-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyNigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń? 100-letnia pisarka właśnie wydała dwie książkiAnna Sierant3
-
Artykuły„Chłopcy z ulicy Pawła”. Spacer po Budapeszcie śladami bohaterów kultowej książki z dzieciństwaDaniel Warmuz7
-
ArtykułyNajlepszy kryminał roku wybrany. Nagroda Wielkiego Kalibru 2024 dla debiutantkiKonrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2024-06-08
2024-05-29
2024-05-15
2024-05-10
2024-05-07
2024-04-28
2024-04-25
Cierpię na bardzo wkurzającą przypadłość, która nie pozwala mi porzucić książki. Muszę doczytać do końca i już. Niestety... Ile bym dała, żeby tę lekturę przerwać już po pierwszym rozdziale... Wydaje mi się, że czegoś równie złego nie zdarzyło mi się jeszcze przeczytać. Próbowałam doszukać się jakichś pozytywów, ale nie podołałam pomimo szczerych chęci. Gdyby porównać do czegoś "Ostatnie życzenie" to byłby to jeden z seriali paradokumentalnych typu "Trudne sprawy". Dialogi sztywne jak mokre kalesony wystawione na mróz. Na uwagę zasługuje fakt, iż autor używa słów, których znaczenia chyba nie rozumie. Bo jak wytłumaczyć to, że "dom zbliżał się diametralnie" czy "obgadywanie za plecami było dziecinną jatką"? Takich smaczków jest więcej. Bo pani pielęgniarka prosi głównego bohatera o "okazanie godności", (co jak się okazuje było wylegitymowaniem się), "para swobodnie sunie ku nozdrzom" a żona podchodząc do męża "zatapia głowę w jego klatce piersiowej".
Można odnieść wrażenie, że książka była tłumaczona z innego języka przez pierwszy z brzegu internetowy translator, bo nie wierzę, że ktoś może coś takiego napisać z własnej, nieprzymuszonej woli. Istnieje też możliwość, że autor ma duże zaufanie do wydawnictwa, ale korektor akurat w tym terminie postanowił wyjechać do Chin i wtopić się w tłum.
Polecam jako grę towarzyską - kto znajdzie więcej błędów leksykalnych wygrywa.
Cierpię na bardzo wkurzającą przypadłość, która nie pozwala mi porzucić książki. Muszę doczytać do końca i już. Niestety... Ile bym dała, żeby tę lekturę przerwać już po pierwszym rozdziale... Wydaje mi się, że czegoś równie złego nie zdarzyło mi się jeszcze przeczytać. Próbowałam doszukać się jakichś pozytywów, ale nie podołałam pomimo szczerych chęci. Gdyby porównać do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-19
2024-04-16
2024-04-03
2024-04-01
2024-03-21
Zawsze po przeczytaniu książki spoglądam sobie na notkę o autorze. O p. Ludwiku (swoją drogą fajne imię) przeczytałam, że jest introwertykiem. I było to pierwsze ze słów, które go określały. Od razu pomyślałam, że świetnie, bo nie będzie tracił czasu na jakieś pitu-pitu, tylko przejdzie od razu do konkretów. I co? Miałam rację! Przy okazji mam wrażenie, że prokurator Grab, czyli główny bohater, jest ulepiony na wzór swojego stwórcy. Ale to tylko moje gdybanie.
Jak kryminał, to i zwłoki być muszą. I to nawet niejedne, ale o tym na razie ciiii... No!
Młodzież w imprezowych nastrojach znajduje na polanie pakunek, a w nim, zamiast prezentu odkrywają najprawdziwsze zwłoki. Martwe na amen! W związku z tym wydarzeniem formuje się grupa, która ma za zadanie wyśledzić kto jest czarnym charakterem. I kto pogrywa z organami ścigania, jakby jutra miało nie być. Do pierwszej ofiary dołącza następna i następna... I wszystkie łączy COŚ. Zespół bierze się ostro do działania, a jego członkowie robią to na różne, nie zawsze konwencjonalne sposoby. Ten zły też pogrywa sobie, niczym Jackie Chan w szczytowej formie. Uderza, robi unik a następnie rozmywa się we mgle. I do końca nie wiadomo kim jest.
Czy zostanie złapany? Jakie są jego pobudki? Tego się dowiecie po przeczytaniu. A zakończenie wcale nie będzie proste ani łatwe. Ba! Nawet przyjemne nie będzie.
