rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Kiedy patrzę na okładkę książki, to na usta cisną mi się słowa pio­senki: „Bo gdzie jesz­cze ludziom tak dobrze, jak tu?” Tylko... Tylko, że to nie Lwów, a War­szawa i to ta z przed­wo­jen­nej Pol­ski, którą było dane mi zoba­czyć za sprawą książki, Grze­go­rza Kali­now­skiego, „Śmierć fra­je­rom”. Z dużym reali­zmem i wyso­kim zaan­ga­żo­wa­niem, autor odma­lo­wuje przed czy­tel­ni­kiem, obraz, nie­gdy­siej­szej Sto­licy, zwa­nej Pary­żem Pół­nocy. Sto­licy peł­nej ele­ganc­kich i dobrze pro­spe­ru­ją­cych restau­ra­cji, wytwor­nych dam, i ele­gancko noszą­cych się męż­czyzn. Odsła­nia także kur­tynę poka­zu­jącą robo­ciar­skie życie: pełną szyn­ków, kaba­re­tów, lewych inte­re­sów i brud­nych spe­lu­nek.

Pośród tego wszyst­kiego, stoi on: Heniek Wci­sło, skromny chło­pak, o nie­prze­cięt­nej inte­li­gen­cji, który kocha czy­ta­nie ksią­żek, lecz ze szkołą nie­stety mu nie po dro­dze. Nęci go kasiar­skie życie. Od naj­młod­szych bowiem lat, Henio, kom­bi­nuje, jak zaro­bić, ale się nie. Z dnia na dzień, naj­pierw z pomocą ojca, a potem jego towa­rzy­szy, wciąga świat lewych inte­re­sów. Świat, brudny pie­nię­dzy, szem­ra­nego towa­rzy­stwa, kasia­rzy i bojów­ka­rzy, a to wszystko zakra­piane sutą ilo­ścią alko­holu i oku­po­wane tanią miło­ścią, bo o tą naj­ła­twiej. W świe­cie, gdzie toż­sa­mość zmie­nia się, jak ręka­wiczki, a kłam­stwo jest dzi­siej­szą prawdą, Heniek, czuje się, jak ryba w wodzie, a jego życie odtąd przy­po­mina, jeden, wielki, va banque.

W książce, dostrzec można, mocno zary­so­waną, wie­lo­wąt­ko­wość co czyni ją jesz­cze bar­dziej cie­kawą, a także mocne ście­ra­nie się war­to­ści, gdzie miłość dep­cze po pię­tach bru­tal­no­ści, patriotyzm prze­siąka wro­go­ścią, a nostal­gia cza­sów minio­nych mie­sza się z nowo­ścią.

Bar­dzo się cie­szę, że mogłam poznać, Heńka, kasiar­skie życie, spoj­rzeć na War­szawę cza­sów minio­nych, i poznać lek­kość pióra Pana Kali­now­skiego. A czy Ty, jesteś gotowy na tę czy­tel­ni­czą podróż???

Kiedy patrzę na okładkę książki, to na usta cisną mi się słowa pio­senki: „Bo gdzie jesz­cze ludziom tak dobrze, jak tu?” Tylko... Tylko, że to nie Lwów, a War­szawa i to ta z przed­wo­jen­nej Pol­ski, którą było dane mi zoba­czyć za sprawą książki, Grze­go­rza Kali­now­skiego, „Śmierć fra­je­rom”. Z dużym reali­zmem i wyso­kim zaan­ga­żo­wa­niem, autor odma­lo­wuje przed...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wakacje, czas letnich wojaży i dalekich podróży. Mnie także trafiła się niesamowita podróż...Podróż w czasie za sprawą książki Ryszarda Antoniszczak (ukrywającego się pod pseudonimem R.A.Antonius) "Czas Beboka" Autor bowiem "zafundował" mi podróż w przeszłość na Śląsk lat pięćdziesiątych.

Jego książka bowiem kojarzy mi się ze starym kilimem zdjętym ze ściany,który to w owych czasach zdobił co drugie śląskie mieszkanie. Kilim zdjęty, w górę wzbiły się tumany szaro-sre­brzy­stego pyłu, oczom uka­zały się Śląsk lat pięć­dzie­sią­tych i zaczęła się toczyć piękna opo­wieść…


Sta­li­no­gród wcze­śniej­sze Kato­wice. Pełne kopalń, hut, beto­no­wych blo­ków, pyłu węglo­wego, gazo­wych latarni i wszech­obec­nej sza­rzy­zny. W tym oto­cze­niu mieszka wraz z rodzi­cami główny boha­ter powie­ści 10-letni Adaś. Nad wyrost inte­li­gentny chłop­czyk o uspo­so­bie­niu reflek­syjno marzy­ciel­skim. Dzięki tym cechom cha­rak­teru, a także wyostrzo­nym i uważ­nym zmy­śle obser­wa­cji chło­piec obser­wu­jąc ota­cza­jacy go świat, jak i doro­słych pró­buje zro­zu­mieć i nadać odro­binę tre­ści i koloru z wła­ści­wo­ścią i cza­rem, jaką ma tylko dzie­cięcy świat. Dla Ada­sia jest to rzecz wcale nie łatwa, bowiem ojciec czo­łowy dzia­łacz par­tyjny i akty­wi­sta, a przy tym zapa­lony sza­chi­sta, wycho­dzi z zało­że­nia, że lepiej jest dzia­łać z pożyt­kiem dla dobra Matki Par­tii, a dopiero myśleć i czuć. Chło­piec patrząc na doro­słych wie, że nie tylko on ma swoje STRACHY BEBOKI oni mają je także. Idzie nowe, upa­dek sta­li­ni­zmu, a w opo­wie­ściach i losach rodzin­nych nie wybrzmiało do końca jesz­cze echo wojny…


On, mały dzie­się­cio­la­tek trzyma w ręku dwie grube nitki ze ściennego kilimu. Jedną szarą jak, zagłę­bie i ota­cza­jący go świat, a także smu­tek i łzy mamy. I drugą srebrną magiczną i rado­sną, jak wujek cza­ro­dziej, magiczny kre­dens, gwiz­dek bul­gotka, a nade wszystko mała wyspa szczę­ścia- domek uko­cha­nych dziad­ków pach­nący: gorą­cymi roga­li­kami, cie­płym mle­kiem, oto­czony bez­pie­czeń­stwem tro­ską i miło­ścią. Trzy­ma­jąc nitki usi­łuje je jakoś spleść, by zro­zu­mieć ota­cza­jące go zda­rze­nia, doro­słych i nadać im nowe zna­cze­nie i treść, bo Adaś to mały chło­piec o wraż­li­wej duszy, od któ­rego wyma­gano cza­sami za wiele, a prze­cież on chciał ura­to­wać świat doro­słych od smutku, łez i ten swój mały od stra­chów bebo­ków i sza­rzy­zny też.


Na końcu książki pada pyta­nie: Czy można zacza­ro­wać zacza­ro­wać sier­miężne czasy PRL-u? Oczy­wi­ście, że można dowo­dem tego jest „Czas Beboka”. Rze­kła bym, że to nie książka, a saga o rela­cjach rodzin­nych, o nada­wa­niu sensu rze­czy­wi­sto­ści, a przede wszyst­kim o tym od czego zaczyna się świat i pły­nie ina­czej czas…Od tego naj­waż­niej­szego uczu­cia,lub jego braku: Miło­ści.



Tak, mnie tą książką R. A. Anto­nius ocza­ro­wał i zacza­ro­wał pisząc pięk­nie i cie­pło o cza­sach: sza­rych, smut­nych i nie­ła­twych. Do tego stop­nia, że jestem w sta­nie wykrzyk­nąć, tak jak zwykł to mówić naj­lep­szy przy­ja­ciel Ada­sia Wieor: „JERONA KANDEJSKIEGO”, a ja dodam od sie­bie: TO DOBRA KSIĄŻKA JEST!!! Szara rzeczywistość włożona między: rodzinne opowieści,senne mary,dziecięce marzenia.Czy kogoś jeszcze przekonać trzeba???;-)

Wakacje, czas letnich wojaży i dalekich podróży. Mnie także trafiła się niesamowita podróż...Podróż w czasie za sprawą książki Ryszarda Antoniszczak (ukrywającego się pod pseudonimem R.A.Antonius) "Czas Beboka" Autor bowiem "zafundował" mi podróż w przeszłość na Śląsk lat pięćdziesiątych.

Jego książka bowiem kojarzy mi się ze starym kilimem zdjętym ze ściany,który to w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy patrzę na liczne fotografie "Pierwszych Dam Francji" jakimi została opatrzona książka spoglądają na mnie kobiety pełne wdzięku subtelności i klasy.Kobiety,którym przyszło z dnia na dzień pełnić rolę małżonki republikańskiego monarchy.Można by wyjść z założenia,że do szczęścia juz im raczej nic nie potrzeba...Jednak gdy przyjrzeć się bliżej wszystkim fotografiom,za fasadą dobrego stylu i tonu wyziera cecha,która łączy je niemal wszystkie...Skrzętnie skrywany smutek w spojrzeniu.Wówczas niejedna z Nas zada pytanie: Ale dlaczego? Otacza je blichtr, splendor i sława.Czy takie życie im nie odpowiada? Otóż nie.Zatem posłuchajcie:

Za sprawą swojej książki "Pierwsze Damy Francji" Robert Schneider otwiera przed czytelnikiem dotąd skrzętnie skrywane i pilnie strzeżone podwoje Pałacu Elizejskiego dumę i chlubę Francji. I choć siedziba jest sercem narodu zbytnio serdecznie i wylewnie Pierwszych Dam nie wita.Oszołomione rolą jaką przyszło im pełnić, przyznaną im w zasadzie z dnia na dzień starają się znaleźć wewnętrzną harmonię i spójność pomiędzy życiem własnym,które znały i kochały,a tym narzuconym im odgórnie,jakim jest rola Pierwszej Damy.Życiem wyznaczonym co do minuty i wtłoczonym w "ciasny gorset protokołu dyplomatycznego." Za fasadą taktu i uprzejmości skrywają swoje potrzeby. Widziane zawsze w cieniu "swoich wielkich mężów" dwa kroki z tyłu marzą o poprzednim życiu,jednakże mają świadomość,że ojczyzna potrzebuje ich wrażliwego i charytatywnego serca,jakie mają Pierwsze Damy.

