Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Bardzo czekałam na tę książkę. Nie zawiodłam się. Jest merytoryczna, konkretna, inkluzywna, pięknie narysowana, jednocześnie prosta, ale też dająca możliwość rozszerzenia wiedzy dziecku (i sobie ;)). Mam nadzieję, że powstaną kolejne w tym charakterystycznym WDŻ-owym stylu Autorki :)

Bardzo czekałam na tę książkę. Nie zawiodłam się. Jest merytoryczna, konkretna, inkluzywna, pięknie narysowana, jednocześnie prosta, ale też dająca możliwość rozszerzenia wiedzy dziecku (i sobie ;)). Mam nadzieję, że powstaną kolejne w tym charakterystycznym WDŻ-owym stylu Autorki :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Lektura obowiązkowa dla nauczycieli, terapeutów i rodziców osób w spektrum autyzmu.

Lektura obowiązkowa dla nauczycieli, terapeutów i rodziców osób w spektrum autyzmu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Są takie historie, których mamy obowiązek wysłuchać i które mamy obowiązek przekazać dalej. Ta książka jest ich zbiorem. Magda Łucyan przeprowadziła rozmowy z dziewięciorgiem Powstańców, którzy opowiedzieli jej o swoich korzeniach, dzieciństwie, czasach młodości, momencie wybuchu II Wojny Światowej, wreszcie przebiegu Powstania i konsekwencjach udziału w nim.

Dziewięć historii kobiet i mężczyzn. Dziewięć osób, z których każda była inna, różniły ich temperament i osobowość, pochodziły z różnych środowisk, miały odmienne od plany na przyszłość. Ale łączyło ich jedno - głęboki patriotyzm i oddanie ojczyźnie. Mówią w książce, że tak zostali wychowani, że rodzice, mimo strachu o ich życie, nie sprzeciwili się decyzji o czynnym udziale w Powstaniu. Każde z dziewięciorga Powstańców mówi podobnie: to była zupełnie naturalna decyzja, podjęta bez chwili wahania. Dużo dzisiaj mówi się o kontrowersjach związanych z samym faktem wybuchu Powstania, o tym czy w ogóle było potrzebne. Rozmówcy Magdy Łucyan nie mają wątpliwości. Ten zryw potrzebny był ludziom jak powietrze, po wielu latach okupacji, zniewolenia, terroru i życia w ogromnym lęku, łąknęli go z całych sił, nie zważając na konsekwencje.

Każdą z dziewięciu rozmów kończy przesłanie Powstańców do współczesnej młodzieży - odpowiadają oni na pytanie co jest ważne w życiu i o czym należy pamiętać. Odpowiedzi bohaterów książki są podobne. Najważniejsze wartości to: wolność, ojczyzna, przyjaźń, bezinteresowność, przyzwoitość. Przestrzegają także przed tym, żeby wolności nie przyjmować za rzecz oczywistą i daną raz na zawsze. Wolność i pokój to wspólna praca nas wszystkich.

Książkę Magdy Łucyan czyta się bardzo szybko, jest ciekawa, wciągająca, poruszająca. Jedyna rzecz, która mi przeszkadzała podczas lektury to wtręty polityczne, dotyczące obecnej sytuacji w Polsce. W moim odczuciu w książce o takiej tematyce zupełnie nie było to potrzebne, może wręcz powodować pogłębianie już istniejących w naszym kraju podziałów. Niemniej, uważam tę pozycję za lekturę obowiązkową, serdecznie ją polecam, szczególnie w okresie zbliżającej się 75. Rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.

Są takie historie, których mamy obowiązek wysłuchać i które mamy obowiązek przekazać dalej. Ta książka jest ich zbiorem. Magda Łucyan przeprowadziła rozmowy z dziewięciorgiem Powstańców, którzy opowiedzieli jej o swoich korzeniach, dzieciństwie, czasach młodości, momencie wybuchu II Wojny Światowej, wreszcie przebiegu Powstania i konsekwencjach udziału w nim.

Dziewięć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Czy już zasnęłaś” Kathleen Barber wydaje się pretendować do popularnego gatunku chic noir. Z założenia to thrillery psychologiczne, których bohaterki są kobietami skrywającymi tragiczne tajemnice i przeżywające mroczne uczucia czy doświadczające lęków. Nie dostaniemy tutaj gwarancji szczęśliwego zakończenia.

