-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-01-06
2023-06-13
Co za piękna opowieść! Co za klimatyczny świat… Skuszona obłędnym filmem Akiry Kurosawy “Dersu Uzała” przeczytałam również książkę, a może piękno książki skusiło, aby obejrzeć film… Wszystko się ze sobą przenika, bo obie rzeczy są fascynująco piękne! Brak mi słów, by wyrazić, jak ciepłe uczucia wzbudziła we mnie ta książka, jak przepiękny był sposób przedstawienia przez Arsienjewa Dersu Uzały – Golda (myśliwego z plemienia Nanajów), człowieka lasu, dla którego las był domem, dla którego tajga nie miała tajemnic, a jeżeli miała to tylko te magiczne. Niezrównane są sceny z Ambą, czyli tygrysem syberyjskim – duchem tajgi, który dla Dersu był jej władcą. Zachwyca też totalny animizm Dersu – ogień to człowiek, słońce to człowiek, bez tych wszystkich “ludzi” nie byłoby nas.
Sięgając po tego typu książki, zawsze zastanawiam się, co mnie w nich tak ujmuje, bo nie jestem typem podróżnika, najwspanialsze podróże odbywam w kąciku z książką ;) Więc co jest najważniejsze? Relacje… opis drugiego człowieka, jakie piękno człowiek potrafi odkryć w drugim człowieku. Jakie cechy potrafi dostrzec i nauczyć się czegoś dobrego, w zwykłych codziennych czynnościach, które w tajdze nabierają ogromnego znaczenia.
Warto zaznaczyć, że “Na bezdrożach tajgi” to inne tłumaczenie książki “Po Ussuryjskim kraju” – pierwszej części opisującego Golda Dersu Uzałę. Oczywistym jest, że gdy tylko dorwę drugą część, to bez dwóch zdań wbije się ona w kolejkę.
Co za piękna opowieść! Co za klimatyczny świat… Skuszona obłędnym filmem Akiry Kurosawy “Dersu Uzała” przeczytałam również książkę, a może piękno książki skusiło, aby obejrzeć film… Wszystko się ze sobą przenika, bo obie rzeczy są fascynująco piękne! Brak mi słów, by wyrazić, jak ciepłe uczucia wzbudziła we mnie ta książka, jak przepiękny był sposób przedstawienia przez...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-18
Bohaterowie książki będą mieć dla mnie już zawsze twarze aktorów Kurosawy – książka i film niesamowicie się przeplatają i dla mnie stanowią jedność. Kurosawa idealnie oddał klimat ussuryjskiej tajgi. Wiernie też oddał treść książki – warto wiedzieć, że film zekranizowany jest na podstawie dwóch części: "W Ussuryjskim Kraju"/"Na bezdrożach tajgi" oraz "Dersu Uzała".
Ubóstwiam takie historie. Niby akcja toczy się leniwie, niby opisy przyrody, ale emocje mnie totalnie porywają. Dersu Uzała reprezentował samo źródło człowieczeństwa – jakim człowiek kiedyś był i jaki powinien być. Arsenjew nazwał to pierwotnym komunizmem: "Ten pierwotny komunizm zawsze czerwoną nicią przetykał wszystkie jego czynności. Zdobyczą polowania jednako dzielił się ze wszystkimi sąsiadami niezależnie od narodowości, a sobie pozostawiał akurat taką część, jaką dawał innym". I takie podejście miał do wszystkich czynności, zawsze myślał o innych, zawsze dbał o słabszego, nawet jeżeli to pies, nieprzystosowany do ciężkich warunków tajgi – rozczuliła mnie opiekuńczość nad Alpą, psem Arsenjewa: “Dersu zawsze litował się nad Alpą i za każdym razem, nim się rozzuł, robił dla niej posłanie z jodłowych gałęzi i suchej trawy. Jeśli w pobliżu nie było ani tego, ani tamtego, odstępował jej swoją kurtkę, Alpa rozumiała to”.
