-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
ArtykułyTysiące audiobooków w jednym miejscu. Skorzystaj z oferty StorytelLubimyCzytać1
Biblioteczka
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Wiecie, co? Chyba jeszcze nie mogę uwierzyć, że to już ostatni tom serii, w której zakochałam się kilka lat temu. Jednak wszystko, co dobre, szybko się kończy i tak też było z cyklem BAD BOY’S GIRL autorstwa Blair Holden.
Jego finałowa, 5 część jest idealnym wręcz zwieńczeniem burzliwych losów uroczej Tessy (Muffinki) i tytułowego niegrzecznego chłopaka – Cole’a, którzy od pierwszych stron zdobyli moją sympatię, będąc wtedy jeszcze uczniami szkoły średniej. Od tamtej pory minęło sporo czasu, a niegdyś ważkie problemy okresu dorastania wyblakły w kontekście tych dorosłych i o wiele bardziej rzutujących na ich przyszłość.
„Nigdy nie sądziłam, że można czuć coś takiego do drugiej osoby, a ty sprawiłeś, że w to uwierzyłam. Sprawiłeś, że uwierzyłam, że można oddać komuś ogromną część siebie i nie chcieć jej z powrotem. Tak właśnie się czuję, Cole. Jakbym, nie będąc z tobą, nie była całością.”
Będąc z dala od siebie, ogromnie tęsknią, dlatego poświęcają cały swój wolny czas na pracę i naukę, byleby tylko nie myśleć o ich rozłące. Jednak serca nie da się oszukać, a internetowe rozmowy są marną namiastką związku, nieporównywalną z bliskością, której oboje tak pragną. W końcu Tessa bierze sprawy w swoje ręce i postanawia wrócić z Londynu do Chicago, i co najważniejsze do tego, który jest dla niej ważniejszy, niż oszałamiająca kariera. Ostatecznie nie po to obiecywali sobie wspólną przyszłość, by teraz żyć na różnych kontynentach i walczyć z poczuciem pustki i samotnością rozdzierającą ich coraz bardziej z każdym kolejnym dniem. Kiedy wreszcie zakochani są już razem, wszystko zaczyna się malować w jaśniejszych barwach, a wspólnie spędzony czas wypełniony jest emanującym wręcz uczuciem szczęścia i miłości, która ich połączyła. Jednak sielanka nie trwa długo, gdyż los stawia na ich drodze kolejne przeszkody, a oni sami są zmuszeni, by zrewidować swoje plany na ściśle ułożoną przyszłość i postawić na kilka spontanicznych kroków, które mają nadzieję, że doprowadzą ich do szczęśliwego zakończenia. Bowiem ich życie nigdy nie było usłane różami, lecz często wręcz kolcami, jednak z każdej próby wychodzili silniejsi i bardziej pewni swoich uczuć i tego, jak ma wyglądać ich dalsze życie. To zaś daje nadzieję, że odnajdą w końcu upragnione szczęście.[...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Wiecie, co? Chyba jeszcze nie mogę uwierzyć, że to już ostatni tom serii, w której zakochałam się kilka lat temu. Jednak wszystko, co dobre, szybko się kończy i tak też było z cyklem BAD BOY’S GIRL autorstwa Blair Holden.
Jego finałowa, 5 część jest idealnym wręcz zwieńczeniem burzliwych losów uroczej Tessy...
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Są książki, które nie wnoszą wiele do naszego życia, choć są świetną rozrywką. Zdarzają się również takie, które poza przyjemnymi chwilami spędzonymi nad ich lekturą, całkowicie zmieniają sposób patrzenia na pewne kwestie, a wręcz zmuszają do refleksji nad życiem, cierpieniem, miłością i wybaczeniem. Do tej drugiej grupy niewątpliwie zalicza się „Milion nowych chwil” autorstwa Katherine Center.
Jestem świeżo po lekturze tej powieści i chyba jeszcze całkowicie nie ochłonęłam, dlatego wybaczcie, jeśli będzie ona ciut zbyt emocjonalna, czy też nieskładna. Jednak rzadko zdarza mi się kończyć książkę, ze łzami ciurkiem płynącymi po policzkach i absolutnym przeświadczeniem, że poświęcony czas nie był zmarnowany, a wręcz przeciwnie. Ale może zacznijmy od początku.
