-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant7
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński6
Biblioteczka
Ojj co to była za podróż. Kolejny świetny tom serii przesycony akcją, plot twistami i ciekawymi relacjami między bohaterami. Jednak pomimo mojego zachwytu nad lekturą po pierwszych 150 stronach odłożyłam książkę na kilka miesięcy, dlaczego? Chyba potrzebowałam odpoczynku od głównej bohaterki, która jest niezwykle irytująca. Nie mogłam zdzierżyć z jej z Rowanem, który sam w sobie jest całkiem fajną postacią. Oczywiście do momentu, gdzie zaczyna z Aelin wymieniać czułe słówka. Denerwowało mnie również to jak Aelin traktowała innych. Chodziła ciągle nadąsana, nie dzieliła się swoimi planami z resztą, ale jednocześnie oczekiwała od wszystkich całkowitego oddania i zaufania. Najbardziej doskwierał mi sposób traktowania Doriana, który jest królem i włada nie gorszą mocą niż ona, a jednak to ona zawsze musiała być tą najważniejszą.
Skoro już o Dorianie, to mam nadzieję zobaczyć go więcej w następnej części oraz, że autorka w końcu wykorzysta jego potencjał, ponieważ tego trochę mi zabrakło w tej części. Aelin co chwila pustoszyła pola bitew swoją mocą, a co z Dorianem? Przecież też posiada niezwykłe moce. Czemu nie mogli połączyć swoich sił i być równym sobie na polach bitwy? Nie, Aelin zawsze była tą "najpotężniejszą", a Dorian zajmował się jakimiś resztkami także mam nadzieję, że w następnym tomie w końcu dostanie te swoje pięć minut.
Brakowało mi również Chaola (jestem w tej nielicznej grupie osób, które go lubią). Wiem, że dostał dla siebie całą książkę, ale został taki trochę odsunięty na bok, odrzucony od grupy. Więc mam też nadzieję, że w następnym tomie powróci, bo według mnie będzie świetnym dopełnieniem do drużyny. Są w niej fae, pół fae, wiedźmy, pół wiedźmy, zmiennokształtne, ale czego brak? Zwykłych ludzi. Tak więc przez cały tom miałam wrażenie, że drużyna jest niepełna.
Skupiłam się głównie na minusach jednak ogólnie ten tom wywołał na mnie bardzo pozytywne wrażenie, ponieważ pomijając Aelin mamy przecież mnóstwo innych bohaterów, jak Manon czy Lysandre, które sa świetnymi postaciami żeńskimi. Lysandra zasługuje na szczególne brawa. Z jednej strony troskliwa, wyrozumiała i empatyczna, a z drugiej bardzo rozsądna i wie co musi zrobić nawet jeśli miałaby sporo stracić. Umie myśleć rozważnie, czego brakuje Aedionowi czy Rowanowi czasem gdy chodzi o decyzje dotyczące Aelin. Wątek Manon także został tutaj świetnie poprowadzony, nie mogę się doczekać także rozwinięcia jej relacji z Dorianem. Oprócz bohaterów książka była pełna akcji. Może na początku rozwijało sie to dosyć powoli jednak potem.. działo się oj działo.
Także nie mogę się doczekać następnego, finałowego tomu i nie wątpię w to, że autorka serię "Szklany Tron" zakończy spektakularnie.
Ojj co to była za podróż. Kolejny świetny tom serii przesycony akcją, plot twistami i ciekawymi relacjami między bohaterami. Jednak pomimo mojego zachwytu nad lekturą po pierwszych 150 stronach odłożyłam książkę na kilka miesięcy, dlaczego? Chyba potrzebowałam odpoczynku od głównej bohaterki, która jest niezwykle irytująca. Nie mogłam zdzierżyć z jej z Rowanem, który sam w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Drugi tom serii "Mroczne Intrygi" dorównuje poziomowi pierwszej, a nawet jestem skłonna powiedzieć, że jest trochę lepszy. Czytając, nie mogłam oderwać się od lektury. Dawno już nie czytałam tak wciągającej pozycji. Ogromna ilość bohaterów i ich różnorodność pozwala każdemu znaleźć coś dla siebie, a dzięki sposobowi, w jaki są opisani, można łatwo wczuć się w sytuacje bohatera, czuć jego emocje. Fabuła wciąga (ale trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały żeby porządnie się rozkręciła), a końcówka łamie serce.
