Najnowsze artykuły
- ArtykułyKrzysztof P. Czyżewski, autor i prawnik: Pisanie prawnicze i powieściowe to dwa osobne światyLubimyCzytać1
- ArtykułyCo czwarty Polak pobiera e-booki i audiobooki z nielegalnych źródeł. Ta kampania ma to zmienićLubimyCzytać32
- Artykuły10 najlepszych książek września. Powrót króla kryminałuAnna Sierant7
- ArtykułyPewne sekrety zabierzemy do grobu. Stefan Ahnhem o twórczości, życiu i planach na kolejne lataEwa Cieślik4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zbysław Arct
4
6,8/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,8/10średnia ocena książek autora
23 przeczytało książki autora
38 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Dziwne historie książki Zbysław Arct
6,0
Sugerując się tytułem, spodziewałam się sporej ilości interesujących historii dotyczących losów książek, może okraszonych garścią anegdot. W końcu na przestrzeni tysiącleci, odkąd powstały pierwsze książki, wydarzyło się w tym temacie rzeczywiście multum różnych wydarzeń - czasem śmiesznych, czasem tragicznych, a czasem właśnie dziwnych. Autor jednak ogranicza się do samych ogólników, pisząc czym jest książka, nadmieniając trochę o dawnym i współczesnym rynku wydawniczym, o różnych wizjach książki przyszłości. W zasadzie jedynie fragmenty, dotyczące bibliofilów, wykradających książki do własnych kolekcji, da się czytać z jakim takim zainteresowaniem. Nad resztą można tylko ziewać...
Poza tym dziwna to książka, w którym odautorskiego komentarza jest tyle, co kot napłakał, a treść zasadnicza składa się z przydługich cytatów z innych dzieł - literackich i naukowych (do których, nawiasem mówiąc, przydałyby się przypisy). Nad wszystkim panuje chaos, brak spójności, powtórzenia. I ogólny mętlik: bo jest o wszystkim i o niczym, a konkretów, odnoszących się do tematu, jest niewiele.
Wisienką na torcie są nachalne bałwochwalcze wtręty w kierunku bibliotek i uczonych radzieckich, choć trzeba się z tym liczyć, jeśli książka wydana została w 1969 roku. Mimo wszystko jakoś tak zniechęca ta psia pokora i przymilność wobec panującego ustroju. Czytałam wiele innych prac z podobnego okresu i znaleźli się autorzy, którzy potrafili takich wtrętów uniknąć, choć pewnie wymagało to sporego nagimnastykowania się... Tu chyba zabrakło dobrej woli. Podobnie jak chęci stworzenia czegoś oryginalnego, a nie kolażu z fragmentów innych książek i opracowań...
Gawędy o księgarzach Zbysław Arct
7,4
Arctowie to jeden z najstarszych i najznamienitszych rodów księgarskich, stawianych na równi z Iglami, Gebethnerami czy Zawadzkimi z Wilna. Do II Wojny Światowej w Warszawie, przy Nowym Świecie 35 mieściła się księgarnia M. Arcta. Arct - to w księgarstwie po prostu FIRMA.
Genialny sprzedawca potrafi każdemu klientowi sprzedać właściwie wszystko. Co jednak może się wydawać paradoksalne, umiejętność taka nie jest niczym pożądanym w fachu księgarskim, może nawet wprost przeciwnie. Księgarz tym różni się od sprzedawcy – choćby genialnego – że potrafi właściwemu czytelnikowi sprzedać właściwą książkę. A to jest kolosalna różnica.
Zbysław Arct rozpoczyna swoje „Gawędy o księgarzach” od rozdziałów wyjaśniających, kim tak naprawdę jest księgarz i w jaki sposób zostać można księgarzem. Dalej snuje swoją zupełnie nieuporządkowaną chronologicznie opowieść - co jednak w czytaniu absolutnie nie przeszkadza - o księgarzach z czasów dawnych, niedawnych i autorowi współczesnych (mniej więcej do lat siedemdziesiątych XX wieku).
Wiele miejsca poświęca także swoim własnym przeżyciom związanym z zawodem i to od lat, w których był pomocnikiem księgarskim do czasów, w których pełnił w tym fachu funkcje bardzo prestiżowe – był między innymi kierownikiem działu księgarskiego w Polskim Towarzystwie Księgarń Kolejowych „Ruch” – firmie, która po wojnie przejęta przez władzę ludową przekształcona została w spółdzielnię „RSW Prasa-Książka-Ruch”.
Co jednak najważniejsze, Arct nawet pisząc o przemiałach i przecenach, kiermaszach i kolportażu, robi to z niezwykłym humorem i pogodą ducha, sypiąc jak z rękawa cudownymi ciekawostkami i zabawnymi anegdotami z branży.
Czytałem „Gawędy” z wielką przyjemnością (pomijając już fakt, że czasem turlałem się ze śmiechu przy opowieściach o co ciekawszych przygodach księgarskich i niesfornych klientach),a nawet jakby z odrobiną dumy – mnie, bardzo dawno temu, początków księgarstwa uczyli ludzie takiego formatu lub ich uczniowie…