Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Wiedźmin. Ronin Hataya, Rafał Jaki
Ocena 6,6
Wiedźmin. Ronin Hataya, Rafał Jaki...

Na półkach:

Komiks jest po prostu słaby. Brak tu klimatu wiedźmina oraz wcale nie czuć tej "japońszczyzny". Generyczna do bólu historia, gdzie wojak lata w te i we te, tłukąc się przy tym z napotkanymi potworami.

Gdyby nie sygnowanie tego tworu marką Wiedźmin to na pewno przeszedł by bez echa, o ile w ogóle ktoś połasiłby się na wydanie takiego syfu.

Komiks jest po prostu słaby. Brak tu klimatu wiedźmina oraz wcale nie czuć tej "japońszczyzny". Generyczna do bólu historia, gdzie wojak lata w te i we te, tłukąc się przy tym z napotkanymi potworami.

Gdyby nie sygnowanie tego tworu marką Wiedźmin to na pewno przeszedł by bez echa, o ile w ogóle ktoś połasiłby się na wydanie takiego syfu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W drugim tomie w zasadzie wszystko ewoluuje.

Bohaterowie stają się bardziej niejednoznaczni, skorzy do poświęceń dla większego dobra, ale i też samoświadomi swoich interesów oraz rozgrywek w galaktycznym świecie bezprawia. Fabuła oraz świat przedstawiony są coraz bardziej brutalne. Dalej brakuje tu krwi co jest absurdem, gdyż pojawia się wiele scen gdzie przedstawione są chociażby oskórowane lub spalone zwłoki. Dochodzi do ludobójstwa, a bohaterzy doświadczają okropieństw wojny oraz przede wszystkim bezsilności mimo walki z całych sił.

Wiele jest tu dziur fabularnych, czy sytuacji typu mary sue, jednak miejmy na uwadze, iż jest to manga z lat 60. XX wieku, czyli po prostu bardzo wiekowa. Sam Tezuka w posłowiu napisał, iż żal mu jest tej mangi, gdyż mimo przesłania została zaklasyfikowana do prostych historii science-fiction, których wtedy było pełno na japońskim rynku mang.

Mnie tą historią kupił - zresztą jak w zasadzie każdą poprzednią, którą udało mi się przeczytać. Nie zaczynałbym jednak czytania Tezuki od Normana, gdyż dopiero pod koniec mangi, historii rozwija skrzydła - ale gdy już dojdziemy do tych ostatnich rozdziałów to och, warto!

W drugim tomie w zasadzie wszystko ewoluuje.

Bohaterowie stają się bardziej niejednoznaczni, skorzy do poświęceń dla większego dobra, ale i też samoświadomi swoich interesów oraz rozgrywek w galaktycznym świecie bezprawia. Fabuła oraz świat przedstawiony są coraz bardziej brutalne. Dalej brakuje tu krwi co jest absurdem, gdyż pojawia się wiele scen gdzie przedstawione są...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Symetryści. Jak się pomaga autokratycznej władzy Mariusz Janicki, Wiesław Władyka
Ocena 7,1
Symetryści. Ja... Mariusz Janicki, Wi...

Na półkach: ,

Autorzy we wstępie zapewniają, iż jest to ich totalnie oryginalny twór, który nie składa się z przedruku starych tekstów z "Polityki". Jest to prawda. Co nie znaczy, że przedruków nie ma. Korzystanie z prawa cytatu na zasadzie - najpierw wkleimy połowę czyjegoś artykuły, po czym napiszemy jeden akapit własnych przemyśleń, a następnie wkleimy W RAMACH CYTATU drugą połowę artykułu - jest po prostu niepoważne. Za takie praktyki na studiach potrafią uwalić, a tu wydano z tego "książkę". Cytatów jest po prostu za dużo.

