-
ArtykułyPlenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać1
-
ArtykułyW świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać1
-
ArtykułyZaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać1
-
ArtykułyMa 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant4
Biblioteczka
2023-01-09
2023-01-03
Książkę „Kopernik. Rewolucje.” Wojciecha Orlińskiego przeczytałam z przyjemnością. Od razu założyłam, że zbyt wiele nowych wiadomości dotyczących osoby Kopernika być nie może bo wiarygodnych źródeł z XV-XVI wieku nie zachowało się zbyt wiele. Ciekawiło mnie raczej tło historyczne, powiązania Kopernika ze światem nauki i religii. A tych wiadomości jest w książce sporo. Autor sporo pisze też o przyjaciołach i wrogach których w otoczeniu Kopernika nie brakowało. Wojciech Orliński porusza również zderzenie światów renesansu, średniowiecza i kontrreformacji. Wspomina też o długim związku z kobietą, na który to wielu dostojników kościelnych patrzyło niezbyt przychylnie. Dlaczego? O tym dowiedzieć się można po przeczytaniu książki.
Nie oczekiwałam rewelacyjnych informacji ale o wiele więcej wiedzy na temat drogi jaką pokonał aby dojść do swojego odkrycia, patrząc z pozycji astronomii i matematyki.
Czy styl autora, lekki, czasami ironiczny, wciąż gdybający, mi przeszkadzał? Nie za bardzo, bo nadmiar występujących osób, konfliktów, opisywanych zależności jest tak ogromny, że bez tego gdybania czytało by się o wiele trudniej.
Książkę „Kopernik. Rewolucje.” Wojciecha Orlińskiego przeczytałam z przyjemnością. Od razu założyłam, że zbyt wiele nowych wiadomości dotyczących osoby Kopernika być nie może bo wiarygodnych źródeł z XV-XVI wieku nie zachowało się zbyt wiele. Ciekawiło mnie raczej tło historyczne, powiązania Kopernika ze światem nauki i religii. A tych wiadomości jest w książce sporo. Autor...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-10-01
Książka „Berthe Morisot. Tajemnica kobiety w czerni” Dominique Bona, to powieść biograficzna o żonie Eugene Maneta. Kobiecie która dołączyła do grupy malarzy tworzących paryski Salon Odrzuconych. Impresjonizm dopiero zaczynał zdobywać swoich zwolenników. Wielcy malarze starali się o akceptację środowiska, na ten zupełnie odmienny styl, tak bardzo różniący się od klasycznego malarstwa. Jedyną kobietą w ich gronie była Berthe Morisot.
Pochodziła z zamożnej rodziny mieszczańskiej i jak przystało dobrze wychowanej panience, nienaganne maniery, nauka gry na instrumencie, czy nauka rysunku i podstaw malarstwa, wpajano jej od najmłodszych lat. Berthe naukę rysunku traktowała bardzo poważnie. Wciąż poszukiwała stylu który pozwoli w jej malarstwie oddać tę lekkość materii i ulotność chwili przedstawianej sceny. Duży wpływ w początkowym okresie miał Manet. Zafascynowana jego malarstwem starała się dorównać wyczuciu gry światła i łączenia kolorów.
Miłość do malarstwa i jedynej córki towarzyszyły jej do końca życia. Namalowała mnóstwo obrazów. Jako jedyna kobieta uznana została przez mistrzów impresjonistów do przynależności w ich gronie. A jednak… Kiedy zmarła, w rubryce „zawód” wpisano „bez zawodu”
Monet, Renoir, Degas, Manet, Pissarro, Corot, te nazwiska przewijają się przez wszystkie strony tej ciekawej książki. Jaki wpływ na jej styl malarski mieli wymienieni artyści, jak krytyka oceniała jej twórczość, czy małżeństwo z bratem Maneta miało wpływ na tematykę obrazów?
Na te i wiele innych pytań z życia malarki, odpowiedź znajdziemy na kartach tej książki.
Książka „Berthe Morisot. Tajemnica kobiety w czerni” Dominique Bona, to powieść biograficzna o żonie Eugene Maneta. Kobiecie która dołączyła do grupy malarzy tworzących paryski Salon Odrzuconych. Impresjonizm dopiero zaczynał zdobywać swoich zwolenników. Wielcy malarze starali się o akceptację środowiska, na ten zupełnie odmienny styl, tak bardzo różniący się od klasycznego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-14
Leonardo da Vinci malarzem wielkim był, temu chyba nikt nie zaprzeczy. Pozostawił dzieła niezwykłe choć ilość tych obrazów nie jest zbyt duża w porównaniu do dorobku innych wielkich mistrzów malarstwa.
Dlaczego tak niewiele obrazów namalował, co zaprzątało jego umysł i odciągało od malowania, czy był leniwym, czy był biednym człowiekiem którego nie stać na farby?
Powstało wiele książek dotyczących twórczości i życia Leonarda da Vinci ale książka „Leonardo da Vinci” Waltera Isaacsona w doskonały sposób przedstawia malarza w odniesieniu do jego dorobku. Leonardo da Vinci opisując swoje umiejętności przede wszystkim kład nacisk na umiejętność budowania machin wojennych, organizacji widowisk dworskich, zmianie koryta rzek, natomiast sztukę malarską wymieniał jako ostatnią z umiejętności.
Walter Isaacson nie pomija opisu powstawania słynnych obrazów, lecz opierając się o zachowane notesy, stara się pokazać, w jaki sposób dochodził do mistrzowskiego wykonania dzieła. Zainteresowanie anatomią miało pomóc prawidłowo przedstawiać postacie ludzkie, stąd tak ogromna ilość przeprowadzonych sekcji zwłok których wykonał Leonardo. Poznanie zasad perspektywy, wiry wodne, budowa skał i roślinność na nich rosnąca, również było w kręgu zainteresowań malarza.
Ogromna analiza rozproszonych notatek Leonarda da Vinci jakiej starał się dokonać Walter Isaacson stanowi największy atut tej książki. To właśnie na podstawie notatek ukazuje nam się Leonardo da Vinci jako człowiek zachłanny na wiedzę, niestrudzony obserwator, perfekcjonista.
Różnorodność zainteresowań sprawiała, że czasu na malowanie poświęcał niewiele. Jeśli już malował obraz, malował latami. A malował pięknie.
Leonardo da Vinci malarzem wielkim był, temu chyba nikt nie zaprzeczy. Pozostawił dzieła niezwykłe choć ilość tych obrazów nie jest zbyt duża w porównaniu do dorobku innych wielkich mistrzów malarstwa.
Dlaczego tak niewiele obrazów namalował, co zaprzątało jego umysł i odciągało od malowania, czy był leniwym, czy był biednym człowiekiem którego nie stać na farby?...
2020-03-04
Książka „Szczerze” D. Tuska wydana została tuż po zakończeniu sprawowania funkcji Przewodniczącego Rady Europejskiej przez autora. Oparta została o notatki zapisane w kalendarzach, a dotycząca harmonogramu spotkań z osobistościami światowej polityki. Spotkania te dotyczyły spraw o których dowiadywaliśmy się ze środków masowego przekazu, w postaci końcowych ustaleń. W książce dochodzenie do finalnych decyzji zostało nam przybliżone, sylwetki przywódców opisane, a ilość i różnorodność negocjacji dotyczących polityki w której brał udział D. Tusk jest ogromna.