Fabuła koncentruje się wokół Josie Buhrman, którą życie mocno doświadczyło. Jej ojciec został zamordowany kiedy była dzieckiem, matka porzuciła rodzinę i wstąpiła do sekty, a najbliższa osoba - siostra bliźniaczka - wpadła w sidła narkotyków. Główna bohaterka odcina się od przeszłości zmieniając nazwisko i wyjeżdżając z rodzinnej miejscowości do dużego miasta. Tam rozpoczyna nowe życie, z nadzieją, że nie będzie musiała wracać do tego co minęło. Niestety, zamiecione pod dywan historie lubią wracać i tak też dzieje się tym razem. Reporterka śledcza Poppy Parnell zaczyna prowadzić śledztwo w sprawie morderstwa ojca Josie i relacjonować je w internecie poprzez emisję cyklicznych podcastów. Temat zdobywa oszałamiającą popularność, a Josie Buhrman musi na nowo zmierzyć się z demonami przeszłości.

Ta książka ma wszystko co powinien mieć księgarski hit. Główna bohaterka z tajemniczą tragiczną przeszłością, nierozwiązana sprawa morderstwa, różnorodni bohaterowie drugiego planu i liczne nawiązania do najnowszych technologii. Pozycja idealna na majówkę. A jednak mnie ta książka nie porwała. I w zasadzie nie wiem dlaczego, bo trudno się do czegokolwiek przyczepić. Być może za wysoką poprzeczkę postawiła informacja od wydawcy porównująca “Czy już zasnęłaś” z “Ostrymi przedmiotami” autorstwa Gillian Flynn, która w moim odczuciu jest wzorem jeśli chodzi o tego typu literaturę. Zabrakło mi “tego czegoś”. Książka nie wzbudziła we mnie większych emocji, raczej uznaję ją za pozycję “przeczytane raz i wystarczy”.

Jestem jednak przekonana, że ten tytuł znajdzie wielu zwolenników. Zwłaszcza, że jego ekranizacji w postaci serialu podjęła się Reese Witherspoon, której nazwisko jest marką samą w sobie i stanowi niezłą reklamę. “Czy już zasnęłaś” nie jest pozycją perfekcyjną, ale myślę, że można ją uznać za dość udany debiut. Polecam czytelnikom rozpoczynającym przygodę z gatunkiem “mrocznych kryminałów” z kobietami w rolach głównych.

“Czy już zasnęłaś” Kathleen Barber wydaje się pretendować do popularnego gatunku chic noir. Z założenia to thrillery psychologiczne, których bohaterki są kobietami skrywającymi tragiczne tajemnice i przeżywające mroczne uczucia czy doświadczające lęków. Nie dostaniemy tutaj gwarancji szczęśliwego zakończenia.

Fabuła koncentruje się wokół Josie Buhrman, którą życie mocno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na początek coś zdradzę. Maryla Szymiczkowa nie istnieje! Autorka "Rozdartej zasłony" została stworzona przez dwóch panów - Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego, aby pisać stylowe kryminały. I wychodzi jej to naprawdę dobrze.

“Rozdarta zasłona” to druga, po “Tajemnicy Domu Helclów”, zagadka, którą rozwiązuje profesorowa Zofia Szczupaczyńska, główna bohaterka książek Szymiczkowej. Rzecz dzieje się ponownie w XIX-wiecznym Krakowie, a morderstwo pewnej dziewczyny okazuje się wierzchołkiem góry lodowej, którą jest afera związana z prostytucją i handlem kobietami, kwitnącym w najlepsze w dziewiętnastowiecznej Polsce i Europie.

Główna bohaterka kryminałów pani Maryli jest żoną profesora, kobietą inteligentną, sprytną i bardzo, bardzo wścibską. Dzięki temu wie kto, co, kiedy, z kim i dlaczego, co okazuje się bardzo przydatne podczas prowadzenia (nieoficjalnych rzecz jasna) działań detektywistycznych. Bohaterka przywodzi mi na myśl innych słynnych książkowych detektywów: Herkulesa Poirot, pannę Marple czy inspektora Teodora Szackiego. Fakt, że są niedoskonali, często nawet irytujący, a czasem dokonują sprzecznych moralnie wyborów sprawia, że wzbudzają sympatię, bo są po prostu ludźmi. Czytelnicy stają po ich stronie i kibicują w nie zawsze prawych i prawnych działaniach.

