-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać13 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać7
Biblioteczka
WERSJA POPRAWIONA. WCZEŚNIE NIE DODAŁA SIĘ CAŁA RECENZJA :(
Myślę, że każdemu przychodzi taka myśl: a gdyby tak wszystko rzucić i wyjechać? U mnie też się to zdarza – częściej lub rzadziej. Nie chodzi, że nie lubię swojego życia, ale jak to bywa, chcę czegoś więcej. Mocniej, bardziej, jakiejś zmiany, która nada bieg rzeczom. Dodatkowo niepewność powodzenia nadaje dreszczyku całej sytuacji. Każdy kiedyś chciał zniknąć i pojawić się w innej rzeczywistości. Realizacja marzeń, to coś co nas nakręca. Nie inaczej jest z bohaterką książki Sweetbitter. Dlaczego sięgnęłam po pozycję? Ponieważ jak główna postać jestem zafascynowana Nowym Jorkiem. Od kiedy pamiętam chciałam tam zamieszkać lub zwiedzić. Jedno się udało, ale dość o mnie. Przejdźmy do recenzji.
Główną bohaterką powieści jest Tess, która postanawia uciec od swojego dotychczasowego życia. Ma dwadzieścia dwa lata i nie chce już żyć pod dyktando innych. W głowie pojawia się myśl, że będzie szczęśliwa tylko w Nowym Jorku. Tak... Wielkie Jabłko przyciągnęło już nie jedna osobę . Dużo ludzi, wielkie budynki i takie same aspiracje. Dziewczyna rozpoczyna pracę w ekskluzywnej restauracji, w które nie ma czasu na pomyłki czy niedociągnięcia. Może powiedzieć, iż zaczyna swoją przygodę, której tak pragnęła, tylko czy na pewno? Wymarzona samodzielność nie smakuje tak samo w rzeczywistości, jak w marzeniach, a codzienne trudności stają się wielkimi górami do pokonania. Bohaterka dostaje lekcje gotowania oraz życia. Czy uda jej się znaleźć szczęścia czy będzie musiała obejść się smakiem?
Ufff, muszę przyznać, że opis był bardzo zachęcający, tematyka ciekawa i byłam pełna jak najlepszych nadziei, a potem zaczęłam czytać. Na początku jeszcze trzymałam fason. Bardzo dobrze wiemy, że często książka musi się rozkręcić. Ba, nawet od połowy wciągnąć. I tak czytałam, czekałam, bardzo chciałam nareszcie znaleźć moment wow. W taki sposób dotarłam do końca tytułu. Chyba nie muszę mówić jaki będzie mój werdykt, żeby jednak być całkowicie szczerą, zaprezentuje wam blaski oraz cienie pozycji Sweetbitter.
Trzeba znaleźć jakieś pozytywy, bo obojętnie jak coś mnie do siebie zniechęca, to potrafię znaleźć jasność w mroku, tym razem nie było inaczej. Opisy jedzenia to mocny punkt lektury. Człowiek może się zatracić w smakowicie zaprezentowanych potrawach, na których punkcie idzie dostać bzika. Serio! Kto nie chciałby spróbować rarytasów z górnej półki wyglądających wyśmienicie i tak też podanych? Miałam wiele momentów, że nagle musiałam iść po coś do kuchni, bo mój brzuch dawał o sobie znać. Dla mnie jest to plus, ponieważ lubię dowiadywać się o ekskluzywnych potrawach, których zapewne nigdy nie stworzę.
Ciekawym wprowadzeniem jest zaprezentowanie życia oraz pracy kelnerów, kucharzy i całej załogi pracującej w renomowanej restauracji. Mam znajomego, który jest kucharzem w Nowym Jorku, a jego żona kelnerką i wiele rzeczy pokrywa się z tym, co on mówi. Oczywiście chodzi mi tutaj o kwestie pracy, a nie ciągłe i niekończące się libacje. Serio, nie wiem skąd autorka wzięła pomysł na takie podłoże, ale dalece minęła się z prawdą. Jednak sam kwestia przygotowywania posiłków, włożonego wysiłku, godzin pracy jest dobrze ukazane.