Garść informacji z życia bliskich Przewodniczącego, jak i Jego samego, pozwala na chwilę odetchnąć od wielkiej polityki i poznać D. Tuska z innej, prywatnej strony, zgodnie z zasadą, że „nie samym chlebem [polityką] człowiek żyje”.
Donald Tusk przez ostatnie pięć lat pełnił funkcję której zaszczytu nie doświadczył jeszcze żaden z Polaków. Trudne początki piastowania urzędu, trudne negocjacje, czasochłonne spotkania, odbyły się bez skandali, bez niewybaczalnych wpadek z udziałem D. Tuska.
Jego kultura osobista, sposób prowadzenia rozmów, negocjacji, sposób zachowania się w odniesieniu do różnych kultur i osobistości świata polityki, nagrodzone zostały uznaniem poprzez reelekcję na Przewodniczącego. Pokazały, że jest Politykiem z ogromną klasą, Europejczykiem w pełni tego słowa znaczeniu. Prowadzona przez Niego polityka dotycząca problemów z jakimi mierzy się dzisiaj Europa dowiodła, że doskonale te problemy rozumie i stara się je rozwiązywać dla dobra wszystkich.
Wynik głosowania 27/1 o polskich politykach nic dobrego nie mówi. Ekipie rządzącej w Polsce D. Tusk jako polityk zajmujący się sprawami UE się nie podoba w przeciwieństwie do reszty zjednoczonych państw Europy. Czy patrząc na ten wynik można uwierzyć, że Polska rozumie politykę europejską, wątpię.
D. Tusk nie jest bez wad, miewa chwile słabości, przyznaje się do niewiedzy. To, że nie opisuje szczegółowo różnych negocjacji, nie ujawnia dużych i małych skandali, nie opowiada plotek o politykach, tylko dowodzi, że jest Wielkim Politykiem i doskonale zna granice dyskrecji obowiązujące w świecie polityki.
Książka „Szczerze” D. Tuska wydana została tuż po zakończeniu sprawowania funkcji Przewodniczącego Rady Europejskiej przez autora. Oparta została o notatki zapisane w kalendarzach, a dotycząca harmonogramu spotkań z osobistościami światowej polityki. Spotkania te dotyczyły spraw o których dowiadywaliśmy się ze środków masowego przekazu, w postaci końcowych ustaleń. W...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-02-03
„Stramer” Mikołaja Łozińskiego opowiada o historii rodziny żydowskiej, zasłyszanej od rodziców, brata, oraz mieszkańców miasta w którym żyli autora przodkowie. Okres międzywojenny, to czas w którym Natan powraca z Ameryki i zakłada rodzinę w mieście w którym ok. 45% mieszkańców była pochodzenia żydowskiego. Z roku na rok przybywa dzieci, pojawiają się nowe pomysły Natana na rodzinny biznes, a wszystko to rozgrywa się w małym mieszkaniu przy ul. Goldhammera w Tarnowie.
Z biegiem lat przybywa kłopotów z dziećmi, dowiadujemy się o ich pierwszym miłościach, nietrafionych biznesach Natana, o życiu rodziny niczym nie wyróżniającej się wśród pozostałych rodzin. Miło się czyta o znanych tarnowskich ulicach, o kawiarniach, kinie „Marzenie”, o miejscach które już nie istnieją. Ale każdy z nas ma tę świadomość, że wraz z II wojną światową skończyło się życie tarnowskich rodzin żydowskich. Jedyne co pozostało, to wspomnienia o tych tarnowskich rodzinach które Mikołaj Łoziński tak ciepło i z sentymentem nam przekazał.
„Stramer” Mikołaja Łozińskiego opowiada o historii rodziny żydowskiej, zasłyszanej od rodziców, brata, oraz mieszkańców miasta w którym żyli autora przodkowie. Okres międzywojenny, to czas w którym Natan powraca z Ameryki i zakłada rodzinę w mieście w którym ok. 45% mieszkańców była pochodzenia żydowskiego. Z roku na rok przybywa dzieci, pojawiają się nowe pomysły Natana na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-05
Książka „ Boznańska. Non finito” Angeliki Kuźniak jest biografią malarki która zanim zdobyła sławę w kraju doczekała się uznania poza granicami Polski. Olga Boznańska, nazywana była malarką dusz, ponieważ najważniejsze dla niej było nie to co widać, a to co wyczuwa się patrząc na osoby portretowane.
Nie będę przytaczać życiorysu malarki. Natomiast bardzo ciekawie opisała autorka atmosferę panującą w pracowni, sposób dobierania odcieni i koloru farb, jej samotność i ekscentryczność.
Bardzo wcześniej wyjechała z rodzinnego miasta Krakowa, najpierw do Monachium a następnie do Paryża aby uczyć się a następnie doskonalić swoje malarstwo. Przez trzydzieści lat mieszkała przy Boulevard Montparnasse w Paryżu, gdzie bywali Wojciech Kossak, Artur Rubinstein, Mela Muter, Zofia Stryjeńska i wiele sław bohemy paryskiej.
Podczas pobytu w Paryżu towarzyszyła jej siostra Iza z relacji której dowiadujemy się dość dużo o tej ciemnej stronie życia malarki. Olga Boznańska do Polski nie powróciła, zmarła w Paryżu, w szpitalu Sióstr Miłosierdzia w październiku 1940 r.
Boznańska w testamencie zapisała cały swój majątek nieruchomy Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Dopiero kilkanaście lat po śmierci, obrazy i rzeczy z paryskiej pracowni wysłano do Polski. Po otworzeniu skrzyń, okazało się, że wilgoć i gryzonie całkowicie zniszczyły wiele prac Olgi Boznańskiej. Przykre to bardzo.
Słowa uznania należą się autorce, Angelice Kuźniak, która w mistrzowski sposób przybliża nam osobę malarki, klimat miejsc i atmosferę tamtych czasów.
Książka „ Boznańska. Non finito” Angeliki Kuźniak jest biografią malarki która zanim zdobyła sławę w kraju doczekała się uznania poza granicami Polski. Olga Boznańska, nazywana była malarką dusz, ponieważ najważniejsze dla niej było nie to co widać, a to co wyczuwa się patrząc na osoby portretowane.
Nie będę przytaczać życiorysu malarki. Natomiast bardzo ciekawie opisała...
2019-07-29
Książka „Lwy wyzwolone” Jarosława Abramowa-Newerlego, to kontynuacja wspomnień autora po zakończeniu działań wojennych. Po powrocie ojca Igora z obozu koncentracyjnego, rodzina stara się od nowa ułożyć sobie życie. Czasy się zmieniły i zmienił się obraz Polski. Nastał czas sojuszu ze Związkiem Radzieckim, władzy proletariatu, odbudowy miast, czas oczekiwania na powroty mieszkańców osiedla WSM na warszawskim Żoliborzu.
Autor wspomina okres edukacji licealnej i studia, hufce pracy którego był uczestnikiem. Przytacza wspomnienia dotyczące wielu osób z pierwszych stron gazet powojennej Polski. Często przytacza słowa piosenek śpiewanych na różnego rodzaju uroczystościach, które z czasów młodości i nam są dobrze znane. Wspomina o losach znajomych którzy wojny nie przeżyli. Sporo miejsca poświęca ojcu i matce oraz rodzinie.
