-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2019-03-03
2019-02-22
2018-05-15
2017
2018-04-23
Zupełnie inaczej spojrzałam na książkę po przeczytaniu jak i dlaczego powstała. Kto by pomyślał, że tak dużą część siebie Dick wyrwał, trochę zmienił kształt i zostawił na kartkach.
Zupełnie inaczej spojrzałam na książkę po przeczytaniu jak i dlaczego powstała. Kto by pomyślał, że tak dużą część siebie Dick wyrwał, trochę zmienił kształt i zostawił na kartkach.
Pokaż mimo to2018-04-20
Czytało się dość przyjemnie. Długo budowane napięcie, przy którym dało się ziewać. Podczas tytułowej zabawy można się było rozbudzić, zafrapować i przy najciekawszym momencie, w moim przypadku niestety, znowu się zniechęcić. Po dowiedzeniu się co czyha pod domem już niechętnie kończyłam książkę. Czego się spodziewałam? Może że Casey z d*py wyjdzie Babadook i krzyknie "BUU!"? Nie wiem, ale to co było w książce jakoś mnie nie ruszyło tylko tak jak pisałam wcześniej, rozczarowało. Wybaczcie. :)
Czytało się dość przyjemnie. Długo budowane napięcie, przy którym dało się ziewać. Podczas tytułowej zabawy można się było rozbudzić, zafrapować i przy najciekawszym momencie, w moim przypadku niestety, znowu się zniechęcić. Po dowiedzeniu się co czyha pod domem już niechętnie kończyłam książkę. Czego się spodziewałam? Może że Casey z d*py wyjdzie Babadook i krzyknie...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-04-21
Skrzydła naszego Rumpelsztyka utworzone z wiary, uzasadnionej ambicji oraz pragnienia przetrwania w trakcie dążenia do swojego celu obumierają oblepione niechęcią i w pewnym sensie rozczarowaniem. Częściowe zapomnienie, zatracenie się w myślach "Po co? Dlaczego? Czy warto?" - stały się dodatkowym ciężarem, którego nie były w stanie utrzymać piórka obskubane z resztek nadziei i chęci osiągnięcia swojego celu, który powoli zostawał zacierany i zamieniany na coraz to wyraźniejszy znak zapytania. Realia stały się marnym odwzorowaniem pięknej wizji ratunku Atei. Upadał długo, wcale tego nie czując. A może nie będąc pewnym czy czuje? W końcu nie był już pewny niczego. Wreszcie upadając, przy pomocy niefortunnych zdarzeń, rozchlapał marzenia i zatonął w nicości. Było tylko "teraz". Ślepy na to co było i będzie, ślepy już na wszystko. Może prócz niewyraźnych kształtów, kompletnie niesatysfakcjonujących, ale pomagających trwać w jedynym co pozostało - teraźniejszości.
Skrzydła naszego Rumpelsztyka utworzone z wiary, uzasadnionej ambicji oraz pragnienia przetrwania w trakcie dążenia do swojego celu obumierają oblepione niechęcią i w pewnym sensie rozczarowaniem. Częściowe zapomnienie, zatracenie się w myślach "Po co? Dlaczego? Czy warto?" - stały się dodatkowym ciężarem, którego nie były w stanie utrzymać piórka obskubane z resztek...
więcej mniej Pokaż mimo to
No spoczko. Przyjemnie się czytało, aczkolwiek zadka nie urywa :))
No spoczko. Przyjemnie się czytało, aczkolwiek zadka nie urywa :))
Pokaż mimo to