Niestety to koniec pozytywów, cała reszta to poplątanie z pomieszaniem i seria rozczarowań. Nie wiem jak to się udało autorce. Zaczynając od głównej bohaterki. Jest jednocześnie nijaka i strasznie wkurzająca. Jakby jej jedynym celem w życiu było użalanie się nad sobą. Dziwnym trafem, bez doświadczenia, wprawy, ani polecenia, dostaje pracę w renomowanej restauracji. Gdzie się tak dzieje? Do tego znajduje miejsce do mieszkania, może się utrzymać, a nagle stwierdza, że jej życie to pasmo porażek. Stroni od ludzi, a dziwi się, że jest sama. Absurd goni absurd. Starałam się ją polubić, ale ze strony na stronę coraz bardziej mi to utrudniała. Niby można zrzucić o na karb młodości, ale bez przesady. Nawet ja nie jestem w stanie aż tak przymknąć oczu.
Fabuła, pomysł i wykonanie wydawało się czymś nowym oraz świeżym, a wszyło jedno, wielkie utrapienie. Mnogość wulgaryzmów bije prawie z każdej kartki. Naprawdę nie można stworzyć czegoś nowego, bez bluźnienia? Jestem odporna na takie rzeczy, ale nawet mnie kilka razy odrzuciło i nie pomogła nawet szczypta humoru, która miała chyba ratować sytuacje. Wyżywanie się na pracownikach, kiedy klienci wszystko słyszą, raczej nie powinno mieć miejsca w lokalu z wyższej półki. Ilość bohaterów wręcz mnie przytłoczyła. Ile można mieć postaci uzupełniających i wprowadzających coś nowego? Kiedy już godziłam się z obecnością jednej osoby, zaraz pojawiała się druga, trzecia, czwarta... Rozwleka to wątki i powoduje zbędne zamieszanie, którego w lekturze nie brakowało. Niepotrzebna dezorientacja odstrasza od tytułu.
Pojawił się również wątek miłosny, który mógłby wydać się niektórym atrakcyjnym dodatkiem. I tak też było ze mną, jednak z każdą, kolejną stroną stawał się trochę jak patologiczny związek dwojga osób. Niby coś do siebie czują, ale radość sprawia im poniżanie i gardzenie sobą nawzajem. Ja rozumiem, że każda wieź jest inna, ale tu jest tak wszystko przerysowane, że aż zakrawa o absurd. Może wkradła się tutaj myśl, że toksyczna relacja jednak może być fajna i na pewno przyciągnie do siebie czytelnika? Sama nie wiem.
Przechodząc do meritum sprawy: nie polecam książki Sweetbitter. Może ja jestem dziwna i czegoś nie rozumiem, ale ten tytuł nie jest przyjemny, fajny, ani dobry. Nawet podzielenie fabuły na pory roku nie nadało żadnego smaczku. Bezpodstawne wybory głównej bohaterki nie tłumaczy wiek, ponieważ dwadzieścia dwa lata, to nie podlotek, który nie wie nic o życiu. Książkę czyta się w miarę szybko, ale to tylko dlatego, że szuka się sensu całości. Kiedy on nie nadchodzi – pojawiają się nerwy. Momenty w miarę płynnej fabuły przeplatane są chwilami zgryzoty i potrzebą wyrzucenia książki przez okno. Jeśli tak wygląda postrzeganie dwudzieto - trzydziestolatków, to ja nie wiem co robię na tym Świecie. Dowiedziałam się, że na podstawie książki powstał serial, który z jednej strony mnie korci, a z drugiej – boję się, że poziom gniewu znowu wpadnie w wysokie tony.
WERSJA POPRAWIONA. WCZEŚNIE NIE DODAŁA SIĘ CAŁA RECENZJA :(
Myślę, że każdemu przychodzi taka myśl: a gdyby tak wszystko rzucić i wyjechać? U mnie też się to zdarza – częściej lub rzadziej. Nie chodzi, że nie lubię swojego życia, ale jak to bywa, chcę czegoś więcej. Mocniej, bardziej, jakiejś zmiany, która nada bieg rzeczom. Dodatkowo niepewność powodzenia nadaje...