Czytając czasem miałem wrażenie jakoby nie była to jakaś publicystyka quasi naukowa tylko taka najgorszego sortu wręcz ziemkiewiczowskiego. Najpierw autorzy zaznaczają, że nie będą podawać nazwisk symetrystów, a kilkadziesiąt stron później jak gdyby nigdy nic rzucają nazwiskami na prawo i lewo, oczywiście wraz z cytatami (XD) wypowiedzi poszczególnych osobników. Coraz odbywają się tu wycieczki personalne zarówno do tych, którzy autorów nie lubią jak i takich, którzy autorów chwalą (przedstawianie Tomasza Lisa jako role model polskiego dziennikarstwa jest chyba najlepszym podsumowaniem czwartej władzy w naszym kraju). Masa tu niepotrzebnej polemiki, która równie dobrze - z uwagi na poziom wypowiedzi - mogła się znaleźć co najwyżej na Twitterze.

Autorzy na łamach książki lubią też sobie zaprzeczać i to gęsto. Na przykład -na początku książki piszą, iż według nich prawdą jest iż Platforma Obywatelska była kompletnie niekompetentna za rządów Schetyny oraz Budki i dopiero powrót Tuska postawił tą partię na nogi. Jest to opinia autorów. Kilkadziesiąt stron później autorzy wytykają lewicy socjalnej (kimkolwiek ona jest, gdyż naprzemiennie piszą tak o Razem, Lewicy i SLD), iż ta śmiała wytykać niekompetencje Schetyny i Budki, a poza tym to lewica na pewno przy pierwszej okazji wejdzie w koalicje z PISem, gdyż jedyne na czym jej zależy to ciepłe rządowe stołki (spoiler: nie stało się tak). Autorzy mogą krytykować PO, jednak jak robi to ktoś inny z obozu ówczesnej opozycji to na pewno jest symetrystą.

Symetryzm - to ważne pojęcie w naszej polskiej debacie publicznej. Część (nazwijmy to) "naukowa", gdzie autorzy tłumaczą tajniki działania symetrystów jest naprawdę porządna i muszę przyznać, że sporo się z niej dowiedziałem. Jednak cały obraz książki burzy postawa autorów wobec wszystkiego co nie jest PO. Bije z niej pogarda wobec innego. Jak autorzy piszą o opozycji to oczywiście mowa tu o PO. Zjednoczona opozycja = PO. Teza w zasadzie jest jest jedna. Jesteś z nami lub przeciw nam.

W jednym z rozdziałów autorzy napisali, iż PiS stworzył mit klasistowskich liberałów, a jak to mit to oczywiście jest nieprawdziwy. Po czym po bucowsku autorzy piszą o jakimi to nieudacznikami reszta opozycji byłaby bez Platformy Obywatelskiej. I to moim zdaniem idealnie podsumowuje jakość tej książki.

Autorzy we wstępie zapewniają, iż jest to ich totalnie oryginalny twór, który nie składa się z przedruku starych tekstów z "Polityki". Jest to prawda. Co nie znaczy, że przedruków nie ma. Korzystanie z prawa cytatu na zasadzie - najpierw wkleimy połowę czyjegoś artykuły, po czym napiszemy jeden akapit własnych przemyśleń, a następnie wkleimy W RAMACH CYTATU drugą połowę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam ogromny problem z tą książką. Pierwsze sto stron, czyli niemal połowa książki to bardzo siermiężna i wręcz nieudolna próba... no właśnie, czego? Runciman stara się stworzyć paralele w której przenikać się mają wydarzenia z antycznej Grecji, Grecji lat 60. XX wieku oraz Grecji w okresie greckiego kryzysu pod koniec pierwszej dekady XXI wieku. Jak rozumiem miała to być jakiegoś rodzaju synteza. Krótko mówiąc - nie wyszła.

Dalej jest trochę lepiej. Ale tylko trochę. Wraz z coraz sensowniejszymi argumentami, pojawiają się też te coraz głupsze, vide kompletnie absurdalne rozważania o nanorobotach (po prostu peak humanistycznego bełkotu i mówię to jako humanista).