Opis wyjazdu ojca na „Ziemie Odzyskane” do Wałbrzycha i Wrocławia po maszyny do obróbki drewna, potwierdzał fakt gospodarki rabunkowej w stosunku do Wrocławia i okolic. Wywożono co tylko było sprawne do Warszawy i centralnej Polski. Najpierw po zakończeniu wojny grabili i wywozili Rosjanie, a potem „swoi”. Przykro, gdy się o tym czyta.
Książka „Lwy wyzwolone” Jarosława Abramowa-Newerlego, to kontynuacja wspomnień autora po zakończeniu działań wojennych. Po powrocie ojca Igora z obozu koncentracyjnego, rodzina stara się od nowa ułożyć sobie życie. Czasy się zmieniły i zmienił się obraz Polski. Nastał czas sojuszu ze Związkiem Radzieckim, władzy proletariatu, odbudowy miast, czas oczekiwania na powroty...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-29
Książka „Lwy mojego podwórka” Jarosława Abramowa-Newerlego, to wspomnienia dziecka z wczesnego okresu dzieciństwa, w które wpisana została II wojna światowa.
Żoliborskie osiedle WSM, na którym mieszkało wiele rodzin których potomkowie znani są dziś nie tylko jako wybitni ludzie kultury, było otoczeniem w którym autor przeżył aresztowanie ojca Igora, likwidację getta i wymarsz do Treblinki sierocińca którym kierował Korczak, Powstanie Warszawskie, i powrót ojca z obozu koncentracyjnego. Podwórko było miejscem gdzie najmłodsi mieszkańcy przeprowadzali ćwiczenia i musztrę „swojego oddziału”. Każdy posiadał stopień wojskowy i dziecinne uzbrojenie. Jarosław był wnikliwym obserwatorem życia na osiedlu. O wielu rzeczach się wiedziało ale uczony skrytości przez matkę wiedział, że „milczenie jest złotem”. Jednak pamięć dziecka zarejestrowała i zapamiętała bardzo dużo.
To co mnie najbardziej zaskoczyło był opis wysyłania paczek do obozów koncentracyjnych. Jak to sam autor stwierdził „nawet na tragedii można uczciwie się wzbogacić”.
Otóż, w Warszawie działał sklep który nastawiony był tylko na towary najbardziej pożądane w obozach. Właściciel sklepu miał więc tylko to co trzeba było włożyć do paczki. W sklepie tym można było również zakupić odpowiednie pojemniczki, papier pakunkowy, sznurek i lak. A wszystko to było zgodne z obowiązującymi zasadami przesyłania paczek ustalonymi przez Niemców. Sklepikarz znał na pamięć wszystkie zasady przesyłania paczek do odpowiedniego obozu, był doskonałym zaopatrzeniowcem i informatorem dla rodzin osób wywiezionych.
Nie ma w tych wspomnieniach okrutnych scen, nie ma relacji z krwawych akcji powstańczych. Nie ma, bo dziecko jakim wtedy był autor, nie było bezpośrednim świadkiem tych wydarzeń. Jest za to codzienne życie, takie jakie czas wojny narzucał mieszkańcom tej dzielnicy. Jest relacja z czasów okupacji zapamiętana przez dorastające dziecko.
Książka „Lwy mojego podwórka” Jarosława Abramowa-Newerlego, to wspomnienia dziecka z wczesnego okresu dzieciństwa, w które wpisana została II wojna światowa.
Żoliborskie osiedle WSM, na którym mieszkało wiele rodzin których potomkowie znani są dziś nie tylko jako wybitni ludzie kultury, było otoczeniem w którym autor przeżył aresztowanie ojca Igora, likwidację getta i...
2019-07-16
Książka „Życie Marii Curie” Susan Quinn, jest biografią naszej Noblistki. Życie rodzinne, małżeństwo, praca naukowa, oraz „skandal” w jaki się wplątała po śmierci męża, pokazują jak ciężko było przebić się kobiecie i zdobyć uznanie męskiego grona naukowców.
Odkrycie polonu i radu było światowym sukcesem ale i tragedią pod koniec życia Marii. W wyniku choroby popromiennej oczy zaczęły gasnąć, co skrzętnie ukrywała przed ludźmi. Na zewnątrz niedostępna, oschła, poświęcająca swój czas pracy, jedynie dla rodziny i osób bliskich stawała się zupełnie kimś innym. Była bardzo rodzinna, romantyczka, czego dowodem są zapiski dziennika pisane po śmierci Piotra, oraz relacje córek Ireny i Ewy.
Biografia Marii Skłodowskiej-Curie dostarcza nam również wiedzy na temat życia w Polsce pod zaborem, zwłaszcza rosyjskim. Po upadku Postawia Styczniowego nastąpiły dalsze ograniczenia w stosunku do kobiet pragnących uzyskać wyższe wykształcenie. Nasiliły się prześladowania ze strony zaborcy, czego doświadczył ojciec Marii, którego zdegradowano ze stanowiska podinspektora gimnazjum i przeniesiono na nauczyciela fizyki i matematyki. Miało to konsekwencje w postaci utraty służbowego mieszkania i zmniejszenie pensji o połowę.
Brak możliwości kształcenia kobiet na Uniwersytecie Warszawskim spowodowała emigrację do popierającej nas i dającej schronienie Francji gdzie kobiety miały prawo podjąć studia na Sorbonie. Najpierw najstarsza żyjąca siostra Marii, Bronia, skorzystała z tej możliwości studiując medycynę, a następnie Maria przy pomocy siostry również wykorzystała tę możliwości. Dzieci Marii już nie doświadczały żadnych przeszkód w kształceniu i robieniu kariery naukowej.
Czy wspólne życie z Paulem Lagevinem, jak planowała Maria, przyniosło by następne sukcesy w życiu zawodowym Marii Curie? Czy życie Marii Skłodowskiej–Curie było udane, czy cena jaką zapłaciła zdrowiem za prace nad odkryciem pierwiastków promieniotwórczych, nie była zbyt wysoka?
Jesteśmy dumni z Marii Skłodowskiej-Curie, ale czy faktycznie wielu z nas zna cenę otrzymania dwukrotnie Nagrody Nobla?
Ta książka daje możliwość uzyskania odpowiedzi na te i inne pytania.
Książka „Życie Marii Curie” Susan Quinn, jest biografią naszej Noblistki. Życie rodzinne, małżeństwo, praca naukowa, oraz „skandal” w jaki się wplątała po śmierci męża, pokazują jak ciężko było przebić się kobiecie i zdobyć uznanie męskiego grona naukowców.
Odkrycie polonu i radu było światowym sukcesem ale i tragedią pod koniec życia Marii. W wyniku choroby popromiennej...
2019-06-30
Książka „Kossakowie. Biały mazur” opowiada o życiu Kossaków, „tych Kossaków”, których twórczością się zachwycamy. Wojciech, Tadeusz, Zofia, Maria, Magdalena, to osoby na których autorka skupiła przede wszystkim swoją uwagę.
Ktoś, kto nie zna dokładnie biografii członków rodziny Kossaków nie ogarnie raczej faktycznej historii tego rodu. Dla mnie, ta książka składa się z migawek, obrazów, wskrzeszonych fragmentów wspomnień, nie układających się w chronologiczny zapis ich życia, a jedynie ukazując ich życie w danej chwili.