Są książki, które przyprawiają o dreszcze na samą myśl o nich. Jedną z takich pozycji jest „Gałęziste” Artura Urbanowicza. Powieść chciałam przeczytać i nie poznawać jednocześnie. Bardzo przyciągała mnie do siebie fabuła
i cała otoczka tajemnicy lasu. Lekko odpychało wydawnictwo, z którym mam różne doświadczenia. Niestety, nasze kontakty, często kończyły się na wielkim rozczarowaniu. Postanowiłam jednak dać szansę (wydawnictwu oraz autorowi) i przekonać się czy polski twórca potrafi wywołać gęsią skórkę na moich rękach.
Siostro, tlenu! Szybko! - wypowiadałam ten tekst nagminnie podczas czytania „Gałęziste”. Wniknęłam się w fabułę od pierwszych stron. Książka dosłownie przykleiła mi się do palców. Artur Urbanowicz trafił
w moje lęki. Wiem, że każdy jakieś ma, ale moim największym jest ciemność, a jeszcze bardziej – co
z tej ciemności wyskoczy. Czarny, wielki las – poziom przerażenia level hard. Nie zliczę ile razy wpadałam
w hiperwentylację podczas czytania. Mój chłopak myślał, że mam jakiś atak. Ktoś pewnie zapyta: skoro tak się boisz, to po co czytasz? Bo jestem masochistką. Uwielbiam przeciwstawiać się swoim własnym lękom. Pomaga mi to odzyskać kontrolę nad własnym życiem. Podczas czytania, co chwilę gadałam do bohaterów, ale oczywiście nigdy mnie nie słuchali.
Co się wydarzyło dalej? Czy się udało powstrzymać strach? Tego dowiecie się z dalszej części tekstu :) : http://kosmetyczny-bzik.blogspot.com/2017/06/sowie-opowiesci-41-artur-urbanowicz.html
Są książki, które przyprawiają o dreszcze na samą myśl o nich. Jedną z takich pozycji jest „Gałęziste” Artura Urbanowicza. Powieść chciałam przeczytać i nie poznawać jednocześnie. Bardzo przyciągała mnie do siebie fabuła
i cała otoczka tajemnicy lasu. Lekko odpychało wydawnictwo, z którym mam różne doświadczenia. Niestety, nasze kontakty, często kończyły się na wielkim...
Recenzja, którą pochwaliła sama autorka :)
Długo zbierałam się do tej recenzji. Oj długo... Musiałam poukładać wszystkie emocje, myśli odczucia. Po przeczytaniu powieści, która trafia w sam środek serducha, nie jest łatwo się pozbierać. Tak było z „Nakarmię Cię miłością”. Oczekiwałam wiele po tytule. Zawiodłam się, czy wręcz przeciwnie? Dałam nakarmić się miłością?
Postanowiłam zabawić się trochę przy zdjęciach. Kocham eksperymenty i holo efekt. Podoba mi się efekt końcowy
i wiem, że będę szła w tym kierunku. Co sądzisz? Jeszcze tylko dodam, że ilość zdjęć nie znaczy, iż chce odwrócić uwagę od treści. Lubię pisać i cykać foty - dlatego mi się to tak fajnie łączy :D
Wszystko zaczyna się od nie do końca zaplanowanego wieczoru panieńskiego. A nie, czekaj, co ja piszę? Zaczyna się od prologu wprowadzającego. Jak to było przed spotkaniem. U niej wiele się nie zmienia, ale u Tobiasza... Głupia, najpierw fabuła... Książka przedstawia dwie skrajnie odmienne postaci: Tobiasza i Laurę. Ona – cicha myszka egzystująca co dnia, on – człowiek czynu z bogatą przeszłością. Pewnego wieczoru ich drogi się łącza i dopiero teraz zaczyna się zabawa :P. Czy dwoje różnych ludzi się dogada? A może to tylko chwilowa przygoda okraszona alkoholem, libido i magią przyciągania?