Takimi to atrakcjami raczy nas lektura. I jak nie przeczytać, ja się pytam. No jak?
Zawsze po przeczytaniu książki spoglądam sobie na notkę o autorze. O p. Ludwiku (swoją drogą fajne imię) przeczytałam, że jest introwertykiem. I było to pierwsze ze słów, które go określały. Od razu pomyślałam, że świetnie, bo nie będzie tracił czasu na jakieś pitu-pitu, tylko przejdzie od razu do konkretów. I co? Miałam rację! Przy okazji mam wrażenie, że prokurator Grab,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-08
2024-03-05
2024-03-03
2024-02-25
2024-02-19
2024-02-18
2024-02-14
Po raz pierwszy miałam przyjemność przeczytać coś p. Janiszewskiej. Tak, przyjemność! Bo inaczej nie można tego nazwać.
Autorka przenosi nas do Sinic - niewielkiej miejscowości na Podlasiu, gdzie rodzice zgłaszają zaginięcie swojej nastoletniej córki. Miejscowa policja rozpoczyna śledztwo. Okazuje się, że w miejscu, gdzie ludzie najbardziej boją się opinii sąsiadów, każdy ma swoje tajemnice. Sekrety, których nie znają nawet najbliżsi.
Wielokrotnie można usłyszeć, że jakaś książka "wciąga". Ta istotnie to robi. Czytając wpadamy w tunel, który pochłania cały czas i uwagę. Odciąga od codziennych zajęć i osadza się głęboko w umyśle, nie pozwalając aby cokolwiek innego zajęło jej miejsce.
To książka, z cyklu "przeczytam jeszcze tylko jeden rozdział" po czym okazuje się, że za oknem nastał świt a Wy zastanawiacie się, jak to możliwe.
Po raz pierwszy miałam przyjemność przeczytać coś p. Janiszewskiej. Tak, przyjemność! Bo inaczej nie można tego nazwać.
Autorka przenosi nas do Sinic - niewielkiej miejscowości na Podlasiu, gdzie rodzice zgłaszają zaginięcie swojej nastoletniej córki. Miejscowa policja rozpoczyna śledztwo. Okazuje się, że w miejscu, gdzie ludzie najbardziej boją się opinii sąsiadów, każdy...
Komisarz "Trupia czaszka" powraca. Nie jest to jednak powrót z przytupem a jedynie z nieśmiałym szurnięciem. Jakiś ten Zakrzewski się ugrzeczniony zrobił. Wcześniej niczym James Bond wyrywał wszystkie panny w zasięgu wzroku, pijał alkohol w dużych ilościach i nawet kaca nie musiał leczyć. Teraz wraca spokojnie do domu, pilnuje języka i zastanawia się, czy aby na pewno pogoda jest odpowiednia do jazdy motocyklem. Serio? Ja wiem, że ludziom w okolicy czterdziestki włącza się slow motion, ale to jest postać fikcyjna! Wolałam tego zdecydowanego, pewnego siebie i błyskotliwego Marcina. Ten to taki trochę wujek z wesela - tylko mu wąsa brakuje.
Jedno w Zakrzewskim zostało po staremu - przyciąganie problemów. Tym razem dorobił się Anioła Stróża. Takiego, co to broni i eliminuje wszystkie problemy. A, że najczęściej problematyczni bywają ludzie, to ich się pozbywa. Pierwszym do odstrzału (dosłownie) jest Parol, który nieco w życiu komisarza namieszał. I, jak się okazuje namiesza jeszcze trochę. I to zza grobu! Bo i tym razem rozwiązanie całej zagadki tkwi w przeszłości. Będzie budowanie napięcia, zwroty akcji i cały wachlarz emocji towarzyszący śledczym. Czyli to, w co autor potrafi doskonale. Bo to naprawdę fajna książka jest. I nawet jeśli p. Gorzka postanowi, że w kolejnym tomie Zakrzewski dozna objawienia i zamieszka w klasztorze, to też będę czytać. Tak się chyba zachowują psychofani. ;)
Komisarz "Trupia czaszka" powraca. Nie jest to jednak powrót z przytupem a jedynie z nieśmiałym szurnięciem. Jakiś ten Zakrzewski się ugrzeczniony zrobił. Wcześniej niczym James Bond wyrywał wszystkie panny w zasięgu wzroku, pijał alkohol w dużych ilościach i nawet kaca nie musiał leczyć. Teraz wraca spokojnie do domu, pilnuje języka i zastanawia się, czy aby na pewno ...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to