R.Schneider pokazał nam także jak obraz Pierwszej Damy Francji ewoluuje i zmienia się na przestrzeni lat i historii w,której brały czynny udział.Na książkę składa się 8 historii kobiet,które w większym lub mniejszym stopniu odegrały w sposób znaczący rolę,jaka przypadła im w udziale.I tak na przykład Pierwsze Panie "Prezydentki" takie jak:Yvonne de Gaulle,Anne-Aymone Giscard d'Estaing ze względu na czasy w jakich przyszło im żyć i niemal arystokratyczno-pensjonarskie wychowanie wychodzą z założenia,że są tylko żoną przy mężu.Widzą siebie niemal jak dodatek do swojego męża "wodza". Natomiast, w miarę upływu czasu i kolejnych kandydatur Damy Francji zaczynają wychodzić z cienia swoich mężów,by nadać nowe znaczenie Pierwszej Damy Francji. Nie chcą być traktowane,jak "cukrowe figurki" rozlicznych bankietów i przyjęć,na których czynią honory pani domu.Chcą być traktowane także jako kobieta polityk będąca równie ważnym trybem machiny jaką jest polityka Francji.

Zazwyczaj mocno osamotnione w swoich działaniach nadają nowy charakter Pałacowi,własnej roli w nim,jaki i polityce,a także nierzadko politycznym działaniom swojego męża.Z czasem także łamią stereotyp jakim obrosła rola Pierwszej Damy wprowadzając do niej odrobinę świeżości i spontaniczności,co nie zawsze jest dobrze oceniane przez Francuzów. A przecież są tak jak MY tylko kobietami,które tak jak Carla Bruni-Sarkozy,czy Cecylia Sarkozy marzą,by mąż poświecił im choć w połowie tyle czasu co polityce.

Dzięki książce, ja sama mogłam poprawić swój własny nieco skrzywiony obraz Pierwszej Damy.Dowiedziałam się także jak te piękne osamotnione Francuzki stawią czoła nowej roli,która jest rolą trudną często przetykaną łzami bezradności i samotności,lecz one wypełniają ją niezłomnie z wdziękiem,klasą i dystynkcją,czyli tak jak na Kobiety Francji przystało.

Ponadto, książka zachwyca szatą graficzną i starannością wydania.Klasyczna czerń w towarzystwie złoconych liter odzwierciedlają francuską klasę i szyk,a wewnętrzne karty w kolorze starego złota dopełniają subtelnej całości. Nic tylko zatopić się w lekturę,którą gorąco polecam.

Kiedy patrzę na liczne fotografie "Pierwszych Dam Francji" jakimi została opatrzona książka spoglądają na mnie kobiety pełne wdzięku subtelności i klasy.Kobiety,którym przyszło z dnia na dzień pełnić rolę małżonki republikańskiego monarchy.Można by wyjść z założenia,że do szczęścia juz im raczej nic nie potrzeba...Jednak gdy przyjrzeć się bliżej wszystkim fotografiom,za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pewnego dnia życie życie przedsiębiorczej dziewczynie śmieje się prosto w twarz i okrutnie macha tabliczką z napisem:STOP przed oczami.Traci pracę.Dni wloką się niemiłosiernie życie zmieniło obrót.Mieszka na osiedlu pełnym dobrodusznych staruszków,z jednym młodszy,lecz bardzo irytującym sąsiadem,oblegają ją koleżanki z ustabilizowanym życiem rodzinnym-pełnym kupek i kaszek niemowlęcych...Swoją uwagę obsesyjnie skupia, więc nad siostrą,ale okazuje się,że Heather jak na niepełnosprawną osobę radzi sobie zaskakująco dobrze bez pomocy siostry.Jasmine odwraca głowę i widzi,że jej życie wygląda,jak rozkopany za domem ogród.Ma wrażenie,że jej życie oznaczają tabliczki z nakazem : Uporządkuj swoje życie.Dotąd silna i niezależna,pomagająca wszystkim sama potrzebuje pracy,a nade wszystko pomocy.Może znajdzie ją w nielubianym,ekscentrycznym sąsiedzie,a może zjawi się ktoś zupełnie inny...???O tym musicie przeczytać już sami.



To ciepła opowieść o...siostrzanej miłości,rodzinnych więzach i potrzebie bliskości.Tak naprawdę, to książka o ważnych wartościach o,które walczymy i zabiegamy przez całe życie,a czasami zapominamy w szarzyźnie i prozie dnia codziennego To najnowsza książka C.Ahern "Kiedy cię poznałam.",w której bez lukru i patosu,a z nutką humoru przeczytamy o najważniejszych życiowych chwilach.To jedna z tych książek,w której każdy znajdzie coś dla siebie.

Pewnego dnia życie życie przedsiębiorczej dziewczynie śmieje się prosto w twarz i okrutnie macha tabliczką z napisem:STOP przed oczami.Traci pracę.Dni wloką się niemiłosiernie życie zmieniło obrót.Mieszka na osiedlu pełnym dobrodusznych staruszków,z jednym młodszy,lecz bardzo irytującym sąsiadem,oblegają ją koleżanki z ustabilizowanym życiem rodzinnym-pełnym kupek i kaszek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Prawdziwą przyjaźń poznaje się po tym,że nic nie może jej zawieść,a prawdziwą miłość po tym,że nic nie może jej zniszczyć."

Antoine de Saint Exupery.



Rosie i Alex są jak dwie papużki nierozłączki.Odkąd jako malcy zasiedli razem w szkolnej ławce są nierozłączni.I to nic,że Alex był chłopcem i nie używał różowego błyszczyka i tak świetnie nadawał się na kompana do wspólnych zabaw i przyjaciela.Można, by rzec,że znają się,jak łyse konie,a połączyła ich szkolna ławka,a potem było już z górki...Wspólne łażenie po drzewach,zdzieranie kolan i sekrety niemal do grobowej deski.Pierwsza wspólna "POWAŻNA"ucieczka z domu,nie ważne,że zaledwie przecznicę dalej.Pierwsza "wielka" dziecięca kłótnia,setki rozmów telefonicznych,wysłanych e-maili i listów,a to wszystko ramię w ramię,ręka w rękę Chłopiec z Dziewczynką w imię Przyjaźni Wielkiej.


Płynnie z wieku dziecięcego dwójka bohaterów książki C.Ahern przeszła do wieku nastoletniego,a jak wiadomo okres ten niesie kryzys i bunt wielki.Ponad wszelkie nakazy zakazy i szlabany dorosłych starannie dbają o swój talizman zwany przyjaźnią i wsparciem wzajemnym.I pewnie szczególna relacja kwitłaby nadal pod czułą opieką nastolatków beztroska i szczęśliwa,lecz za progiem czai się dorosłość i wszystko nagle przerywa...


Alex z racji nowej posady ojca musi wyjechać na drugi koniec świata,a Rosie w noc po balu maturalnym zachodzi w ciążę...O zgrozo z chłopcem, o którym wolałaby zapomnieć...A mogło być tak pięknie,bo Alex jest centrum jej świata i plany o wspólnym studiowaniu w tym samym mieście drastycznie wzięły w łeb...Jak teraz pogodzić się z dorosłością ,na którą tak oboje czekali i snuli plany...Z dorosłością z góry i tak nagle narzuconą...Przecież tak naprawdę Rosie nie posmakowała młodzieńczej dorosłości.Szaleństwa,alkoholu i pierwszych miłości,bo macierzyństwo już ją wciągnęło w nurt całkiem innej,bo odpowiedzialnej dorosłości...


Z obłoków młodzieńczych planów i marzeń dorosłość dosyć brutalnie ściągnęła Rosie i Alexa na ziemię.Różowy pył młodzieńczych pragnień opadł stawiając ich da dwóch rożnych biegunach,na dwóch rożnych drogach- muszą się rozstać,z talizmanami przyjaźni na szyi sprostać zadaniom i problemom jakie stawia przed nimi dorosłość...A przecież w ich sercach pojawiło się coś czego jeszcze nie nazwali...COŚ co pomimo rozlicznych błędów i porażek dorosłości...Skrywane głęboko rozwija się,rośnie i pali...


Czytając książkę C.Ahern "Love Rosie" nieodparcie podczas każdego rozdziału zadawałam sobie pytanie: Czy taka przyjaźń się jeszcze zdarza?Żałowałam także,że czytałam ją prawie na przede-dniach wiosny,a nie w jesienny nostalgiczny lub mroźno zimowy dzień,bo to książka, która bucha ciepłem z każdej strony,jak kominek dobrze rozpalony.Niesie nadzieję mimo ciężkich splotów zdarzeń,ogrzewa serce i duszę tak,by czytelnik wiedział,że do ostatniej strony dotrzeć musi. Jestem,jak najbardziej na tak i mocno,bardzo mocno trzymałam kciuki za bohaterów.Jeśli chcecie dowiedzieć się,czy udało się ocalić przyjaźń,a także coś głębszego przed wichrami szarej codzienności i wielkiej dorosłości,sięgnijcie po lekturę.

"Prawdziwą przyjaźń poznaje się po tym,że nic nie może jej zawieść,a prawdziwą miłość po tym,że nic nie może jej zniszczyć."

Antoine de Saint Exupery.