Autorka posiada zapewne ogromną wiedzę na temat życia Kossaków ale pisząc tę książkę chyba starała się opowiedzieć zbyt dużo na raz, przeskakując zbyt często w różne miejsca i czas. Ten sposób przekazywania wiedzy o Kossakach mnie nie zachwycił, nie wciągnął, zmęczył.
Nie tego się spodziewałam po książce opisującej rodzinę Kossaków.
Nie oceniam tej książki. Nie odradzam, nie polecam, bo styl autorki może innym czytelnikom się podobać w przeciwieństwie do mnie.
Książka „Kossakowie. Biały mazur” opowiada o życiu Kossaków, „tych Kossaków”, których twórczością się zachwycamy. Wojciech, Tadeusz, Zofia, Maria, Magdalena, to osoby na których autorka skupiła przede wszystkim swoją uwagę.
Ktoś, kto nie zna dokładnie biografii członków rodziny Kossaków nie ogarnie raczej faktycznej historii tego rodu. Dla mnie, ta książka składa się z...
2019-04-29
Napisać książkę „Robin. Biografia Robina Williamsa”, to nie lada wyzwanie. Dave Itzkoff spędził wiele czasu na poszukiwaniu informacji w archiwach, przeprowadził wiele rozmów z rodziną, przyjaciółmi, które miały na celu przybliżenie sylwetki aktora. Aktora który rozśmieszał do łez, budził sympatię, lecz jego życie prywatne było prawie nieznane widzom. Maska komika jaką przybrał w początkowym okresie kariery aktorskiej, na długi czas pozwalała uważać Robina za osobę bardzo wyluzowaną, iskrzącą humorem, któremu szczęście sprzyja. Późniejsze role filmowe nadal wzbudzały w nas sympatię do aktora. Informacja o samobójczej śmierci była dużym zaskoczeniem dla fanów Robina Williamsa.
Dave Itzkoff prześledził wczesne lata życia aktora bardzo dokładnie aby pokazać przyczynę jego późniejszych stresów, stanów depresji, niepowodzeń w życiu prywatnym i sukcesów aktorskich. Charakter introwertyka często powodował odrzucanie przyjmowania pomocy od ludzi mu życzliwych i przyczyniał się do wielu kłopotów w które bezmyślnie sam się pakował. Jego druga żona, Marsha Garces, która spędziła z nim 18 lat i z którą miał dwoje dzieci, rozstała się z Robinem, ponieważ przestała mieć wpływ na zachowanie i tryb życia jaki prowadził, okraszony nie tylko narkotykami i alkoholem. Przez całe życie szukał potwierdzenia swej wyjątkowości aktorskiej, zamęczając tym nie tylko żony lecz również przyjaciół. Majątku wielu mu zazdrościło, rodziny również, a jednak nigdy nie był pewien swej doskonałości, cały czas obawiając się o swoją i rodziny przyszłość, której gwarantem była praca na planie filmowym. Hollywood to specyficzne miejsce, przynoszące fortunę i sławę lub wyrzucając w niebyt nawet dobrych aktorów. Itzkoff doskonale opisał zasady działania tego miejsca, wraz z wylewającymi się litrami alkoholu, darmowymi narkotykami otrzymywanymi od fanów, romansami na jeden wieczór, i wyścigiem aktorów po upragnionego Oscara, jako potwierdzenie bycia na szczycie sławy. Wpływ tej machiny miał duży wpływ na prywatne życie Robina Williamsa.
Samobójstwo było świadomą decyzją w okresie choroby i depresji jaką przeżywał. Prawidłowa diagnoza jego pogarszającego się stanu zdrowi została postawiona dopiero po śmierci. Przebiegowi choroby często towarzyszyły przebłyski bardzo trzeźwego myślenia które w wielu przypadkach doprowadzały pacjentów do samobójstw. Tak też się stało w przypadku aktora. I choć nie była to schizofrenia, jak mylnie podawano, choroba na którą cierpiał miała bardzo podobne objawy i prowadziła również do całkowitego wyeliminowania z pracy zawodowej. Z tym Robin pogodzić się nie potrafił.
Testamenty pozostawione przez Williamsa zawierały bardzo dokładne instrukcje dotyczące podziału jego olbrzymiego majątku. A mimo to, sprawy spadkowe toczyły się dość długo, między dziećmi a jego trzecią i ostatnią żoną która rościła sobie prawo do jak największych przywilejów majątkowych.
Robina Williamsa już nie ma, są teraz protesty nauczycieli. I myśl natrętna chodzi mi po głowie, i jedno zdanie z filmu „Stowarzyszenie Umarłych Poetów”.
„O, kapitanie, mój kapitanie”
Napisać książkę „Robin. Biografia Robina Williamsa”, to nie lada wyzwanie. Dave Itzkoff spędził wiele czasu na poszukiwaniu informacji w archiwach, przeprowadził wiele rozmów z rodziną, przyjaciółmi, które miały na celu przybliżenie sylwetki aktora. Aktora który rozśmieszał do łez, budził sympatię, lecz jego życie prywatne było prawie nieznane widzom. Maska komika jaką...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-14
Książka „Van Gogh. Życie” którą napisali Steven Naifeh i Gregory White Smith, to biografia holenderskiego malarza. Jego „Słoneczniki” są jednym z najbardziej rozpoznawalnych obrazów. Napisano wiele książek dotyczących tego malarza, jednak ta biografia jest, wg mnie, najwierniej oddająca życie i twórczość Vincenta van Gogha.
Autorzy w napisanie tej biografii włożyli sporo wysiłku, współpracując z pracownikami z Muzeum van Gogha w Amsterdamie, kuratorem i redaktorem pełnego wydania listów van Gogha Leo Jansenem, oraz wielu innych osób, dla których twórczość van Gogha była przedmiotem licznych prac badawczych.
Przytaczać życiorysu malarza w tym miejscu nie ma sensu bo zainteresowanym jego twórczością jest znana, a dla tych którzy chcą bliżej zapoznać się z życiem i jego obrazami, nie pozostaje nic innego jak przeczytać tę lub inną książkę.
Myślę, że należy jedynie zasygnalizować tematy na które ta książka wskazuje, nieco odmienne spostrzeżenia w porównaniu do innych biografii np. „Pasja życia” Irvinga Stone`a.
Często rozpowszechnianym stereotypem jest bezgraniczne przywiązanie i miłość braterska Teo i Vincenta. Autorzy pokazują, że nie zupełnie jest to prawdziwe stwierdzenie. Teo jako młodszy brat uwielbiał w dzieciństwie Vincenta, lecz w okresie przejęcia na siebie obowiązku utrzymania brata nie raz dochodziło do konfliktów. Nadmierne finansowe „żądania” Vincenta powodowały często nieporozumienia. Tak jak i wiele głoszonych poglądów przez brata nie było akceptowane przez Teo, czemu często dawał znać w swoich listach. Braterska miłość nigdy nie wygasła między nimi, jednak nie były to relacje tak bardzo „lukrowane” jak przedstawiane są w innych biografiach.
W myśl najnowszych badań Vincent cierpiał na napady epilepsji „latentnej” powodującej w płacie skroniowym eksplozje nieprawidłowych wyładowań układu nerwowego.