“Rozdarta zasłona” to cudowne opisy Krakowa tamtych czasów, charakterystyczne i charakterne postacie oraz swoisty dla epoki język. Do tego lekkie pióro i duże poczucie humoru autorki (-ów), które sprawiają, że lektura mija błyskawicznie. Oto przepis na dobry kryminał retro! Jestem pewna, że profesorowa zdobędzie kolejnych fanów. Ja już do nich należę, wszystkim gorąco polecam i czekam z niecierpliwością na kolejną część jej detektywistycznych poczynań.

http://magazynprzestrzen.pl/recenzja-rozdarta-zaslona/

Na początek coś zdradzę. Maryla Szymiczkowa nie istnieje! Autorka "Rozdartej zasłony" została stworzona przez dwóch panów - Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego, aby pisać stylowe kryminały. I wychodzi jej to naprawdę dobrze.

“Rozdarta zasłona” to druga, po “Tajemnicy Domu Helclów”, zagadka, którą rozwiązuje profesorowa Zofia Szczupaczyńska, główna bohaterka książek...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zaskórniaki i inne dziwadła z krainy portfela. Liczby kultury Grzegorz Kasdepke, Ryszard Petru
Ocena 8,0
Zaskórniaki i ... Grzegorz Kasdepke, ...

Na półkach: ,

Pan Rysio otworzył Ogród Dziwnych Stworzeń. Zamieszkały w nim m.in. Hipoteka, Marża, Kredyt, Procenty i Piramida Finansowa. Niektóre bardziej, inne mniej przyjazne ludziom. Część z nich została nawet gwiazdami cyrku! Zapytacie… ale o co chodzi? Jednym zdaniem: o dobrą zabawę z ekonomią w tle!

Przygody Pana Rysia, Dozorcy czy Praktykantki oraz całej masy Dziwnych (ekonomicznych) Stworzeń to historie pełne abstrakcji i humoru nie tylko dla trochę starszych dzieci. Także dla dorosłych, którzy nie do końca lubią się i rozumieją pojęcia związane z finansami. Każdy dziwny ekonomiczny stwór (czyli pojęcie związane z finansami i ekonomią) jest opisany w komentarzu zamieszczonym na zakończenie poszczególnych historyjek. Opisany bardzo przystępnie, zrozumiale dla każdego, niejednokrotnie poparty przykładami.

Zaskórniaki to książka wszechstronna: uczy, bawi, cieszy oko. Bardzo dobra pozycja do wspólnego czytania rodzica z dzieckiem. Co nie do końca zrozumiałe, zostanie przez rodzica wyjaśnione, a dziecko przy okazji dobrej zabawy pozna wartościowe i przydatne w praktyce treści.

Tematyka finansów staje się coraz bardziej modna, powstają jak grzyby po deszczu blogi ekonomiczne, blogi o oszczędzaniu. Ta lektura doskonale się w tę pozytywną modę wpisuje – edukuje w przyjazny i lekki sposób. Poza tym wszystkim jest pięknie wydana i (tu niespodzianka!) wydrukowana na papierze makulaturowym, który znacznie obniżył koszty zużycia wody czy energii. Nie można więc zarzucić pomysłodawcom “Zaskórniaków” niespójności. Warta polecenia dużym i małym początkującym ekonomistom.

Zachęcam do lektury!

Pan Rysio otworzył Ogród Dziwnych Stworzeń. Zamieszkały w nim m.in. Hipoteka, Marża, Kredyt, Procenty i Piramida Finansowa. Niektóre bardziej, inne mniej przyjazne ludziom. Część z nich została nawet gwiazdami cyrku! Zapytacie… ale o co chodzi? Jednym zdaniem: o dobrą zabawę z ekonomią w tle!

Przygody Pana Rysia, Dozorcy czy Praktykantki oraz całej masy Dziwnych...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Oswoić narkomana Robert Rutkowski, Irena A. Stanisławska
Ocena 7,9
Oswoić narkomana Robert Rutkowski, I...

Na półkach: ,

Narkotyki, praca, alkohol, seks, internet, jedzenie, adrenalina. Każdy z nas jest od czegoś uzależniony. Nie każdy jednak w związku z tym upada na dno i musi toczyć walkę o swoje życie i zdrowie. Taka walka stała się udziałem jednego z popularnych dzisiaj polskich psychoterapeutów – Roberta Rutkowskiego, który opowiada o niej w rozmowie z Ireną A. Stanisławską. I jest to rozmowa, która bardzo wciąga.