Rosie i Alex są jak dwie papużki nierozłączki.Odkąd jako malcy zasiedli razem w szkolnej ławce są nierozłączni.I to nic,że Alex był chłopcem i nie używał różowego błyszczyka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lwów z ziemią zrównany.To co kiedyś było pięknym miastem i domem wielu ludzi spowiły gruzy.Dokoła unosi się gryzący dym,a w uszach dzwoni przerażająca cisza...Gdzieniegdzie ruiny płoną...Mściwy wróg zgładził z powierzchni każde istnienie,lecz na dole w odmętach mroku czuwa nadzwyczajny anioł stróż...Ponad wszystko chroni,niesie nadzieję,daje otuchę aż wreszcie upragniony...POKÓJ.


On polski kanalarz Leopold Socha.Prosty człowiek,czasami drobny przestępca u, którego wojna i jej okrucieństwo nie wymazało ludzkiego odruchu i gołębiego serca. Człowiek,który na widok "Kani z pisklętami"(Krysi,Pawełka i ich mamy)postanawia dokonać niemożliwego.Wyrwać rodzinę z odmętów wojny.W czasie,gdzie każdy ludzki los nie opatrzony swastyką z góry skazany jest na zagładę on podejmuje się niemożliwego,uratowania rodziny Chigerów wraz z kilkunastoma innymi osobami z otchłani śmierci.Początkowo kieruje się chęcią zysku zaś, kiedy budżet u podopiecznych topnieje kieruje się honorem,sympatią,przywiązaniem i wielkim sercem.


Prosty,ale dobry i inteligentny człowiek, każdego z tych okrutnych dni narażał życie swoje i swojej rodziny- ukrywając żydowskich podopiecznych.Każdego dnia świadomie spoglądał śmierci w oczy.Obiecał sobie,a także ofiarował Bogu intencję,kiedy zdoła uratować podziemnych przyjaciół- odkupi grzechy młodości.

Nie pozwala,by w serca i umysły "mieszkańców kanałów"do końca przeniknęła wszechogarniająca trwoga,histeria,beznadziejność,paniczny obłęd i ciemność.Wspiera każdego dnia,poza wiktem niesie nadzieję, wlewa w serca otuchę,by wbrew niemożliwemu żyć,oddychać i trwać. Choć sam miewał chwile zwątpienia nie poddał się,bo sam był ojcem i wiedział,że czeka na niego "Kania z pisklętami". Anioł Stróż ich Socha zwany przez wszystkich pieszczotliwie "Poldziem" pocieszał małą Krysię: "Kiedyś już niedługo,zobaczysz słońce i będziesz mogła oddychać czystym powietrzem.Naprawdę nie będziesz musiała na, to długo czekać i będziesz mogła biegać i bawić się, tak jak inne dzieci...Nie przejmuj się pomogę.I zawsze będę przy Tobie i Pawle..."s.184.


Leopold Socha,bohater,który każdego dnia pokonywał strach igrając ze śmiercią uratował grupę żydowskich uciekinierów,a wśród nich Krysię- "Dziewczynkę w zielonym sweterku" i jej brata Pawełka. Sam nieszczęśliwie zginął pod kołami radzieckiej ciężarówki ratując życie własnej córki.


Za każdym razem, kiedy spoglądam na okładkę książki w mej głowie pojawia się pytanie:Skąd w jednym człowieku tyle odwagi,hartu ducha,pokory i szacunku dla ludzkiego życia i istnienia? Wiem jedno,że dziś niejednego z nas Socha nauczyłby szacunku do życia,pokory,odwagi oraz tego jak radzić sobie ze strachem,kiedy śmierć towarzyszy każdego dnia.

"W kanałach Lwowa", to książka,która jest przykładem,że w obliczu tak wielkiej i strasznej potęgi jaką jest wojna,mały i kruchy człowiek może ją wygrać.Ocalając życie dziesięciorgu ludziom i śmiejąc się jej w twarz.

"Socha stał w tym całym zamieszaniu i z dumą patrzył na rodaków.-To moje dzieło,moje dzieło.To są moi żydzi."s.223.











"To był jeden wielki łańcuch cudów i ludzkich tragedii ze śmiercią w roli głównej".

Pamiętnik ojca Dziewczynki w zielonym sweterku.

Lwów z ziemią zrównany.To co kiedyś było pięknym miastem i domem wielu ludzi spowiły gruzy.Dokoła unosi się gryzący dym,a w uszach dzwoni przerażająca cisza...Gdzieniegdzie ruiny płoną...Mściwy wróg zgładził z powierzchni każde istnienie,lecz na dole w odmętach mroku czuwa nadzwyczajny anioł stróż...Ponad wszystko chroni,niesie nadzieję,daje otuchę aż wreszcie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rodzicielstwo to rola piękna i trudna.To czas bezwarunkowej miłości do dziecka,w którym stajemy się uczniami i nauczycielami. Jesteśmy uczniami,bo już do końca życia będziemy pobierać lekcje jaką da nam własne dziecko.Lekcje pokory,bezwarunkowej miłości,a przede wszystkim tej niezachwianej ufności jaką obdarza rodzica dziecko oraz tego,że każdy dzień to wielka radość z poznawania otaczającego je świata. Stajemy się nauczycielami starając się zapisać i wpoić najpiękniejsza i najmądrzejszą treść i wartość życia w tak niewinną i czystą księgę jaką jest nasze dziecko.Uczymy je każdego dnia miłości,szacunku i podziwu do otaczającego świata,przyrody i ludzi.Jak każdy rodzic chcemy,by dziecko wyrosło na mądrego,dobrego i szczęśliwego człowieka o bogatym wnętrzu i osobowości.


Tego wszystkiego chcieli nauczyć swoich dzieci ze zdwojoną mocą Paulina i Ignacy Chigerowie, rodzice małej Krysi- dziewczynki w zielonym sweterku.Co począć,gdy w rolę w troskę,miłość i opiekę nad dziećmi wkrada się wojna?Jak ochronić te małe istotki, przed którymi piękno życia dopiero stałoby otworem gdyby nie sieją strach i trwogę wojna?Z tym pytaniem i trwogą wojny uczyło się radzić tych dwoje młodych rodziców,chroniąc jednocześnie to co najcenniejsze miłość i nadzieje,którą daje dwójka najmniejszych i najdzielniejszych dzieci jakimi są Krysia i Pawełek.Ponadludzką wolą wytrwałością i pomysłowością starają się chronić swoje Dwa Najcenniejsze Skarby,które są przedłużeniem dotychczasowego życia i istnienia, z którego nie pozostało już żadnego śladu. Jak ochronić dwa małe skarby,kiedy na górze wojna zbiera swoje krwawe żniwo pozbawiając rodziców swoich dzieci i na odwrót.Jak w huku bomb i ciemności wlać w dziecięce serduszka nadzieję,że jeszcze przyjdzie piękny czas,kiedy zobaczą kwiaty słońce i las...Jak nauczyć miłości do ludzi w czasie,gdy człowiek człowiekowi wilkiem,a w gruzy wali się świat?


Oni na przekór innym ludziom i wszelkim przeciwnościom jakie niesie ze sobą trud życia w kanałach trwają dzięki niewidzialnej rodzicielskiej i wzajemnej ochronnej tarczy miłości.To miłość do dzieci dawała im siłę i wolę walki,by w tak nieludzkich warunkach przeżyć kolejny dzień.To oni rodzice na medal, stworzyli swym dzieciom mały podziemny świat w miejscu,gdzie życiu niektórzy dorośli mówili...PAS. Wiedzieli jedno przeżyją lub zginą,ale zawsze Razem.To rodzicielstwo najwyższej próby,gdzie śmierć każdego dnia czai się za plecami,a miłość do dzieci nie zna granic.
Dwoje Młodych Ludzi.Rodziców na Medal.Wydarło własne Dzieci z Objęć Wojny. To cudowna książka.Czy coś więcej potrzeba???

Rodzicielstwo to rola piękna i trudna.To czas bezwarunkowej miłości do dziecka,w którym stajemy się uczniami i nauczycielami. Jesteśmy uczniami,bo już do końca życia będziemy pobierać lekcje jaką da nam własne dziecko.Lekcje pokory,bezwarunkowej miłości,a przede wszystkim tej niezachwianej ufności jaką obdarza rodzica dziecko oraz tego,że każdy dzień to wielka radość z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wierzycie w Świętego Mikołaja? Ja bardzo,powiem mawet,że z roku na rok,kiedy to lat mi przybywa moje wyczekiwanie na gościa w czerwonym płaszczu staje się coraz bardziej niecierpliwe.Tylko,że ja wierzę w tego prawdziwego...Broń Boże nie tego co stoi pod sklepem i dzwoni dzwonkami rozdając cukierki.Nie wierzę też w tego,o którym opowiadają rodzice swym dzieciom,przedstawiając go jako Pana z dyżym brzuchem,rumianymi policzkami i brodą do pasa,a także donośnym Ho Ho Ho w powietrzu zwiastującym jego przybycie.Może tak było w czasach naszych rodziców,ale teraz prawda o Świętym ma się zgoła inaczej posłuchajcie:

Przede wszystkim Mikołaj,który opisany jest w książce "Kiedy Święty Mikołaj spadł z nieba" to nie żaden staruszek tylko miły młody pan nieopieżony w swoim zawodzie.Pewnej nocy,kiedy to szaleje burza potęgowana piorunami i błyskawicami,a Rudolf w tęgiej chwili nie ma ochoty być czerwononosym reniferem daje nogę.Tak zaczyna się niełatwa ziemska historia młodego świętego,jakby mało miał problemów wpisanych w swój fach.

