-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać4
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2021-12-22
2024-04-07
Spodziewałam się konsekwentnej wyliczanki organizmów zasiedlających domy, ale autor obrał inną drogę, przez co tytuł wybrzmiewa nieco myląco. Bardziej jest to opowieść o odkrywaniu wpływu bioróżnorodności w miejscu zamieszkania na dobrobyt człowieka.
Książka koncentruje się przede wszystkim na drobnoustrojach oraz stawonogach, pomija rośliny, a o kręgowcach wspomina głównie w kontekście psów, kotów oraz gryzoni.
Mocnym punktem jest skupienie się na początkach rozwoju mikrobiologii oraz motywacji i okolicznościach współczesnych badań ekologicznych (ekologiem jest sam autor, a jego perspektywa jest mocno związana z własnym dorobkiem naukowym).
Czy mnie wciągnęło? Na pewno lektura zajęła mi więcej czasu, niż przewidywałam. Z drugiej strony, dostałam dość sporo rozbudzających ciekawość konkretów (z zawartością biofilmu rączek prysznicowych na czele). Pozycja bardziej dla osób zainteresowanych biologicznymi skutkami urbanizacji, czytelnicy szukający listy stworzeń mieszkających im za szafą będą zawiedzeni.
Spodziewałam się konsekwentnej wyliczanki organizmów zasiedlających domy, ale autor obrał inną drogę, przez co tytuł wybrzmiewa nieco myląco. Bardziej jest to opowieść o odkrywaniu wpływu bioróżnorodności w miejscu zamieszkania na dobrobyt człowieka.
Książka koncentruje się przede wszystkim na drobnoustrojach oraz stawonogach, pomija rośliny, a o kręgowcach wspomina...
2023-02-07
2023-12-19
Bałam się przytłoczenia faktografią, ale Paul Strathern zdecydował się na opis renesansowej Florencji za pomocą życiorysów związanych z nią historycznych postaci. Wypada to barwnie i angażująco, widać, że autor ma na koncie nie tylko pozycje popularnonaukowe, ale też kilka powieści. Czy jednak wyszedł z tego portret miasta w konkretnej epoce? Nie do końca. "Florencję..." czyta się bardziej jak kurs wiedzy o renesansie. Mogłabym napisać, że przyspieszony, bo o większości ówczesnych zasłużonych dla Florencji jednostek miało się jednak okazję usłyszeć w szkole, ale jest to całkiem opasła pozycja, której długości się nie czuje. Strathern jest najlepszy w momentach interpretacji sztuki renesansowych artystów oraz poszukiwania w niej wątków biograficznych. A jeśli po lekturze aż nabrałam ochoty na zmierzenie się z "Dekameronem" i "Boską komedią", to trudno myśleć mi o tej książce źle...
Bałam się przytłoczenia faktografią, ale Paul Strathern zdecydował się na opis renesansowej Florencji za pomocą życiorysów związanych z nią historycznych postaci. Wypada to barwnie i angażująco, widać, że autor ma na koncie nie tylko pozycje popularnonaukowe, ale też kilka powieści. Czy jednak wyszedł z tego portret miasta w konkretnej epoce? Nie do końca....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-19
"Remake. Apokalipsa popkultury" jest próbą dotarcia do szerszego odbiorcy twórcy znanego z prowadzenia fanpejdża i moim zdaniem mocno to widać. Tematycznie książka stoi w pewnym rozkroku: stara się utrzymać niski próg wejścia i jednocześnie zaoferować coś nowego stałym odbiorcom treści autora.
Zaczyna się dość przytłaczająco. Wstęp zarzuca nas lawiną detali związanych z historią rozwoju komiksu, co zostaje zresztą wytłumaczone pewną uniwersalnością przemian w ramach tego medium. I chociaż podobny zabieg jest jak najbardziej zrozumiały, to z równie wymagającym skupienia tekstem będziemy mieć do czynienia jeszcze przez pierwsze dwa rozdziały.