Takich drobnych opisów, historii, przeżyć jest cała masa. Zdziwienie Arsenjewa nad łatwością odczytywania map i skali przez “dzikusów”, a jednocześnie zadziwiająca nieznajomość przez nich pojęcia odległości, czy naiwna wiara w pieniądze – im więcej papierków, tym większa ich wartość.
Rozczuliło mnie uznanie Dersu dla wynalazków, jak np. atramentu: “(...) bardzo pilnował brudnej wody. Jedne słowa, powiadał, wychodzą z ust człowieka i rozchodzą się w pobliżu powietrzem. A inne są zakorkowane w butelce. Siadają na papierze i uciekają daleko. Pierwsze giną prędko, a drugie mogą żyć sto lat i więcej". Jak dobrze, że mam możliwość poznawania słów spisanych przez Arsenjewa i postaci takich jak Dersu Uzała. Zakończenie natomiast chwyta za serce… Troszkę inne niż w filmie – jednakowo przenika duszę.
Bohaterowie książki będą mieć dla mnie już zawsze twarze aktorów Kurosawy – książka i film niesamowicie się przeplatają i dla mnie stanowią jedność. Kurosawa idealnie oddał klimat ussuryjskiej tajgi. Wiernie też oddał treść książki – warto wiedzieć, że film zekranizowany jest na podstawie dwóch części: "W Ussuryjskim Kraju"/"Na bezdrożach tajgi" oraz "Dersu Uzała"....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-07
Jacobsen zrobił kawał dobrej roboty, bardzo podoba mi się idea wykorzystywania swoich możliwości, aby pokazać coś cennego – w tym przypadku wspomnienia niemieckiego biologa Fritza Dörriesa – norweski pisarz wraz z żoną przetłumaczył je i zbeletryzował (w jaki sposób to zrobił to już inna kwestia). Ale cudowne jest to, że ujrzały one światło dzienne i niesamowicie jest poznać świat tajgi innymi oczami. Za kilka lat niektóre z tych miejsc będzie przemierzał Arsenjew, aby stworzyć mapy, spotka Dersu Uzałę – i w piękny wręcz poetycki sposób opisze swoje wrażenia. Tu, w przypadku wspomnień Dörriesa, trochę zatęskniłam za bardziej emocjonalnym podejściem do potęgi Syberii. Brakło mi uczucia w tym wszystkim (nawet pomimo miłości do motyli). Może to kwestia stylu Jacobsena, który dla mnie jest uosobieniem zimnej prostoty i minimalizmu, co świetnie widać w pierwszych tomach cyklu o Ingrid Barrøy... Może to kwestia samego Dörriesa, który nie był literatem, a badaczem.
Siłą tej książki są fascynujące ciekawostki – obyczaje ludzi, których poznał Dörries i zwyczaje zwierząt, potęga przyrody, wielka rzeka Amur i bezmiar Bajkału – zamarznięty – wywołuje respekt, że aż ciarki człowieka przechodzą.
I zdanie, które zostanie ze mną:
"Wszyscy w jakimś momencie zadawaliśmy ojcu warianty pytania, dlaczego mamy badać coś, czego i tak nie da się zrozumieć.
Pamiętam jego triumfalny uśmiech, kiedy odpowiadał:
- A czy jest coś bardziej interesującego niż to, co niepojęte? W dniu, w którym wszystko odsłania się naszym oczom, odwracamy się do tego plecami i zajmujemy czymś jeszcze bardziej niepojętym, bo tylko to ma sens".
Jacobsen zrobił kawał dobrej roboty, bardzo podoba mi się idea wykorzystywania swoich możliwości, aby pokazać coś cennego – w tym przypadku wspomnienia niemieckiego biologa Fritza Dörriesa – norweski pisarz wraz z żoną przetłumaczył je i zbeletryzował (w jaki sposób to zrobił to już inna kwestia). Ale cudowne jest to, że ujrzały one światło dzienne i niesamowicie jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-14
Kolejny raz odbyłam przepiękną wyprawę do tajgi dawnych lat, poznać niesamowite postacie, pełne żądzy przetrwania w tych trudnych warunkach, pełne niesamowitych umiejętności rozpoznawania, patrzenia na znaki, odczytywania ich, wyciągania wniosków. Tutaj określenie "ludzie tajgi" nabiera mocnego znaczenia – bez odpowiednich umiejętności, człowiek po prostu zostanie pokonany przez przyrodę...