Najciekawszy i najlepszy jest natomiast ostatni rozdział. W końcu można było zaznać małej uczty intelektualnej! Rozważania nad trzema ustrojami przyszłości (według Runcimana) czyli pragmatycznym autorytaryzmem, epistokracją oraz akceleracjonizmem były mocną solą trzeźwiącą, w szczególności. że (jak rozumiem) pisał to liberał.

Czy polecam? Tak, ale tylko dla ostatniego rozdziału. Czy opłaca się kupić tą książkę? Nie. Czy opłaca się ją wypożyczyć z biblioteki? Jak najbardziej.

Mam ogromny problem z tą książką. Pierwsze sto stron, czyli niemal połowa książki to bardzo siermiężna i wręcz nieudolna próba... no właśnie, czego? Runciman stara się stworzyć paralele w której przenikać się mają wydarzenia z antycznej Grecji, Grecji lat 60. XX wieku oraz Grecji w okresie greckiego kryzysu pod koniec pierwszej dekady XXI wieku. Jak rozumiem miała to być...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z tym tomem zbiorczym mam zasadniczy problem, którym jest cholerna nierówność kolejnych części. Po prostu im dalej tym gorzej. Srebrny grot był świetny, Gry cienia dobre, a Sny o stali po prostu przeciętne.

Dalej jest to ta sama Czarna Kompania z wyrazistymi pełnokrwistymi postaciami za które kocha się tą serię. Dalej mamy epickie krwawe bitwy, nieoczywiste wybory oraz nagłe śmierci ulubionych postaci. Jednak w tym wszystkim powoli zaczyna rozmywać się celowość fabuły, która się rozciąga kompletnie niepotrzebnie.

Dalej jest to dobra literatura. Wiadomo - nie jest to nic ambitnego, ale styl jest bardzo porządny i plastyczny z ciekawym world buildingiem oraz bohaterami.

Z tym tomem zbiorczym mam zasadniczy problem, którym jest cholerna nierówność kolejnych części. Po prostu im dalej tym gorzej. Srebrny grot był świetny, Gry cienia dobre, a Sny o stali po prostu przeciętne.

Dalej jest to ta sama Czarna Kompania z wyrazistymi pełnokrwistymi postaciami za które kocha się tą serię. Dalej mamy epickie krwawe bitwy, nieoczywiste wybory oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest o niebo lepiej niż w pierwszym tomie. Opowieść nadal jest prosta (żeby nie powiedzieć infantylna) natomiast pojawiły się ciekawsze postacie, które wprowadzają dużo zamieszania i akcji w fabule. Kreska nadal jest świetna i cieszy oko. Skoro to seinen to czekam na więcej poważnych jakościowych treści, bo na razie mamy tu w zasadzie tylko bezmyślną strzelankę.

Jest o niebo lepiej niż w pierwszym tomie. Opowieść nadal jest prosta (żeby nie powiedzieć infantylna) natomiast pojawiły się ciekawsze postacie, które wprowadzają dużo zamieszania i akcji w fabule. Kreska nadal jest świetna i cieszy oko. Skoro to seinen to czekam na więcej poważnych jakościowych treści, bo na razie mamy tu w zasadzie tylko bezmyślną strzelankę.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co to była za jazda bez trzymanki!

Zaczyna się jak nietypowa historia coming of age spokojnego nastolatka z aktorką porno, która potrafi zmieniać swój rozmiar do gigantycznych rozmiarów. Dalej wchodzą kolejne wątki nadprzyrodzone i paranormalne kończąc na totalnej apokalipsie. Romans w czasach zagłady, krytyka konsumpcjonizmu i przebodźcowanego społeczeństwa mediów i sensacji.

Początek był kiepski - to trzeba przyznać. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem jest coraz dziwniej, ale i bardziej intrygująco. Tropy w wielu przypadkach powtarzają się z Gantz, ale i tak nie zawodzą. Gantz było rollercoasterem po odmętach szaleństwa, w których człowiek pokazuje swoje wszystkie najgorsze cechy. Gigant jest natomiast kolejką górską, która oprócz bezrefleksyjnie brutalnych treści stara się przekazać historię o akceptacji, zrozumieniu i próbie pokochania drugiej osoby mimo jej niedoskonałości. Jak nie lubię romansów, tak tu nawet na sam koniec się lekko wzruszyłem.