Po więcej zapraszam:
http://kosmetyczny-bzik.blogspot.com/2016/11/sowie-opowiesci-18-anna-dabrowska.html
Recenzja, którą pochwaliła sama autorka :)
Długo zbierałam się do tej recenzji. Oj długo... Musiałam poukładać wszystkie emocje, myśli odczucia. Po przeczytaniu powieści, która trafia w sam środek serducha, nie jest łatwo się pozbierać. Tak było z „Nakarmię Cię miłością”. Oczekiwałam wiele po tytule. Zawiodłam się, czy wręcz przeciwnie? Dałam nakarmić się...
Pewnego pięknego dnia wzięłam udział w konkursie. Właśnie, jestem uzależniona od konkursów :D. Uwielbiam zadania kreatywne, gdzie mogę się wykazać. Mam wtedy uczucie, że sama kieruję tym, czy wygram. Losowania to taka... ruletka. Dreszczyk emocji, adrenalinka. Nieważne, czy to zadania kreatywne obrazowo czy słownie. Kocham, kocham i nigdy nie przestanę.
Wielu ludzi nie rozumie. Jesteś blogerką, dostajesz jakieś egzemplarze. Ok, dostaję, ale nie wszystkie, które bym chciała przeczytać :P. Jeśli posiadam jakiś tytuł – nie biorę udziału. Daje możliwość posiadania innym. I tak było
w tym przypadku. Trzeba było odpowiedzieć na pytanie o zemście: „Jakbyś miał/a się na kimś zemścić jakbyś to zrobił/a i co mogłoby Cię do tego zmusić” Co na jej temat sądzę. Warto czy nie warto? Przybliżę Ci trochę moje postrzeganie tematu w dzisiejszej recenzji. Książka „Ból za ból' jest idealnym do tego przykładem.
Poznaj trzy zupełnie różne dziewczyny. Kat jest buntowniczką i rebeliantką. Chodzi swoimi drogami i nie sobie
w kaszę dmuchać. Popularna Lillia traktowana jest jak księżniczka z bogatego domu. Często robi to, co uważane jest za słuszne, mimo że czuje inaczej. Mary to spokojna cicha myszka, która stara się nie wyróżniać z tłumu. Pewnego dnia, te trzy różne osobowości łączą się swoje siły, aby osiągnąć cel. Jest nim zemsta. Każdej z nich ktoś zalazł za skórę, w mniejszym lub większym stopniu. Postanawiają zawalczy o swoje i zadać ból wrogom. Osobno są bezsilne, ale razem tworzą revenge team. Wyspa Jar stanie się miejscem porachunków. Nieprzyjaciele nie wiedzą co ich czeka. Tylko czy zemsta przyniesie utęskniony spokój? Czy wszystko pójdzie po myśli dziewczyn? Jakie będą konsekwencje ich czynów?
Po resztę zapraszam na:
http://kosmetyczny-bzik.blogspot.com/2016/11/sowie-opowiesci-19-jenny-han-siobhan.html
Pewnego pięknego dnia wzięłam udział w konkursie. Właśnie, jestem uzależniona od konkursów :D. Uwielbiam zadania kreatywne, gdzie mogę się wykazać. Mam wtedy uczucie, że sama kieruję tym, czy wygram. Losowania to taka... ruletka. Dreszczyk emocji, adrenalinka. Nieważne, czy to zadania kreatywne obrazowo czy słownie. Kocham, kocham i nigdy nie przestanę.
Wielu ludzi nie...
Jako osoba przed trzydziestką, jeszcze :P, powinnam mieć ugruntowany gust, konkretne cele i dojrzałe zapatrywania literackie. Nie... :D Nie zrozum mnie źle. Cele mam, marzenia też, wkład pracy – obecny. Tylko, że ja w dużej mierze nadal czuję się dzieckiem. Rozbuchaną nastką z burza loków, piegami na licu i ciągotami do nowego. Dlatego uwielbiam literaturę młodzieżową. Nadal, niezmiennie. Nawet na starość będę się w niej zaczytywać.