Niklas Julebbuk to całkiem młodziutki Mikołaj,taki zaledwie trzydziestoletni,który zamiast kakao pije kawę i wcale nie zagryza jej ciasteczkami.Na co dzień nosi jeansy i stare mocne zdezelowane buty,które mają magiczną moc.Jego spojrzenie jest ciepłe i ufne,a serce przepełnione tradycjami.I tu zaczynają się mega kłopoty,bo jak przeciwstawić się zgrai fałszywych Mikołaj- ii,którzy jeżdżą limuzynami rozdają dzieciom komórki i laptopy przyjmując przy tym specjalne zamówienia listowne od rodziców.A Niklas już jako jedyny sunie po niebie starym powozem,który wygląda jak wóz cygański zaprzężony w Czerwono nosego renifera.Wóz ów jest także jego domem,zamieszkuje z gromadą niegrzecznych krasnali,którzy mają za zadanie wyrabiać zabawki,a z tym także różnie bywa...Młody Mikołaj posiada co niebywałe dwoje magicznych przyjaciół to dwa miniaturowe anioły mieszczące się w jego kieszeni.Emanuel i Matylda,bo tak maja na imię aniołki wspieraj w misji ratowania magii świąt Mikołaja,jak mogą...
Tylko cóż począć,kiedy wóz się roztrzaskał renifer dał nogę,Mikołaj zaliczył ziemskie lądowanie,a wokół panoszà się tłuści fałszywi Mikołajowie uczący dzieci zysku,a nie magii świat.Tutaj potrzebna jest pomoc.Niklas znajdzie ją u dwójki małych rezolutnych dzieciaków,którzy sami potrzebują pomocy,by ratować swe święta we własnych domach...
Ale o tym przeczytajcie już sami...

Dla małego i dużego to jedna z tych książek co zauroczy każdego.Niebanalna historia jaka tylko mogła wyjść z pod pióra C.Funke. To także przepiękne ilustracje,które chwytają za serduszka duże i małe,pozwalające jeszcze mocniej odczuć magię świąt.

Wierzycie w Świętego Mikołaja? Ja bardzo,powiem mawet,że z roku na rok,kiedy to lat mi przybywa moje wyczekiwanie na gościa w czerwonym płaszczu staje się coraz bardziej niecierpliwe.Tylko,że ja wierzę w tego prawdziwego...Broń Boże nie tego co stoi pod sklepem i dzwoni dzwonkami rozdając cukierki.Nie wierzę też w tego,o którym opowiadają rodzice swym...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki 9 Wigilii Stefan Chwin, Łukasz Dębski, Natasza Goerke, Paweł Huelle, Agnieszka Kołakowska, Wojciech Kuczok, Antoni Libera, Jerzy Pilch, Joanna Szczepkowska
Ocena 5,9
9 Wigilii Stefan Chwin, Łukas...

Na półkach:

9"Wigilli" to misterniernie nakreślony obraz przez polskich pisarzy o najważniejszych świętach w roku.My,jako czytelnicy możemy w tym obrazie przejżeć się sami,po to tylko,by odpowiedzieć sobie na pytanie.Jak bliski jestem dzis tradycji,jak wiele znaczy dla mnie rodzina i czy tak naprawdę dobrze znam osobę z którą dziele się dziś opłatkiem?Czy ona zna mnie także?Czy pod płaszczem skarg,pretensji i skrywanych żalów od lat moje serce potrafi wybaczyć i kochać,by nieś radość z narodzin małego Jezusa i dzielić się z nią bliskimi? Podczas tej lektury każdy z bohaterów,jak i sam czytelnik zadają sobie pytanie: Jak daleko jestem w stanie otworzyć własne serce dla bliskich i nowo narodzonego dzieciątka?

To co łączy opowiadania w piękną całość, oplatając się na duszy bohaterów,jak łańcuch na choince to dojmujące uczucie pustki i samotności,która zaciska się w ich wnętrzu tworząc gulę w gardle i piekące łzy pod powiekami.Wszysy tego dnia w przeróżny sposób usiłują radzić sobie z tym potęgującymi uczuciem,które nadzwyczaj mocno uwydatnia skrywane w dni powszednie smutki i żale.

Każdy z bohaterów tych opowiadań nie potrafi czerpać radości z narodzin małego Jezusa,pustego miejsca przy wigilijnym stole,a także wzajemnej rodzinnej bliskości,bo zazwyczaj górę biorą emocje mocno skrywane w dni powszednie...Pod powiekami pięką łzy,gardło ściskają niewypowiedziane od lat pretensje i żale,a z każdego konta wyziera dojmująca pustka,brak zrozumienia,uczucie głębokiego osamotnienia...At to wszystko przy stole wigilijnym,gdzie w tle słychać: Lulaj ze Jezuniu..

9"Wigilli" to misterniernie nakreślony obraz przez polskich pisarzy o najważniejszych świętach w roku.My,jako czytelnicy możemy w tym obrazie przejżeć się sami,po to tylko,by odpowiedzieć sobie na pytanie.Jak bliski jestem dzis tradycji,jak wiele znaczy dla mnie rodzina i czy tak naprawdę dobrze znam osobę z którą dziele się dziś opłatkiem?Czy ona zna mnie także?Czy pod...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dziewczynka w zielonym sweterku Krystyna Chiger, Daniel Paisner
Ocena 7,8
Dziewczynka w ... Krystyna Chiger, Da...

Na półkach:

Jakoś tak zawsze się dzieje,że książki,które zasilają moją biblioteczkę czekają na odpowiedni czas,dzień chwilę, nim po nie sięgnę,a kiedy to, już nastąpi oddaje się im bez reszty. Tak też było i tym razem.Czas spędzony z książką Dziewczynka w zielonym sweterku,Świat w mroku oraz w Kanałach Lwowa, był czasem trudnym emocjonalnie,zmuszającym do odkładania lektury co jakiś czas,bo wielka gula nieprzerwanie rosła w gardle...Tak dalece zmuszała do refleksji, zastanowienia, gdzie ciągle pojawiały się pytania: Jakim cudem? Jak? Gdzie? Skąd tyle siły? A każdy kęs pokarmu, podczas tej lektury był koszmarnym wyrzutem sumienia...Natomiast, notka o książkach także długo czekała,by ich właścicielka sporego dystansu nabrała.

Dzieciństwo, to najpiękniejszy okres w życiu każdego człowieka,bo to czas poznawania świata,życia i ludzi z wszelkimi jego przejawami dobra i zła.To czas owiany pierwszymi tajemnicami,zdartymi kolanami,niewinnymi sprzeczkami.Czas kolorowy,jak maleńka szklana kulka, na którą patrzymy pod słońce,by zaglądnąć do jej wnętrza, poplątany jak kawałek sznurka w dziecięcej kieszeni,radosny i ekscytujący,jak zakazana przez rodziców zabawa w kałuży...T przede wszystkim beztroski i bezpieczny czas.

Takie też było dzieciństwo siedmioletniej Krysi i jej młodszego brata Pawełka,jakże malutkiego,bo zaledwie, dwuletniego.Pełne miłości,bezpieczeństwa i beztroski,uczuć, które mogą zapewnić kochający rodzice. Dzieciństwo, pełne luksusowych zabawek w prost z Paryża,spędzane w przestronnej kamienicy z nadgorliwą, acz troskliwą nianią zmuszającą do jedzenia nielubianych potraw,upływające na zabawach z kuzynostwem pod bacznym okiem rodziców.Całości dziecięcego szczęścia dopełniał i był zawsze obecny,misternie wydziergany przez babcię Krysi, Zielony Sweterek...

Niestety, w beztroskie dzieciństwo tych dwójki maluchów wtargnęła "złowroga pani zwana wojną". Niosąc ze sobą wszechogarniający smutek rodziców,rozstanie z babcią i kuzynostwem,wszechogarniający strach i bardzo,bardzo długie godziny spędzone w rozlicznych kryjówkach i schowkach zbudowanych przez tatę.To podczas tego okropnego czasu, gdzie ściśnięci do granic możliwości,między ścianą,a kaloryferem Krysia z Pawełkiem nauczyli się porozumiewać i płakać bezgłośnie,a także odliczać i rozpoznawać oficerskie kroki...

To oni, panowie odziani w ciężkie buty,czarne płaszcze i mówiący w nieznanym języku sprawili,że nic nie było już takie jak wcześniej...Pozbawili zabawek, domu i większości rodziny.Rodzeństwo spędzało długie godziny na wzajemnym wymyślaniu sobie zabaw,marząc,że kiedyś znów wyjdą na dwór pobawić się z dziećmi,bo jak na razie nie można, im nawet zbliżać się do okna...Tylko,że tych dziecięcych odgłosów z za ściany lub podwórka każdym dniem było słychać już coraz mniej...Został już tylko ON, zielony sweterek.

I oto nadszedł ten straszliwy dzień,w którym zgasło słońce i nastała ciemność.Dni w kanałach podczas, których dorośli nie wiadomo skąd czerpali ponadludzką wolę przetrwania,ona Krysia przeszła przyśpieszony kurs dorosłości podczas,którego z dotychczasowego dzieciństwa nie pozostało śladu.Rozumiała z przyciszonych rozmów starszych więcej niż dorosłym mogło się wydawać,ta mała jakże dzielna dziewczynka na zewnątrz, w środku płakała niemymi łzami.Bo można pogodzić się z utratą domu,rzeczy,ale jak pogodzić się z utratą bliskich,słońca,zabaw na świeżym powietrzu i ukochanych kwiatów...

To ona wojna zmusiła ją do oswojenia się z ciemnością,życia pośród fekalii,szczurów,zewsząd mnożącego się robactwa w wiecznym głodzie,strachu,przemoczeniu i wyziębnięciu.Tam,gdzie bliżej do piekła niż słońca mała żydowska dziewczynka znalazła schronienie,przyciskając do piersi Ukochany Zielony Sweterek,który z bożą opatrznością wraz z Krysią od wojennej zagłady ocaleć zdoła.