Hiroya Oku nigdy nie zawodzi.

Co to była za jazda bez trzymanki!

Zaczyna się jak nietypowa historia coming of age spokojnego nastolatka z aktorką porno, która potrafi zmieniać swój rozmiar do gigantycznych rozmiarów. Dalej wchodzą kolejne wątki nadprzyrodzone i paranormalne kończąc na totalnej apokalipsie. Romans w czasach zagłady, krytyka konsumpcjonizmu i przebodźcowanego społeczeństwa mediów i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niesamowicie treściwa, ale i wymagająca pozycja, która przedstawia pierwsze lata liberalnego snu III RP.

Niesamowicie treściwa, ale i wymagająca pozycja, która przedstawia pierwsze lata liberalnego snu III RP.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy tom poza piękną kreską w zasadzie nie zachwyca. Fabuła jest bardzo prosta, sili się na brutalizm z różnym skutkiem.

Pierwszy tom poza piękną kreską w zasadzie nie zachwyca. Fabuła jest bardzo prosta, sili się na brutalizm z różnym skutkiem.

Pokaż mimo to

Okładka książki Pięść Gwiazd Północy tom 04 Buronson, Tetsuo Hara
Ocena 7,9
Pięść Gwiazd P... Buronson, Tetsuo Ha...

Na półkach:

Ken cały czas nie może uwolnić się od demonów przeszłości. Historia szkoły pięści gwiazd północy jest coraz bardziej intrygująca. Świat też wydaje się coraz bardziej brutalny, ale i zarazem coraz mniej czarnobiały. Widać ewidentnie, że manga ewoluuje i kompletnie się nie dziwie, że w końcu została kultowym tworem.

Pojawił się też znowu Rei, ale i potencjalnie ciekawsza postać. Zobaczymy co dalej.

Ken cały czas nie może uwolnić się od demonów przeszłości. Historia szkoły pięści gwiazd północy jest coraz bardziej intrygująca. Świat też wydaje się coraz bardziej brutalny, ale i zarazem coraz mniej czarnobiały. Widać ewidentnie, że manga ewoluuje i kompletnie się nie dziwie, że w końcu została kultowym tworem.

Pojawił się też znowu Rei, ale i potencjalnie ciekawsza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest w zasadzie zbiorem trzech esejów, które obracają się temacie teorii globalnego kapitalizmu.

Pierwszy esej "Neoliberalizm a restauracja władzy klasowej" jest najlepszym z całej trójki. W dużej mierze jest to rys historyczny (głównie XX wieku) coraz bardziej zglobalizowanego świata, gdzie gospodarka kapitalistyczna działała już na pełnych obrotach pokazując pełną krasę patologii oraz nierówności.

Drugi esej "Notatki do teorii rozwoju nierównego geograficznie" w domyśle powinien być "mięsem" tej pozycji. Myślałem, że dowiem się czegoś nowego z tej książki, a wyszło na to, że teoria Harveya nt. globalnego kapitalizmu jest kompletnym banałem, o którym średnio rozgarnięty student stosunków międzynarodowych powinien mieć jakiekolwiek pojęcie. Wszystko skupia się na linii bogate centra - biedne peryferia, gdzie te pierwsze bez skrupułów wykorzystują, wywłaszczają i maksymalizują zyski względem stagnacji chronicznej biedy tych drugich. Oczywiście podane jest to na licznych przykładach. Z zawodem jednak stwierdzam, że nic nowego się zbytnio z tego nie dowiedziałem.

Ostatni esej "Przestrzeń jako słowo klucz" jest moim zdaniem kompletnych nieporozumieniem. Sięgając po tytuł dotyczący (jak sama nazwa serii mówi) ekonomii, ostatniego czego się spodziewałem to rozważań na temat metafizyki z licznymi odniesieniami do rewolucji francuskiej oraz budownictwa tego okresu. Była to czysta abstrakcja, która tylko przebłyskami w postaci pojedynczych zdań starała się wrócić do clou książki - niestety kompletnie nieudolnie.