Parę dni temu wskoczył mi do przeglądarki artykuł. Oczywiście gdzieś go już posiałam, ale jak odnajdę, to wrzucę link. Było wiele górnolotnych terminów, dywagacji i jeden wniosek. Ludzie przed 30'tką, a najlepiej tuż po 25 urodzinach, powinni być określeni w każdym aspekcie swojego życia. Ale... Że co? Czy tylko ja tak mam, że nie mam zamiaru zamykać się w jakiś ramkach, bo mówią że tak trzeba. Mówię definitywne nie! Mam czytać tylko fantastykę albo tylko horrory? Uważam, iż nikt nie powinien narzucać nam w jakiś chorych schematów, bo ja to długo zostanę dzieckiem :P
Po przydługim wstępie, zapraszam Cię na recenzję "Czy wspomniałam, że za Tobą tęsknię?". Skoro młodzieżowo - to DYMILY :).
Po ciąg dalszy zapraszam:
http://kosmetyczny-bzik.blogspot.com/2016/11/sowie-opowiesci-20-estelle-maskame-czy.html
Jako osoba przed trzydziestką, jeszcze :P, powinnam mieć ugruntowany gust, konkretne cele i dojrzałe zapatrywania literackie. Nie... :D Nie zrozum mnie źle. Cele mam, marzenia też, wkład pracy – obecny. Tylko, że ja w dużej mierze nadal czuję się dzieckiem. Rozbuchaną nastką z burza loków, piegami na licu i ciągotami do nowego. Dlatego uwielbiam literaturę młodzieżową....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Pokonaj swoich wrogów, a poczujesz się lepiej. Część społeczeństwa prawi tak od zarania dziejów. Pokazuje nam wolność, którą osiągniemy po pokonaniu własnych demonów. Druga część, mówi o wybaczaniu i niechowaniu urazy, jak o złotym środku. Stań się lepszą wersją siebie. Mszczenie się nic nie da. Nie pomoże na Twoje problemy. Zamiast się rozwijać, to zamykasz się w małym świecie autodestrukcji. Co wtedy, jak postawa zen nie przynosi efektów? Jak ogień upokorzenia i niepewności ciągle się tli. Nie możesz patrzeć w lustro. Wzrok utkwiony w ziemię i do przodu.
W końcu jesteś do niczego i ludzie Tobą gardzą. Jak ma pomóc Ci postawa wiecznej radości? Czasem trzeba ubrudzić sobie paluszki, aby osiągnąć szczęście. Pokazać demonom w głowie i oprawcom na ziemi, że nie jesteś lekką i ulotną istotą. Walczysz o swoje, a jeśli ktoś Cię tyka - spotyka go kara.
Dziewczyny dokonały swojej zemsty. Nie wszystko poszło po ich myśli, ale zrealizował swoje plany. Sprawiedliwość pokazała swoje lico i dumnie poklepała je po plecach. Tylko... dlaczego nie odczuły ulgi? Coś jest nie tak. Mary, Kat i Lillia powracają na ścieżkę zemsty, aby kolejny raz pokazać wrogom, na co je stać. Wszak zostały niewyjaśnione sprawy, a odwet na wrogach musi mieć swój kres i miejsce. Co dobrego z tego wyniknie? Czy dziewczyny, napędzane spiralą nienawiści, zastanowiły się nad własnymi decyzjami?
Więcej na:
http://kosmetyczny-bzik.blogspot.com/2016/11/sowie-opowiesci-19-jenny-han-siobhan_10.html
Pokonaj swoich wrogów, a poczujesz się lepiej. Część społeczeństwa prawi tak od zarania dziejów. Pokazuje nam wolność, którą osiągniemy po pokonaniu własnych demonów. Druga część, mówi o wybaczaniu i niechowaniu urazy, jak o złotym środku. Stań się lepszą wersją siebie. Mszczenie się nic nie da. Nie pomoże na Twoje problemy. Zamiast się rozwijać, to zamykasz się w małym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Prawdziwa do bólu historia o przetrwaniu. Jedna z lepszych, a pisanie recenzji było przeżyciem nie do zapomnienia...
