rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Córka Imperium Raymond E. Feist, Janny Wurts
Ocena 7,7
Córka Imperium Raymond E. Feist, J...

Na półkach: , ,

To moja pierwsza książka po bardzo, bardzo długim okresie abstynencji literackiej - i nawet nie oczekiwałam, że tak bardzo się w nią wciągnę. Fabuła jest przemyślana i zręcznie poprowadzona, pomimo dużej ilości zawiłości i potencjalnych luk logicznych.
Jedyny problem, za który pozwoliłam sobie odjąć jedną gwiazdkę, to sceny śmierci. Generalnie narracja w książce jest wyjątkowo spokojna - wręcz ZA spokojna. Doprowadza to do nieco absurdalnej sytuacji, gdzie śmierć bohaterów (których lubimy i którym kibicujemy) sprowadza się w zasadzie do "przebili go i umarł". Przy jednej ze scen potrzebowałam wręcz dłuższej chwili, żeby zrozumieć, że mamy na scenie trupa. :) O ile w przypadku większości scen ta narracja jest jak najbardziej na plus, o tyle w tym przypadku można było odnieść wrażenie, że autorów stać jednak na więcej.

To moja pierwsza książka po bardzo, bardzo długim okresie abstynencji literackiej - i nawet nie oczekiwałam, że tak bardzo się w nią wciągnę. Fabuła jest przemyślana i zręcznie poprowadzona, pomimo dużej ilości zawiłości i potencjalnych luk logicznych.
Jedyny problem, za który pozwoliłam sobie odjąć jedną gwiazdkę, to sceny śmierci. Generalnie narracja w książce jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dla mnie jednak zbyt anegdotyczna, ale czytało się świetnie.

Dla mnie jednak zbyt anegdotyczna, ale czytało się świetnie.

Pokaż mimo to

Okładka książki No.6 #8 Atsuko Asano, Hinoki Kino
Ocena 8,1
No.6 #8 Atsuko Asano, Hinok...

Na półkach: , , ,

Momentami jednak zbyt górnolotnie....

Momentami jednak zbyt górnolotnie....

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zabijecie mnie, jeśli powiem, że nie powiem nic nowego? Tę serię po prostu dobrze się czyta. W żadnym momencie nie stanowi ona prawdy objawionej, nie wywołuje bezsennych nocy, nie inspiruje do tworzenia własnych tekstów. Ale jest zwyczajnie przyjemna i spełnia swoją najważniejszą funkcję - dostarcza rozrywki.

Zabijecie mnie, jeśli powiem, że nie powiem nic nowego? Tę serię po prostu dobrze się czyta. W żadnym momencie nie stanowi ona prawdy objawionej, nie wywołuje bezsennych nocy, nie inspiruje do tworzenia własnych tekstów. Ale jest zwyczajnie przyjemna i spełnia swoją najważniejszą funkcję - dostarcza rozrywki.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka to nie jest objawienie. Co nie zmienia tego, że naprawdę dobrze się ją czyta. Jest po prostu lekka i szybka w przerabianiu, co sprawia, że przerobienie blisko 300 stron w 3 dni nie jest żadnym wyczynem, nawet w niesprzyjających okolicznościach.
A czy warto? Nie mam zbyt wielkiego obycia z tym gatunkiem, wydaje mi się jednak, że ta seria jest serią przyzwoitą.

Ta książka to nie jest objawienie. Co nie zmienia tego, że naprawdę dobrze się ją czyta. Jest po prostu lekka i szybka w przerabianiu, co sprawia, że przerobienie blisko 300 stron w 3 dni nie jest żadnym wyczynem, nawet w niesprzyjających okolicznościach.
A czy warto? Nie mam zbyt wielkiego obycia z tym gatunkiem, wydaje mi się jednak, że ta seria jest serią przyzwoitą.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cook chyba nie jest mi pisany. Przymierzałam się do tej książki kilka lat - naprawdę - i po X podejściach, w końcu udało mi się ją zmęczyć. Nie nazwę tego inaczej, bo w pewnym momencie jedynym motywatorem była tylko ambicja.
Nie polecam.

Cook chyba nie jest mi pisany. Przymierzałam się do tej książki kilka lat - naprawdę - i po X podejściach, w końcu udało mi się ją zmęczyć. Nie nazwę tego inaczej, bo w pewnym momencie jedynym motywatorem była tylko ambicja.
Nie polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lekka i przyjemna. Autor starał się zawrzeć humor, który niekoniecznie mu wyszedł, ale zamiast tego wyszło mu kilka życiowych prawd (ciekawe, czy zamierzenie). Nie doznałam dzięki temu oświecenia, ciężko nawet rzec, żebym się naprawdę pośmiała, ale historia na swój sposób była wciągająca. Jeśli nie macie co zabrać na wolny weekend - polecam (zwłaszcza, że nie zabiera zbyt wiele miejsca).

