mam do czynienia. Sam fakt, że po paru godzinach czytania ukończyłem zaledwie kilka procent książki o czymś świadczy. Tyle, że to nie jest żadna wada! W momencie, w którym zacząłem czytać, nie mogłem się doczekać planowanego urlopu, tak aby w pełni móc cieszyć się tą lekturą. Teraz gdy piszę te słowa, nie wiem nawet kiedy "zmarnowałem" te kilka wolnych dni. Pisarz stworzył świat tak bardzo bogaty w szczegóły i smaczki z nim związane, że odkrywanie kolejnych rządzących nim mechanizmów to czysta frajda. Tutaj nawet trawa jest wyjątkowa. Serio! To uniwersum ma głębie, której wielu innym współczesnym powieściom brakuje. Tam gdzie inni malują proste obrazy na płótnie, Brandon Sanderson jest artystą pieczołowicie dbającym o wszystkie detale. Nie chcę odbierać nikomu przyjemności z poznawania opisywanych wydarzeń, nie mniej jest to taka "cisza przed burzą" :) Gdzieś przeczytałem, że autor planuje napisać 10 tomów. Jeżeli to prawda, cieszę się, że jestem dopiero na początku tej niezwykłej czytelniczej podróży, a moje tempo czytania nie jest zbyt szybkie, przez co mogłem dłużej delektować się każdą następną stroną. Na koniec pragnę także podziękować użytkowniczce o nicku Yevoni, dzięki której moja decyzja o sięgnięciu po tą książkę nabrała dodatkowe rozpędu, a jej zachęta była pierwszą burzową chmurą, którą zobaczyłem na horyzoncie ;)
Długo zastanawiałem się, jakimi pierwszymi słowami powinienem wyrazić mój zachwyt nad tą powieścią. Łatwo napisać sztampowe hasła takie jak wybitna, genialna, niesamowita, ale czy na prawdę skłoni to kogoś nowego aby sięgnął po tą książkę? Zbyt wiele tytułów określamy tym mianem, co w połączeniu z ich objętością, może sprawić, że obok tych naprawdę wyjątkowych przejdziemy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-09-18
Druga po Solaris książka Stanisława Lema, którą przeczytałem w pełni świadomie i dobrowolnie. Początek był ciężki ponieważ, nie jestem znawcą staro-szkolnego science fiction. Tego typu powieści przedstawiają rzeczywistość jaka w nich występuje, bez nadmiernego wysilania się, czy czytelnik rozumie zasadę działania jakiegoś urządzenia lub maszyny. To wszystko przychodzi z czasem i daje nie małą satysfakcję, z coraz płynniejszego śledzenia opisanej historii. Lem do perfekcji opanował kreację oryginalnych obcych zamieszkujących odległe od Ziemi planety. Są siły, z którymi nie możemy się mierzyć. W odległej galaktyce, na planetach rządzących się zupełnie innymi zasadami, skazani jesteśmy na porażkę. Tą właśnie bezsilność, można poczuć, w trakcie czytania. Warto zwrócić uwagę na to w jaki sposób przedstawiony jest sam Niezwyciężony. Krążownik tej klasy nie jest stateczkiem, do którego obsługi wystarczy dwóch pilotów. Doskonale jest to tutaj ukazane. Warto zaznajomić się z lekturą choćby po to, aby czytając współczesnych pisarzy, mieć świadomość, że niektórzy nie są tak bardzo oryginalni w swoich wizjach przyszłości jak to próbuje nam się wmówić dopiskami "bestseller".
Druga po Solaris książka Stanisława Lema, którą przeczytałem w pełni świadomie i dobrowolnie. Początek był ciężki ponieważ, nie jestem znawcą staro-szkolnego science fiction. Tego typu powieści przedstawiają rzeczywistość jaka w nich występuje, bez nadmiernego wysilania się, czy czytelnik rozumie zasadę działania jakiegoś urządzenia lub maszyny. To wszystko przychodzi z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-06-11
Jest to 3 książka tego autora po którą sięgnąłem. Mógłbym się zastanawiać, czy w wieku 24 lat nie jestem za stary na baśnie, mimo to nie żałuję! Podobnie jak w przypadku Koraliny oraz Ocean na końcu drogi, już od pierwszych stron zaintrygowała mnie ta historia i nie mogłem przestać czytać. Jedyny kontakt z rzeczywistością pojawiał się w trakcie 60 sekundowej przerwy, spowodowanej ustawieniami czytnika ebooków. Zdecydowanie polecam.