Dziś dorosła już Pani Krystyna, wydała piękną książkę oddając hołd swoim rodzicom,a także tym, których ocalić wojna nie pozwoliła.Przetrwała dzielnie wojenną pożogę i oddała pięknie bolesne wspomnienia do rąk czytelnika,by dać świadectwo prawdzie.Został też nakręcony przepiękny film przez panią Agnieszkę Holland z doborową obsadą aktorską.Na temat książki zostało napisane mnóstwo recenzji, opinii i wrażeń. Ja dziś pozwoliłam się podzielić z Wami swoimi.Może mało znaczącymi i spójnymi,za to bardzo subiektywnymi i wyzwalającymi cała gamę silnych emocji i wzruszeń,o których wspomniałam na początku.

Takie książki jak ta,zawsze stawiają mnie bardzo mocno do pionu.Uczą cieszyć się z tego co mam,doceniać spokój i piękno dnia.

Jakoś tak zawsze się dzieje,że książki,które zasilają moją biblioteczkę czekają na odpowiedni czas,dzień chwilę, nim po nie sięgnę,a kiedy to, już nastąpi oddaje się im bez reszty. Tak też było i tym razem.Czas spędzony z książką Dziewczynka w zielonym sweterku,Świat w mroku oraz w Kanałach Lwowa, był czasem trudnym emocjonalnie,zmuszającym do odkładania lektury co jakiś...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dom tajemnic Chris Columbus, Ned Vizzini
Ocena 7,2
Dom tajemnic Chris Columbus, Ned...

Na półkach:

Letni wieczór.Za horyzontem zapada zmrok.W wysokich trawach cykada świerszczy letni koncert zapowiada.Na werandzie, oświetlonej jasnym lampionami,para czytelników z pochylonymi głowami siedzi nad opasłą książką i jej historiami.

A w tej powieści historii niemało,bo troje rodzeństwa Wichrową Wiedźmę spotkało:

Trójka z pozoru normalnego rodzeństwa wiedzie normalne życie u boku ukochanych rodziców: taty lekarza i mamy zajmującej się domem.Kłócą się,godzą, poszturchują, przepychają,a nade wszystko pragną udowodnić,każde z osobna rodzicom,które z nich w tym momencie jest: ważniejsze,mądrzejsze i ma całkowitą rację.Najstarsza Kordelia,która kocha książki bezgranicznie i mogła by ich w ogóle nie odkładać,na co nie pozwala jej honor starszej siostry,który mówi jej,by mieć cały czas baczne oko na pozostałą dwójkę.Brandon fanatyk sportu i gier komputerowych,któremu zaś męskie ego nie pozwala wleźć na głowę swojej Starszej i jakże Przemądrzałej i Wkurzającej Siostrze...Najmłodsza zaś Eleanor każdego dnia próbuje udowodnić,że jest już duża i chce dorównać starszemu rodzeństwu...Tylko,czy Oni ciągle muszą się tak kłócić???

Jakby tego wszystkiego było mało, pewnego dnia,tatusiowi w pracy przytrafia się dziwny wypadek i od tej pory nic nie jest już takie,jak przedtem.

Wobec tego, rodzinka Walkerów zmuszona jest przeprowadzić się do nowego domu w San Francisco.Dom ten lekko odbiega swoim wyglądem od reszty domów stojących w dzielnicy.Jest nieco rustykalny co za tym idzie tchnący historią dawnych czasów i jego mieszkańców.W swej inności niebezpiecznie przyciągający...i dziwnie tani,jak na dom byłego pisarza powieści Denvera Kristoffa.

I jak to w zwyczaju bywa już w momencie zakupu zaczynają dziać się dziwne rzecz.Poruszający się posąg anioła dziwnie prześladuje Brendana,pojawia się" dziwna kobieta" z odwiedzinami u Nowych Mieszkańców...Aż tu nagle ściemniło się, zawirowało, dzieciakom rodziców porwało...Chłopiec ma wrażenie,że to jakiś poziom gry w PSP,a nie dotychczasowy dzień,bo jak wytłumaczyć,że w domu pojawia się Wiedźma tworząca ze sprzętów domowych i książek tornado podczas, którego rzuca nimi i rodzicami o ścianę,jak lalkami Eleanor...??? Kiedy dzieciaki się budzą dom przypomina pobojowisko i rupieciarnie w jednym, po kochanych rodzicach ani śladu i jakby tego było mało przydomowe podwórko przypomina gigantycznych rozmiarów puszczę...A co najdziwniejsze ożywają postaci z książek Kristoffa... Romantyczny pilot myśliwca,piękna syrena...I, kto wie kogo w tej książce jeszcze tu niema...

Po przeczytaniu tej książki odniosłam podwójną przyjemność i radość.Podwójną,bo czytaliśmy ją razem letnimi,wakacyjnymi wieczorami z chrześniakiem...A dlaczego książka jest świetna dla dużych i tych trochę młodszych czytelników???Bo, gdy robiłam krótkie przerwy w czytaniu to słyszałam: "Ciocia czytaj proszę,czytaj jeszcze". Skoro we dwoje spędziliśmy miłe chwile z książką od, której nie mogliśmy się oderwać to śmiało stwierdzamy,że to dobra lektura.Powydawać też muszę parę zachwytów nad szatą graficzną tej powieści,bo jak dla mnie jest przecudownie piękna.Stylizowana na starą i chwytająca za serce.A przepiękne ilustracje dopełniają całości.

Letni wieczór.Za horyzontem zapada zmrok.W wysokich trawach cykada świerszczy letni koncert zapowiada.Na werandzie, oświetlonej jasnym lampionami,para czytelników z pochylonymi głowami siedzi nad opasłą książką i jej historiami.

A w tej powieści historii niemało,bo troje rodzeństwa Wichrową Wiedźmę spotkało:

Trójka z pozoru normalnego rodzeństwa wiedzie normalne życie u...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Swobodna" już zawsze kojarzyć mi się będzie z : dywanem kolorowych liści szeleszczących pod stopami, ciepłymi promykami słońca igrającymi na mym nosie, z różnokolorowym wrzosem.Z niebieskim kocem,którym w chłodne wieczory się opatulam,z jesiennym wiatrem co za oknem hula,z deszczem co delikatnie o szyby dzwoni,z kubkiem mej ulubionej herbaty w dłoni.

Z tym tomem czułam się,jak w odwiedzinach u starych przyjaciół,kiedy to siedzimy rozparci wygodnie w fotelu,w dłoniach kubek parującej tym razem herbatki, i nieme pytanie cisnące się na usta: opowiadajcie co tam u was ciekawego słychać...

A słychać wiele,bo Kiera zdecydowała opuścić się swoją bezpieczna przystań, jaką był Deny,by wieść pełne miłosnych uniesień życie u bolu przystojnego rockmana Kellana.Wybór niby oczywisty iść za głosem serca,lecz dla nich obojgu trudny wymagający pracy nad sobą,związkiem,opierający się na wzajemnym zaufaniu i trosce o uczucie kruche i delikatne,jakim jest miłość,a także o wrażliwe i kochające serce drugiej osoby...

Juz na samym początku los nie jest dla Nich łaskawy,bo czy można zbudować związek,którego podstawą była zdrada?Związek ,który będzie opierał się na coraz to większych odległościach dzielących dwoje zakochanych w sobie ludzi? Przed Kierą i Kellanem trudna lekcja do odrobienia,której temat jest niełatwy...

Zaufanie w miłości na odległość.I jakby tego było mało,całe tabuny rozanielonych fanek,które zawsze podążają za swoim bożyszczem...

Kiera,jednak tym razem nie zamierza się poddać,ba nie chce nawet uchodzić za jedna z tych rozhisteryzowanych dziewcząt obsesyjnie śledzących swoich chłopców...Zaufała Kellanowi,który wyjechał w pogoni za marzeniami...Ma tylko nieodparte wrażenie,ze została sama na placu boju,jak Syzyf ze swoim kamieniem...Niby są przyjaciółki,które twierdza,że wszystko będzie Ok,ale...życie jest tylko życiem,a jak wszystko wiemy ono nigdy nie szczędzi Nam niespodzianek...Ot choćby z gatunku takich,ze siostra Kiery Anna spodziewa się dziecka,którego ojcem jest ekscentryczny basista z kapeli Kellana Griffn...Jak widać pasmo kłopotów przed bohaterami ściele się gęsto...Czy wyjdą z nich zwycięsko i dadzą dowód,że miłość na odległość ma szansę przetrwać,podbudowana mocnym fundamentem zaufania i uczucia,jakim obydwoje się darzą.Czy tym razem rozsądek weźmie górę nad uczuciami i emocjami?Jeśli jesteście ciekawi przeczytajcie…Ja jestem niezmiernie ciekawa trzeciej części,gdyż bardzo miło spędziłam czas w towarzystwie Kiery i jej sercowych rozterek.Nie wiem,jak wy,ale ja już nie mogę się doczekać,jak będzie wyglądało małe Griffiniątko:-)

"Swobodna" już zawsze kojarzyć mi się będzie z : dywanem kolorowych liści szeleszczących pod stopami, ciepłymi promykami słońca igrającymi na mym nosie, z różnokolorowym wrzosem.Z niebieskim kocem,którym w chłodne wieczory się opatulam,z jesiennym wiatrem co za oknem hula,z deszczem co delikatnie o szyby dzwoni,z kubkiem mej ulubionej herbaty w dłoni.