Książkę czyta się błyskawicznie. Wiadomo od początku, że ta historia ma szczęśliwe zakończenie, a mimo to trudno się od niej oderwać. Chce się wiedzieć co było dalej i jak to się stało, że jej bohater wyrwał się ze szponów nałogu. Rutkowski jest w tej rozmowie bardzo szczery, odważny, zdarza się, że nie przebiera w słowach. Jego doświadczeń życiowych jest tak wiele, że możnaby obdzielić nimi kilka osób. Świetnie zapowiadająca się kariera sportowa złamana przez narkotyki, trudna relacja z ojcem, wejście w świat uzależnienia, przechodzenie z jednego nałogu w drugi, droga do zdrowienia, rola rodziny i innych znaczących osób w procesie zdrowienia – to wszystko to kawałki życia Rutkowskiego tworzące tę historię.

Czytając wywiad czytelnik może mocno wczuć się w sytuację głównego bohatera, ja kibicowałam mu na kolejnych etapach, współczułam gdy kolejny raz upadał, cieszyłam z kolejnych małych i większych sukcesów. Ta opowieść ma happy end, daje nadzieję na to, że można z tak ekstremalnie trudnej sytuacji się wydostać, nie jest to ani łatwe ani szybkie, ale jest możliwe. Poza historią swojego życia, Robert Rutkowski w wywiadzie przytacza wiele informacji teoretycznych dotyczących uzależnień, które podane są w sposób ciekawy i jednocześnie prosty, zrozumiały dla laika.

Bardzo polecam tę pozycję, nie tylko osobom uzależnionym, psychologom czy terapeutom, ale wszystkim, którzy chcą poznać ciekawą historię życia człowieka, któremu udało pokonać się przeciwności i wyjść zwycięsko z jednej z najtrudniejszych prób.

Narkotyki, praca, alkohol, seks, internet, jedzenie, adrenalina. Każdy z nas jest od czegoś uzależniony. Nie każdy jednak w związku z tym upada na dno i musi toczyć walkę o swoje życie i zdrowie. Taka walka stała się udziałem jednego z popularnych dzisiaj polskich psychoterapeutów – Roberta Rutkowskiego, który opowiada o niej w rozmowie z Ireną A. Stanisławską. I jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Najpierw zmywam zewnętrzną, brudną część mydła (…). Potem wewnętrzną część dłoni i miejsca łączenia się palców zresztą dłoni, potem palce od strony wewnętrznej, miejsce obok miejsca, szoruję kilkakrotnie każdy centymetr kwadratowy. (…) Potem palce od strony zewnętrznej, potem zewnętrzną część dłoni, potem każdy palec z boku, z obu stron (...)”.

To nie jest lekka i miła lektura. Trudna, ciążąca jak kamień, zostaje w głowie i po prostu zmusza do refleksji. Kiedy zobaczyłam tę książkę, uśmiechnęłam się, bo wygląda jak trochę większa broszurka reklamowa. Uśmiech powoli schodził mi z twarzy, kiedy ją czytałam. I wczuwając się w emocje i myśli autorki miałam odczucie zawężania się świata, zaciskania pętli na szyi.

Fragment ze wstępu to opis rytuału mycia rąk, który w największym nasileniu choroby zajmował autorce kilkanaście godzin dziennie. Pomyślcie... Kilkanaście godzin. Każdego dnia. Niewyobrażalne, prawda? Natręctwa Adasia Miauczyńskiego z „Dnia Świra” to przy tym pikuś.

„Moje życie z OCD” to swego rodzaju pamiętnik, zapiski osoby chorej na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, zwane dawniej nerwicą natręctw. W podręcznikach znajdziemy opis objawów tego zaburzenia, metody diagnozowania, sugerowane sposoby leczenia. Naukowe opisy nie oddadzą jednak tego, co autorka zawarła w swoich wspomnieniach. Tego jak choroba zatruwa powoli życie, zmusza do rezygnacji z kolejnych aktywności, oddala od ludzi, wystawia na próbę relacje z bliskimi.