Czy polecam? Ciężko stwierdzić. Pierwszy esej jest naprawdę bardzo dobry, drugi średni, trzeci porażka. Masz naprawdę kompletnie zerową wiedzę nt. działania kapitalizmu na sferze globalnej. Sięgnij po pierwszy i drugi esej, a trzeci olej. Masz jednak już jakąś wiedze na ten temat? Poczytaj Wallersteina albo Khana :)

Książka jest w zasadzie zbiorem trzech esejów, które obracają się temacie teorii globalnego kapitalizmu.

Pierwszy esej "Neoliberalizm a restauracja władzy klasowej" jest najlepszym z całej trójki. W dużej mierze jest to rys historyczny (głównie XX wieku) coraz bardziej zglobalizowanego świata, gdzie gospodarka kapitalistyczna działała już na pełnych obrotach pokazując...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pięść Gwiazd Północy tom 03 Buronson, Tetsuo Hara
Ocena 8,1
Pięść Gwiazd P... Buronson, Tetsuo Ha...

Na półkach:

Jak do tej pory jest to najlepszy tom polskiego wydania Pięści Gwiazd Północy. Rei to świetnie skonstruowana postać poboczna, mam nadzieje, że w kolejnych tomach jeszcze go zobaczymy. Dowiadujemy się też coraz więcej o backstory Kena.

Buronson jest naprawdę utalentowanym twórcą skoro z prostej historii o napakowanych facetach lejących się po mordach w post apokaliptycznym świecie, potrafi przelać tyle emocji, bólu i melancholii.

Jak do tej pory jest to najlepszy tom polskiego wydania Pięści Gwiazd Północy. Rei to świetnie skonstruowana postać poboczna, mam nadzieje, że w kolejnych tomach jeszcze go zobaczymy. Dowiadujemy się też coraz więcej o backstory Kena.

Buronson jest naprawdę utalentowanym twórcą skoro z prostej historii o napakowanych facetach lejących się po mordach w post apokaliptycznym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poziom względem pierwszego tomu spada przez zbyt liczne wątki young adult. Dalej nie wiadomo o co zbytnio tu chodzi, karty odkrywane są bardzo powoli, ale czyta się to bardzo dobrze.

Poziom względem pierwszego tomu spada przez zbyt liczne wątki young adult. Dalej nie wiadomo o co zbytnio tu chodzi, karty odkrywane są bardzo powoli, ale czyta się to bardzo dobrze.

Pokaż mimo to

Okładka książki One-Punch Man tom 12 - Ci silni Yusuke Murata, ONE
Ocena 7,9
One-Punch Man ... Yusuke Murata, ONE...

Na półkach:

Szczerze mówiąc wielki turniej to chyba najnudniejszy wątek jaki do tej pory został przedstawiony w mandze. Dobrze, że nie ma go zbyt dużo, a na głównym planie mamy plejadę mniej lub bardziej ciekawych postaci pobocznym. Garo to coraz ciekawszy antagonista. Kreska jak zwykle przepiękna.

Szczerze mówiąc wielki turniej to chyba najnudniejszy wątek jaki do tej pory został przedstawiony w mandze. Dobrze, że nie ma go zbyt dużo, a na głównym planie mamy plejadę mniej lub bardziej ciekawych postaci pobocznym. Garo to coraz ciekawszy antagonista. Kreska jak zwykle przepiękna.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor zabiera nas w podróż po wyborczej kampanii prezydenckiej z 2020 roku. Jak sam tytuł wskazuje kampanie wyborcze porównuje się tu do objazdowego cyrku, w którym rolę klaunów, osiłków, akrobatów oraz innych dziwolągów ogrywają polscy politycy.