Wielki kubek kawy, dobra muzyka, laptop, stos zmieszanych uczuć – jestem gotowa do recenzji. Z pisaniem jest jak
z ciuchami – każdy ma swój styl. Jedni czytają parę książek naraz, inni recenzują po jednej, a ja czytam jedną po drugiej, ale recenzuję tłumnie. Mogę wtedy poukładać emocje. Nie są one zawsze dobrym przewodnikiem. Uwielbiam stan odcięcia się od Świata i skupienia tylko na pisaniu. W powietrzu aż wisi znak – nie przeszkadzać, bo pogryzę. Jest to mój czas wyciszenia. Nie ma nic innego, tylko ja i moje myśli. Ten stan jest jeszcze ważniejszy przy obecnej recenzji. Książka jest szczególna. Dotyka tematu mi bliskiego. Niby temat tabu, ale dlaczego? Nie można pozwolić oprawcom na bezkarne działanie. Ok, zagalopowałam się. Przejdźmy do początku. Proszę, usiądź swobodnie, niech nic Cię nie rozprasza. Lepiej nic nie pij, ani nie jedź, bo od emocji może Ci coś stanąć w gardle. Skup się. Przechodzimy do ważnych tematów. Zapraszam Cię do recenzji „Co mnie zmieniło na zawsze”. Już nic nie będzie takie jak wcześniej.
Eden jest nastolatką, która nie wyróżnia się na tle rówieśników. Pogodna, normalna, grająca w szkolnym zespole.
W jednej chwili jej życie się zmienia. Wystarczy 5 minut, aby ustalony ład poległ. Skryta miłość, najlepszy kumpel brata postawia zabrać coś, co nie należy do niego. Siłą i przemocą sprawia, że nastoletnia Eden staje się „kobietą”. Wywraca jej cały świat do góry nogami. Dlaczego? Jakim prawem? Nikt mu nie pozwolił! Jego czyn wywołuje otępienie, a potem pojawia się coś nowego. Eden nigdy jeszcze tego nie czuła. Nienawiść. Pożerająca, odłączająca logiczne myślenie, obezwładniająca. Przejmuje nad nią kontrole – na zawsze. Jak poradzi sobie w nowej rzeczywistości? Czy powie komuś o gwałcie? Jak potoczą się jej losy, kiedy nic już nie ma sensu?
Zapraszam po resztę na:
http://kosmetyczny-bzik.blogspot.com/2016/11/sowie-opowiesci-22-amber-smith-co-mnie_82.html
Prawdziwa do bólu historia o przetrwaniu. Jedna z lepszych, a pisanie recenzji było przeżyciem nie do zapomnienia...
Wielki kubek kawy, dobra muzyka, laptop, stos zmieszanych uczuć – jestem gotowa do recenzji. Z pisaniem jest jak
z ciuchami – każdy ma swój styl. Jedni czytają parę książek naraz, inni recenzują po jednej, a ja czytam jedną po drugiej, ale recenzuję tłumnie....
Matka – opiekunka, powierniczka, opoka. Obraz jest jasny. Zawsze stanie murem za potomstwem. A jeśli nie? Co, kiedy jest zupełnie inaczej i mama nie kocha, jak powinna?
Każdy marzy o kochającej i wspierającej mamie. Takiej, która brodę wytrze, kolano opatrzy i poczyta ulubione opowiadania do snu. Na nieszczęście, na Świecie są także matki – piranie. Narcystyczne potwory, które wysysają optymizm i poczucie bezpieczeństwa, a zostawiają zgliszcza i uraz do końca życia. Jak sobie poradzić z takim obciążeniem? Czy da się normalnie żyć, kiedy własna matka nie kocha dziecka? Na te i inne pytania znajdziesz w książce Karyl McBride.
Reszta na:
http://dlalejdis.pl/artykuly/nigdy_dosc_dobra_recenzja
Matka – opiekunka, powierniczka, opoka. Obraz jest jasny. Zawsze stanie murem za potomstwem. A jeśli nie? Co, kiedy jest zupełnie inaczej i mama nie kocha, jak powinna?
Każdy marzy o kochającej i wspierającej mamie. Takiej, która brodę wytrze, kolano opatrzy i poczyta ulubione opowiadania do snu. Na nieszczęście, na Świecie są także matki – piranie. Narcystyczne potwory,...
Odwieczna walka trwa. Dobro i zło ciągle się ścierają. Walka o dusze jest zaciekła. Tylko... Czy niebo jest zawsze takie piękne, a piekło takie okropne? Czas zweryfikować swoje poglądy.
