rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , , ,

"Moda na Sukces" w literackiej formie? Ależ skąd! Uważny czytelnik odczyta "Moją słodką Audrinę" jako opowieść o klątwach patriarchalnego społeczeństwa na przykładzie jego najmniejszej komórki - rodziny. Niech za wskazówkę interpretacyjną posłużą słowa jednej z bohaterek dotyczących malowanych przez mężczyzn kobiecych aktów.

"Moda na Sukces" w literackiej formie? Ależ skąd! Uważny czytelnik odczyta "Moją słodką Audrinę" jako opowieść o klątwach patriarchalnego społeczeństwa na przykładzie jego najmniejszej komórki - rodziny. Niech za wskazówkę interpretacyjną posłużą słowa jednej z bohaterek dotyczących malowanych przez mężczyzn kobiecych aktów.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Uwaga, wdychamy powietrze i wszyscy razem głośno mówimy: metafora, Shakespeare, metafora, fajka Margritte'a, metafora, hierarchia potrzeb Maslowa, METAFORA, METAFORA, METAFORA. A wspomniałam już o metaforze?
Kolejny bubel od Johna Greena - nabzdyczony, podlizujący się małoletnim odbiorcom (według Hazel są tylko dwa rodzaje dorosłych - żałosny i żałośniejszy, ciekawe, do której kategorii zalicza siebie Green?)pretensjonalny, nieprawdziwy, przereklamowany. Temu panu już dziękujemy.

Uwaga, wdychamy powietrze i wszyscy razem głośno mówimy: metafora, Shakespeare, metafora, fajka Margritte'a, metafora, hierarchia potrzeb Maslowa, METAFORA, METAFORA, METAFORA. A wspomniałam już o metaforze?
Kolejny bubel od Johna Greena - nabzdyczony, podlizujący się małoletnim odbiorcom (według Hazel są tylko dwa rodzaje dorosłych - żałosny i żałośniejszy, ciekawe, do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

Feministyczna w swoim przesłaniu narracja o wyrwaniu się z toksycznych relacji oraz narzuconych przez system ograniczeń, dla niepoznaki odziana w niepozorne ciało baśni. Przyjemne, magiczne i niegłupie. Gorąco polecam czytelnikom w każdym wieku.

Feministyczna w swoim przesłaniu narracja o wyrwaniu się z toksycznych relacji oraz narzuconych przez system ograniczeń, dla niepoznaki odziana w niepozorne ciało baśni. Przyjemne, magiczne i niegłupie. Gorąco polecam czytelnikom w każdym wieku.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

-O, jesteś już! Kupiłeś ziemniaki?
-Och, Pani Matko - cudownie, że pytasz! Gdy rozdmuchany marzeniami szedłem brukoliczną ulicą, perłowym białkom okien mej duszy ukazał się obraz najcudowniejszy, choć tak przerażający. Oto dziarskim krokiem szła parada gromowładnych ułanów. Pięknie skrzyła się nagość ich jajecznych glac, zaś członki odziane w ortalionowe cuda najnowszej myśli sportowej wzbudzały najgłębszy respekt. Szaty te ozdobione były perfekcyjną ilością pasków. Gromkie ich głosy odbijały się od ciał gnijących kamienic, pamiętających jeszcze tętent srebrnodrżących kopyt konia marszałka Piłsudskiego.... piękne i dumne były bejzbolowe kije w ich dłoniach, wzrok ich był sokoli - gdy tak szli, w powietrzu unosił się ostry zapach męskości, potęgi i woj-
-No dobra, ale masz te ziemniaki czy nie?
-Mam! ...Jednego i bardzo nadgryzionego przez robaki.