Ogrom bohaterów oznacza ogrom wątków. Każdy bohater ma swoją historię i nikt nie pojawia się w książce bez powodu. Mnóstwo bohaterów i każdy inny. Właśnie to jest dużym plusem. Różnorodność. Niektórzy mogą się czuć obrzydzeni/oburzeni wątkami, pojawiającymi się, jednak tolerancja jest naprawdę cenną wartością dlatego jestem wdzięczna, że tak wiele tematów zostało poruszone. Jak już wspomniałam każdy może znaleźć coś dla siebie. Akurat moim ulubionym wątkiem (jak i przypuszczam wielu innych) stała się historia Ty'a Kita i Livy. Fajnie się czytało rozdziały Kita, w których stopniowo przekonywał się do nocnych łowców i to jak ważni stali się z jego życiu Ty (<3) i Livy (</3). Ciekawy jest wątek Mark/Cristina/Kieran. Niektórzy mogą narzekać, że trójkąt miłosny (i w pełni to rozumiem), ale ja tam się naprawdę dobrze bawiłam śledząc ich perypetie :D Jakoś mniej interesował mnie tylko wątek Emmy i Juliana w tej części, ale to nic.
A co do pióra Clare, to nie zgadzam się z opiniami, że dalsze serie są gorsze od tych pierwszych. Dary Anioła czytałam 2 lata temu, wtedy zakochałam się w tej serii i chociaż nadal mam do niej wielki sentyment, to muszę stwierdzić, że nie zachwycają mnie tak jak kiedyś. Natomiast "Mroczne Intrygi" jak na razie są według mnie lepsze pod praktycznie każdym względem. Tak jak styl pisania autorki na początku jej twórczości nie był wybitny, tak teraz jest naprawdę na wysokim poziomie (przynajmniej jak na książki młodzieżowe) i widać bardzo wyraźnie jak jakość pisania poprawia się z każdą nową książką. I chociaż bohaterów Clare umiała bardzo dobrze kreować chyba od zawsze, to bohaterzy w tej serii są wybitnie wykreowani. A no i już nie wspomnę o samym Świecie Cieni również mistrzowsko stworzonym przez pisarkę. Naprawdę to jak został on rozwinięty, też jest godne podziwu. Także co do twórczości Cassandry Clare, to moim zdaniem jej poziom tylko wzrasta i staje się lepszy z każdą książką.
A co do tego, że bohaterze są tylko idealni i piękni, to w sumie są pół aniołami, nie? ;)
Drugi tom serii "Mroczne Intrygi" dorównuje poziomowi pierwszej, a nawet jestem skłonna powiedzieć, że jest trochę lepszy. Czytając, nie mogłam oderwać się od lektury. Dawno już nie czytałam tak wciągającej pozycji. Ogromna ilość bohaterów i ich różnorodność pozwala każdemu znaleźć coś dla siebie, a dzięki sposobowi, w jaki są opisani, można łatwo wczuć się w sytuacje...
więcej mniej Pokaż mimo to
Świetne zakończenie serii. Szóstka wron mi się bardzo podobała. Wszystko było tam prawie idealne. Fabuła, bohaterzy, wykreowany świat. Jednak po jej skończeniu czułam pewien niedosyt sama nie wiedzą czym spowodowany. Po przeczytaniu Królestwa Kanciarzy ten niedosyt na szczęście zniknął.