Główną bohaterką powieści jest dwudziestoośmioletnia Margaret Jacobsen, która wydawałoby się, że ma wszystko - rodzinę, chłopaka, świetne wykształcenie, a za chwilę rozpocznie wymarzoną pracę. W dodatku spodziewa się, że jej wieloletni partner Chip oświadczy się w obchodzone właśnie walentynki. Kiedy tak się dzieje podczas lotu cessną, którą pilotuje jej świeżo upieczony narzeczony, dziewczyna jest szczęśliwa, jak jeszcze nigdy dotąd. Jednak chwila radości szybko zmienia się w pasmo bólu i cierpienia, gdy dochodzi do katastrofy. Maggie doznaje poważnych obrażeń, natomiast mężczyzna wychodzi z wypadku bez szwanku. Dotkliwie poparzona i sparaliżowana trafia do szpitala, gdzie pod opieką zespołu lekarzy, pielęgniarek i specjalistów, stara się powoli wrócić do zdrowia. Jednym z nich jest Ian Moffat – małomówny fizjoterapeuta, który sprawia, że Maggie zaczyna walczyć o poprawę swojego stanu fizycznego, jednocześnie motywując ją do optymistycznego spojrzenia w przyszłość. Również rodzina dziewczyny robi wszystko, by zachęcić ją do działania i wzniecić wolę walki o utraconą w wypadku sprawność. Czy Margaret uda się znów chodzić i odzyskać dawną siebie i to wszystko, co miała przed katastrofą? A może odnajdzie coś zupełnie innego, czego zupełnie się nie spodziewała? Tego i wiele więcej dowiecie się czytając „Milion nowych chwil”, które już teraz serdecznie polecam.[...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Są książki, które nie wnoszą wiele do naszego życia, choć są świetną rozrywką. Zdarzają się również takie, które poza przyjemnymi chwilami spędzonymi nad ich lekturą, całkowicie zmieniają sposób patrzenia na pewne kwestie, a wręcz zmuszają do refleksji nad życiem, cierpieniem, miłością i wybaczeniem. Do tej...
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Czasami nieważne jak bardzo staramy się uciec od przeszłości, ta i tak nas ostatecznie dogania i utwierdza jedynie w przekonaniu, że trzeba się z nią pogodzić i żyć tu i teraz, patrząc jednocześnie z nadzieją w przyszłość. Jednak dużo łatwiej powiedzieć niż zrobić. Każdy z nas pewnie coś o tym wie ;) Zresztą podobnie jak bohaterowie powieści Emily March.
„Pocałuj mnie wiosną” jest pierwszą książką z dorobku autorki, jaką przeczytałam, ale jestem pewna, że nie ostatnią, choć nie od początku zdobyła moje serce. Przez kilkanaście stron nie mogłam się wciągnąć w czytany tekst, ale to za sprawą tylko tego, że jest to jedna z tych książek, których akcja rozkręca się powoli, by nagle czytelnik mógł zdać sobie sprawę, że po prostu w niej przepadł i gorąco kibicuje głównej bohaterce w jej „oblężeniu”. Ale po kolei. ;)
Powieść Emily March jest lekturą typowo kobiecą, choć jestem przekonana, że również niejeden pan znajdzie w niej coś dla siebie.