„Następstwem napadów bywały zwykle okresy skrajnej bierności – apatii, w której chorzy wykazywali minimalne zainteresowanie światem zewnętrznym czy choćby nawet własnym położeniem. Popęd seksualny słabł. Niewykształcony obserwator, a nawet sam chory, mógł brać ową bierność za spokój ducha. Jednak w miarę upływu czasu apatia ustępowała miejsca swemu przeciwieństwu – wzmożonej pobudliwości. ….. W miarę wzmagającego się pobudzenia, powracały drażliwość, impulsywność i skłonność do agresji – główne objawy epilepsji „latentnej”.
Vincent cierpiał więc na zaburzenia funkcjonowania mózgu, początkowo raz do roku, przede wszystkim w okresie zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, ale nie była to choroba psychiczna która miała aż taki wpływ na twórczość van Gogha. W świetle tych badań nie można więc uważać, że twórczość malarska to wynik „wariata”. W okresie napadów zupełnie był pozbawiony możliwości malowania.
Najnowsze badania poddają również w wątpliwość samobójczą śmierć Vincenta. Kąt strzału jak i odległość z której padł strzał, wyklucza jako sprawcę van Gogha. Droga jaką miałby przebyć z raną postrzałową do miejsca zamieszkania również wyklucza podane miejsce. W późniejszych relacjach mieszkańców wskazano podwórko oddalone w niewielkiej odległości od miejsca zamieszkania, jako faktyczne miejsce postrzału. Przypuszcza się, że osobą która prawdopodobnie postrzeliła Vincenta jest syn znanego paryskiego aptekarza, Rene Secretan. Rene przed śmiercią napisał list potwierdzający jego niewybredne i złośliwe wybryki w stosunku do van Gogha, lecz nigdy nie potwierdził, że to on przypadkowo postrzelił malarza.
„John Rewald, udawszy się w latach trzydziestych XX wieku do Auvers, by porozmawiać z żyjącymi jeszcze mieszkańcami miasteczka, pamiętającymi Vincenta. Rewald dowiedział się wówczas, że „młodzi chłopcy przypadkiem postrzelili Vincenta” oraz że „nie chcieli się przyznać ze strachu przed oskarżeniem o morderstwo, a van Gogh postanowił ich osłonić i zostać męczennikiem. ….. Żandarmi prowadzący dochodzenie zapewne od początku byli przeświadczeni, że mają do czynienia z przypadkowym postrzeleniem. Szybko uzyskali informacje, że Vincent nie był obeznany z bronią palną (nikt nigdy go z nią nie widział), że zdarzało mu się nadużywać alkoholu, że zabierał ze sobą trunki w plener, że był niezdarny i nieostrożny, a zatem łatwo mógł stać się ofiarą wypadku”.
To niektóre nowe odkrycia z życia malarza do których doszli autorzy książki.
Książka jest znakomicie napisana ponieważ nie jest tylko chronologicznym przedstawieniem wydarzeń, lecz ściśle spleciona ze stanem psychicznym malarza. Bez prześledzenia korespondencji do Teo i rodziny nie można by tak dogłębnie przeanalizować życia Vincenta van Gogha.
Książka ta będzie prawdziwą ucztą duchową dla tych, którzy znają już z innych publikacji życie i twórczość malarza, którzy jego obrazy podziwiają.
Natomiast dla tych którzy dopiero chcą się zapoznać z osobą Vincenta van Gogha będzie to, ze względu na drobiazgowość opisów i często przytaczanych treści listów, „droga przez mękę”.
Już sama objętość książki może zniechęcić, a przywoływani inni malarze tego okresu, na których często powoływali się bracia, może powodować chaos u czytelnika.
To mój ulubiony malarz.
Książka „Van Gogh. Życie” którą napisali Steven Naifeh i Gregory White Smith, to biografia holenderskiego malarza. Jego „Słoneczniki” są jednym z najbardziej rozpoznawalnych obrazów. Napisano wiele książek dotyczących tego malarza, jednak ta biografia jest, wg mnie, najwierniej oddająca życie i twórczość Vincenta van Gogha.
Autorzy w napisanie tej biografii włożyli sporo...
2018-09-24
Książka „Irena Tuwim. Nie umarłam z miłości” Anny Augustyniak, zaliczana jest do autobiografii. Dla mnie, jest to książka o Irenie Tuwim, która poprzez historię życia pokazuje stosunek do osób które były z nią blisko związane. Życie pokazane jest we wspomnieniach które nie są ułożone chronologicznie.
Największy wpływ na jej zachowanie miał brat, Julian Tuwim, którego ubóstwiała, podziwiała i bardzo często ulegała jego sugestiom. Była to relacja wzajemna. Istniejący podział w społeczeństwie na pełnione role męskie i żeńskie, uniemożliwił jej osiągnięcie takiej sławy jaką cieszył się brat. Niektórzy uważali, że jej talent powinien zostać doceniony, lecz bardziej zachowawczy charakter spowodował, że zamiast poświęcić się literaturze, dwa razy zawierała ślub z mężczyznami którym matkowała. Ten silny instynkt opiekuńczy towarzyszył jej do końca życia. Zamiast się rozwijać twórczo, swój talent spożytkowała przede wszystkim na tłumaczenia książek dla dzieci które chyba każdy z nas zna z dzieciństwa. Wiele powiedzonek użytych w tłumaczeniach znamy, a zwłaszcza te z „Kubusia Puchatka”.
„Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika”
„Wiesz, Prosiaczku… miłość jest wtedy… kiedy kogoś lubimy… za bardzo.”
„Jestem Misiem o Bardzo Małym Rozumku…”
Życie Ireny Tuwim, to życie w cieniu brata uwielbianego przez matkę, to żydowskie korzenie które miały wpływ na wojenną tułaczkę po świecie w okresie II wojny światowej, to czasy w których patriarchat trzymał się bardzo mocno i wyznaczał kobietom ich społeczne role. Życie w oczekiwaniu na szybsze bicie serca powodowane radosnymi chwilami, czekaniem na ciepłe uczucia przez innych jej podarowane i chwile wytchnienia u schyłku samotnego życia. Życia bez ukochanego brata, mężów, dzieci, których nigdy nie urodziła.
Czy zmarnowała swój talent. Czy tłumacząc tak wiele książek nie pokazała, że te doskonałe tłumaczenia mogły wyjść tylko spod pióra osoby utalentowanej.
„A teraz bilans: ma 67 lat, swoje „Łódzkie pory roku” na koncie, parę tomików wierszy, kilka książek dla dzieci, które co dwa – trzy lata wychodzą we wznowieniach i ponad pół setki przetłumaczonych przez siebie książek z angielskiego, rosyjskiego, francuskiego i niemieckiego. Ma też nagrodę państwową Prezesa RM, którą jej wręczono 1 czerwca 1957 roku. A jednak uważa, że nie przedstawia żadnej wartości na rynku.”
„Dorobek to niepełny, bo obejmujący 30 lat współpracy, ale i tak okazuje się, że w Naszej Księgarni (w latach 1946-1976) wyszło 30 książek Ireny Tuwim w łącznym nakładzie…. Ponad trzech i pół miliona egzemplarzy.”
Na swój prywatny użytek, Irenę Tuwim nazywam bohaterką drugiego planu. Zapomnianą, przez Annę Augustyniak przywróconą naszej pamięci.
Książka „Irena Tuwim. Nie umarłam z miłości” Anny Augustyniak, zaliczana jest do autobiografii. Dla mnie, jest to książka o Irenie Tuwim, która poprzez historię życia pokazuje stosunek do osób które były z nią blisko związane. Życie pokazane jest we wspomnieniach które nie są ułożone chronologicznie.