Jest to 3 książka tego autora po którą sięgnąłem. Mógłbym się zastanawiać, czy w wieku 24 lat nie jestem za stary na baśnie, mimo to nie żałuję! Podobnie jak w przypadku Koraliny oraz Ocean na końcu drogi, już od pierwszych stron zaintrygowała mnie ta historia i nie mogłem przestać czytać. Jedyny kontakt z rzeczywistością pojawiał się w trakcie 60 sekundowej przerwy,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-07-15
Dunk jest rycerzem średnio utalentowanym ale ma szczęście, że jest wysoki i silny. Nie nastawiałem się specjalnie, że będzie to bohater wyjątkowy, zapadający w pamięć, charyzmatyczny. Po prostu jest. Po przeczytaniu pierwszego opowiadania, byłem już pewny, że go lubię, jednak jego los aż tak bardzo mnie nie obchodził. Co innego jego giermek. Jajo jest pyskaty, szybko się uczy, nigdy nie wiadomo czego się po nim spodziewać. Wrzucając tych dwóch bohaterów w sam środek całkiem interesujących wydarzeń, czytelnik jest wstanie czerpać przyjemność z tej książki. Heraldyka i drzewa genealogiczne, mogą czasami denerwować, ale to przecież książka o rycerzach, pojedynkach, turniejach ;) Nie ukrywam też, że całkiem przyjemnie zwiedzało się troszkę spokojniejsze Westeros za panowania Targaryenów
Dunk jest rycerzem średnio utalentowanym ale ma szczęście, że jest wysoki i silny. Nie nastawiałem się specjalnie, że będzie to bohater wyjątkowy, zapadający w pamięć, charyzmatyczny. Po prostu jest. Po przeczytaniu pierwszego opowiadania, byłem już pewny, że go lubię, jednak jego los aż tak bardzo mnie nie obchodził. Co innego jego giermek. Jajo jest pyskaty, szybko się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-07-31
Książka nie dla każdego fana literatury fantasy. Świat do którego trafiłem nie ma w sobie niczego co sprawiłoby, że chciałbym go poznawać. Każdy kto by się w nim znalazł, marzyłby aby z niego uciec. Jest mrok, okultyzm, wyuzdanie i przesadne okrucieństwo. Niestety brakuje postaci, do których odczuwalibyśmy sympatię, z którymi moglibyśmy razem wędrować przez to bagno. Wszędzie pełno moralnego zepsucia i brak jakiegokolwiek światełka w tunelu. Autor stara się zszokować czytelnika i niektóre sceny faktycznie przekraczają pewne granice. Tytułowy Sługa Boże byłby najzwyklejszym łotrem, gdyby nie to, że posiada swojego Anioła Stróża. Jeżeli miałbym wskazać coś co mi się w tej książce podobało, to właśnie te krótkie momenty w których ten anioł się pojawia.
Książka nie dla każdego fana literatury fantasy. Świat do którego trafiłem nie ma w sobie niczego co sprawiłoby, że chciałbym go poznawać. Każdy kto by się w nim znalazł, marzyłby aby z niego uciec. Jest mrok, okultyzm, wyuzdanie i przesadne okrucieństwo. Niestety brakuje postaci, do których odczuwalibyśmy sympatię, z którymi moglibyśmy razem wędrować przez to bagno....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Właśnie skończyłem czytać książkę niezwykła. Dotychczas podchodziłem do Polskiej fantastyki z dystansem. Ubóstwiając Sapkowskiego sadziłem, że nie ma możliwości aby ktoś mógł wykreować równie złożonego bohatera i stworzyć świat, który chce się poznawać z każdą przeczytaną stroną coraz bardziej. A ja uwielbiam poznawać nowe światy. Uwielbiam moment oswajania się z nimi, kiedy to jeszcze są tajemnicze i nie wiadomo co czai się za rogiem. W podobny zachwyt wpadłem czytając prolog Gry o Tron, w którym to "Inni" z przytupem wryli się w moją świadomość. Wracając do Pana Lodowego Ogrodu powiem jeszcze na koniec, że od dzisiaj stawiam go na piedestale i biję się w pierś, że nie zrobiłem tego wcześniej.
Właśnie skończyłem czytać książkę niezwykła. Dotychczas podchodziłem do Polskiej fantastyki z dystansem. Ubóstwiając Sapkowskiego sadziłem, że nie ma możliwości aby ktoś mógł wykreować równie złożonego bohatera i stworzyć świat, który chce się poznawać z każdą przeczytaną stroną coraz bardziej. A ja uwielbiam poznawać nowe światy. Uwielbiam moment oswajania się z nimi,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to