Tak mogę podsumować moje wrażenia co do tej powieści. Czytając ją, czułam się niczym nauczyciel kiwany przez nieprzygotowanego, ale za to tryskającego potokiem ładnych słówek ucznia. Często miałam ochotę trzepnąć autora po głowie i krzyknąć "No dobrze, ale co z tego wynika?". Co za dużo, to nie zdrowo - a Nabokov czasem tak bardzo bawi się swoim językiem, że zakrawa to o literacki onanizm. Zabawy słowne mają dla mnie marginalne znaczenie, w przeciwieństwie do fabuły tudzież treści powieści. Ta ostatnia mnie nie zniesmaczyła ani nie rozczarowała, ale też nie zachwyciła - "w trakcie" czytania dzieła Nabokova skończyłam czytać trzy inne powieści. Gdyby historia nie została, mówiąc brzydko, rozflaczona na 400 stron, z pewnością mój odbiór całości byłby lepszy.
Nie winię Nabokova za moją obojętność - to po prostu nie do końca jest powieść przeznaczona dla mnie. Dlatego też uważam, że każdy na własną rękę powinien sprawdzić, czy Nabokov przynosi mu ziemniaki, czy też nie.

-O, jesteś już! Kupiłeś ziemniaki?
-Och, Pani Matko - cudownie, że pytasz! Gdy rozdmuchany marzeniami szedłem brukoliczną ulicą, perłowym białkom okien mej duszy ukazał się obraz najcudowniejszy, choć tak przerażający. Oto dziarskim krokiem szła parada gromowładnych ułanów. Pięknie skrzyła się nagość ich jajecznych glac, zaś członki odziane w ortalionowe cuda najnowszej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Szukając Alaski" to typowa młodzieżówka - ani bardzo dobra, ani strasznie zła. Powieść do bólu przeciętna, choć można znaleźć w niej jedną czy dwie ciekawe myśli.
W porównaniu do książek Jacqueline Wilson, która pisze dla dużo młodszego odbiorcy, "Alaska" wypada zgoła infantylnie.
No i znowu ten schemat - samozwańczy nastoletni intelektualista i jego WOW TAKA ZAGADKOWA Manic Pixie Dream Girl. Ile można?

"Szukając Alaski" to typowa młodzieżówka - ani bardzo dobra, ani strasznie zła. Powieść do bólu przeciętna, choć można znaleźć w niej jedną czy dwie ciekawe myśli.
W porównaniu do książek Jacqueline Wilson, która pisze dla dużo młodszego odbiorcy, "Alaska" wypada zgoła infantylnie.
No i znowu ten schemat - samozwańczy nastoletni intelektualista i jego WOW TAKA ZAGADKOWA...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciężka i męcząco ideologiczna lektura, która daje wgląd w środowisko otaku oraz japoński przemysł popkulturowy, jak żadna inna książka.

Ciężka i męcząco ideologiczna lektura, która daje wgląd w środowisko otaku oraz japoński przemysł popkulturowy, jak żadna inna książka.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Prawdziwe losy dziewcząt, o których opowiada film "Heavenly Creatures" Petera Jacksona. Prawda ciekawsza, barwniejsza i bardziej przerażająca, niż jakakolwiek fikcja.

Prawdziwe losy dziewcząt, o których opowiada film "Heavenly Creatures" Petera Jacksona. Prawda ciekawsza, barwniejsza i bardziej przerażająca, niż jakakolwiek fikcja.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Obowiązkowa lektura dla tych, którzy uważają Nightwish za muzykę gotycką.

Obowiązkowa lektura dla tych, którzy uważają Nightwish za muzykę gotycką.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niestety, Daphne Barak napisała laurkę - w której, co gorsza, nie czci Amy Winehouse, lecz samą siebie. Tytułowa postać gdzieś przemyka między kolejnymi zdaniami opisującymi doświadczenia autorki. Książkę dobija niezgrabne tłumaczenie, które utrudnia czytanie tekstu będącego na poziomie pierwszego z brzegu artykułu w "Vivie" czy "Gali". Radzę trzymać się z daleka - ładna okładka to nie wszystko.