Lekka i przyjemna. Autor starał się zawrzeć humor, który niekoniecznie mu wyszedł, ale zamiast tego wyszło mu kilka życiowych prawd (ciekawe, czy zamierzenie). Nie doznałam dzięki temu oświecenia, ciężko nawet rzec, żebym się naprawdę pośmiała, ale historia na swój sposób była wciągająca. Jeśli nie macie co zabrać na wolny weekend - polecam (zwłaszcza, że nie zabiera zbyt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka momentami ciężka w odbiorze, czasem absurdalna z naszego punktu widzenia, a zarazem fascynujące okno na tureckie społeczeństwo. Jeśli reszta utworów Pamuka jest w podobnym klimacie, to nie są to dzieła do przeczytania jedno po drugim. Raczej do stopniowego przerabiania w domowym zaciszu.

Książka momentami ciężka w odbiorze, czasem absurdalna z naszego punktu widzenia, a zarazem fascynujące okno na tureckie społeczeństwo. Jeśli reszta utworów Pamuka jest w podobnym klimacie, to nie są to dzieła do przeczytania jedno po drugim. Raczej do stopniowego przerabiania w domowym zaciszu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Komiksowi wybaczy się więcej. Zwłaszcza, jeśli jest pozycją tak starą i tak zasłużoną w swoim obszarze. Nie wyobrażam sobie, bym była tak pełna zrozumienia dla książki; niektóre zachowania bohaterów (albo większość?) są tak sztampowe, że aż miło się to czyta. Znacie odczucia towarzyszące obserwowaniu bawiących się dzieci? Niby głupawe, a i tak budzi uśmiech. To jest właśnie to.

Albo to kreska mnie tak urzekła. O tak, dla kreski warto znieść wszystko.

Komiksowi wybaczy się więcej. Zwłaszcza, jeśli jest pozycją tak starą i tak zasłużoną w swoim obszarze. Nie wyobrażam sobie, bym była tak pełna zrozumienia dla książki; niektóre zachowania bohaterów (albo większość?) są tak sztampowe, że aż miło się to czyta. Znacie odczucia towarzyszące obserwowaniu bawiących się dzieci? Niby głupawe, a i tak budzi uśmiech. To jest właśnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Matko, jacy ci bohaterowie są rozflaczeni...", pomyślałam gdzieś w połowie. Potem pojawiła się refleksja. Bo czy naprawdę każdy jest szalenie charakterystyczny? Sporo osób z mojego otoczenia opisałabym, używając miana "przeciętnych", tutaj opisałabym tak wszystkich bohaterów. Niby dodaje to realizmu (oto mowa o problemie, który jest powszechny i może spotkać każdego), z drugiej strony, nie pozwala naprawdę przywiązać się do bohaterów. Może Aleksander budził tylko trochę więcej sympatii.

A skoro już mowa o jednolitych bohaterach, to oni wszyscy mówią tu jednym głosem - dodam, że chodzi o narrację jednoosobową. O ile w przypadku wyżej wymienionego adwokata styl autorki jakoś współgrał, to w przypadku nastolatki w ogóle się nie sprawdzał. Nawet jeśli mowa o niezwykle dojrzałym dziecku.

Plus za zakończenie, którego w ogóle się nie spodziewałam.
Podsumowując - warto znać, warto rozważyć, ale na przesadne uniesienia nie ma się co nastawiać.

"Matko, jacy ci bohaterowie są rozflaczeni...", pomyślałam gdzieś w połowie. Potem pojawiła się refleksja. Bo czy naprawdę każdy jest szalenie charakterystyczny? Sporo osób z mojego otoczenia opisałabym, używając miana "przeciętnych", tutaj opisałabym tak wszystkich bohaterów. Niby dodaje to realizmu (oto mowa o problemie, który jest powszechny i może spotkać każdego), z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przedobrzył Pan trochę, Panie Autorze. W pewnym momencie akcja zrobiła się naciągana jak humor w Familiadzie.

Nie zmienia to jednak faktu, że ja dałam się pociągnąć na tym sznurku jak kukiełka. I naprawdę chciałabym zobaczyć tę książkę na swojej półce.

Przedobrzył Pan trochę, Panie Autorze. W pewnym momencie akcja zrobiła się naciągana jak humor w Familiadzie.