Z tym tomem czułam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miłość uczucie tudzież zjawisko,które nigdy nie przestanie Nas zadziwiać.Bez względu na wiek,płeć,czy kolor skóry wszyscy jej pragniemy i do niej dążymy...Kiedy czekamy,śnimy lub bez ustanku o niej marzymy nie dzieje się nic.Natomiast,gdy wpadamy w wir szarej codzienności i oddajemy się sprawą codziennym,ta za sprawą gromu z jasnego nieba, wielką strzałą amora , lub pieśnią anielską dopada Nas w najmniej oczekiwanym momencie... W sklepie obuwniczym,w kolejce do dentysty, na cmentarnej alejce bądź na górskim szlaku...Swą różową szatą okrywa Nasze życie i pozostawia po sobie niezatarty ślad,by ono już nigdy nie było takie jak przedtem...



Kiera to spokojna i miła studentka,którą kochają wszyscy.Ona sama zaś, kocha nade wszystko swojego chłopaka Denny 'ego, oraz smak i aromat kawy,napoju bez którego nie może się obejść, rozpoczynając nim każdy ze swych poranków.Bez chwili wahania, stawia wszystko na jedną kartę, i postanawia zacząć swe nowe dorosłe życie, u boku ukochanego na drugim końcu kraju. Nowe miasto Seattle stoi przed nią otworem...Nowa uczelnia,nowe miejsce pracy w barze u Petea ,nowi znajomi...oraz nowa miłość??? I tylko jedno pozostaje niezmienne...czarny napój,który kusi aromatem,rozjaśnia umysł i koi smutki...Tylko, czy można znowu się zakochać będąc w szczęśliwym związku???Racjonalna i życiowo poukładana Kiera,kiedy patrzy na to wszystko z boku wychodzi z założenia,że to jakiś żart...Bo przecież nie mogło się to przytrafić jej...???A jednak się przytrafiło,za sprawą przystojnego współlokatora Kellana...Ma wrażenie,że jej życie to barmański shaker,którym ktoś mocno potrząsnął,a na domiar złego postawił do góry nogami...



Pytanie od którego Kiera nie może się uwolnić to, czy można kochać dwóch mężczyzn na raz? Denny,z którym jest od lat...Jego spokój zawsze daje jej nadzieje,ramiona ukojenie,a miłość jest liną ratunkową przed wszystkim tym co nowe,wzbudzające strach i nieznane.Denny dla Kiery jest,jak caf-fe latte,które swoją łagodnością i słodyczą sprawia,że chce się sięgnąć po więcej.

Zaś nieziemsko przystojny współlokator Kellan,który wzbudza w dziewczynie uczucia,jakich nigdy nie doznała, nie pozwala w żaden sposób o sobie zapomnieć...Głębia spojrzenia młodego rockmana, doprowadza główną bohaterkę do utraty zmysłów...Siła spojrzenia, moc pięknej muzyki i tekstów sprawiają,że Kellan z każdym czułym dotykiem i gestem...chciałby się stać częścią życia pięknej,acz bardzo kruchej dziewczyny.Natomiast On sam dla niej jest silny i mocny,jak espresso...Jego zapach zniewala,nostalgiczne spojrzenie topi serce,a czułe ramiona sprawiają,że...świat osuwa się z pod nóg...



Którego wybrać,czy odrzucić stabilną pewną miłość pełną troski i zaufania? Na poczet nowego nieznanego uczucia,które jest niepewne,czasami mroczne,ale równie silne nieco wręcz niemożliwe do spełnienia.To uczucie,które zniewala,niesie obietnicę nowego spełnienia...i już zawsze będzie się Kierze kojarzyło z aromatem kawy...Jeśli chcecie się dowiedzieć,które serce ocalało,a które zostało złamane,przeczytajcie sami...I jak mocne piętno ów wybór odciśnie na życiu głównych bohaterów,bo jak wszyscy wiemy miłość ma słodko gorzki smak.



To moje pierwsze spotkanie z piórem S.C.Stephens.I jakże zaskakujące...i bardzo udane.Kiedy trzymałam ją w ręku myślałam,że to typowa książka dla nastolatek.Myliłam się kolosalnie.Ciekawa fabuła,wartka akcja naszpikowana emocjami, od których aż kipi.Nie bardzo wiem co jest fenomenem tej książki,bo trudno mi jednoznacznie stwierdzić,niby historia jakich młodzi ludzie przeżywają wiele,ale na mnie i moje odczucia względem siebie, podziałała jak magnez.To jedna z tych,które łatwo nie dadzą się odłożyć,to nic,że na zegarze kwadrans po północy,kiedy decyzje i wybory Kiery nie dały mi zasnąć...Czytając czułam się tak, jakbym była obok bohaterów,równie mocno przeżywając ich życiowe rozterki i radości do ostatniej strony.

Przy lekturze również towarzyszył mi smak i aromat ulubionej kawy,która zawsze już będzie mi przywodzić na myśl "Bezmyślną".

Miłość uczucie tudzież zjawisko,które nigdy nie przestanie Nas zadziwiać.Bez względu na wiek,płeć,czy kolor skóry wszyscy jej pragniemy i do niej dążymy...Kiedy czekamy,śnimy lub bez ustanku o niej marzymy nie dzieje się nic.Natomiast,gdy wpadamy w wir szarej codzienności i oddajemy się sprawą codziennym,ta za sprawą gromu z jasnego nieba, wielką strzałą amora , lub pieśnią...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lato słoneczko przygrzewa,aż żar leje się z nieba.Czas lekkich,zwiewnych sukienek,krótkich szortów, stroi plażowych i kąpielowych.Stajemy przed lustrem, z dylematem w głowie,...hmm co by tu na siebie włożyć??? I sprawa nie byłaby skomplikowana,gdyby nie to,że wszystkie wiosenne zabiegi i zielone sałatki,by być slim i fit wzięły w łeb przy pierwszej okazji,kiedy trafia nam się porcja ulubionego ciasta,lub całkiem niewinne niczego ciasteczko, bądź słodka trufelka...I o losie ulubione sukienka lub szorty zatrzymują się w połowie ud...A słoneczko grzeje, świeci...



Magda dziewczyna jakich wiele,20,30 lub 40 latka, z którą mogłaby się utożsamić każda z nas. Pogodna,optymistka może ma niewielki nadmiar tu i tam, i nieco bujniejszy biust,ale w pełni akceptuje swoje kilogramy,ba nawet je lubi.Znajomi twierdzą,że nosi je z gracją,bo Magda nie człapie ociężale,kroczy z gracją, wręcz płynie...No to gdzie leży problem???A no leży i złowieszczo łypie,seksowny neonowy kostium kąpielowy.



Magda nie lubi basenów,ale pewnego dnia koleżanka wyciąga ją na zakupy,by kupić kostium kąpielowy,a potem aktywnie spędzić w wodzie czas. W przymierzalni,kiedy Magda usiłuje owe cudo na siebie włożyć coś złowieszczo trzeszczy i o matko zatrzymuje się w połowie ud,w żaden sposób nie daje się zdjąć ani podciągnąć...Stojąc w tej przymierzalni, główna bohaterka "Wiosny w Lanckoronie", zdaje sobie w pełni sprawę,że nie tylko zatrzeszczał kostium,ale zazgrzytało w jej całym życiu...Filip odszedł.Jej Filip, idealny facet...A przecież Magda jest tak nieufna i tak trudno jej się zakochać...Jeno zdarzenie,parę niewypowiedzianych słów...i związku nie ma...



Postanawia zrobić porządek ze swoim życiem,jak i z kilogramami...Ucieka od dotychczasowego życia trafiając do Lanckorony,uroczej miejscowości,gdzie każdy zna każdego,domy zdobią spadziste dachy,a z okien spoglądają anioły.Z pakietem poradników,zawiłym planem diety trafia pod dach Pani Miłki.A tam sielsko,prowincjonalnie,domowo,a z każdego kąta dobiega zapach pieczystego...Domowy pasztet drożdżowe ciasto,a w tym wszystkim zdeterminowana Magda z jałową dietą,żalem w sercu i zestawem ostrych i rygorystycznych ćwiczeń...,które przy pierwszej aktywnej okazji sukcesywnie biorą w łeb...

Wszystko zaczyna Magdzie mocno doskwierać,pojawia się też nieme pytanie: czy życie ma słodki smak?

"Byłam spokojna, wygaszona,a jednak na ułamek sekundy zatęskniłam za dotykiem jego dłoni.Nasypałam kawy do kubków i wtedy się odezwał:

- Co się stało z twoimi kilogramami?

- Kilka z nich porzuciłam,bez sentymentu.

- A można wiedzieć gdzie? Może jeszcze tam leżą.Lubiłem je.

- Są zużyte.

- Nie szkodzi. ".s.255.

Może znacie takiego faceta,jak Filip dajcie znać;-) A jeśli macie ochotę na książkę pełną refleksji,odważnych zmian,humoru okraszonego urokami i smakami jedzenia, z urokami małego miasteczka, serdecznie polecam.



Missy...

Lato słoneczko przygrzewa,aż żar leje się z nieba.Czas lekkich,zwiewnych sukienek,krótkich szortów, stroi plażowych i kąpielowych.Stajemy przed lustrem, z dylematem w głowie,...hmm co by tu na siebie włożyć??? I sprawa nie byłaby skomplikowana,gdyby nie to,że wszystkie wiosenne zabiegi i zielone sałatki,by być slim i fit wzięły w łeb przy pierwszej okazji,kiedy trafia nam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czegoś było mi trzeba lekkiego,letniego i wakacyjnego.Romansu??? Chyba tak;-) Rzadko sięgam po typowe romanse,a jeśli już to koniecznie musi to być romans historyczny.Dlaczego??? No tak mam i już;-) Zachwycona serią "Zaczytaj się..." wydawnictwa Znak,ochoczo sięgnęłam po książkę.Na jej korzyść przemawiał także fakt,że autorka została laureatką za najbardziej zmysłowy romans historyczny 2011r.