Niestety, Daphne Barak napisała laurkę - w której, co gorsza, nie czci Amy Winehouse, lecz samą siebie. Tytułowa postać gdzieś przemyka między kolejnymi zdaniami opisującymi doświadczenia autorki. Książkę dobija niezgrabne tłumaczenie, które utrudnia czytanie tekstu będącego na poziomie pierwszego z brzegu artykułu w "Vivie" czy "Gali". Radzę trzymać się z daleka - ładna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytane dawno, dawno temu - i zapamiętane jako jeden z bardziej bezczelnych i żałosnych prób zarobienia na popularnej marce.

Przeczytane dawno, dawno temu - i zapamiętane jako jeden z bardziej bezczelnych i żałosnych prób zarobienia na popularnej marce.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka stanowiąca zgrabne wprowadzenie do tematu, ale niestety nic poza tym - wielkim minusem jest "sztucznie napompowana" objętość książki(dzięki dużej czcionce, interlinii oraz dodatkowi zawierającemu spis wszystkich wydanych w Polsce mang), ponadto osoba zorientowana w temacie nie znajdzie tu niczego nowego. Na plus zamieszczona przez Autorkę na końcu książki obszerna bibliografia, która z pewnością ułatwi dalsze zgłębianie fascynującego tematu japońskiego komiksu.

Książka stanowiąca zgrabne wprowadzenie do tematu, ale niestety nic poza tym - wielkim minusem jest "sztucznie napompowana" objętość książki(dzięki dużej czcionce, interlinii oraz dodatkowi zawierającemu spis wszystkich wydanych w Polsce mang), ponadto osoba zorientowana w temacie nie znajdzie tu niczego nowego. Na plus zamieszczona przez Autorkę na końcu książki obszerna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka dobra, lecz nie idealna - niektóre wątki przydałoby się poszerzyć, inne skrócić. Irytuje hipokryzja autorki w stosunku do innych pacjentów szpitala psychiatrycznego. Zakończenie wydało mi się być napisane nieco na siłę. Nie do końca dobrze został także zrealizowany pomysł "drugiej rzeczywistości Emily" - często odnosiłam wrażenie, że listy z Asylum zostały tylko dlatego napisane, że same wspomnienia Emilie to nieco za mało, by wydać książkę(co nie oznacza, że nie rozumiem założenia - które zostało czarno na białym wyłożone w zakończeniu).
Nie żałuję lektury, ale cieszę się, że nie musiałam wydać 70 euro/dolarów, bo ta książka z pewnością nie jest tego warta.
Dla fanów Emilie to z pewnością ciekawa historia - ale nie wykraczająca poza obręby rozrywki.

Książka dobra, lecz nie idealna - niektóre wątki przydałoby się poszerzyć, inne skrócić. Irytuje hipokryzja autorki w stosunku do innych pacjentów szpitala psychiatrycznego. Zakończenie wydało mi się być napisane nieco na siłę. Nie do końca dobrze został także zrealizowany pomysł "drugiej rzeczywistości Emily" - często odnosiłam wrażenie, że listy z Asylum zostały tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ciekawy pomysł psuje koszmarny język autorki. Wiem, że jest to powieść napisana z pierwszej osoby. Rozumiem, że jej bohaterką jest przeciętna siedemnastolatka. Problem w tym, że czułam się, jakbym czytała czyjegoś kiepskiego bloga, a nie powieść. Stylizacja nie usprawiedliwia wszystkiego.

Ciekawy pomysł psuje koszmarny język autorki. Wiem, że jest to powieść napisana z pierwszej osoby. Rozumiem, że jej bohaterką jest przeciętna siedemnastolatka. Problem w tym, że czułam się, jakbym czytała czyjegoś kiepskiego bloga, a nie powieść. Stylizacja nie usprawiedliwia wszystkiego.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nigdy nie zrozumiem popularności tej książki. Jakiś pomysł jest, odrobina smutku też - ale dużo bardziej poruszające książki pisze choćby Jacqueline Wilson. Cóż z tego, że teoretycznie ich odbiorca jest dużo młodszy, skoro dotykają bolesnych aspektów dorastania we współczesności?
"Szukając Alaski" nie jest książką złą - jest po prostu rzeczą nieziemsko przeciętną. Ot, taka sobie historyjka nastoletniej miłości, z kilkoma ładnymi cytatami na krzyż. Łzawa bajeczka do zapomnienia, jeśli się czytało w życiu więcej niż dziesięć książek.