Podejście autora do tego wszystkiego jest mocno ironiczne i zdystansowane (czyli takie jakie powinno być). Krawczyk rozmawia tu z politykami, sztabowcami, sprzedawcami, gospodyniami wiejskimi oraz całą masą wyborców oraz niezdecydowanych, którzy opowiadają o swoich nadziejach, obawach, prawdach ostatecznych, sympatiach, antagonizmach oraz po prostu o wszystkim co im ślina na język przeniesie. Wychodzą z tego często rozmowy oraz sytuacje po prostu absurdalne, zabawne, ironiczne, ale czasami i bardzo gorzkie. Była to ciekawa podróż po całej Polsce, po wsiach i miastach, po wielkich halach i mały barach, po libacjach i różańcach. Po pełnej kontrastów Ojczyźnie.

Styl autora jest bardzo lekki. Czyta to się szybko i dobrze, jednak brakuje w książce pierwiastka tego czegoś co wzniosłoby tą pozycje na wyżyny reportażu. Czy mogę ją polecić? Tak. Jest dobra. Tyle i aż tyle. Bez fajerwerków, bez efektu wow, bez głębszej refleksji za to z dobrym warsztatem, lekkim piórem oraz celnymi obserwacjami.

Autor zabiera nas w podróż po wyborczej kampanii prezydenckiej z 2020 roku. Jak sam tytuł wskazuje kampanie wyborcze porównuje się tu do objazdowego cyrku, w którym rolę klaunów, osiłków, akrobatów oraz innych dziwolągów ogrywają polscy politycy.

Podejście autora do tego wszystkiego jest mocno ironiczne i zdystansowane (czyli takie jakie powinno być). Krawczyk rozmawia tu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest to moje pierwsze zetknięcie z literaturą Dalekiego Wschodu, ale i na pewno nie ostatnie. Ta powieść to po prostu coś innego, nieopisanego, która wdrąża się swoją niby banalną, mistyczną, spirytualistyczną, gorzką, ironiczną, tragiczną, groteskową historią prosto w czytelnika. Sen wioski Ding to mocne doświadczenie, niesamowite wręcz i jakże inne od zachodniej literatury. Prawdziwa pobudzająca uczta wyobraźni.

Jest to moje pierwsze zetknięcie z literaturą Dalekiego Wschodu, ale i na pewno nie ostatnie. Ta powieść to po prostu coś innego, nieopisanego, która wdrąża się swoją niby banalną, mistyczną, spirytualistyczną, gorzką, ironiczną, tragiczną, groteskową historią prosto w czytelnika. Sen wioski Ding to mocne doświadczenie, niesamowite wręcz i jakże inne od zachodniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pomysł na fabułę wydawać mógłby się świetny, jednak coś tu ewidentnie nie zagrało. Tempo strasznie się wlecze, czyta się to nieangażująco i nie wiem czy to jest kwestia suchego stylu Wattsa, czy spartaczonej roboty tłumacza. Hard s-f nie musi być nudne, ale tutaj jak najbardziej było.