Caitlin Timberlake przyjeżdża w rodzinne strony na ślub swojej przyjaciółki i podczas przejazdu kolejką linową spotyka charyzmatycznego Josha Tarkingtona. Wspólna przejażdżka i niespodziewana awaria wyciągu zbliża ich do siebie do tego stopnia, że kobieta postanawia iść za ciosem i zaprasza, dopiero co spotkanego nieznajomego, na wesele. Tak zaczyna się relacja projektantki pościeli pracującej w Nowym Jorku i okolicznego mechanika, który świetnie radzi sobie nawet z krytycznymi przypadkami, ratując je tym samym przed złomowiskiem. Każde ich kolejne spotkanie przyciąga ich ku sobie, a iskrzące napięcie jedynie zacieśnia tę znajomość. Jednak Josh nie chce od Cait niczego więcej poza przyjaźnią z korzyściami i oferuje jej właśnie taki układ. Kobieta mimo obaw o swoje uczucia przyjmuje jego warunki, jednocześnie dając mu do zrozumienia, że nie zawaha się zrobić wiele, by skruszyć jego mury obronne i zdobyć nie tylko jego ciało, ale i serce Josha. Tylko, co jeśli mężczyzna skrywa kilka sekretów, które ciążą na nim niczym klątwa i wydawać by się mogło, że przekreślają jego szanse na szczęśliwe zakończenie? W dodatku okazuje się, że sama Caitlin nie wie wszystkiego o swoich najbliższych, ale ma też w zanadrzu niespodziewane nowiny, które zmienią wszystko. [...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Czasami nieważne jak bardzo staramy się uciec od przeszłości, ta i tak nas ostatecznie dogania i utwierdza jedynie w przekonaniu, że trzeba się z nią pogodzić i żyć tu i teraz, patrząc jednocześnie z nadzieją w przyszłość. Jednak dużo łatwiej powiedzieć niż zrobić. Każdy z nas pewnie coś o tym wie ;) Zresztą...
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Kiedy przeczytałam opis „First last look” i zobaczyłam porównanie autorki do Mony Kasten, byłam zaintrygowana tym, co też w swojej powieści zaserwowała Bianca Iosivoni. W końcu, po takiej rekomendacji można się wiele spodziewać, ale nauczona czytelniczym doświadczeniem biorę z lekkim przymrużeniem oka takie frazesy, gdyż często są one pisane mocno na wyrost, a jedynie by podkręcić marketing wokół danej książki. Czy tak było i tym razem? Cóż, o tym dalej, więc do rzeczy.
Emery Lance właśnie zaczyna studia na wydziale fotografii i jedyne, czego pragnie, to spokoju przez kilka kolejnych lat, którego w ostatnim roku szkoły średniej nie miała w ogóle. Gdy przemierza cały kraj, wydaje się zatem, że ma prawo liczyć na upragnione wytchnienie i ucieczkę od niechlubnej przeszłości, którą zostawiła w Montanie, skąd pochodzi. Nic bardziej mylnego, bowiem kłopoty dopadają ją również w Wirginii Zachodniej, a dokładnie na Uniwersytecie Blackhill i nawet ucieczka tam, nie jest w stanie jej pomóc. Jednak już w momencie poznania głównej bohaterki, od razu wiemy, z kim mamy do czynienia. I nie, nie jest to szara mysz, a buntownicza dziewczyna, która nie pozwoli się bezkarnie obmacywać, a wszelkie przejawy takiego zachowania będzie nagradzać złamanym nosem. I myślę, że istotne jest, by dodać, że tym przypadku, był to akurat nos jej nowego współlokatora. ;) Jednak jak już wpaść, to z deszczu pod rynnę, gdyż akurat okazuje się, że najlepszy przyjaciel chłopaka, z którym przyjdzie jej mieszkać, jest tym, który sprawia, że miękną jej kolana, choć zupełnie nie wie, dlaczego.[...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Kiedy przeczytałam opis „First last look” i zobaczyłam porównanie autorki do Mony Kasten, byłam zaintrygowana tym, co też w swojej powieści zaserwowała Bianca Iosivoni. W końcu, po takiej rekomendacji można się wiele spodziewać, ale nauczona czytelniczym doświadczeniem biorę z lekkim przymrużeniem oka takie...
całość opinii na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Sięgając po „Skin Beauty” nie wiedziałam, czego się spodziewać. Po cichu liczyłam, że będzie to fajny poradnik, z którego dowiem się kilku przydatnych rzeczy na temat tajników pielęgnacji skóry i ogólnie prozdrowotnych. Czy tak było? Cóż, i tak, i nie.
Niewątpliwym plusem książki jest jej okładka, w której się po prostu zakochałam. Pudrowo różowe tło, piękne złote litery i inspirowane naturą zdobienia urzekają od pierwszego spojrzenia.