Największy wpływ na jej zachowanie miał brat, Julian Tuwim, którego...
2018-05-02
Książkę „Człowiek w poszukiwaniu sensu” napisał Viktor E. Frankl, lekarz psychiatra i psychoterapeuta, po wojnie pracujący i mieszkający w Wiedniu. Człowiek ten, w czasie wojny był więźniem 4 obozów koncentracyjnych.
To nie jest książka opisująca życie obozowe, to nie jest książka w której oskarża nazistowskie Niemcy, to książka o psychice ludzkiej, osób znajdujących się w ekstremalnych warunkach życia w obozach koncentracyjnych. Opisuje w niej stany jakie doświadczali ludzie w miarę upływu czasu pozostawania przy życiu. Jako lekarz psychiatra miał doskonałe podstawy naukowe aby te stany zdiagnozować. Była to bolesna lekcja z jaką musiał się zmierzyć.
Doświadczenia obozowe i wnioski jakie wyciągnął z tych zachowań, pozwoliły dr. Franklowi stworzyć własną metodę leczenia wielu zaburzeń zachowań ludzkich. Swoją metodę nazwał LOGOTERAPIĄ. Metoda ta oparta jest na poszukiwaniu sensu życia.
„Poszukiwanie sensu stanowi podstawową motywację w życiu człowieka, a nie jedynie „wtórną racjonalizację” instynktownych popędów. Sens ów jest unikatowy i wyjątkowy, ponieważ człowiek sam jeden tylko może i musi go wypełnić; jedynie w ten sposób zrealizowana zostanie jego wola sensu. Choć niektórzy psychologowie utrzymują, że sens i wewnętrzne wartości to nic innego, jak zwykłe „mechanizmy obronne, reakcje pozorowane oraz przejawy sublimacji”, to jeśli o mnie chodzi, nie byłbym gotów żyć dla samych „mechanizmów obronnych”, podobnie jak nie miałbym ochoty umierać za swoją „reakcję pozorowaną”.
„Nie należy poszukiwać w życiu jakiegoś abstrakcyjnego sensu. Każdy człowiek ma swoje wyjątkowe powołanie czy misję, której celem jest wypełnienie konkretnego zadania. Nikt nas w tym nie wyręczy ani nie zastąpi, tak jak nie dostaniemy szansy, aby drugi raz przeżyć swoje życie.”
Polecam tę książkę osobą odczuwającym pustkę egzystencjalną, poczucia bezsensu życia, sensu miłości i cierpienia. Być może przyczyni się ta książka do działania, do odnalezienia własnego sensu, a tym samym doświadczenia radości z każdej przeżytej chwili.
Książkę „Człowiek w poszukiwaniu sensu” napisał Viktor E. Frankl, lekarz psychiatra i psychoterapeuta, po wojnie pracujący i mieszkający w Wiedniu. Człowiek ten, w czasie wojny był więźniem 4 obozów koncentracyjnych.
To nie jest książka opisująca życie obozowe, to nie jest książka w której oskarża nazistowskie Niemcy, to książka o psychice ludzkiej, osób znajdujących się w...
2017-11-21
W tym miesiącu minęła pierwsza rocznica śmierci Leonarda Cohena [zm. 07.11.2016].
Książka „Leonard Cohen. Życie sekretne” którą napisał Anthony Reynolds, w tłumaczeniu Lesława Halińskiego, to powieść biograficzna o pisarzu, autorze tekstów piosenek, piosenkarzu, o człowieku którego płyty i koncerty na żywo były dla sporej grupy wielbicieli czasem oczekiwania na prawdziwą ucztą duchową. Tytuł trochę mylący bo to książka o życiu artystycznym a nie prywatnym L. Cohena.
Książka podzielona jest na rozdziały obejmujące zakres dat w których wydarzyło się coś istotnego w życiu Leonarda Cohena. Okresy te dotyczą nie tylko wydania kolejnych płyt czy tras koncertowych, ale również zawirowań w życiu osobistym L. Cohena a mających wpływ na biografię artystyczną muzyka.
Dzięki tej książce mamy możliwość zapoznania się z historią związaną z nagraniem poszczególnych płyt, poznać nazwiska towarzyszących muzyków, dowiedzieć się o warunkach w jakich nagrywane były płyty, oraz o zmianie sposobu śpiewania wraz z powstawaniem utworów do kolejnej nowej płyty.
Autor przeprowadził setki spotkań i rozmów z osobami, którzy mieli kontakt osobisty z L. Cohenem.
Wszyscy rozmówcy podkreślali, że L. Cohen był człowiekiem bardzo wyrozumiałym, uprzejmym, skromnym i bardzo pracowitym. Choć wiele osób namawiało go do zmiany swojego stylu śpiewania, uważając, że utwory są zbyt pesymistyczne, muzyk nie chciał się poddać tym namowom, uważając, że aby śpiewać prawdziwie, z sercem, musi być sobą. Wiadomo było, że depresja niemal stale towarzyszyła L. Cohenowi.
Był Żydem urodzonym w Montrealu który wcześniej stracił ojca. Wujowie sprawujący opiekę nad Leonardem, w zastępstwie zmarłego ojca, pragnęli aby skończył studia prawnicze. Studia rozpoczął ale dość szybko z nich zrezygnował uważając, że pisarstwo jest prawdopodobnie tym czym powinien się zająć i co przyniesie mu materialne zabezpieczenie. O śpiewaniu wcale jeszcze nie myślał. Pisał teksty piosenek ale z myślą o innych a nie o sobie. W ten sposób pozbawił się na długie lata prawa do słynnej piosenki „Suzanne”.
O jego życiu prywatnym napisano tylko tyle ile wiązało się z życiem muzycznym. Gdyby nie kradzież 5 mln. przez partnerkę Kelley Lynch i postawienie Leonarda niemal bez środków do życia, nie byłoby trasy koncertowej w latach 2008-2009 na którą zgodził się aby podreperować swoje finanse. A miał wtedy już 74 lata. Płyta „Songs From The Road” [nagranie z tournée 2008 i 2009].
Przez 5 lat przebywał w buddyjskim klasztorze który również przyczynił się do innego sposobu pracy i sposobu nagrywania płyt wraz z Sharon Robinson. Pobyt w klasztorze wcale nie oznacza, że przeszedł na buddyzm, Cohen do końca życia miał wątpliwości co do swojej wiary. Zawsze miał wątpliwości i dlatego nie raz zadawał sobie pytanie „a jeśli jednak B-G [Bóg] istnieje?”. Mówił również, że tak naprawdę nigdy dokładnie nie poznał wiary swoich przodków.
Jest również w książce polski wątek. W 1985 r. Cohen przyjechał do Polski. Kiedy miał wystąpić w Gdańsku, poproszono aby zaprosił na koncert Lecha Wałęsę. L. Cohen początkowo chciał spełnić tę prośbę ale…
„Parę osób wzięło mnie na stronę - opowiada artysta - i usłyszałem: Leonardzie, nie mamy pojęcia, jaką misję chcesz tutaj spędzić, ale my przyjechaliśmy tu na płatne tygodniowe tournée, więc może nie rób niczego, co mogłoby nam utrudnić wyjazd z tego kraju. Zagrajmy koncert i jedźmy dalej.”
