-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2022
2020-11
2020
Świetna powieść przygodowa doprawiona magią i zdecydowanie najlepsza - przynajmniej do tej pory, bo przecież następne czekają na polskie wydanie - część z serii z Wielkimi Płaszczami. Ludzie ginęli, odnosili groźne rany, pojedynkowali się na śmierć i życie, dokonywali zamachów, a uśmiech nie schodził mi z twarzy, bo książka jest niesamowicie zabawna. Genialny odstresowacz.
Świetna powieść przygodowa doprawiona magią i zdecydowanie najlepsza - przynajmniej do tej pory, bo przecież następne czekają na polskie wydanie - część z serii z Wielkimi Płaszczami. Ludzie ginęli, odnosili groźne rany, pojedynkowali się na śmierć i życie, dokonywali zamachów, a uśmiech nie schodził mi z twarzy, bo książka jest niesamowicie zabawna. Genialny odstresowacz.
Pokaż mimo toGdybym chciała uczciwie ocenić "Sprzedawcę broni" liczba gwiazdek byłaby znacznie mniejsza, ale tak bezgranicznie uwielbiam Hugh, że ocenę książki bezczelnie zawyżę. Momentami w tekście przebija się genialne poczucie humoru autora, ale tylko momentami. Całość jest przegadana, akcja za wolna. Zamiast czytać Hugh, lepiej Hugh posłuchać. Np. taką inspirującą piosenkę o Ameryce (https://www.youtube.com/watch?v=lyHSjv9gxlE). Często ją nucę, ale jakoś nie mogę zapamiętać słów...
Gdybym chciała uczciwie ocenić "Sprzedawcę broni" liczba gwiazdek byłaby znacznie mniejsza, ale tak bezgranicznie uwielbiam Hugh, że ocenę książki bezczelnie zawyżę. Momentami w tekście przebija się genialne poczucie humoru autora, ale tylko momentami. Całość jest przegadana, akcja za wolna. Zamiast czytać Hugh, lepiej Hugh posłuchać. Np. taką inspirującą piosenkę o Ameryce...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Zbocze znajdowało się na wyciągnięcie ręki, ale trwała przy nim regularna bitwa. Grunwald to przy tym piknik na świeżym powietrzu. Kto nigdy nie spojrzał w oczy rozszalałego turysty, który chce zrobić zdjęcie, nie ma pojęcia, czym jest prawdziwy strach."
Spojrzałam w oczy rozszalałych turystów, nie raz i nie dwa. Byłam popychana i szturchana, ponaglana i przepędzana. Tak już wyglądają zorganizowane wyjazdy. Kto był, ten wie. Kto nie był - wszystko przed nim. "Zbrodnia po irlandzku" ukazuje polskich turystów w krzywym zwierciadle, momentami w sposób bardzo przerysowany, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Historia wciąga, zakończenie zaskakuje, a Baronowa Raszpla stała się moją idolką!
"Zbocze znajdowało się na wyciągnięcie ręki, ale trwała przy nim regularna bitwa. Grunwald to przy tym piknik na świeżym powietrzu. Kto nigdy nie spojrzał w oczy rozszalałego turysty, który chce zrobić zdjęcie, nie ma pojęcia, czym jest prawdziwy strach."
Spojrzałam w oczy rozszalałych turystów, nie raz i nie dwa. Byłam popychana i szturchana, ponaglana i przepędzana. Tak...
2019-08-26
W końcu dowiedziałam się, jak narodziła się niezwykła przyjaźń Tuckera i Roberto. To na plus. Za każdym razem, kiedy w tekście pojawiał się nietoperz owocożerny na mojej twarzy gościł uśmiech, bo mam słabość do tego gościa. Gorzej z całą resztą. Taki rynsztokowy, momentami naprawdę niesmaczny, czy wręcz ordynarny humor do mnie nie przemawia.
W końcu dowiedziałam się, jak narodziła się niezwykła przyjaźń Tuckera i Roberto. To na plus. Za każdym razem, kiedy w tekście pojawiał się nietoperz owocożerny na mojej twarzy gościł uśmiech, bo mam słabość do tego gościa. Gorzej z całą resztą. Taki rynsztokowy, momentami naprawdę niesmaczny, czy wręcz ordynarny humor do mnie nie przemawia.
Pokaż mimo to
Drugie spotkanie z twórczością Christophera Moore'a i bolesne rozczarowanie :(
Sam pomysł znakomity, ale mniej więcej w połowie książki kompletnie straciłam zainteresowanie, a ostatnie 40 stron przekartkowałam, bo wiewiórkoludzie(!!!) całkiem mnie dobili. Autor miał dziesiątki świetnych pomysłów i niestety postanowił je wcisnąć do jednego utworu. Nie polubiłam Charliego, a ciągłe przypominanie, że jest samcem beta zwyczajnie mnie denerwowało. Plus za milusie pieseczki i Minty'ego Fresha.
Drugie spotkanie z twórczością Christophera Moore'a i bolesne rozczarowanie :(
Sam pomysł znakomity, ale mniej więcej w połowie książki kompletnie straciłam zainteresowanie, a ostatnie 40 stron przekartkowałam, bo wiewiórkoludzie(!!!) całkiem mnie dobili. Autor miał dziesiątki świetnych pomysłów i niestety postanowił je wcisnąć do jednego utworu. Nie polubiłam Charliego, a...
Książka, której odbiór w 100% zależy od poglądów czytającego. I to jest jej największa wada, chociaż nie jedyna. "Bardo" jest strasznie wulgarne, obraźliwe, chamskie, momentami odrażające i obrzydliwe. Wszystko tu przerysowane jest do granic przyzwoitości, by za chwilę te granice przekroczyć, a potem puścić je z dymem. Siedem gwiazdek za odwagę - dla autorki, że taką książkę odważyła się napisać, i dla wydawnictwa , że taką książkę odważyło się wydać. Planujecie w najbliższym czasie publiczne palenie plugawej literatury? "Bardo" powinno trafić na sam szczyt waszego stosu.
Książka, której odbiór w 100% zależy od poglądów czytającego. I to jest jej największa wada, chociaż nie jedyna. "Bardo" jest strasznie wulgarne, obraźliwe, chamskie, momentami odrażające i obrzydliwe. Wszystko tu przerysowane jest do granic przyzwoitości, by za chwilę te granice przekroczyć, a potem puścić je z dymem. Siedem gwiazdek za odwagę - dla autorki, że taką...
więcej Pokaż mimo to