Nowy Jork rok 1830. Młoda, ognistowłosa, dziewczyna imieniem Georgia coraz częściej doświadcza wrażenia ,że jej życie to jedna wielka wyspa zapomnienia.Opuszczona w nastoletnim wieku przez ojca w nieznanych okolicznościach zdana jest tylko na siebie.Jak by tego było mało zbyt szybko traci także dużo starszego,lecz bardzo opiekuńczego męża.Marzy o tym,by opuścić Nowy Jork i ubogą dzielnicę,w której przyszło jej żyć.Nadziei i siły dodaje jej skrzynka ofiarowana przez ojca,która jest dla niej obietnicą lepszego życia.

On,mężczyzna, jak ze snu. Pomocny,szarmancki błyskotliwy i zabawny.Pewnego dnia ratuje jedyny kapelusz Georgii...Mężczyzna,jakich Georgia zna tylko z opowieści...Wcale nie powinien stanąć tego dnia na jej drodze,to jeszcze pachnie aromatem przypraw korzennych,które swą wonią nęcą i obiecują dalekie podróże.Z rzędem srebrnych guzików, na ręcznie haftowanej kamizelce, jest dla Georgii niemałym wrażeniem.Za jeden taki guzik,mogłaby żyć co najmniej miesiąc,a przede wszystkim uciec od życia jakie wiedzie...

On, mężczyzna z tytułem lorda i wszelkimi przywilejami szlacheckimi, zjawia się w Nowym Jorku,by rozwikłać rodzinną tajemnicę,uciec od demonów przeszłości,a przede wszystkim ocalić siebie.Nagle traci pamięć...A w około brudne,nędzne i śmierdzące ulice,umęczone życiem kobiety,głodne dzieci, mężczyźni o zgniłych zębach i cuchnącym oddechu...Krajobraz przetykany gdzieniegdzie słabym płomieniem gazowych latarni...Tylko dlaczego stracił pamięć,a z poprzedniego życia, pojawiają mu się w głowie fragmenty z książek...Jakich nie pamięta...Jedyną ostoją w tym trudnym dla niego czasie,jest ona, ognista gwiazda na firmamencie zapomnianego życia.

Tak wiem,zapewne pomyślicie klasyczny romans,jakich wiele:on bogaty,ona biedna standard. Ale nic bardziej mylnego, z temperamentem Georgii nie sposób się nudzić.Bywało,że wybuchnęłam śmiechem,a i łza spłynęła po policzku.

Dlaczego lubię romanse historyczne? Za klimat epoki,jaki oddają,dworską etykietę i rozliczne intrygi;-)

Czegoś było mi trzeba lekkiego,letniego i wakacyjnego.Romansu??? Chyba tak;-) Rzadko sięgam po typowe romanse,a jeśli już to koniecznie musi to być romans historyczny.Dlaczego??? No tak mam i już;-) Zachwycona serią "Zaczytaj się..." wydawnictwa Znak,ochoczo sięgnęłam po książkę.Na jej korzyść przemawiał także fakt,że autorka została laureatką za najbardziej zmysłowy romans...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiedziałam czego się poniekąd spodziewać biorąc do ręki erotyk,ale że poczuje się maksymalnie zaskoczona tego nie mogłam przewidzieć...I nie chodzi tu bynajmniej o treść,ale o postacie występujące na kartach książki.
Kojarzycie zapewne wszystkie te damy z filmów lub książek historycznych? Misternie upięte,wytapirowane i upudrowane wysoko piętrzące się fryzury.Mnogość haftów,koronek i jedwabi spowijające wątłą,niewieścią kibić...A w tym wszystkim ONE spuszczające niewinne oczęta i przysłaniające delikatny rumieniec wachlarzem...KOBIETY,przykładne żony,matki i damy dworu...
Tak mnie zaskoczyły,że o niemal z krzesła spadłam...Co one wyrabiają w-te przykładne kobiety;-) (śmiem twierdzić,a jeszcze nie czytałam- lektura przede mną za czas jakiś- że Pan H.Grey ze swoim srebrnym krawatem to pikuś;-)) Aż pokusiłam się i ułożyłam mini rymowankę:

Czy w pokoju Pokojowej,

Czy to w sali też balowej.

Czy to haft,czy krynolina,

Wszystko niewiastom naraz się rozpina.


Wyobraźnia tych wątłych niewiast nie zna granic...Jakiż to zmyślnych atrybutów używają,jakie zmyślne figury z ciał swych układają, byle tylko dostarczyć sobie rozkoszy i uchylić nieba swemu wybrankowi.

Książka została podzielona na dwie części.W pierwszej zacna niewiasta o mocno nadwątlonym zdrowiu opisuje swe miłosne zmagania i zapędy:-) A trzeba zaznaczyć,że w czasach wiktoriańskiej Anglii nie ona jedna "nadawała treść" swojemu życiu seksualnemu.Bowiem na co dzień cnotliwe damy i wstrzemięźliwi kawalerowie pod osłoną nocy lub w ukryciu dawali upust fantazją i pragnieniom najbardziej wyszukanym.W różnorakich miejscach, z różnymi atrybutami,jak i mnogością partnerów i partnerek.

Druga zaś część, to nic innego,jak opowieść młodziana,który podczas nieobecności ojca wstępuje na drogę erotycznej rozkoszy.Ścieżka wiedzie po przez umawiane spotkania,na których królują alkohol setki kobiet,a wymagany strój to naszyjniki klejnotów i wszechobecny negliż.Młodzian tak zapamiętale wtapia się w zakazany świat iż postanawia założyć swój harem uwieść lub pojmać siłą najpiękniejsze kobiety- branki i wieść zgoła erotyczne życie.

Wiedziałam czego się poniekąd spodziewać biorąc do ręki erotyk,ale że poczuje się maksymalnie zaskoczona tego nie mogłam przewidzieć...I nie chodzi tu bynajmniej o treść,ale o postacie występujące na kartach książki.
Kojarzycie zapewne wszystkie te damy z filmów lub książek historycznych? Misternie upięte,wytapirowane i upudrowane wysoko piętrzące się fryzury.Mnogość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam wrażenie,że o Syberii napisano już wiele,by się nie pokusić o stwierdzenie,że prawie wszystko.Jednak ile książek i powieści nie powstałoby, za każdym razem budzą one we mnie dużą ciekawość,a każda z nich ma w sobie dużą dozę magii i tajemniczości...I nadal nie wiem, co w tej magicznej acz surowej krainie budzi mój zachwyt... W każdym razie, kiedy brałam do ręki "100 pocztówek z Syberii" R.Wricka wiedziałam,że ulegnę jej urokowi.

Tak,jak mróz układa swe wzory na szybach okiennych,tak autor bardzo realnie i sugestywnie maluje obraz Syberii,który z każdą przeczytaną stroną urealnia się przed oczami czytelnika.

Kraju mroźnego i zamkniętego, z szalejącymi zawiejami,klimatycznymi opowieściami,którymi raczą się tutejsi mieszkańcy podczas jakże wielu wczesnych,ciemnych i zimnych wieczorów.



Nieprzerwany bezkres wszechogarniającej bieli, mami i zwodzi czytelnika ,jak i samego autora swą dziką naturą,niemal wciąga ,jak lodowe przeręble.Pokazuje trud i lodowy pazur codziennego życia,które w dużej mierze składa się o przetrwanie kolejnego dnia,lecz kiedy chce ułagodzić swój obraz raczy czytelnika baśniową opowieścią.

Właśnie takimi obrazami, utkanymi na poły baśniami,na poły zdarzeniami prawdziwymi autor snuje swoją opowieść,z której ja jako czytelnik "wyłowiłam jeszcze ciekawszą i chwytającą za serce niteczkę". Dla mnie o Syberii lodowej krainie,ale także o parze ludzi,którzy w tym zimnym i nieodgadnionym w swej dzikości kraju, odnaleźli "ciepłe i mocno ogrzewające ich serca słoneczko".To malutka dziewczynka z Syberyjskiego domu dziecka,która czeka na adopcję i miłość,przyniesiona swym rodzicom w żółtym kocyku...Ta książka to nic innego,jak opowieść ojca,który mknie i przedziera się przez lodową krainę,by ogrzać i pokochać maleńkie czekające serduszko...

Książka zachwycą swą aurą i celem,jaki w sobie niesie.Jeśli nie czytaliście przeczytajcie,bo warto.

Szczególnie zachęcam Was do pocztówki o tytule: "Ptak wewnątrz". A to jej malutki fragment,który mnie zauroczył: "Dla mnie i dla mojej żony był to wieczór jak inne,które spędzamy nad książką,siedząc w tym samym pokoju albo każde oddzielnie,nie odzywając się do siebie.Przez maleńkie okno na poddaszu musiał wlecieć ptak.Usłyszeliśmy łoskot,potem trzepot,znowu łoskot i trzepot.Podnieśliśmy głowy,ale nie spojrzeliśmy na siebie."s.71. Zostawiam Was z kwintesencją udanego wieczoru dwojga ludzi...

Missy...

Mam wrażenie,że o Syberii napisano już wiele,by się nie pokusić o stwierdzenie,że prawie wszystko.Jednak ile książek i powieści nie powstałoby, za każdym razem budzą one we mnie dużą ciekawość,a każda z nich ma w sobie dużą dozę magii i tajemniczości...I nadal nie wiem, co w tej magicznej acz surowej krainie budzi mój zachwyt... W każdym razie, kiedy brałam do ręki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Georgia lata 30 ubiegłego wieku,jak okiem sięgnąć otaczają ją pola bawełny i kukurydzy.Zielony łan faluje na wietrze,jak wzburzone fale morza niosąc ze sobą śpiew ludzi pracujących. Ludzi zmęczonych,wyczerpanych gorącym słońcem i skrajnie ciężkim życiem.Życie,które nie rozpieszcza afroamerykańskiej ludności od najwcześniejszych lat dziecięcych.Niestety właśnie w takim życiu, każdy Afroamerykanin jest postrzegany jako tania, niewolnicza siła robocza.Bez prawa do godnego życia, miłości i marzeń.