To jest książka dla tych, którzy chcą dowiedzieć się więcej o zaburzeniu OCD, dla specjalistów, dla bliskich osób chorych, dla wszystkich, którzy cenią informacje „z pierwszej ręki”. Polecam, warto przeczytać, chociaż może niekoniecznie do poduszki...

„Najpierw zmywam zewnętrzną, brudną część mydła (…). Potem wewnętrzną część dłoni i miejsca łączenia się palców zresztą dłoni, potem palce od strony wewnętrznej, miejsce obok miejsca, szoruję kilkakrotnie każdy centymetr kwadratowy. (…) Potem palce od strony zewnętrznej, potem zewnętrzną część dłoni, potem każdy palec z boku, z obu stron (...)”.

To nie jest lekka i miła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor książki, Radek Kotarski, jest twórcą popularnego na You Tube kanału “Polimaty”. Nie słyszałam o nim wcześniej, tym ciekawiej było dla mnie sięgnąć po “Nic bardziej mylnego!”. Kotarski w książce (podobnie jak w internetowym programie) obala popularne mity z dziedziny historii, kultury, biologii, medycyny czy naszego życia codziennego.

Możemy się z niej, między innymi, dowiedzieć, że Napoleon niekoniecznie był tak niski jak się powszechnie sądzi, świadectwo Einsteina nie dawało mu powodów do wstydu, a wygłupy w postaci robienia zeza raczej go nie utrwalą. Autor w książce opisuje aż pięćdziesiąt mitów. Robi to w sposób zabawny, zrozumiały dla czytelnika i, co ważne, poparty wiedzą, wynikami badań i dowodami naukowymi.

Duża różnorodność poszczególnych historii oraz lekkie pióro Radka Kotarskiego sprawiają, że jest to lektura, podczas której czas upływa nam szybko i przyjemnie. Ma też wartość edukacyjną, może pomóc zabłysnąć w towarzystwie albo podczas lekcji (dotyczy nieco młodszych czytelników), a co bardziej ciekawskich skłoni do poszukiwania większej ilości informacji na interesujący ich temat.

“Załóż czapkę, bo najwięcej ciepła ucieka przez głowę” Znacie to? Ja też. Teraz mogę już odpowiedzieć: “Wcale nie!”. Dlaczego? Przeczytajcie. Serdecznie polecam.

Autor książki, Radek Kotarski, jest twórcą popularnego na You Tube kanału “Polimaty”. Nie słyszałam o nim wcześniej, tym ciekawiej było dla mnie sięgnąć po “Nic bardziej mylnego!”. Kotarski w książce (podobnie jak w internetowym programie) obala popularne mity z dziedziny historii, kultury, biologii, medycyny czy naszego życia codziennego.

Możemy się z niej, między innymi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Urodziłam się w 1983 roku. Nie pamiętam więc kartek na żywność, ogromnych kolejek po wszystko i braku możliwości swobodnego wyjazdu za granicę. Znam to głównie z opowiadań rodziców. Zdecydowanie jednak czuję się człowiekiem wolnym, korzystam ze swojej wolności i uważam ją za jedną z najcenniejszych wartości. Dlatego tak trudno mi było czytać tę książkę.

Przyznam, że o Korei Północnej wiedziałam niewiele. Jakieś podstawowe informacje i hasła, że komunizm, że terror, że wszechwładna dynastia Kimów. Dzięki tej książce miałam możliwość dowiedzieć się dużo więcej i zobaczyć Koreę trochę wyraźniej. Bo niestety jestem raczej przekonana, że bliżej i na własne oczy nigdy nie będę miała okazji.

Autorka Suki Kim jest dziennikarką, urodzoną w Korei Południowej, która w wieku 13 lat przeprowadziła się z rodziną do USA. Pod tzw. przykrywką jedzie do Korei Północnej, aby uczyć studentów z rodzin z wyższych sfer języka angielskiego. Książka jest zbiorem jej przemyśleń, spostrzeżeń i uczuć oraz opisem wydarzeń, które miały miejsce podczas jej pobytów w Korei, jest to więc pozycja z pogranicza pamiętnika i reportażu. Co ciekawe, wszystkie zapiski autorka przechowywała na kilku pendrive’ach, w obawie przed wykryciem i narażeniem siebie i innych na represje ze strony władzy.