Bohaterów, których pokochałam już przy pierwszy tomie teraz pokochałam nawet bardziej, ponieważ trochę więcej się o nich dowiadujemy. Cieszyło mnie to, że autorka dodała perspektywę Waylan'a do narracji (może tego mi brakowało w pierwszym tomie?). Interesującą postacią jest Kaz Brekker. Jest to bohater, który pozwala nam wierzyć, że mógłby zakopać żywcem niewinnego małego chłopca w akcie zemsty. Ilu w literaturze młodzieżowej było badboy'ów, którzy na początku byli brutalni, bezlitośni z tragiczną przeszłością, a po spotkaniu tej dziewczyny okazali się mieć dobre serce i być ogólnie najlepszymy osobami chodzącymi po świecie? Mnóstwo. Myślałam, że Kaz Brekker będzie jednym z nich. Ale nie. On jak na początku był brutalny, zimny i bezlitosny, taki pozostał do końca.
Fabuła w tym tomie stała się trochę bardziej skomplikowana przez wątki polityczne, handlowe w których łatwo się było pogubić. Jednak to, w jaki sposób wszystko zostało rozegrane... mega! Uwielbiam humor tej serii. Zabawne dialogi czy sceny występowały często za co duży plus ode mnie. (scena z dziurą w suficie z Kazem i Waylanem ;)) Mam jedynie trochę żal do autorki o nierozwinięcie jednego wątku, który wydawał mi się dosyć istotny na początku.
Świetne zakończenie serii. Szóstka wron mi się bardzo podobała. Wszystko było tam prawie idealne. Fabuła, bohaterzy, wykreowany świat. Jednak po jej skończeniu czułam pewien niedosyt sama nie wiedzą czym spowodowany. Po przeczytaniu Królestwa Kanciarzy ten niedosyt na szczęście zniknął.
Bohaterów, których pokochałam już przy pierwszy tomie teraz pokochałam nawet bardziej,...
Hmm, chyba nie jestem jedyna, która czuje wielki niedosyt po tej książce. Dużo pytań bez odpowiedzi. Co się stało z ojcem Blue? A co z Maurą, Callą i resztą wróżek? Nie zapominajmy o Panie Szarym. A Noah? No i jak potoczyła się dalej relacja Blue z Gansey'em oraz Ronana z Adamem? Po co wątek braci Laumonier i innych? Czemu Henry został wprowadzony do fabuły pod koniec serii?
Pomimo tego jednak ostatecznie książka mi się całkiem podobała. Hmm może raczej bardzo lubiłam bohaterów, a więc miło czytało mi się o ich rozterkach, nawet jak były one bardzo chaotyczne i nie do końca zrozumiałe. Jak już wspomniałam duży plus za bohaterów, bo szybko się z nimi zżyłam. Ich relacje też są zdecydowanie pozytywami serii. Ciekawie potoczyła się relacja Ronana i Adama, ale autorka powinna wspomnieć pod koniec co się z nimi stało dalej. Podobnie w przypadku Gansey'a i Blue.
Zakończenie to niestety kpina. Wszędzie panował chaos i chyba nie tak wyobrażaliśmy sobie to, jak skończy się sprawa z Glendowerem oraz demonem. Epilog też rozczarowujący i tandetny.