Potem robi się już bardziej gawędziarsko. Michał Ochnik posiada dar syntetycznego spojrzenia na kulturę, ale najlepiej moim zdaniem radzi w sobie w momentach odwoływania się do wyższych idei i konfrontowania ich między sobą. Z tego względu najwyżej cenię jego eseje w serwisie Youtube.
Sam autor ubolewa nad mocno pesymistycznym wydźwiękiem swojego tekstu, jednak moim zdaniem jest to jak najbardziej akceptowalne. Zajmujemy się w końcu tylko wycinkiem procesów kształtujących (pop)kulturę i ich negatywna ocena nie oznacza jej ogólnego kryzysu. Żałuję za to, że książka odarta z odnośników do źródeł i bibliografii okazuje się dość krótka. Trzymam kciuki za dalsze publikacje i mam nadzieję, że następnym razem będzie mi dane delektowanie się pizzą hawajską przy lekturze jakiegoś obszernego tekstu o Disco Elysium ;)
"Remake. Apokalipsa popkultury" jest próbą dotarcia do szerszego odbiorcy twórcy znanego z prowadzenia fanpejdża i moim zdaniem mocno to widać. Tematycznie książka stoi w pewnym rozkroku: stara się utrzymać niski próg wejścia i jednocześnie zaoferować coś nowego stałym odbiorcom treści autora.
Zaczyna się dość przytłaczająco. Wstęp zarzuca nas lawiną detali związanych z...
2023-05-20
Jak na książkę o hieroglifach, zaskakująco mało tu hieroglifów. Zwłaszcza ostatni rozdział o zabytkach wydaje się doklejony na siłę, zapewne dla zwiększenia objętości. Bardziej już jestem w stanie zrozumieć wcześniejsze fragmenty ogólnie opisujące staroegipski dorobek cywilizacyjny, bo do pewnego stopnia poruszały wpływ wierzeń na pismo i szerszy kontekst kulturowy. Sama nauka zapisu to na upartego jakaś połowa książki. W zasadzie, to nie wiem, do kogo skierowana jest ta publikacja. Zbyt oględna, żeby zapewnić solidne podstawy nauki, pozbawiona ćwiczeń, ale też korzystająca z międzynarodowego alfabetu fonetycznego i zakładająca, że laik będzie się w nim orientować. Irytujące było też idealizowanie przez autora czasów minionych przy jednoczesnym narzekaniu na rzekomo leniwe rozpasane czasy, w których pismo ideograficzne nie ma racji bytu. Trochę to śmieszne, biorąc pod uwagę długą historię zapisu alfabetycznego (co ma wpływ na procesy językowe i samą użyteczność takiej formy zapisu w danym języku) oraz fakt, że z ideogramów nadal korzysta znaczna część ziemskiej populacji.
Jak na książkę o hieroglifach, zaskakująco mało tu hieroglifów. Zwłaszcza ostatni rozdział o zabytkach wydaje się doklejony na siłę, zapewne dla zwiększenia objętości. Bardziej już jestem w stanie zrozumieć wcześniejsze fragmenty ogólnie opisujące staroegipski dorobek cywilizacyjny, bo do pewnego stopnia poruszały wpływ wierzeń na pismo i szerszy kontekst kulturowy. Sama...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-23
To chyba najdziwaczniej napisana książka popularnonaukowa, z jaką miałam kiedykolwiek styczność. Jej styl nie broni się nawet przy protekcjonalnym założeniu, iż dzisiejsi odbiorcy wymagają skondensowanej i intensywnej formy rodem z TikToka. Zadziwia mnie ogrom wykrzyknień i ogólny infantylizm językowy w tekście, który został poddany redakcji i opublikowany przez tak duże wydawnictwo.