„Przy takiej atmosferze politycznej, jaka wtedy panowała w Polsce, kontrowersyjna wizyta Cohena musiała wywołać napięcia. Podczas koncertu we wrocławskiej Hali Ludowej [Hali Stulecia] poeta był najwyraźniej poruszony faktem, że wcześniej odbywały się tam nazistowskie wiece… W połowie występu powiedział słuchaczom, że jest pewnie lepszym wokalistą od Hitlera i w ten sposób rozładował napiętą atmosferę. Dodajmy, że cena biletu na ten koncert wynosiła dla niektórych uczestników równowartość ich miesięcznej pensji”.
Za sprawą Macieja Zembatego polska publiczność mogła lepiej zapoznać się z repertuarem L. Cohena. Przetłumaczył piosenki na polski język i wydał 3 płytowy album „35 x Leonard Cohen, śpiewa Maciej Zembaty”.
Leonard Cohen formalnie nigdy nie był żonaty, co nie oznacza, że stronił od płci pięknej, wręcz przeciwnie. Ze związku z Suzanne Elrod urodziło się dwoje dzieci, syn Adam i córka Lorka. Był bardzo związany z dziećmi.
Ostatni album „You Want In Darker” jest to płyta - pożegnanie Leonarda Cohena. Duży udział w jej nagraniu miał syn Adam.
W książce znalazł się też dokładny wykaz dyskografii, jest również sporo zdjęć z życia L. Cohena.
Ci którzy będą szukać w tej książce pikantnych szczegółów z życia prywatnego spotka rozczarowanie. Zainteresowanych życiem artystycznym, karierą zawodową, historią powstawania poszczególnych płyt czy tras koncertowych, tę książkę polecam.
Wielbicieli L. Cohena jest w Polsce i na świecie sporo. Jest i moim ulubieńcem. Może dlatego przeczytanie tej książki było miłym wspomnieniem o L. Cohenie, człowieku którego nie ma już wśród nas.
W tym miesiącu minęła pierwsza rocznica śmierci Leonarda Cohena [zm. 07.11.2016].
Książka „Leonard Cohen. Życie sekretne” którą napisał Anthony Reynolds, w tłumaczeniu Lesława Halińskiego, to powieść biograficzna o pisarzu, autorze tekstów piosenek, piosenkarzu, o człowieku którego płyty i koncerty na żywo były dla sporej grupy wielbicieli czasem oczekiwania na prawdziwą...
2017-04-23
Książka „Opowieść o miłości i mroku” Amosa Oza jest powieścią autobiograficzną. Opowiada o latach dziecięcych i wczesnych latach młodości które spędził w ciasnym mieszkaniu na przedmieściach Jerozolimy, o historii przodków rozsianych po świecie, których losy zaczęły się splatać w Palestynie. Jako dorosły człowiek, uznany pisarz, stara się w tej autobiografii uwolnić od trwającej ponad pół wieku traumy po śmierci matki. Ważnym elementem jest historia państwa izraelskiego, sprawowanie władzy przez Brytyjczyków, powstanie państwa Izrael, wojna z Arabami.
Amos Oz pochodził z rodziny w której rozmowy o światowej literaturze, wielkich uczonych, rozmowy o przyszłości narodu żydowskiego i wyzbyciu się postawy Żyda-tułacza były codziennością. Jako jedynak od małego chowany był na kogoś wyjątkowego, kogoś kto zajmie zaszczytne miejsce w nauce. Obraz rodzinnego domu mały Amos zapamiętał jako dom gdzie każde miejsce zajmowały książki, ojca wciąż studiującego dzieła naukowe i matkę zawsze z książką w ręku. Bardzo dokładnie opisuje metody wychowawcze swoich rodziców, ich stosunek do krewnych, znajomych, sąsiadów. Sporo miejsca poświęca swojemu pobytowi w kibucu, w którym spędził sporo lat.
Czyta się tę biografię bardzo ciekawie, dowiadując się wielu ciekawostek o nowo powstającym państwie, o miłości do literatury i książek, i o tym jak stawał się pisarzem. Jednak samobójcza śmierć matki jest tym co w tle jego wspomnień często dochodzi do głosu.
Biografia utkana z miłości i mroku jakiej doświadczył pisarz w swoim życiu.
Aby łatwiejszy był odbiór twórczości Amosa Oza należy tę książkę koniecznie przeczytać.
Książka „Opowieść o miłości i mroku” Amosa Oza jest powieścią autobiograficzną. Opowiada o latach dziecięcych i wczesnych latach młodości które spędził w ciasnym mieszkaniu na przedmieściach Jerozolimy, o historii przodków rozsianych po świecie, których losy zaczęły się splatać w Palestynie. Jako dorosły człowiek, uznany pisarz, stara się w tej autobiografii uwolnić od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-08-15
Książka „Moja walka. Księga 1” określana jest jako powieść autobiograficzna. Czy faktycznie jest autobiografią, czy raczej pamiętnikarskim zapisem wydarzeń, silnych emocji, sytuacji stresowych które pozostawiły trwały ślad w psychice dorosłego człowieka? Czy nie jest też chęcią przypomnienia sobie miejsc i osób związanych z autorem w okresie dzieciństwa i dorastania?
W książce tej słowo „ojciec” pojawia się chyba najczęściej. I chyba musi tak być, ponieważ Karl Ove dorastał przy ojcu którego się panicznie bał, a jednocześnie kochał. Relacje łączące autora z bratem, matką czy dziadkami i babciami nie były tak oziębłe jak z ojcem. Syn podporządkowywał się ojcu aby tylko zasłużyć na miły gest, ciepłe słowa pochwały czy aprobatę z dokonanych wyborów i czynów. Nie doczekał się tego. Ojciec rozszedł się z matką i odtąd ojciec i syn, choć mieszkali w jednym domu, byli tylko lokatorami którzy od siebie już niczego nie oczekiwali. W tym okresie zaczął też poszukiwać własnego sposobu na życie zazdroszcząc bratu życia studenckiego. Inne wydarzenia, takie jak Sylwester, pierwsze randki, przeprowadzka do babci aby mieszkać bliżej szkoły, czy odwiedziny u brata, też głęboko wryły się w pamięć. Ostatnim wydarzeniem przywołanym w tym tomie jest śmierć i przygotowania do pogrzebu ojca. Niby powinien się cieszyć, a przynajmniej powinno być mu obojętne to wydarzenie, a jednak wywołuje niespodziewaną falę emocji, postanowień, falę stawianych sobie pytań dotyczących ojca.
Karl Ove ukazuje siebie, który według wielu powinien być odważny i silny - „chłopaki nie płaczą”. Ale on taki nie jest, i ma odwagę to pokazać. On nie chce o tym zapomnieć, chce jeszcze raz to przeanalizować będąc dorosłym człowiekiem.
To „Moja walka”. Walka z czym, z przeszłością, o przyszłość czy teraźniejszość? Walka o co, o karierę, stosunki międzyludzkie, rodzinę?
Kiedy przeczytasz tę książkę będziesz wiedział czytelniku o co walczy Karl Ove Knausgård.
Książka „Moja walka. Księga 1” określana jest jako powieść autobiograficzna. Czy faktycznie jest autobiografią, czy raczej pamiętnikarskim zapisem wydarzeń, silnych emocji, sytuacji stresowych które pozostawiły trwały ślad w psychice dorosłego człowieka? Czy nie jest też chęcią przypomnienia sobie miejsc i osób związanych z autorem w okresie dzieciństwa i dorastania?