Podsumowując, seria według mnie warta przeczytania ze względu na bohaterów i ich więzi. Fabubła wciąga, ale bywa bardzo często chaotyczna i niezrozumiała. Zakończenie było raczej słabe, ale i tak pozytywnie oceniam książki
Hmm, chyba nie jestem jedyna, która czuje wielki niedosyt po tej książce. Dużo pytań bez odpowiedzi. Co się stało z ojcem Blue? A co z Maurą, Callą i resztą wróżek? Nie zapominajmy o Panie Szarym. A Noah? No i jak potoczyła się dalej relacja Blue z Gansey'em oraz Ronana z Adamem? Po co wątek braci Laumonier i innych? Czemu Henry został wprowadzony do fabuły pod koniec...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czekałam na tę książkę dłuugi czas, ponieważ premiera była ciągle przekładana (miała wyjść w listopadzie, a w końcu wyszła w marcu), ale warto było czekać. Opowieści z Akademii Nocnych Łowców to świetny dodatek do wszystkich serii Cassandry Clare
Całość oceniam na 8/10. Książka była świetna. Zabawna, ciekawa, nie skupiała się tylko na Simonie, ale pojawiały się także inne dobrze nam znane postacie, z Diabelskich Maszyn, Darów Anioła i Mrocznych Intryg. To było na plus. Jednak na początku miałam wrażenie, że niektórzy zachowują się inaczej, jakby nie byli sobą (w przypadku Simona, to akurat było usprawiedliwione), ale takie uczucie towarzyszyło mi szczególnie przy Jasie. . To wrażenie na szczęście minęło. Minusem też był styl pisania. Widać było, że nie tylko Clare pisała te opowieści. Po jakimś czasie także się do niego przyzwyczaiłam jednak początkowo raził. I ostatni czynnik, który wpłynął na obniżenie tych 2 gwiazdek, to zakończenie. To, co się stało było według mnie niepotrzebne, działo się w takim chaosie i wydawało mi się też troszkę sztuczne. Jednakże ogół książki wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
1. Witamy w Akademii Nocnych Łowców 7/10
2. Zaginiony Herondale 7/10
3. Demon z Whitechapel 9/10
4. Nic prócz cieni 10/10 (James Herondale aaa <3)
5. Zło, które kochamy 7/10
6. Książęta i rycerze bladzi 8/10
7. Gorycz w ustach 9/10
8. Próba ognia 8/10
9. Dla nocy i ciemności 9/10
10. Aniołowie po dwakroć zstępujący 6/10
Czekałam na tę książkę dłuugi czas, ponieważ premiera była ciągle przekładana (miała wyjść w listopadzie, a w końcu wyszła w marcu), ale warto było czekać. Opowieści z Akademii Nocnych Łowców to świetny dodatek do wszystkich serii Cassandry Clare
Całość oceniam na 8/10. Książka była świetna. Zabawna, ciekawa, nie skupiała się tylko na Simonie, ale pojawiały się także...
Wow! To była naprawdę dobra książka. Nie spodziewałam się tego po tym kiczowatym tytule i tandetnej okładce, ale jednak. Dużo w niej przygód, ma ciekawą fabułę, ciekawy pomysł, przyznam nawet że zdarzyło mi się uronic łze. Polecam bardzo, bo jest lepsza niż by się mogło wydawać!
Wow! To była naprawdę dobra książka. Nie spodziewałam się tego po tym kiczowatym tytule i tandetnej okładce, ale jednak. Dużo w niej przygód, ma ciekawą fabułę, ciekawy pomysł, przyznam nawet że zdarzyło mi się uronic łze. Polecam bardzo, bo jest lepsza niż by się mogło wydawać!
Pokaż mimo toNo cóż... co mam powiedzieć. Ostatnia część złamała mi serce. Nie jestem w stanie powiedzieć ile razy płakałam, czytając. Kocham tą serię, kocham te postacie, kocham wszystko w tej serii. Zapewnia nam ona wiele emocji. Mamy tu trójkąt miłosny, który w tym przypadku mi nie przeszkadza, gdyż nie da się tu nie lubić jednego z chłopców. Pomiędzy nimi nie ma tej konkurencji o Tesse. Pięknie się czyta, jak Will, Jem i Tessa troszczą się o sobie nawzajem. I sądzę że największe uczucie jest pomiędzy Jemem i Willem. Oczywiście mówię o miłości jaka może zajść pomiędzy przyjaciółmi czy braćmi. Epilog łamie serce. Nie wierzę, że ktoś nie płakał pod koniec albo chociaż, że nie zrobiło mu sie przykro.
No cóż... co mam powiedzieć. Ostatnia część złamała mi serce. Nie jestem w stanie powiedzieć ile razy płakałam, czytając. Kocham tą serię, kocham te postacie, kocham wszystko w tej serii. Zapewnia nam ona wiele emocji. Mamy tu trójkąt miłosny, który w tym przypadku mi nie przeszkadza, gdyż nie da się tu nie lubić jednego z chłopców. Pomiędzy nimi nie ma tej konkurencji o...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jestem mile zaskoczona ta książką. Spodziewałam się jakiegoś kosmicznego romansu czy coś. Jakiś tam wątek romantyczny był, ale nie został wysunięty na pierwszy plan.