Trudno uwierzyć, że istnieją kraje, gdzie wolność i prawa człowieka nie istnieją. Takim jest Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna (KRLD). Ostatni człon nazwy tego państwa brzmi jak ponury żart. Studenci autorki nie mają dostępu do wiedzy, kultury czy rozrywki. Dostają tylko to na co zezwoli Najdroższy Przywódca (to jeden z przydomków Kim Dzong Una). A pozwala on na niewiele, w zamian jednak żąda absolutnego oddania i poświęcenia dla kraju. Gdybym miała wyliczyć prawa obywateli Korei Północnej, lista byłaby krótka. Lista ograniczeń natomiast wydaje się nieskończona. Z najbardziej oczywistych wymienić należy brak dostępu do informacji o świecie, zakaz korzystania z internetu, brak możliwości wyjazdu za granicę, brak wolności słowa.

Codzienne życie toczy się w atmosferze czujności, podsycania wrogości wobec Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych. Ludzie są jak roboty, zewnętrznie sterowane marionetki w rękach władzy, całkowicie przesyceni propagandą. Na każdym kroku indoktrynowani, obserwowani, przygotowani i gotowi do donoszenia na innych. Jest to kraj zamknięty, trudno się do niego dostać, prawie niemożliwe z niego uciec (bo trudno nazwać inaczej próbę opuszczenia KRLD). Jednocześnie nigdy nie słychać słów narzekania ze strony społeczeństwa, ludzie są zadowoleni z możliwości pracy i poświęcania swojego życia dla kraju. To taki polityczno-społeczny syndrom sztokholmski w dużym wymiarze, bo obejmujący w zasadzie wszystkich obywateli tego państwa. Bardzo dobitnie pokazuje jak skuteczne metody manipulacji i terroru ma tamtejsza władza.

Tym, co bardzo mnie uderzyło podczas lektury tej książki jest wszechobecny i wszechogarniający smutek. Zarówno autorki, jak i bohaterów wydarzeń przez nią opisywanych. Druga charakterystyczna rzecz to swoista bezbarwność, nijakość. Ludzie podobni do siebie, kolejne niczym nieróżniące się dni. Bardzo przygnębiający świat bez kolorów… No i taka dosyć oczywista refleksja, myśl, o której na co dzień nie pamiętam: żeby doceniać to, co się ma i to, gdzie i jak się żyje. Mam nadzieję, że kiedyś, być może dopiero za naście pokoleń (oby wcześniej!), nadejdzie zmiana i lepszy czas dla mieszkańców Korei Północnej.

Urodziłam się w 1983 roku. Nie pamiętam więc kartek na żywność, ogromnych kolejek po wszystko i braku możliwości swobodnego wyjazdu za granicę. Znam to głównie z opowiadań rodziców. Zdecydowanie jednak czuję się człowiekiem wolnym, korzystam ze swojej wolności i uważam ją za jedną z najcenniejszych wartości. Dlatego tak trudno mi było czytać tę książkę.

Przyznam, że o...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Bez cukru, proszę Danuta Kondratowicz, Katarzyna Miller
Ocena 7,1
Bez cukru, proszę Danuta Kondratowicz...

Na półkach: ,

Życzeniem autorki ze słów wstępu jest, aby jej książka stała się przydatna dla przynajmniej kilku osób. Raczej nie będę jedną z nich. Ale po kolei.

"Bez cukru, proszę" to kolejna już pozycja z udziałem znanej psychoterapeutki Katarzyny Miller. Napisana w formie wywiadu z nią, przeprowadzanego przez dziennikarkę Danutę Kondratowicz.
Panie rozmawiają o życiu Miller, dotykając różnych tematów i wątków osobistych, niektórych bardzo intymnych. Są tu więc opowieści o życiu miłosnym i seksualnym, historie z dzieciństwa, rozmowy o ścieżce i wyborach zawodowych, uzależnieniu od jedzenia, starości czy potrzebach fizjologicznych. Poruszane są wydarzenia bardzo trudne, które stały się udziałem Miller, jak aborcja czy próba samobójcza. Sporo miejsca poświęcono w książce relacji autorki z matką. Relacji bardzo trudnej, która często ważyła o jej życiowych decyzjach i wyborach.