To, co zasługuję na uwagę, to przejrzysty spis treści, który prowadzi czytelnika poprzez rozdziały mówiące kolejno o budowie skóry, jej pielęgnacji, zabiegach pielęgnacyjnych właściwych dla poszczególnych jej typów, wpływie hormonów na stan skóry, czy też problemach dermatologicznych takich jak trądzik lub przebarwienia. Poradnik porusza także kwestię stylu życia, jako jednego z czynników oddziałujących na wygląd i ogólny stan skóry, zabiegów kosmetycznych mających na celu opóźnienie jej starzenia się. Autorka nie pomija także takich aspektów jak nowotwór skóry oraz znamiona. Książkę zamykają wskazówki Dr Mahto na temat sposobu znalezienia dobrego dermatologa oraz ogólna refleksja na temat pielęgnacji skóry i zdrowego trybu życia.
Owszem, ta książka wydaje się świetna. Jest napisana lekko, prostym, klarownym językiem, a użyte fachowe pojęcia nadają jej charakteru publikacji naukowej. Jednak mimo przydatnych zagadnień, obaleniu propagowanym w kobiecej literaturze mitom na temat zbawienności maseczek do twarzy, czy też znaczącej różnicy skuteczności filtru SPF 50 nad tym o numerze 30, „Skin Beauty” zawiera także kwestie, które warto poddać wnikliwej analizie, a już na pewno, ślepo nie wierzyć w to, co zostało w książce ujęte. Warto zwrócić uwagę, że pewne porady w niej zawarte wzajemnie się wykluczają, bowiem autorka pisze, że osoby z tłustą cerą mogą stosować peeling nawet codziennie, a chwilę później, że nadmierne złuszczanie skóry powoduje jej podrażnienie, a także może pogorszyć stan blizn występujących po trądziku. Dla jasności, ta druga informacja jest prawidłowa. [...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość opinii na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Sięgając po „Skin Beauty” nie wiedziałam, czego się spodziewać. Po cichu liczyłam, że będzie to fajny poradnik, z którego dowiem się kilku przydatnych rzeczy na temat tajników pielęgnacji skóry i ogólnie prozdrowotnych. Czy tak było? Cóż, i tak, i nie.
Niewątpliwym plusem książki jest jej okładka, w której się po...
całość na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Gdy tylko zobaczyłam opis tej książki byłam zaintrygowana, bo takiej historii jeszcze nie miałam okazji poznać, gdzie pierwszoplanowym bohaterem był żigolak, a całość fabuły utrzymana była w klimacie nurtu young adult. Przyznacie, że to niecodzienne rozwiązanie, prawda? ;) Skuszona więc tym elementem zabrałam się za czytanie i już po prologu wiedziałam, że dobrze trafiłam. Bowiem działo się, i to jak. Niemniej, nie tak jakbyście mogli zakładać po moich wcześniejszych słowach. Jednak po kolei.
Kiedy Reese Randal zaczęła uczęszczać do collegu wraz ze swoją kuzynką Evą Mercer, nic nie wróżyło, że szybko zacznie szukać nowego chłopca. Wręcz przeciwnie, po wydarzeniach sprzed kilku miesięcy, kiedy to ledwie uszła z życiem, jedyne, czego pragnie, to spokoju i bezpieczeństwa. Ostatecznie w tym celu przeprowadziła się na drugi koniec kraju i zmieniła imię i nazwisko. Lecz los nic nie robi sobie z pragnień dziewczyny i stawia na jej drodze przystojnego studenta o, jak się wkrótce okazuje, niechlubnej reputacji. Dziewczyna mimo to zaczyna rozmawiać z Masonem Lowe, nie bacząc na plotki, czy twarde fakty świadczące o profesji chłopaka, jednakże chce pozostać dla niego jedynie przyjaciółką. Częste spotkania pary, nieuniknione także z powodu tego, iż Reese opiekuje się chorą na mózgowe porażenie dziecięce Sarah, siostrą Masona, tylko pogłębia ich więź i wzajemne przyciąganie. Czy rozsądek wygra z sercem? Czy Reese nakłoni chłopaka do rzucenia obecnej pracy i czy to w ogóle możliwe? Niezwykle trudno uciec od reputacji budowanej przez lata, ale i od klientek, dla których Mason stanowi jedynie obiekt pożądania i źródło rozrywki. I co najważniejsze, czy dziewczyna będzie w stanie zapłacić cenę pocałunku, która okaże się o wiele droższa, niż standardowa stawka Masona, gdyż na szali zawiśnie nie tylko jej serce, ale też życie? Czy oboje dokonają właściwych wyborów, pokonają niebezpieczeństwa oraz wygrają walkę o swoją miłość i szczęście? Tego dowiecie się już czytając książkę. ;) [...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Gdy tylko zobaczyłam opis tej książki byłam zaintrygowana, bo takiej historii jeszcze nie miałam okazji poznać, gdzie pierwszoplanowym bohaterem był żigolak, a całość fabuły utrzymana była w klimacie nurtu young adult. Przyznacie, że to niecodzienne rozwiązanie, prawda? ;) Skuszona więc tym elementem zabrałam się za...