Autorka miota się między dzikim uwielbieniem dla swojej ukochanej epoki, a dobitnym punktowaniem ówczesnych standardów z mocno osobistej, współczesnej perspektywy. Wpływa to negatywnie na poziom zniuansowania informacji przekazywanych czytelni(cz)kom, nie za fortunnie wybrzmiewa też w kontekście usilnych prób rozprawienia się z mitem "mentalnego ciemnogrodu" (co jest i tak moim zdaniem podejściem już nieco przestarzałym).
Nie pokuszę się o stwierdzenie, że brak tu wartości edukacyjnej, bo trochę się jednak dowiedziałam i niektóre ciekawostki były dla mnie zaskakujące (o wielu z nich jednak już wcześniej czytałam). Za najbardziej istotne uważam fragmenty o tabuizacji podobieństw między ludźmi a zwierzętami w kontrze do renesansowego antropocentryzmu. Temat godny szerszego rozwinięcia, ale też jednocześnie podsumowujący sporą część książki.
To chyba najdziwaczniej napisana książka popularnonaukowa, z jaką miałam kiedykolwiek styczność. Jej styl nie broni się nawet przy protekcjonalnym założeniu, iż dzisiejsi odbiorcy wymagają skondensowanej i intensywnej formy rodem z TikToka. Zadziwia mnie ogrom wykrzyknień i ogólny infantylizm językowy w tekście, który został poddany redakcji i opublikowany przez tak duże...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-06
"Słowiańskie Boginie Ziół" są ciekawym pomostem między modą na magiczną słowiańszczyznę a literaturą popularnonaukową. Niby mamy tu lekko oniryczną, na wpół baśniową narrację, ale trudno odmówić tej pozycji walorów edukacyjnych. Dostajemy lekko podaną porcję informacji o roli popularnych na ziemiach polskich roślin w folklorze i medycynie ludowej (a w wersji papierowej nie szczędzono przypisów źródłowych).
Książki wysłuchałam w formie audiobooka w interpretacji świetnej Doroty Landowskiej, ale w międzyczasie zerkałam też do wersji papierowej. Oprawa graficzna jest imponująca, daje wrażenie obcowania z odnalezionym po latach zielnikiem wprawnej szeptuchy. Szkoda tylko, że ilustracje nie są dokładniej podpisane.
Problematyczny był dla mnie rozdział z recepturami podanymi bez żadnej dodatkowej adnotacji. Płukanka rozjaśniająca włosy z dziewanny brzmi niewinnie, ale odbiorcy powinni być świadomi ryzyka samoleczenia depresji czy stanów zapalnych dróg rodnych.
"Słowiańskie Boginie Ziół" są ciekawym pomostem między modą na magiczną słowiańszczyznę a literaturą popularnonaukową. Niby mamy tu lekko oniryczną, na wpół baśniową narrację, ale trudno odmówić tej pozycji walorów edukacyjnych. Dostajemy lekko podaną porcję informacji o roli popularnych na ziemiach polskich roślin w folklorze i medycynie ludowej (a w wersji papierowej nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-07
2011-06-01
2021-12-24
2021-10-22
2021-08-03
Świetna pigułka wiedzy na temat ewolucji postrzegania UFO na przestrzeni lat. Przekazywane informacje są siłą rzeczy mocno skrótowe, ale oparta o grafiki formuła nadaje całości wymiar niedostępny w większości publikacji ufologicznych. Odpowiednia dla sceptyków, miłośników bardziej paranormalnych wyjaśnień oraz osób zainteresowanych historią popkultury. Dobry pomysł na prezent, jak i sensowny punkt wyjścia do dalszych poszukiwań pokrewnych lektur.
Świetna pigułka wiedzy na temat ewolucji postrzegania UFO na przestrzeni lat. Przekazywane informacje są siłą rzeczy mocno skrótowe, ale oparta o grafiki formuła nadaje całości wymiar niedostępny w większości publikacji ufologicznych. Odpowiednia dla sceptyków, miłośników bardziej paranormalnych wyjaśnień oraz osób zainteresowanych historią popkultury. Dobry pomysł na...
więcej Pokaż mimo to