Pomysł na fabułę wydawać mógłby się świetny, jednak coś tu ewidentnie nie zagrało. Tempo strasznie się wlecze, czyta się to nieangażująco i nie wiem czy to jest kwestia suchego stylu Wattsa, czy spartaczonej roboty tłumacza. Hard s-f nie musi być nudne, ale tutaj jak najbardziej było.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka Koniec pokoleń podległości autorstwa Jarosława Kuisza, wydana w 2018 roku przez fundacje Kultury Liberalnej jest zbiorem esejów, felietonów i tekstów z ostatniej dekady XXI wieku. Jarosław Kuisz jest redaktorem naczelnym „Kultury Liberalnej” oraz adiunktem w Instytucie Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Książka traktuje o stanie Polski w XXI wieku oraz o samych Polakach, ich sposobie myślenia oraz działania politycznego, o szansach i zagrożeniach jakie niosą ze sobą nadchodzące lata oraz pokolenia. Jak twierdzi sam autor, podział na postkomunistów i postsolidarnościowców w obecnej Polsce nie ma już racji bytu, a główna oś podziału polskiego społeczeństwa rysuje się na konflikcie międzypokoleniowym. Proponuje on do tego konkretne nazewnictwo. Osoby urodzone i wychowane przed rokiem 1989 wchodzą w skład pokolenia podległości. Natomiast te urodzone po 1989 roku uchodzą wedle autora za pokolenie niepodległości. Jak widać sam rok 1989 jest tutaj punktem zwrotnym do rozważań na temat współczesnej Polski, gdyż jest to czas kiedy wraz z upadkiem Polskiej Republiki Ludowej narodziła się III Rzeczpospolita Polska. Według autora III RP jest pierwszą Rzeczpospolitą w której w końcu urodziło i wychowało się całe pokolenie Polaków wolne od trosk i obcych wpływów. Natomiast okres od 1795 roku, czyli trzeciego rozbioru Polski do 1989 roku, porównuje nawet do kolonizacji i dekolonizacji państw Afryki oraz Azji. Owy okres (w zaokrągleniu) dwustu lat podległej Polski odcisnął tak mocne piętno na obecnym pokoleniu podległości, które stoi w rozkroku między przeszłością, a nowoczesnością.

Zachłyśnięci Zachodem w końcu poczuli się przez ten wyidealizowany Zachód zdradzeni. I teraz wszelkie swoje bolączki i żółć przelewają na młodych, czyli owe pokolenie niepodległości. Zamiast szukać dróg do współpracy jawi się tu tylko narastający konflikt pokoleniowy. Bo młodzi nie chcą pracować za darmo dla idei, bo nie chcą być Chrystusem Narodów, tylko chcą po prostu godnie żyć. Dodając od siebie powiedziałbym, że mimo wywodów to pokolenie nie-podległości coraz bardziej czerpie wzorce od swoich poprzedników. Polaryzacja osiąga coraz bardziej niepokojący obrót, partie szalenie populistyczne zdobywają coraz to większy rozgłos i poparcie wśród średnio zainteresowanego czymkolwiek pokolenia niepodległości.

Więc czy koniec pokolenia podległości rzeczywiście ma miejsce? Moim zdaniem zdecydowanie nie. Powtarzamy błędy poprzedników, a system wydaje się nie do złamania, gdyż nikt po-ważny nie chce przeprowadzić mozolnych wymagających reform. Zamiast tego najpopularniejszymi wśród pokolenia niepodległości rozwiązaniami są takie, aby wszystko zburzyć - system emerytalny, zdrowotny, podatkowy, a przy okazji nie myśli się wcale o konsekwencjach takich czynów. Pokoleniu niepodległości wpaja się w szkołach brak kreatywnego myślenia, brak jakiejkolwiek wiedzy obywatelskiej, a próby aktywizacji często spełzają na niczym. Zmiana pokoleniowa nie nastąpiła i będzie trzeba na nią trochę poczekać.

Książka Koniec pokoleń podległości autorstwa Jarosława Kuisza, wydana w 2018 roku przez fundacje Kultury Liberalnej jest zbiorem esejów, felietonów i tekstów z ostatniej dekady XXI wieku. Jarosław Kuisz jest redaktorem naczelnym „Kultury Liberalnej” oraz adiunktem w Instytucie Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Książka traktuje o stanie Polski w XXI wieku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po wysokich ocenach na portalu spodziewałem się czegoś naprawdę solidnego, a dostałem, no właśnie, co?

Główna treść książki to niejako przewodnik po nowinkach technologicznych, społecznych i popkulturowych lat 90. XX wieku. Autor ekscytuje się coraz szybszym internetem, nowymi formatami plików muzycznych (Mp3), nową muzyką i kulturą. Z perspektywy dzisiejszej książkę można traktować co najwyżej jako ciekawostkę, tudzież kronikę szybko zmieniającej się ostatniej dekady ubiegłego wieku.

O samym problemie przyśpieszenie z pozycji naukowo-socjologiczno-filozoficznej jest jak kot napłakał. Rozważana sią trafne i wartościowe, ale są w zasadzie dodatkiem do chociażby rozdziału, który tłumaczy nam jak korzystać efektywnie z przeglądarki internetowej (XD).