Bohaterka książki jest postacią bardzo barwną, ma dar opowiadania, w jej ustach wszystkie te historie są ciekawe i wciągające. Poza tym jako terapeutka i autorka innych książek ma od dawna wielu swoich zwolenników. Na pewno więc do nich ta książka przemówi. Do mnie jakoś nie. Nie przekonuje mnie dzielenie się z czytelnikami (być może także pacjentami) swoimi najbardziej intymnymi przeżyciami, osobiście nie wzbudza to we mnie zaufania do terapeuty i nie zwiększa jego wiarygodności. Ale to moja opinia. To w czym ja nie widzę celu, może być dla innego czytelnika wspierające, motywujące i twórcze.

Katarzyna Miller nie przejmuje się tym, że wzbudzi kontrowersje, jest do nich przyzwyczajona i gotowa na kolejne ostre oceny i opinie. Co więcej, sama przyznaje, że uwielbia być w centrum uwagi. Ta książka z pewnością jej to umożliwia. Nie jestem pewna czy powinnam napisać "polecam" albo "zachęcam do przeczytania". Pewnie warto, jak w przypadku każdej kontrowersyjnej (ta książka w mojej ocenie taką jest) kwestii, dowiedzieć się czegoś więcej i zajrzeć do tej pozycji. Sami zdecydujecie czy zostaniecie z nią na dłużej.

Życzeniem autorki ze słów wstępu jest, aby jej książka stała się przydatna dla przynajmniej kilku osób. Raczej nie będę jedną z nich. Ale po kolei.

"Bez cukru, proszę" to kolejna już pozycja z udziałem znanej psychoterapeutki Katarzyny Miller. Napisana w formie wywiadu z nią, przeprowadzanego przez dziennikarkę Danutę Kondratowicz.
Panie rozmawiają o życiu Miller,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Miałam pewne obawy czy poświęcać czas na tę książkę, bo „swoje zdanie na temat Rosji już mam”.
Cieszę się, że stereotypy nie wygrały i przeczytałam „Zabijemy albo pokochamy”. Chociaż przeczytałam to nieodpowiednie słowo, bardziej pasuje tu pochłonęłam. Pochłonęłam tę książkę w kilka godzin i żałuję, że nie ma drugiej, trzeciej i czwartej części.

No dobrze, ale od początku... O czym to? W największym skrócie: jest to książka o ludziach z krwi i kości. Prawdziwych, wiodących często bardzo trudne życie, które wielokrotnie ich doświadcza. Mamy historię rosyjskiego snajpera, która będzie osią całej książki, historię czeczeńskiego chłopca, którego rodzina musiała zamieszkać w Rosji, historię rosyjskiej prostytutki i kilka innych. Autorka, dziennikarka wojenna, która wiele już widziała i przeżyła, z dużą wrażliwością i sympatią relacjonuje spotkania ze swoimi bohaterami, sprawiając, że czytelnik także zaczyna ich lubić. Przy okazji każdej z powieści mamy możliwość poznać kawałek Rosji, poczuć klimat hałaśliwej Moskwy, deszczowego Irkucka czy mocno już turystycznej, ale tajemniczej z powodu obecności szamanów wyspy Olchon nad jeziorem Bajkał.

Charakterystyczne dla „Opowieści z Rosji” jest to, że brakuje w nich zdjęć. Aż skręca mnie z ciekawości, jak wyglądają ci ludzie i czy miejsca ich życia, pracy wyglądają w rzeczywistości tak, jak podpowiada mi moja wyobraźnia. Autorka chciała jednak ochronić prywatność swoich bohaterów. Nie wszyscy oni są bowiem przychylni władzy oraz sytuacji politycznej w Rosji i na kartach książki dają temu wyraz.


Bardzo polecam tę pozycję tym, którzy tak jak ja myślą o Rosji w sposób stereotypowy. Może odmienić Wasze spojrzenie na ten „inny świat”. Także tym, którzy cenią sobie dobry reportaż oraz ciekawe historie z nieoczywistym zakończeniem, historie wywołujące wiele emocji, nie zawsze pozytywnych, ale za każdym razem skłaniające do refleksji.

Miałam pewne obawy czy poświęcać czas na tę książkę, bo „swoje zdanie na temat Rosji już mam”.
Cieszę się, że stereotypy nie wygrały i przeczytałam „Zabijemy albo pokochamy”. Chociaż przeczytałam to nieodpowiednie słowo, bardziej pasuje tu pochłonęłam. Pochłonęłam tę książkę w kilka godzin i żałuję, że nie ma drugiej, trzeciej i czwartej części.

No dobrze, ale od...

więcej Pokaż mimo to