całość na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Pamiętacie Larę Jean, dziewczynę, której listy miłosne trafiły do swoich adresatów, choć ona sama nigdy nie planowała ich wysyłać? No tak, ten, kto czytał książkę lub oglądał film na platformie Netflix „Do wszystkich chłopców, których kochałam” nie mógłby jej zapomnieć. Oczywiście i ja zaliczam się do tego grona i wciąż mam w pamięci jej przygody oraz młodzieńcze miłości stąd też przychodzę dziś do Was z recenzją kolejnego tomu opowiadającego o dalszych losach Songówny. Chcecie wiedzieć, co u niej słychać? Jeśli tak, to serdecznie zachęcam do dalszej lektury.
Lara Jean nadal spotyka się z Peterem, lecz teraz już nie udając związku, jak to robili wcześniej. Niestety jej spokój zakłóca była dziewczyna chłopaka, która wciąż jest obecna w jego życiu, przyprawiając ją o ból głowy i zazdrość, o którą wcześniej nigdy się nie podejrzewała. Średnia z sióstr Song, zaczyna obawiać się o swój związek, gdyż nie chce stracić chłopaka, któremu dopiero co oddała swoje serce. Niestety jej brak pewności siebie nie wpływa na ich relację korzystnie, przez co dochodzi między nimi do sprzeczek z byle powodu. Na dodatek okazuje się, że wszystkie listy, które trzymała w pudełku na kapelusze trafiły do swoich odbiorców, i jak można się tego było spodziewać, do jej życia wkracza ostatni z nich, a mianowicie John Ambrose McLaren. Jak w tej sytuacji odnajdzie się Lara Jean? Czy jej serce ostatecznie zdobędzie Peter, czy John?
Druga część serii „O Chłopcach” jest wciągającym rozwinięciem przygód znanych nam wcześniej bohaterów, ale nie tylko. Jenny Han po raz kolejny udowodniła, że świetnie pisze, a stworzona przez nią fabuła pełna jest zwrotów akcji, zabawnych scen, czy po prostu sympatycznych, rodzinnych obrazków. Oczywiście, głównym wątkiem historii są tutaj wysłane listy i zawirowania miłosne bohaterki, ale nie sposób nie docenić całego tła, które jest idealnym dopełnieniem dla poczynań Lary Jean.[...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Pamiętacie Larę Jean, dziewczynę, której listy miłosne trafiły do swoich adresatów, choć ona sama nigdy nie planowała ich wysyłać? No tak, ten, kto czytał książkę lub oglądał film na platformie Netflix „Do wszystkich chłopców, których kochałam” nie mógłby jej zapomnieć. Oczywiście i ja zaliczam się do tego grona i wciąż...
całość na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Po świetnych książkach „Zakochani po uszy” oraz „Wyszczekana miłość” autorstwa Jenn McKinlay, przyszła pora na recenzję trzeciej części serii rozgrywającej się w nadmorskim miasteczku Bluff Point, a mianowicie powieści „Z łapą na sercu”.
Kolejne spotkanie z autorką było dla mnie niejako wycieczką sentymentalną do krainy, gdzie żyją moi starzy znajomi. Bardzo się cieszę, że znów mogłam spotkać zgraną paczkę z Maine, ale i poznać bliżej kilka znanych już postaci.