Nie zmienia to jednak faktu, że ja dałam się pociągnąć na tym sznurku jak kukiełka. I naprawdę chciałabym zobaczyć tę książkę na swojej półce.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Żółć. To chyba najlepsze słowo, jakim można podsumować atmosferę panującą w książce. Fakt, że nie było to to samo, co wcześniej; szczerze mówiąc, samo to, jak sprawa się wyjaśniła, uważam za mocno naciągane. Reszta pozostała jednak tak samo urzekająca, łącznie z głównym bohaterem... choć ciężko tu dodać "jak zawsze w formie". Niestety, w naszym prokuratorze jest coraz więcej jadu, zdaje się, że trawiącego go od środka. Zżycie się z taką postacią może być toksyczne. ;)

Żółć. To chyba najlepsze słowo, jakim można podsumować atmosferę panującą w książce. Fakt, że nie było to to samo, co wcześniej; szczerze mówiąc, samo to, jak sprawa się wyjaśniła, uważam za mocno naciągane. Reszta pozostała jednak tak samo urzekająca, łącznie z głównym bohaterem... choć ciężko tu dodać "jak zawsze w formie". Niestety, w naszym prokuratorze jest coraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Traktuję takie książki z przymrużeniem oka. Wiadomo przecież, czego się można spodziewać - żaden autor nie odda w stu procentach realnego obrazu rzeczywistości. Mało kto chciałby przecież czytać o sądowych szarpaninach i wypełnianiu kilku tomów akt. No, ja bym chciała... :(

Co nie zmienia tego, że w tę książkę naprawdę się wciągnęłam. Sama intryga czerpie z historii współczesnej, co mnie bardzo cieszy, a jej śledzeniu towarzyszy cała banda zróżnicowanych postaci. Co ciekawe, żadna z nich mnie nie irytowała i każda, łącznie z dziećmi, miała swoją większą lub mniejszą rolę do odegrania.

Jak już pisałam, twory tego typu trzeba rozpatrywać jako fikcję, czego nie ukrywa zresztą sam autor. A jednak baaardzo chciałabym mieć tę pozycję na półce. I jej kontynuację też!

Traktuję takie książki z przymrużeniem oka. Wiadomo przecież, czego się można spodziewać - żaden autor nie odda w stu procentach realnego obrazu rzeczywistości. Mało kto chciałby przecież czytać o sądowych szarpaninach i wypełnianiu kilku tomów akt. No, ja bym chciała... :(

Co nie zmienia tego, że w tę książkę naprawdę się wciągnęłam. Sama intryga czerpie z historii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie obejdzie się bez powtórzenia całej serii. Nie zrozumcie mnie opacznie - to JEST spójne, ale tak pogmatwane, że twórcy tasiemcowatych telenowel powinni brać przykład z autorki...

Nie obejdzie się bez powtórzenia całej serii. Nie zrozumcie mnie opacznie - to JEST spójne, ale tak pogmatwane, że twórcy tasiemcowatych telenowel powinni brać przykład z autorki...

Pokaż mimo to

Okładka książki Seven Days: Friday-Sunday Venio Tachibana, Rihito Takarai
Ocena 7,6
Seven Days: Fr... Venio Tachibana, Ri...

Na półkach: , , , , ,

Bardzo, bardzo lubię, gdy jakaś seria wywołuje mój uśmiech podczas lektury, ba - gdy na samą myśl o niej mam ciepło w serduchu. To znaczy, że była dobra.
O tak, Seven Days jest zdecydowanie warte polecenia.
Historia nie jest zbyt porywająca, nie ma nagłych zwrotów akcji - co nie znaczy, że jest w 100% realna. Ramy czasowe nadal rażą mnie po oczach, ale rozumiem, że taki był główny zamysł autorek. Co ciekawe, chyba tylko tyle mam im do zarzucenia. Urzekli mnie główni bohaterowie, bez klasycznego podziału na seme i uke - naturalni i, uwaga, myślący... głową, tą na karku. Reszta postaci była raczej tłem dla tej naprawdę udanej dwójki. Nie zabrakło klasycznej irytującej blondyny, ale ona też sama w sobie nie miała zbyt wiele do powiedzenia. To nasi ulubieńcy byli daniem głównym, jak najbardziej satysfakcjonującym. :)

Aha, jeszcze jedno - nie ma tu scen łóżkowych. Piszę to, żebyście nie czuli się rozczarowani.

Bardzo, bardzo lubię, gdy jakaś seria wywołuje mój uśmiech podczas lektury, ba - gdy na samą myśl o niej mam ciepło w serduchu. To znaczy, że była dobra.
O tak, Seven Days jest zdecydowanie warte polecenia.
Historia nie jest zbyt porywająca, nie ma nagłych zwrotów akcji - co nie znaczy, że jest w 100% realna. Ramy czasowe nadal rażą mnie po oczach, ale rozumiem, że taki był...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nareszcie. Moja ambicja została zaspokojona - skończyłam całą serię. Wiem, że jest jej kontynuacja, ale bardzo nikłe szanse, bym po nią sięgnęła. Już wiem, jak NIE należy pisać książek. :)

Nareszcie. Moja ambicja została zaspokojona - skończyłam całą serię. Wiem, że jest jej kontynuacja, ale bardzo nikłe szanse, bym po nią sięgnęła. Już wiem, jak NIE należy pisać książek. :)

Pokaż mimo to

Okładka książki Seven Days: Monday-Thursday Venio Tachibana, Rihito Takarai
Ocena 7,7
Seven Days: Mo... Venio Tachibana, Ri...