Jedna dusza potrafi zmienić kolej rzeczy. Namieszać, wprowadzić w konsternację i zburzyć ustalony porządek. W niebie pojawiły się płomienie. Zaraz.. Płomienie? Snop światła przeciął powietrze, a ludzie zaczęli zwiastować przybycie Najwyższego. Tylko, że jego nie ma. Opuścił społeczeństwo dawno temu. Jeśli tak, to skąd to światło?
W piekle pojawiła się dusza, która jest odpowiedzialna za zmiany. Aparatura wariuje, władca świruje. Takiej nowinki nie można przepuścić. Potępieni walczą o prawo do zbadania obiektu i dowiedzenia się: co w trawie piszczy? Zaszczyt przypada Kapturowi, który idzie na ciekawy układ. Czy zdąży odpowiedzieć na pytania w terminie? Jakie przygody spotkają doktora i jego zespół?
Reszta na: http://dlalejdis.pl/artykuly/prawo_mroku_pieklo_to_dopiero_poczatek_recenzja
Odwieczna walka trwa. Dobro i zło ciągle się ścierają. Walka o dusze jest zaciekła. Tylko... Czy niebo jest zawsze takie piękne, a piekło takie okropne? Czas zweryfikować swoje poglądy.
Jedna dusza potrafi zmienić kolej rzeczy. Namieszać, wprowadzić w konsternację i zburzyć ustalony porządek. W niebie pojawiły się płomienie. Zaraz.. Płomienie? Snop światła przeciął...
Do książek wydawnictwa Novae Res zawsze podchodzę z pewnym dystansem. Wydają perełki, które cieszą oczy i łechtają czytelnicze podniebienie. Często spotykam się także z wielkim potencjałem, a niestety straconą szansą. Jest to straszne przeżycie. Szczególnie, jeśli książki jest w mojej ulubionej tematyce.
Na szczęście! Tak krzyknęłam po przeczytaniu książki Hunter'a. Trafiłam na kawał dobrej historii, która jest opowiedziana płynnie. Bohaterowie, wręcz wyciągają ręce z nowinkami, które moje oczy połykały.
http://dlalejdis.pl/artykuly/racja_stanu_recenzja
Do książek wydawnictwa Novae Res zawsze podchodzę z pewnym dystansem. Wydają perełki, które cieszą oczy i łechtają czytelnicze podniebienie. Często spotykam się także z wielkim potencjałem, a niestety straconą szansą. Jest to straszne przeżycie. Szczególnie, jeśli książki jest w mojej ulubionej tematyce.
Na szczęście! Tak krzyknęłam po przeczytaniu książki Hunter'a....
Kiedy coś się lubi, to po prostu tak jest i żadna siła wyższa nie jest w stanie zmienić mojego zdania. Właśnie tak mam z mrocznymi powieściami, filmami, serialami. Mózg mówi mi: aaaa, przecież ty się boisz! Co robisz? Rzuć to! A ja z uporem maniaka przewracam stronę i nie mogę doczekać się kontynuacji. Nie ma na to rozsądnego wytłumaczenia, ale strach siedzi sobie we mnie i coraz bardziej zaciska pięści. Jest to ten rodzaj uczucia gdzie powinno się od niego uciekać, ale to jest tak dobre... Właśnie tak jest z twórczością Artura Urbanowicza. Treści jego książek mnie przerażają i wywołują mini zawały, ale są tak dobre, że nie mogę ich odłożyć. Inkub to nowe najnowsze dziecko rodzimego autora. Zachwycił, a może pojawiła się pierwsza klapa?
Więcej na: http://kosmetyczny-bzik.blogspot.com/2019/07/sowie-opowiesci-artur-urbanowicz-inkub.html
Kiedy coś się lubi, to po prostu tak jest i żadna siła wyższa nie jest w stanie zmienić mojego zdania. Właśnie tak mam z mrocznymi powieściami, filmami, serialami. Mózg mówi mi: aaaa, przecież ty się boisz! Co robisz? Rzuć to! A ja z uporem maniaka przewracam stronę i nie mogę doczekać się kontynuacji. Nie ma na to rozsądnego wytłumaczenia, ale strach siedzi sobie we mnie i...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to