„Z łapą na sercu” zaczyna się dość niekonwencjonalnie, bowiem od chaosu, a dokładnie od Chaosa, czyli rudego kociaka, który wpadł w tarapaty podczas pewnej srogiej zimy, która nawiedziła Bluff Point. Z tego właśnie powodu, dwie dziewczynki, mieszkające po sąsiedzku, pukają do drzwi Zacharego Caina, sympatycznego lekkoducha, który wraz z dwójką przyjaciół – Bradem i Samem prowadzi miejscowy browar. Mężczyzna bez chwili wahania zgadza się im pomóc i mimo braku entuzjazmu, co do dużych wysokości, wspina się po drabinie by uratować ich małego przyjaciela. Jednak szczeknięcie jego psa Rufusa i chwila nieuwagi kosztuje go bolesnym upadkiem wprost w zaspę śniegu, ale jednocześnie skutecznie zwraca na siebie uwagę matki dziewczynek – Jessie Connelly. Od tej pory cała czwórka zaczyna się częściej widywać, a burza śnieżna niespodziewanie nawiedzająca nadmorskie miasteczko zbliża ich do siebie jeszcze bardziej. [...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Po świetnych książkach „Zakochani po uszy” oraz „Wyszczekana miłość” autorstwa Jenn McKinlay, przyszła pora na recenzję trzeciej części serii rozgrywającej się w nadmorskim miasteczku Bluff Point, a mianowicie powieści „Z łapą na sercu”.
Kolejne spotkanie z autorką było dla mnie niejako wycieczką sentymentalną do krainy,...
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Corinne Michaels, to autorka, z którą już miałam styczność, dlatego też, gdy zobaczyłam na okładce jej nazwisko, z ciekawością sięgnęłam po kolejny tytuł. Przeczucie podpowiadało mi, że to będzie dobra lektura, z motywem hate to love (od nienawiści do miłości), czyli tym, co lubię najbardziej w książkach tego typu. Jednak zupełnie nie spodziewałam się tego, co otrzymam w pakiecie wraz ze skomplikowaną historią miłosną. Duet wspomnianej wyżej autorki z Melanie Harlow pozytywnie mnie zaskoczył. Ale do rzeczy.
„Dlaczego nadal istnieje ta iskra między nami? Jak to możliwe, aby kogoś nienawidzić i nadal pragnąć jego rąk?”
Para głównych bohaterów, to London i Ian, różni od siebie jak ogień i woda, ale których łączy Sabrina, najlepsza przyjaciółka kobiety i jednocześnie siostra mężczyzny mieszkającego w domu obok niej. Jednak nie tylko ten fakt sprawia, że są sobie bliscy i zarazem całkowicie obcy. Wspólna przeszłość, która miała być początkiem bajki sprawiła, że London postanowiła unikać miłości, a nade wszystko tego, który złamał jej serce, gdy była nastolatką. Natomiast Ian ma dość ciągłych pretensji i tego, że niegdyś pogodna dziewczyna zmieniła się w zgorzkniałą kobietę, dla której liczy się wyłącznie praca. W ich dojściu do porozumienia nie pomaga dodatkowo fakt, że mężczyzna prowadzi klub nocny, a on sam cieszy się reputacją kobieciarza. Dopiero tragedia zbliża tych dwoje do siebie, zmuszając ich do współpracy w opiece nad trojgiem dzieci. Poczucie straty i żałoba po bliskich sprawia, że z dnia na dzień mury obronne zdają się kruszyć, jednak dawne animozje i nieustające wątpliwości, co rusz kwestionują szanse na ich ostateczne pogodzenie.[...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
więcej Pokaż mimo toCorinne Michaels, to autorka, z którą już miałam styczność, dlatego też, gdy zobaczyłam na okładce jej nazwisko, z ciekawością sięgnęłam po kolejny tytuł. Przeczucie podpowiadało mi, że to będzie dobra lektura, z motywem hate to love (od nienawiści do miłości), czyli tym, co lubię najbardziej w książkach tego...