Pięknie układają mi się te syberyjskie lektury – tajga oczami biologa Fritza Dörriesa zbeletryzowana przez Jacobsena, Dersu Uzała i wyprawy Arsenjewa i najmłodsze chronologicznie "Tam, gdzie żyją sokżoje" Fiedosiejewa.
Językowo najbardziej podobały mi się obie części o Dersu Uzale - Arsenjew to największy "poeta" z nich wszystkich, czarujący językiem.
"Sokżoje" natomiast zachwycają większą żywością i wieloma fascynującymi przygodami. Przewodnik autora, Ułukitkan to kolejna postać zasługująca na wejście do panteonu niezwykłych, wręcz pierwotnych ludzi tajgi.
Kolejny raz odbyłam przepiękną wyprawę do tajgi dawnych lat, poznać niesamowite postacie, pełne żądzy przetrwania w tych trudnych warunkach, pełne niesamowitych umiejętności rozpoznawania, patrzenia na znaki, odczytywania ich, wyciągania wniosków. Tutaj określenie "ludzie tajgi" nabiera mocnego znaczenia – bez odpowiednich umiejętności, człowiek po prostu zostanie pokonany...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-28
Dziadek, wnuk i... tajga. Przepiękna historia bardzo trudnej relacji, a jednocześnie zupełnie inne spojrzenie na tajgę – oczami tych dwóch mężczyzn, doświadczonych przez wzajemne bolesne niezrozumienie – po jednej stronie mamy Samotnika, przyzwyczajonego do ciężkiego życia wśród przyrody. Po drugiej – opuszczone dziecko, które nie rozumie świata swojego dziadka. Wyrasta w pochwale nowoczesności i postępu, w przekonaniu, że nauka jest wszystkim czego nam potrzeba. W swoim zadufaniu jest niezwykle irytujący. Nie widzi wartości życia jakie wybrał jego dziadek:
"Ale przecież jego życie jest pozbawione sensu. No, wędruje po tajdze, zdobywa sobie pożywienie. I już. A Ilia uczy dzieci. Jeżeli będzie je uczył dobrze, jak należy - przyniosą pożytek krajowi. A dziadek musiał stworzyć sobie mit, żeby usprawiedliwić swoje życie".
Och ta pycha młodości! Ilia nie wie jak bardzo się myli, jak bardzo "pożyteczny" okazał się jego dziadek i jak mądrym był człowiekiem.
Niezwykła historia dająca obraz tajgi jako miejsca, które wywierało ogromne piętno na życia ludzkie. Piękno i siła tajgi potrafiło wywrzeć ogromny wpływ na człowieka, doprowadzić nawet do wartościowej przemiany. Reżyser filmu "Szczęśliwi ludzie w tajdze" Dmitrij Wasiukow mówi bardzo proste, ale jakże trafne w swej prostocie słowa: "Gdy trafiasz do tajgi, zaczynasz doskonale rozumieć, kim tak naprawdę jesteś".