Nigdy nie zrozumiem popularności tej książki. Jakiś pomysł jest, odrobina smutku też - ale dużo bardziej poruszające książki pisze choćby Jacqueline Wilson. Cóż z tego, że teoretycznie ich odbiorca jest dużo młodszy, skoro dotykają bolesnych aspektów dorastania we współczesności?
"Szukając Alaski" nie jest książką złą - jest po prostu rzeczą nieziemsko przeciętną. Ot, taka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Absolutny koszmarek literacki, który co gorsza potrafi skutecznie obrzydzić autora. Trudno mi uwierzyć, ze Davey jest przerażony sytuacja młodzieży we współczesnym świecie Zachodu - wygląda to raczej, jakby był głęboko zafascynowany seksem siedemnastolatków. Przez 50 rozdziałów fabula właściwie nie istnieje, są za to opisy kolejnych orgii - bardzo ogólne, wiec Pop Kids nie sprawdzi się nawet w roli porno.
Nic dziwnego, ze nawet najwierniejsi fani z Despair Faction nie dają rady dokończyć lektury. A miało być tak różowo...

Absolutny koszmarek literacki, który co gorsza potrafi skutecznie obrzydzić autora. Trudno mi uwierzyć, ze Davey jest przerażony sytuacja młodzieży we współczesnym świecie Zachodu - wygląda to raczej, jakby był głęboko zafascynowany seksem siedemnastolatków. Przez 50 rozdziałów fabula właściwie nie istnieje, są za to opisy kolejnych orgii - bardzo ogólne, wiec Pop Kids nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Magia tchnie z każdej strony tej powieści. Nic dziwnego, ze do jej miłośników zaliczają się Peter S. Beagle oraz Neil Gaiman.
Po przeczytaniu pozostaje tylko żałość, ze ta baśń tak szybko się skończyła - i że dziś trudno o TAKIE fantasy.
Pozycja obowiązkowa dla fanów tego gatunku(a zwłaszcza, jeśli uwielbiają dzieła wspomnianych wyżej autorów).

Magia tchnie z każdej strony tej powieści. Nic dziwnego, ze do jej miłośników zaliczają się Peter S. Beagle oraz Neil Gaiman.
Po przeczytaniu pozostaje tylko żałość, ze ta baśń tak szybko się skończyła - i że dziś trudno o TAKIE fantasy.
Pozycja obowiązkowa dla fanów tego gatunku(a zwłaszcza, jeśli uwielbiają dzieła wspomnianych wyżej autorów).

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

'Babcia Kora opowiada' ;) Ciekawa książka dla miłośników tej artystki, lecz raczej bardziej do pożyczenia, niż kupienia. Brakuje też trochę wpływu edytora, który posklejałby wątki w całość, uporządkował rozszalały wolny strumień świadomości.

'Babcia Kora opowiada' ;) Ciekawa książka dla miłośników tej artystki, lecz raczej bardziej do pożyczenia, niż kupienia. Brakuje też trochę wpływu edytora, który posklejałby wątki w całość, uporządkował rozszalały wolny strumień świadomości.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak z przeczytaniem poprzednich dwóch części uporałam się w dwa dni, tak z finałem trylogii o Igrzyskach Śmierci męczyłam się cztery dni. Stwierdzam tu ten sam syndrom, co w sadze o przygodach Harry'ego Pottera... Wciągające pierwsze tomy i dość nudny ostatni, być może z racji zmiany udanego schematu fabularnego na "zabili go i uciekł". Nie potrafiłam głębiej wczuć się w rozgrywkę rebeliantów, nawet mimo kilku barwnych scen. Coś rusza dopiero pod koniec "Kosogłosa".
Przeczytać trzeba, w końcu to zakończenie historii Katniss, jednak nie ma co liczyć na wartką akcję znaną z dwóch poprzednich tomów.