W...
2015-08-16
Książka „Moja walka. Księga 2” przedstawia dalsze zmagania życiowe Karla Ove Knausgård. Tym razem autor analizuje swoje życie po ślubie z drugą żoną Lindą oraz narodziny trójki dzieci. Każda decyzja jest szczegółowo opisana, każde nieporozumienie ujawnione, każda złość i niezadowolenie wyeksponowane. Szczerość do bólu, aż krzyczy.
Wielu osobom nie podoba się tak szczegółowe opisywanie zwykłych, codziennych czynności. Ale jak sam autor wspomina, pisanie to obrazy z których wyłania się treść. Zresztą, płynność i realizm tych opisów zabarwiony nutą spokoju i wyciszenia, nie jest nużący. Jakoś tak łagodzi i uspokaja przed wydarzeniami które wcale nie nastąpią, ukazując miałkość życia Karla Ove jako ojca. A jeśli już coś się wydarzy, widzimy prawdziwy obraz autora, ze wszystkimi stanami niedopasowania do wielu sytuacji, z trudnościami w kontaktach międzyludzkich czy strachem towarzyszącym przed wystąpieniami publicznymi. Ale też pokazują sentymentalnego, kochającego męża i ojca. Karl Ove określa się jasno, po męsku. To do czego się zobowiązałem będę wykonywał, ale to wcale nie znaczy, że te zajęcia mi odpowiadają. Nie ukrywa, że wiele razy i coraz łatwiej dochodziło do kłótni i krzyków z jego strony. On MUSI pisać, wtedy jest sobą!
Książka „Moja walka. Księga 2” przedstawia dalsze zmagania życiowe Karla Ove Knausgård. Tym razem autor analizuje swoje życie po ślubie z drugą żoną Lindą oraz narodziny trójki dzieci. Każda decyzja jest szczegółowo opisana, każde nieporozumienie ujawnione, każda złość i niezadowolenie wyeksponowane. Szczerość do bólu, aż krzyczy.
Wielu osobom nie podoba się tak szczegółowe...
2016-01-28
„Moja walka. Księga 3" to kontynuacja wspomnień z życia Karl Ove Knausgårda. Tym razem autor swoje wspomnienia zaczyna od momentu w którym to rodzice przenoszą się do pierwszego własnego domu, położonego na wyspie, w pobliżu Arendal, jego miejsca urodzenia. Karl Ove ma wtedy osiem miesięcy. Jest to teren gdzie pierwsi mieszkańcy dopiero zaczynają się wprowadzać. Wzrasta wraz z innymi maluchami z osady. Poznajemy jego kolegów, sąsiadów, okolicę wokół domów. Dziecięce psikusy poza domem i surowy rygor domowy to dwa światy w których żyje autor. Przyznaje się, że fizycznie był słaby, strachliwy, płaczliwy ale jego wyniki w nauce były imponujące. Bo kiedy Karl Ove uczęszcza do szkoły, swoje wady chce zatuszować dobrymi wynikami w nauce. Staje się chwalipiętą nielubianym przez kolegów. Nie unika też głośnego ujawniania wad innym uczniom, przez co jeszcze bardziej jest eliminowany z grona uczniów. Przychodzi również okres fascynacji pismami porno, pierwsze randkowanie, rozgrywki piłkarskie, no i udział w stworzonym zespole muzycznym. Ale to wszystko było na zewnątrz, poza domem. W domu jest już innym dzieckiem. Mając tak apodyktycznego ojca zamienia się w jeden wielki kłębek strachu. Nasłuchuje tylko czy ojciec przypadkiem nie idzie do jego pokoju, czy w ogóle jest w domu. Nie ma między ojcem a Karl Ove żadnej nici wzajemnego zrozumienia. Surowa dyscyplina, bezwzględność, to zasady którymi kieruje się ojciec. Matka i starszy brat, to osoby z którymi lubi przebywać. Ale one też muszą się podporządkować woli ojca i męża. Książka kończy się, kiedy to Karl Ove wsiada do samochodu który zapakowany jest całym dobytkiem i spogląda na miejsce swego dorastania, wierząc, że tu już nigdy nie wróci, a w nowym miejscu do którego się przeprowadzają, wszystkie złe wspomnienia z dzieciństwa znikną.
„Moja walka. Księga 3" to kontynuacja wspomnień z życia Karl Ove Knausgårda. Tym razem autor swoje wspomnienia zaczyna od momentu w którym to rodzice przenoszą się do pierwszego własnego domu, położonego na wyspie, w pobliżu Arendal, jego miejsca urodzenia. Karl Ove ma wtedy osiem miesięcy. Jest to teren gdzie pierwsi mieszkańcy dopiero zaczynają się wprowadzać. Wzrasta...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W książce „Dziady i dybuki” Jarosław Kurski ujawnia korzenie rodziny swojej matki Anny. Poszukiwania przodków tej gałęzi doprowadzają autora do Jakuba Chaima Bernsteina, do żydowskich korzeni tak skrzętnie ukrywanych przez jego matkę i babcię Teodorę. Profesorzy Ehrlich, Parnas, Syrkusowa, reżyser Edward Żebrowski, brytyjski historyk Namier, to osoby których rodowody wywodzą się od najstarszego przodka, Jakuba. Autor nie pomija innych członków rodziny pomordowanych w obozach zagłady, powstańców warszawskich, żołnierzy września 1939 r. czy bohaterów spod Monte Cassino.
„nagle buchnęła starannie skrywana, wstydliwa rodzinna historia. Walnęła faktem, wychłostała konkretem. Odszpuntowany dybuk skoczył na mnie, Bogu ducha winną ofiarę, jak na świeże mięso, jak do ciepłej krwi. A wlazł we mnie, a rozsiadł się we mnie, męczył pytaniami, podpowiadał tropy, pchał w czeluści internetu. Taplał w wylewającym się stamtąd antysemickim błocie, oblepiał narodowym jadem, nurzał w ,,spisku żydowskim przeciw Polsce". Szeptał:
-Napisz, napisz. Jedyny jesteś, jedyny. Władzę masz. Całkowitą.
-Jaką władzę?
-Ty żyjesz!”
Z trudem odkrywał autor stare metryki, zachowane listy, pamiątki po przodkach, oraz odnajdywał żyjących członków rodziny rozsianych po świecie. Postanowił ujawnić tak bardzo skrywanych przodków matki, czasy w jakich żyli i zaszczyty jakie osiągali. Nie było łatwo, ciągle napotykał się na mury milczenia, na niepamięć, zniechęcanie do ujawnienia prawdy. Dybuki jednak spokoju nie dawały.
Mam wielki szacunek dla autora za ogromną pracę którą wykonał w poszukiwaniu przodków i decyzję aby tę wiedzę nam, czytelnikom, udostępnić.
Dodaję 1 gwiazdkę za wybór lektora którym jest Andrzej Seweryn.
W książce „Dziady i dybuki” Jarosław Kurski ujawnia korzenie rodziny swojej matki Anny. Poszukiwania przodków tej gałęzi doprowadzają autora do Jakuba Chaima Bernsteina, do żydowskich korzeni tak skrzętnie ukrywanych przez jego matkę i babcię Teodorę. Profesorzy Ehrlich, Parnas, Syrkusowa, reżyser Edward Żebrowski, brytyjski historyk Namier, to osoby których rodowody...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to