Dziadek, wnuk i... tajga. Przepiękna historia bardzo trudnej relacji, a jednocześnie zupełnie inne spojrzenie na tajgę – oczami tych dwóch mężczyzn, doświadczonych przez wzajemne bolesne niezrozumienie – po jednej stronie mamy Samotnika, przyzwyczajonego do ciężkiego życia wśród przyrody. Po drugiej – opuszczone dziecko, które nie rozumie świata swojego dziadka. Wyrasta w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-04
Bardzo lubię dzienniki pisane z myślą o ich publikacji, to trochę forma gry autora z czytelnikiem, autor pokazuje nam siebie takiego jakiego chce, i daje nam tyle ile chce. Ciekawie jest poznać, czym się chce z nami podzielić Mariusz Wilk. Momentami czytało mi się ciężko, przejawia on bowiem prawdziwie rosyjską duszę – szczególnie w języku, co sprawiło, że czasami nie wiedziałam o czym czytam :)) Momentami też przeszkadzało mi poczucie wyższości, które czasami przejawiają ludzie odcięci od świata, znajdujący ukojenie w samotni i daleko od zgiełku – mianowicie podejście, że mnie to nie dotyczy, wasze wojenki, wasz chaos – ja jestem ponad to...
No i przede wszystkim trochę się pomylił w stosunku do Putina i... przekonaniu o braku imperialistycznych zapędów Rosji – Wilk pisał swój dziennik w 2005 roku, a ja czytam o tych jego przemyśleniach w niesamowitym momencie historii... Jakie myśli przewijają się TERAZ po głowie Wilka?
Faktem jest jednak, że Wilk ma niesamowity dar opowieści, chce się to czytać, genialnie wplata w swoje zapiski cytaty z różnych książek, myśli pisarzy, opisy nieznanych lub zapomnianych, a bardzo ciekawych ludzi. To prawdziwe bogactwo przemyśleń, świetnie takie podjęcie tematu ujmuje Andrzej Bobkowski w "Szkicach piórkiem":
"Jedynym uczuciem we mnie jest teraz ciekawość, intensywna, gęsta, zbierająca się wprost w ustach jak ślina. Patrzeć, patrzeć, wchłaniać, zapamiętać" – z tego wyłania się ciekawa myśl, że "Prawdziwy pisarz to nie ten, który dobrze pisze – to ten, który najwięcej dostrzega". Mariusz Wilk i świetnie pisze i dużo dostrzega. Pisze pięknym językiem, którym chcemy się zarażać. Z drugiej strony – budzi w nas ciekawość świata i ludzi.
Bardzo lubię dzienniki pisane z myślą o ich publikacji, to trochę forma gry autora z czytelnikiem, autor pokazuje nam siebie takiego jakiego chce, i daje nam tyle ile chce. Ciekawie jest poznać, czym się chce z nami podzielić Mariusz Wilk. Momentami czytało mi się ciężko, przejawia on bowiem prawdziwie rosyjską duszę – szczególnie w języku, co sprawiło, że czasami nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Relacje międzypokoleniowe zawsze mnie wzruszają, a jeszcze jak są pokazane w ciepły sposób, to moje serce się totalnie rozczula. Tu Fiedosiejew pięknie pokazał miłość starego Gurianycza do tajgi, która przenika się z miłością do wnuka – Paszki. Zachwyt nad przyrodą, troska o nią, złość na kłusowników, którzy niepotrzebnie zabijają i niszczą dobro... Jednak troszeńke przegiął w tym temacie autor, co trochę mnie drażniło i zepsuło odbiór... Trochę zbyt mocno wbił w usta Gurianycza dydaktyczne przesłanie, troszkę tego było za dużo. Ale pomimo tego, książka była magiczna, przeniosła mnie w świat pięknej i niebezpiecznej tajgi, ale przede wszystkim dała pobyć wśród szczerych, dobrych ludzi. Łobuzerski Paszka wzbudza ogromną sympatię, natomiast Ewenkowie każą pamiętać o pokorze, pamiętaj człowieku gdzie twoje miejsce.
Relacje międzypokoleniowe zawsze mnie wzruszają, a jeszcze jak są pokazane w ciepły sposób, to moje serce się totalnie rozczula. Tu Fiedosiejew pięknie pokazał miłość starego Gurianycza do tajgi, która przenika się z miłością do wnuka – Paszki. Zachwyt nad przyrodą, troska o nią, złość na kłusowników, którzy niepotrzebnie zabijają i niszczą dobro... Jednak troszeńke...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to