Jak z przeczytaniem poprzednich dwóch części uporałam się w dwa dni, tak z finałem trylogii o Igrzyskach Śmierci męczyłam się cztery dni. Stwierdzam tu ten sam syndrom, co w sadze o przygodach Harry'ego Pottera... Wciągające pierwsze tomy i dość nudny ostatni, być może z racji zmiany udanego schematu fabularnego na "zabili go i uciekł". Nie potrafiłam głębiej wczuć się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pani Margit Sandemo potrafi pisać lekkie, ale niezwykle wciągające i przyjemne książki. Problem w tym, że im mniej poświęca ona uwagi tematyce romantyczno-erotycznej, tym lepiej dla jej dzieł. Niestety, ta część niemal całkowicie skupia się na problematyce seksualnej, przez co jest kompletnie niezjadliwa.

Pani Margit Sandemo potrafi pisać lekkie, ale niezwykle wciągające i przyjemne książki. Problem w tym, że im mniej poświęca ona uwagi tematyce romantyczno-erotycznej, tym lepiej dla jej dzieł. Niestety, ta część niemal całkowicie skupia się na problematyce seksualnej, przez co jest kompletnie niezjadliwa.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest to książka wyłącznie dla tych, którzy oglądali genialny serial pod tytułem "Miasteczko Twin Peaks". Bez znajomości pierwowzoru, książka może być kompletnie niezrozumiała i wiele nie wniesie w życie odbiorcy.
Nie ma sensu oceniać tej książki w oderwaniu od serii TV - podobnie jak film "Ogniu krocz za mną", powieść ma dopowiedzieć to, czego zabrakło w serialu, a nie wykładać całą fabułę od nowa.
Dziennik Laury Palmer jest jednym z kluczy do rozwiązania tajemnicy z pierwszego sezonu. Dzięki książce Jennifer Lynch miłośnicy Agenta Coopera mogą poznać najbardziej enigmatyczną postać serialu, czyli wzorową uczennicę, dobrą koleżankę, a wreszcie królową balu maturalnego - Laurę Palmer. Sięgając po tę książkę, czytelnik dowie się, co kryło się za perfekcyjnym uśmiechem dziewczyny....
Klimat powieści jest niezwykle ciężki i przytłaczający, ale nic dziwnego, skoro odkrywa ona wszystkie sekrety krótkiego i tragicznego życia bohaterki.
Dziennik Laury może mocno zaszokować, gdyż zawiera liczne opisy seksualnego dojrzewania młodziutkiej nastolatki. Z radością muszę stwierdzić, że żadne z nich jednak nie sprawiają wrażenia pisanych dla erotycznej przyjemności czytelnika, ani podlizywania się panom.
Są one niezwykle autentyczne - czuć, że powieść pisała kobieta.

Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy pokochali tę poważniejszą stronę miasteczka powołanego do życia przez Davida Lyncha oraz Marka Frosta, a zwłaszcza fanom Laury Palmer(reszta postaci pojawia się sporadycznie). Nie zawiodą się.

Jest to książka wyłącznie dla tych, którzy oglądali genialny serial pod tytułem "Miasteczko Twin Peaks". Bez znajomości pierwowzoru, książka może być kompletnie niezrozumiała i wiele nie wniesie w życie odbiorcy.
Nie ma sensu oceniać tej książki w oderwaniu od serii TV - podobnie jak film "Ogniu krocz za mną", powieść ma dopowiedzieć to, czego zabrakło w serialu, a nie...

więcej Pokaż mimo to