Na półkach: , , , , ,

Lubię ten moment, kiedy zaczynam uśmiechać się przy lekturze. Tak szczerze, a nie z ironią albo przez łzy.
Lubię, gdy bohaterowie mają nie tylko ręce i nogi, ale też głowę (na karku) i naprawdę da się im kibicować.
Lubię, gdy tytuł ma wady (a myślę tu głównie o stosunku rozwoju fabuły do upływającego czasu; według mnie, kilka dni to za mało na stworzenie czegoś takiego, choć wiem, że to było założenie autorki), ale jest na tyle dobry, że można je przemilczeć.
Lubię wiedzieć, że tak dobry tytuł ma kontynuację. :)

Lubię ten moment, kiedy zaczynam uśmiechać się przy lekturze. Tak szczerze, a nie z ironią albo przez łzy.
Lubię, gdy bohaterowie mają nie tylko ręce i nogi, ale też głowę (na karku) i naprawdę da się im kibicować.
Lubię, gdy tytuł ma wady (a myślę tu głównie o stosunku rozwoju fabuły do upływającego czasu; według mnie, kilka dni to za mało na stworzenie czegoś takiego,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Polecam przeczytać całą serię bez większych przerw. Można dostrzec wtedy fascynujące zjawisko - autorka WKLEJA całe fragmenty poprzednich książek, zmieniając tylko formy osobowe (w ten sposób opowiedziała m.in. historię Miriam - raz jako narrator, a raz jako ona sama - autentycznie tymi samymi słowami). W ten sposób wyjaśnia się zagadka, jak można stworzyć ponad 700-stronicową kobyłę. Polak potrafi. :)

A z innej beczki... Czytając tę historię, największe emocje wzbudzała moja własna ambicja. Czemu nie pozwalasz mi porzucić serii, którą już zaczęłam, klęłam w duchu, zastanawiając się, dlaczego dopuszczono to do druku. Nie chodzi o tematykę - kultura arabska od dawien dawna mnie fascynowała i głównie dlatego sięgnęłam po "Arabską żonę" dobre 5 lat temu. Chodzi o formę, bodajże jedną z najtragiczniejszych, jakie widziałam. Wyobrażacie sobie "Trudne sprawy" podane w wersji papierowej i osadzone w krajach Bliskiego Wschodu? Ta-dam - to właśnie Tanya Valko!

Jedyny plus daję za przedstawienie realiów tych skądinąd egzotycznych dla nas krajów, a zwłaszcza Wiosny Ludów. Bazując na biografii autorki można przypuszczać, że ma ona w tej kwestii jakąś faktyczną wiedzę. Z drugiej strony, wiadomo też, że jej historie są kompletnie odrealnione. Nic to, chociaż w tej kwestii pozostanę dobrej myśli...

Polecam przeczytać całą serię bez większych przerw. Można dostrzec wtedy fascynujące zjawisko - autorka WKLEJA całe fragmenty poprzednich książek, zmieniając tylko formy osobowe (w ten sposób opowiedziała m.in. historię Miriam - raz jako narrator, a raz jako ona sama - autentycznie tymi samymi słowami). W ten sposób wyjaśnia się zagadka, jak można stworzyć ponad...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Canavan to dobry przykład pisarza, jakim nie chciałabym zostać.

Canavan to dobry przykład pisarza, jakim nie chciałabym zostać.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mało który autor cierpi na tak wielki syndrom odgrzewanego kotleta. Nie byłaby to zła książka, gdyby nie to, że... już ją czytałam. Tylko pod innym tytułem :) Dodajmy do tego kilka wpadek samego wydawnictwa (bez dosłownego cytowania: "nie była to przyjemna kombinacja, ale nie była też nieprzyjemna") i momentami mocno kulejące dialogi i... no.

Mało który autor cierpi na tak wielki syndrom odgrzewanego kotleta. Nie byłaby to zła książka, gdyby nie to, że... już ją czytałam. Tylko pod innym tytułem :) Dodajmy do tego kilka wpadek samego wydawnictwa (bez dosłownego cytowania: "nie była to przyjemna kombinacja, ale nie była też nieprzyjemna") i momentami mocno kulejące dialogi i... no.

Pokaż mimo to