Także największy mój zarzut przez który nie jestem w stanie w zupełności polecić tej książki jest taki - autor pisze nie na temat. Gdy już temat złapie to tylko na chwilę, żeby w gawędziarski sposób zanudzać czytelnika wywodami o tym, że nuży go pisanie maili, o tym jakie ma poranne rytuały z piciem kawy, czy innymi kompletnie nieintersującymi i przede wszystkim niepotrzebnymi wywodami. Zaryzykuje stwierdzenie, iż gdyby wyciąć całe to bajdurzenie to materiału rzeczowego starczyłoby co najwyżej na kilkunastostronicowy esej.

Z jednym się mogę z Eriksenem zgodzić. Tyrania chwili wymusza na nas sukcesywne i umiejętne dysponowanie czasem, który trzeba spożytkować na produktywne rzeczy. Ja niestety zasadę tą złamałem, bo dobre kilka godzin zmarnowałem na czytanie takich banałów.

Po wysokich ocenach na portalu spodziewałem się czegoś naprawdę solidnego, a dostałem, no właśnie, co?

Główna treść książki to niejako przewodnik po nowinkach technologicznych, społecznych i popkulturowych lat 90. XX wieku. Autor ekscytuje się coraz szybszym internetem, nowymi formatami plików muzycznych (Mp3), nową muzyką i kulturą. Z perspektywy dzisiejszej książkę można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z racji iż jest to zbiór tekstów publikowanych na przestrzeni siedmiu lat, znajdziemy tutaj mydło i powidło. Od rozważań nad republikanizmem, liberalizmem, stanem polskich sądów, debaty publicznej, kultury politycznej, Unii Europejskiej, NATO, COVIDem-19 kończąc na nowej zimnej wojnie oraz polskiej polityce wschodniej. I jak to w takich zbiorach bywa, teksty są po prostu szalenie nierówne. Często też występują tu powtórzenia, które zapewne w oryginalnych tekstach nie kuły tak bardzo - tu jednak jako, że czyta się je jeden po drugim, wydają się irytujące i niepotrzebne. Rozumiem konwencje zbioru, ale jest jak jest.

To co zasługuje na wyróżnienie to oczywiście lekkie pióro Radziejewskiego, które moim zdaniem jest niezbędne w dobrej publicystyce i tu w pełni spełnia swoje zadanie. W zbiorze autor punktuje wiele spraw, osób czy organizacji i to nawet bardzo sprawnie oraz w większości przypadków słusznie. Jak to w publicystyce, nie zawsze się zgadzam z tezami autora, ale chyba o to w tym chodzi, aby taka lektura pobudzała do polemiki, nawet tej wewnętrznej. Sam autor nie zamyka się na plemienność obecnego głównego dyskursu i czerpie oraz powołuje się na wiele nazwisk z kompletnie różnych baniek. Jedyna sprawa przy której stoi twardo to republikanizm, którego jest pieczołowitym zwolennikiem i propagatorem o czym przypomina praktycznie w każdym tekście.

Podsumowując, niewątpliwym plusem tego zbioru tekstów jest możliwość poznania poglądów autora na ogrom tematów pobudzających do dyskusji. Moim zdaniem Radziejewski umie w syntezy i czekam na książkę z prawdziwego zdarzenia, która ma zwięzły początek i koniec, dzięki czemu mógłbym zobaczyć pełnię możliwości intelektualnych tego autora.

Z racji iż jest to zbiór tekstów publikowanych na przestrzeni siedmiu lat, znajdziemy tutaj mydło i powidło. Od rozważań nad republikanizmem, liberalizmem, stanem polskich sądów, debaty publicznej, kultury politycznej, Unii Europejskiej, NATO, COVIDem-19 kończąc na nowej zimnej wojnie oraz polskiej polityce wschodniej. I jak to w takich zbiorach bywa, teksty są po prostu...

więcej Pokaż mimo to