W takim właśnie otoczeniu, przyszło żyć dwóm młodziutkim kobietom, siostrom.Jednej starszej drugiej młodszej,lecz obie są swoim lustrzanym odbiciem.Wykorzystywane w dzieciństwie przez ojczyma,a potem rozdzielone brutalnie na bardzo długie lata,wiodą dwa zgoła odmienne losy i życia.Pełne trudu ,pracy i wyrzeczeń.Pomimo rozłąki, pielęgnują w sobie uczucie nadziei i miłości,którym darzą się bezgranicznie.Noszą w sobie niegasnącą nadzieję,że ta druga żyje myśli i trwa.

Obie silne.odważne i zaradne życiowo. Starsza Celia,która w swym pamiętniku skierowanym do Boga,opisuje dzieje swojego życia.Pomimo trudności,jakie stawia przed nią życie od najwcześniejszych lat dziecinnych,stara się przez nie iść z pieśnią na ustach.Wykorzystana przez ojczyma,bita poniewierana i tłamszona przez męża,za którego wyszła na siłę,wierzy w moc Pana oraz w to,że jej siostra żyje i ma się dobrze.

Natomiast młodsza Netie, przebywa w afrykańskim buszu,w którym usiłuje pomóc potrzebującym,a także odnaleźć w nim sposób i miejsce na życie.Wychowuje także dzieci swej starszej siostry,które były owocem gwałtu, na domiar złego, zostały odebrane matce tuż po porodzie i sprzedane młodemu pastorowi i jego żonie. Niestety nie wie ona,że listy do siostry nie docierają...

Książką jestem oczarowana i zachwycona.A wpływ na to niemały, miał fakt w jaki sposób Celia prowadziła swą korespondencję z Bogiem.Liczne przekręcenia wyrazów i literówki sprawiły,że książka opowiadająca skądinąd o koszmarnie ciężkich doświadczenia bohaterów, niebyła pozbawiona odrobiny wesołości i pewnej dozy humoru.

Warto nadmienić także,że film który powstał na podstawie książki, w reżyserii Stevena Spielberga obsadzony został całą plejadą znanych aktorów.A mowa tu o: Oprah Winfrey, Whoopi Goldberg, Danny Glover.
Kto nie czytał niech przeczyta, bo warto .

Georgia lata 30 ubiegłego wieku,jak okiem sięgnąć otaczają ją pola bawełny i kukurydzy.Zielony łan faluje na wietrze,jak wzburzone fale morza niosąc ze sobą śpiew ludzi pracujących. Ludzi zmęczonych,wyczerpanych gorącym słońcem i skrajnie ciężkim życiem.Życie,które nie rozpieszcza afroamerykańskiej ludności od najwcześniejszych lat dziecięcych.Niestety właśnie w takim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy macie czasami tak,że kiedy budzicie się rankiem to wydaje sięw Wam,że życie to kadr z jakiegoś koszmarnego filmu...Jedyne czego byście chcieli, to głębiej wsunąć się pod kołdrę i przeczekać...W głowie zaś, huczy natrętne pytanie: Jak zatrzymać ten pędzący rollercoaster zwany Waszym życiem?

Czasami problemy dnia codziennego, wydają się tak ciężkie i nie do zniesienia,bo przecież takie rzeczy zdarzają się tylko w koszmarnym filmie...A my sami czujemy się,jak w gabinecie luster...To niby My nasz wizerunek,ale jakże inny od tego prawdziwego...

Tytułowy Bohater Justin Fischer, ma wrażenie,że jego życie to zlepek nieudanych scen z taniego koszmaru.On, mężczyzna,który zawsze twardo stąpał po ziemi i musiał być zdany zawsze na siebie rozpada się w jednej chwili...Po przyjeździe w rodzinne strony dowiaduje się,że jego ojciec nie żyje... Ojciec,którego tak naprawdę nie znał...Kiedy odwiedza cmentarz, pomiędzy nagrobkami rodziców,widzi o zgrozo także swój z imieniem i nazwiskiem...Więc jak to możliwe,kiedy On żyje...Pomimo ciężkiego życia, przewijającego się przez rodziny zastępcze...Jest,przykładnym mężem,troskliwym ojcem i życiowo poukładanym człowiekiem, czy do końca...



Niestety, demony przeszłości nie dają o sobie zapomnieć...Jako 5-latek stracił matkę.Dokładnie nie pamięta,ale chyba kochała książki,bo w domu o zielonych ścianach było ich wszędzie pełno...Ale dlaczego w głowie ciągle huczy mu dziecięca rymowanka,w której jest inny adres domu i ulicy niż ten, w którym mieszkał.A w swoich snach widzi dwie blond-włose dziewczynki, z którymi się bawi,a przecież nigdy nie miał sióstr.Dlaczego, na nagrobku matki pisze Caroline zamiast Margaret...Zagmatwana przyszłość, luki w jego dziecięcej,jak i młodzieńczej pamięci nie pozwalają mu być szczęśliwym ojcem.Coś strasznego musiało stać się w jego dziecięcej przeszłości,a ktoś starannie jego dzieciństwo "owinął siatką" sekretów,tajemnic i niedopowiedzeń...Czy ktoś pomoże mu zrozumieć, to co prawie trzydzieści lat temu zostało osnute wielką tajemnicą...Czy odkryje kim jest On sam...I ocali siebie od zapomnienia,a może czasami lepsze jest to co nieodgadnione i nieodkryte...



Książka,która sprawia,że podczas jej czytania miałam wrażenie,jakbym wsiadła do diabelskiego młyna, chcesz wysiąść nie możesz,chcesz odłożyć czytanie nie da rady.To jedna z tych co targa emocjami czytelnika,jak chorągiewką,a kiedy czujesz,że nie dasz dłużej rady dostrzegasz też,że jesteś tak silnie związana z bohaterami i nie spoczniesz póki nie skończysz...Gdzie umysł buzuje od natłoku myśli i emocji,a potok łez rozmywa druk...



Jak pisze z tyłu okładki, jest to powieść psychologiczna z emocjonalną podbudową... A dla mnie,to nie tylko powieść o rodzinnych tajemnicach...To książka napisana dwupłaszczyznowo...O wielkim bólu i przeraźliwej samotności matki,której odebrano trzyletniego synka,a także o synu,który tej matki naprawdę nie poznał i o wielkiej tragicznej,rodzinnej tajemnicy.Tajemnicy,która zmieniła los wielu ludzi,a także pokazała do, jak dalekich i niewyobrażalnych czynów, jest w stanie posunąć się bliski człowiek... Jednym słowem porywająca powieść o zdradzie,tragedii i rodzinnej tajemnicy.

Czy macie czasami tak,że kiedy budzicie się rankiem to wydaje sięw Wam,że życie to kadr z jakiegoś koszmarnego filmu...Jedyne czego byście chcieli, to głębiej wsunąć się pod kołdrę i przeczekać...W głowie zaś, huczy natrętne pytanie: Jak zatrzymać ten pędzący rollercoaster zwany Waszym życiem?

Czasami problemy dnia codziennego, wydają się tak ciężkie i nie do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna już w mojej biblioteczce książka N.Sparksa. Biorąc ją do ręki wiedziałam,że czekają mnie miłe chwile z bohaterami książki...

Dwie kobiety matka i córka.Jedna nieuchronnie zbliża się do kresu swego życia,a druga jest w samym jego rozkwicie.Obie łączy jedno - wielka życiowa tragedia - nagła utrata mężczyzny swojego życia.

Adriene snuje opowieść wielkiej miłości,jaka przydarzyła się jej kobiecie i matce trójki dzieci.Miłości,jakiej nigdy nie doznała,a tym bardziej nigdy się nie spodziewała,że może dotknąć ją, kobietę porzuconą przez męża, w wieku czterdziestu lat... z trójką nastolatków na głowie.Amanda słucha matki z zapartym tchem i konfrontuje jej wydarzenia ze swoją tragiczną teraźniejszością.Tragiczna,śmiertelna choroba zabrała jej ukochanego męża,a Ona oszalała z bólu i rozpaczy wychodzi z założenia,że taka miłość się nie zdarza.Wówczas Adrienne przychodzi z odsieczą i odkrywa głęboko skrywaną tajemnicę przed córką,by pokazać jej,że życie po stracie ukochanej osoby może być do zniesienia,bo przed bezdenną otchłanią rozpaczy i samotności- ratują pozostałe o niej piękne wspomnienia. A ona Adrienne jest tego żywym dowodem. Amanda zaś poznaje matkę,jakiej dotąd nie znała jest pełna podziwu,jak wiele siły w tej dobrej,kruchej i szlachetnej kobiecie jaką jest jej matka.

Piękna opowieść o bólu,stracie i samotności,a także o wielkiej walce życia,nadziei i pięknej miłości...

Dwie kobiety,dwa piękne uczucia,a jedno łączące je przykre doznanie wielkiej dojmującej straty i samotności.

Idealna na przedświąteczny wieczór pod koc. Targająca uczuciami czytelnika,jak chorągiew na wietrze...Jednakże dająca nadzieje,że prawdziwa miłość istnieje... Polecam serdecznie, dla tych którzy jeszcze przed lekturą...

Kolejna już w mojej biblioteczce książka N.Sparksa. Biorąc ją do ręki wiedziałam,że czekają mnie miłe chwile z bohaterami książki...

Dwie kobiety matka i córka.Jedna nieuchronnie zbliża się do kresu swego życia,a druga jest w samym jego rozkwicie.Obie łączy jedno - wielka życiowa tragedia - nagła utrata mężczyzny swojego życia.

Adriene snuje opowieść wielkiej...

więcej Pokaż mimo to