Książka opowiada o dziewczynie, która razem z 11 innymi uczestnikami zamierza zaludnienic Marsa, czyli wziąść udział w programie Genesis. Jednak czy program Genesis jest tak 100% bezpieczny za jaki się podaje ?
Książka kończy się w dramatycznym, bym powiedziała momencie. Nie mogę się doczekać drugiego tomu serii, bo zapowiada się świetnie
Jestem mile zaskoczona ta książką. Spodziewałam się jakiegoś kosmicznego romansu czy coś. Jakiś tam wątek romantyczny był, ale nie został wysunięty na pierwszy plan.
Książka opowiada o dziewczynie, która razem z 11 innymi uczestnikami zamierza zaludnienic Marsa, czyli wziąść udział w programie Genesis. Jednak czy program Genesis jest tak 100% bezpieczny za jaki się podaje...
Nocni łowcy muszą stawić czoło mrocznym czyli sługom Sebastiana. Clary, Jace, Lightwoodowie i Simon muszą przejść do innego, demonicznego wymiaru by zapobiec Sebastianowi.
Ta część jest zdecydowanie najlepszą z całej serii. Jeszcze więcej akcji, humoru, moich ulubionych bohaterów <3
Ehh... To już koniec przygody z Nocnymi Łowcami ;( Tak jak to bywa po przeczytaniu dobrej serii/książki czuję zachwyt nad nią i jednocześnie smutek związany z zakonczeniem jej. Jeżeli chodzi o bohaterów to moim ulubieńcem został tym razem Simon. Urzekł mnie swoim humorem i bohaterstwem. Oczywiście reszta osób też była bardzo fajna. Będę tęsknić za światem nocnych łowców. To była naprawdę świetna seria, długo i niej nie zapomnę <3
Nocni łowcy muszą stawić czoło mrocznym czyli sługom Sebastiana. Clary, Jace, Lightwoodowie i Simon muszą przejść do innego, demonicznego wymiaru by zapobiec Sebastianowi.
Ta część jest zdecydowanie najlepszą z całej serii. Jeszcze więcej akcji, humoru, moich ulubionych bohaterów <3
Ehh... To już koniec przygody z Nocnymi Łowcami ;( Tak jak to bywa po przeczytaniu dobrej...
Z tą książką mam bardzo dziwną relację. Pochłonęłam ją praktycznie na raz, ale nie jestem w stanie powiedzieć czemu. Fabuła wcale nie była jakoś bardzo wciągająca, a jednak zarwałam noc żeby czytać dalej. Może to przez skomplikowane, a wręcz toksyczne relacje między postaciami, a bohaterzy w książce zawsze są aspektem, który intryguje mnie najbardziej. Tak więc ogromnym plusem tej książki było to, że polubiłam się z głównym bohaterem co nie zdarza się często. Neil nie irytował i zazwyczaj myślał racjonalnie. Reszta postaci była hmm... interesująca. Więc tak przez jakieś 80% książki cieszyłam się z samego obserwowania bohaterów i rozwijania się relacji między nimi, gdy pod koniec niespodziewanie wydarzyło się coś, że zaczęłam również interesować się fabułą. Może nie na tyle żeby z zapartym tchem śledzić akcje, ale jednak w końcu i ona przykuła moją uwagę. Tak więc "The Foxhole Court" nie jest według mnie ambitną pozycją, ale czytałam książkę z przyjemnością i z równie duża przyjemnością sięgnę po następne tomy.
Z tą książką mam bardzo dziwną relację. Pochłonęłam ją praktycznie na raz, ale nie jestem w stanie powiedzieć czemu. Fabuła wcale nie była jakoś bardzo wciągająca, a jednak zarwałam noc żeby czytać dalej. Może to przez skomplikowane, a wręcz toksyczne relacje między postaciami, a bohaterzy w książce zawsze są aspektem, który intryguje mnie najbardziej. Tak więc ogromnym...
więcej Pokaż mimo to